Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

czwartek, 19 czerwca 2014

Harry cz.4






-Lubisz pakować się w kłopoty,co?-Wyszeptał jeszcze raz całując moje usta.-Niczego nie ułatwiasz,wiesz?
Jego ręce powoli przesuwały się po moim ciele pozostawiając po sobie gęsią skórkę i uderzenia gorąca.Przez ułamek sekundy pocałunek był prawie bolesny,pełny desperacji i ledwo kontrolowanego głodu ale po chwili gdy jego uścisk zelżał,stał się przyjemnością.
Przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie.Ten Harry w żadnym calu nie przypominał tamtego chłopaka z ciemnej uliczki.Tamtego który przez chwilę żałował swojej decyzji.
Jego dłonie powoli przesuwały się po moich plecach,wplatał je w moje blond włosy,delikatnie ściskał materiał mojej koszulki.
Uniósł mnie delikatnie przylegając swoim twardym,a jednocześnie kruchym ciałem.Obejmowałam go kurczowo za szyję kiedy przechodził przez ciemny przedpokój prowadzący do mojej sypialni.Mocno chwyciłam go za włosy i delikatnie przygryzłam je go wargę na co on zamruczał przylegając do mnie swoim ciałem jeszcze bardzie aż zabrakło mi tchu co teraz było najmniejszym problemem.
Ze zniecierpliwienie ściągnęłam z niego koszulkę która i tak już do niczego się nie nadawała.Odsłonił swój umięśniony tors o co nigdy bym go nie posądziła.Zdumiewająca ilość tatuaży pokrywała jego klatkę piersiową,trochę szyi i ramion.
Osunął się na mnie powoli,opierając łokcie po obu stronach moich ramion.Harry obniżył się aż nasze wargi ponownie się zetknęły...
Rano gdy słońce wdarło się przez źle zasłonięte okno miałam wrażenie,że to wszystko to jeden wielki sen ale nie potrafiłam określić czy to koszmar czy może nie.
Spojrzałam na Harryego śpiącego  obok mnie,a później na pokój po którym walały się nasze ubrania.Podciągnęłam kołdrę trochę wyżej i wyśliznęłam się z łóżka.
Od razu poszłam do łazienki i wzięłam zimny prysznic.Tylko on mógł mi pomóc się wybudzić.Prysznic to jedyne miejsce gdzie można pomyśleć dla wszystkich.Zimna woda zmywa wszystkie zmartwienia,a gorąca pozwala przez chwilę poczuć się niewidzialnym w parze.
Nie wiedziałam co myśleć o wczorajszym wieczorze.Byłam wściekła,że wyszedł i zostawił ten scyzoryk,a z drugiej strony byłam mu wdzięczna i nie mogłam się na niego gniewać za to,że mnie chroni chociaż nie musi.
Dotknęłam mokrymi palcami swoich ust które wczoraj całowały usta Harryego.Usta lekko drgnęły w uśmiechu i nie mogłam tego powstrzymać.
Obecność tego chłopaka sprawiała,że przestaję trzeźwo myśleć,a kiedy już mi się wydaję,że znów panuję nad sobą on rzuca na mnie swój czar pod postacią wdzięku i cala moja determinacja pryska jak bańka mydlana.Z ociekającymi jeszcze włosami wyszłam z łazienki.
Weszłam do sypialni gdzie Harry nadal spał.Rozczochrane włosy,błoga mina i lekko zaróżowione policzki które nijak nie pasowały do zachowania badboya.
Rozczesałam włosy ostrożnie włosy ,lekko za nie szarpiąc.W najmniej spodziewanym momencie poczułam jego ciepłe dłonie na biodrach które pociągnęły mnie w stronę łóżka.Styles nie bawiąc się w żadne gierki wpił się w moje usta.
-Nie ładnie...-zamruczał do mojego ucha.Zachichotałam,owijając ręce w okół jego szyi.Czy to wszystko dzieje się na prawdę?
Rozległo się głośne walenie do drzwi.Harry spojrzał na mnie tym samym zdenerwowanym wzrokiem co wczoraj.Odsunął się ode mnie i wciągając na siebie spodnie poszedł otworzyć.
Byłam ciekawa kto dobijał się do mnie przed południem.Czy te bandziory są na tyle wychowani żeby pukać do drzwi.Pomyślałam o tacie który uwielbiał robić mi naloty i sprawdzać czy jeszcze żyję.
-Cholera!-Zaklęłam pod nosem. Szczerze mówiąc teraz miałam większe problemy na głowie jednak wizja ojca wparowującego do mojego mieszkania które on opłaca i Harry który wita go w progó mnie przeraziła więc wolałam nie ryzykować.
Zerwałam się z łóżka ale Styles już zdążył otworzyć.Wstrzymałam oddech,zamknęłam oczy,a w myślach już układałam sobie moje linie obrony,a w najgorszym wypadku przypomniałam sobie gdzie wczoraj zostawiłam gazę i wodę utlenioną.
Zamiast taty przyszła poczta.Przynajmniej tak mi się wydawało.
-Listonosz?-Zapytałam wyciągając rękę po kopertę którą Harry trzymał w ręce.Przez chwilę na jego idealnej twarzy pojawił się strach i minęła dłuższa chwila za nim wyraz jego twarzy zmienił się na złość.
-Zamknij za mną drzwi i nikogo nie wpuszczaj.-Rozkazał wkładając kopertę do kieszeni jeansów.-Kiedy przyjadę masz być spakowana.-Zwrócił swoje zielone oczy w moją stronę.
Nie wiedziałam co powiedzieć.Ogromna gula stanęła w moim gardle.Z jednej strony chciałam wiedzieć co znajduje się w kopercie,a z drugiej wolałabym ją wyrzucić i się nią nie przejmować.
Nie potrafiłam się ruszyć,wzrok Harry'ego sprawił,że mnie sparaliżowało.Ledwo kiwenęłam głową i wyszedł,a ja zrobiłam co mi kazał.
Może powinnam zadzwonić na policję? W końcu to stróże prawa powinni wiedzieć co zrobić w takiej sytuacji.Są wyszkoleni i płacą im nie mało za to,żeby pomagać cywilą w sprawach takich jak ta.
Po chwili namysłu wstałam z kanapy na której przezsiedziałam chyba z godzinę zastanawiając się i zamartwiając gdzie poszedł Harry.Już nie byłam aż tak bardzo ciekawa o zawartość koperty ale o to czy Stylesowi nic nie jest. Po tym jak zobaczyłam go pobitego i ledwo trzymającego się na nogach mogłam spodziewać się go w gorszym stanie gdy wróci.
Przez chwilę przeszło mi przez głowę: O ile wróci. Ale szybko odpędziłam tę myśl wyklepując na klawiaturze telefonu trzy cyfry alarmowe.
-Londyński posterunek policji,przy telefonie młodszy aspirant Henry Branwell w czym mogę pomóc?
Głos młodego policjanta odbił się echem w moich uszach.Jeśli Harry sam nie wezwał policji to pewnie miał jakiś powód.Sam siedział w tym bagnie po uszy więc jego też mogli zagrnąć.
-Halo?Jeśli to są jakieś żarty...
Szybko nacisnęłam czerwoną słuchawkę i połozyłam telefon na stoliku.Usiadłam ale nie potrafiłam nic nie robić.Zaczęłam przechadzać się po mieszkaniu w tę i spowrotem,pocierając dłońmi o jeansy,zatrzymując się i stukając paznokciami o blat kuchenni i tak w kółko aż wreszcie rozległo się pukanie.
Spojrzałam przez szkiełko w drzwiach.
-Harry...-westchnęłam z ulgą.Przekręciłam kluczyk i otworzyłam.Styles szybko wszedł do mnieszkania i zamknął za sobą.Wyglądał normalnie i bynajmniej nie był pobity.
-Spakowana?-Zapytał idąc do sypialni i w ogóle nie czekajac na moją odpowiedź.Poszłam za nim,a on już trzymał moją torbę w ręce.
Obserwowałam go bardzo uważnie.Każdy jego ruch był tak szybki,że ledwo za nimi nadążałam.Wyglądał nerwowo przez okno.
-Ubierz się ciepło,na zewnątrz jest zimno.-Odparł chłodniejszym tonem niż wskazywała pogoda na dworze.Byłam zmęczona jego rozkazami.
-Powiesz mi wreszcie co się dzieje i dlaczego...się tak zachowujesz?-Odparłam patrząc mu prosto w oczy.-Co było w kopercie?
Harry odsunął się od okna i wziął torbę.Skierował się do drzwi.Stałam w miejscu z rękoma założonymi na piersi,przytupując jedną nogą.Nie miałam zamiaru wyść z mieszkania i jechać z nim nie wiadomo gdzie.
-Posłuchaj.Chodź ze mną i wszystko ci wytłumaczę.-Powiedział łapiąc mnie za ręce.-Tutaj na prawdę nie jesteś bezpieczna.Zaufaj mi.-Pocałował mnie czule,a ja znów poddałam się jego urokowi.
Jechaliśmy autostradą kiedy Harry nagle przyspieszył po tym jak odczytał wiadomość którą dostał.Zaczął wymijać samochody.Rzucało nami we wszystkie strony.Wbita w siedzenie modliłam się żeby nas nie zabił.Wbiłam paznokcie w fotel i zamknęłam oczy.Widziałam jak tamten samochód w nas uderza.Widziałam moją siostrę...
-Harry zwolnij proszę cię.-Jęknęłam ale Styles zwrócił na mnie uwagę dopiero po piętnastu minutach gdy wjeżdżaliśmy do jakiegoś małego miasteczka na obrzeżach Londynu.
Z żołądkiem w gardle wyglądałam przez okno.Niebo było szare,a ulicę rozświetały latarnie.Nie miałam pojęcia jak daleko od domu znajdujemy się ale przerażała mnie myśl,że nie będę miała gdzie uciekać.
-Już jesteśmy.-Harry odezwał się chyba po raz pierwszy. Odpięłam pasy i wyszłam z samochodu.Oparłam się o maskę ciężko oddychając.Byłam na niego tak niewiarygodnie wściekła.Kopnęłam w oponę auta i ruszyłam prosto przed siebie.Łzy pociekły po moich policzkach.Wolałabym żeby dzisiaj rano to był ojciec.Wolałam się przed nim tłumaczyć ale przynajmniej byłabym w domu.Tata nie zawsze był taki tyranem.Po śmierci mojej siostry zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni.Obwiniał mnie za śmierć Emily tylko dlatego,że to ja jechałam razem z nią w samochodzie.
Poczułam jak ręka Harry'ego zaciskuje się na moim nadgarstu.Przyciągnął mnie do siebie i przytulił całując w czybek głowy.
-Przepraszam.-Wyszeptał mocniej mnie do siebie tuląc.-Przepraszam.
Harry tulił mnie do siebie co chwilę za coś przepraszając.Najczęściej za to,że wydałam majątek na opatrunki i dwie wody utlenione co wywoływało uśmiech na mojej twarzy i odganiało złe wspomnienia.
-Styles.-Rozległ się męski głos.Harry odetchnął z ulgą jakby się ucieszył ale ja byłam innego zdania.Puściłam chłopaka i łapiąc go za ramiona odwróciłam w stronę tamtego szatyna.
-Mówiłeś,że nam pomożesz Josh!-Krzyknął Harry załamującym się głosem.-Jesteśmy przyjaciółmi do cholery jak mogłeś?!
Josh trzymając w ręku broń zachichotał pod nosem i zrobił dwa kroki w naszą stronę.
-Gdyby nie ona nie byłoby tej całej afery,a Thomas nie wydałby na ciebie wyroku!Jestem twoim przyjacielem i się o ciebie troszczę!
Wzrok Josha nie wskazywał tylko i wyłącznie na przyjaźń.Jego oczy były przepełnione łzami.
Harry zgarniając mnie ramieniem schował za siebie.
-Nie,nie chowaj jej.Przecież to wszystko przez nią nie lepiej byłoby po prostu ją zabić i mieć problem z głowy
Na drodze pojawił się granatowy samochód z którego wyszły dwie osoby.Kobiety o nogach długich aż do nieba i blond włosach.
-Pozwól,że Thomas sam oceni co znimi zrobić.




***
 
 
Przeprosiny.
Przepraszamy was za niezapowiedziane zawieszenie bloga ale nie mogłyśmy nic napisać z dwóch  powodów.
Po pierwsze zmarła babcia Pauliny więc i tak jestem mile zaskoczona,że udało się jej dodać imagina.
Po drugie ja nie miałam internetu z prostej przyczyny: przeprowadziłam się i musiałam czekać na przekierowanie sygnału,a to trwało.
Nie miejcie do nas pretensji.
Dobra wiadomość jest taka,że wróciłyśmy i imaginy znów będą pojawiały się na blogu więc mam nadzieję,że nasze wierne czytelniczki z nami zostały.
Pozdrawiamy Vicky i Paulina :D