Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

sobota, 13 czerwca 2015

Zayn część 4




Po przeczytaniu listu momentalnie odechciało mi się wszystkiego. Bo niby cieszyłam się, że Zayn ze szkoły to Zayn z listów ale bałam się o to czy nadal będziemy się lubić. Nie byłam pewna, a może udawać że to nie ja? Zwykły zbieg okoliczności? Może uwierzy. Złapałam za długopis i pierwszą lepszą kartkę i zaczęłam odpisywać. To miały być tylko dwa słowa, ale nie wiedziałam jeszcze jakie.
-[t.i] córuś idź już spać, jutro odpiszesz cichemu wielbicielowi. - do pokoju wszedł tata który nie zawsze ma wyczucie chwili, ale tym razem była ona jak najbardziej odpowiednia. Zgramoliłam się z krzesła i chwytając za piżamę poszłam wziąć prysznic by oczyścić umysł. Po kąpieli szybkim krokiem przeszłam do pokoju w którym momentalnie znalazłam się w ciepłym łóżku. Ustawiłam budzik i zasnęłam.

***Rano***

Tak jak wczoraj w pośpiechu wyszykowałam się do szkoły, złapałam jeszcze za pieniądze które zostawił mi tata przed wyjściem do pracy i popędziłam na przystanek. W busie zajęłam miejsce obok Scar.
-Hej. - powiedziała tak szybko jak mogła
-Cześć, co słychać?
-Nic poza tym że umrę tak szybko jak wejdę na algebrę. - powiedziała i wbiła wzrok z powrotem w otwarty zeszyt który spoczywał na jej kolanach.
-Aż tak źle? - zapytałam a na odpowiedź dostałam szybkie skinięcie głową więc uznałam, że nie będę przeszkadzać. Rozejrzałam się po autobusie i zauważyłam, że przygląda mi się kilku chłopaków wśród których rozpoznałam Zayna. Złapał moje spojrzenie, a ja momentalnie spuściłam wzrok. Dojazd do szkoły dłużył się w nieskończoność. Nie miałam możliwości pogadania ze Scarlet, bo ciągle się uczyła. Przez całą drogę siedziałam ze spuszczoną głową, bo miałam wrażenie jakby ktoś mnie obserwował. Gdy dotarłam do szkoły okazało się, że moje dwie pierwsze lekcje są okienkami ponieważ nauczyciel angielskiego się rozchorował. W wolnym czasie wyciągnęłam kartkę papieru i długopis. Zastanawiałam się nad odpowiedzią na list Zayna.

Dobrze przekonałeś mnie.

-Dopisz coś, a nie tylko trzy słowa. - pisnął głosik w mojej głowie.

Dobrze przekonałeś mnie. Ale.
Muszę mieć pewność że to ty. Załóżmy ohydne onesie na noc filmową w piątek. 


Włożyłam kartkę w kopertę i wyszłam ze szkoły, zanieść list na pocztę. Gdy wróciłam na zajęcia spotkałam się Scar i umówiłyśmy się na lunch. Reszta dnia zleciała bardzo szybko, tak samo jak i reszta tygodnia. Pomijając fakt chodzenia do szkoły i nauki to widywałam się ze Scarlet. Dużo rozmawiałyśmy, dowiedziałyśmy się wielu ciekawych rzeczy o każdej z nas. Wiedziałam, że mogę jej zaufać, więc w czwartek wieczorem opowiedziałam o chłopaku z listu. O tym że sądzę iż to może być Zayn, a także o planie z onesie. Scarlet powiedziała, że ma nadzieję że mi się uda i to właśnie będzie on i że trzyma za mnie kciuki.

W końcu nadszedł ten dzień.

*Piątek.*

Wyszykowałam się do szkoły. Założyłam niebieskie onesie, które było idealne rozmiarem, pod piżamkę założyłam czarny krop top, ułożyłam włosy tzn. zrobiłam loki, pomalowałam się, a na nogi wciągnęłam białe skarpetki i czarne vansy. Zgarnęłam torebkę razem z poduszką i byłam gotowa.

***w szkole***

-[t.i]! – usłyszałam i momentalnie odwróciłam się w stronę głosu który wykrzyczał moje imię. Moim oczom ukazał się Zayn stojący obok szafek szkolnych z grupką przyjaciół którzy szczerzyli się cwaniacko. Scena rodem wzięta z Grease’u. Zayn jako Zucko ubrany w czarne spodnie, czarną kurtkę, białą koszulkę i czarne vansy  z których widoczne były białe skarpetki trzymający podpalonego papierosa między palcami i identycznie ubrani kompani z idealnie wycelowanymi włosami. A ja? Wyglądałam jak idiotka, w niebieskim onesie. Ślamazarnym krokiem podeszłam w stronę chłopaków. –Nie mogę uwierzyć, że naprawdę się tak ubrałaś.
-Dziwak z ciebie. – usłyszałam za plecami
-Totalny. – zawtórował drugi głos, a mi momentalnie zachciało się płakać. Wiedziałam że z tego spotkania nie wyniknie nic dobrego. Zayn to nie chłopak który umawiał by się ze „świeżakiem”.
-Jesteś dupkiem Zayn. A ja właściwie uwierzyłam, że byliśmy przyjaciółmi przez ten cały czas. – nie mogłam dłużej tego trzymać w sobie łzy samowolnie zaczęły spływać po moich policzkach, a śmiechy chłopaków nie pomagały.
-A ty musisz być naprawdę głupia, żeby się tak ubrać na dzień zamknięty [wieczorem szkoła zostawała zamykana i oglądaliśmy filmy dziwny pomysł w żadnej poprzedniej szkole tak nie miałam]. Rozejrzyj się [t.i] wszyscy ubierają się najlepiej jak mogą, albo tematycznie jak my. [jednym z oglądanych filmów miał być Grease] Myślałaś, że ubiorę się jak palant na najlepszą noc w roku szkolnym? 
-Dziękuję Zayn. Właśnie sprawiłeś że zbłaźniłam się na oczach całej szkoły. A ja po prostu chciałam chociaż raz mieć normalne życie. Doskonale o tym wiedziałeś. Żałuję, że poznałam kogoś takiego jak ty! Odwróciłam się na pięcie i pod pretekstem mocnego bólu brzucha ściągnęłam tatę aby mnie odebrał. Nie mówiąc ani słowa pobiegłam do pokoju i wpakowałam do łóżka. Leżałam i płakałam, a jeszcze później obwiniałam sama siebie za ten głupi pomysł. Na co ja się zgadzałam.
*PUK.PUK* usłyszałam, że ktoś puka do mojego pokoju. Pomyślałam że może to tata, lub Scarlet.
-Proszę, - drzwi uchyliły się, a ja uznałam że znowu dokonałam złego wyboru - Czego chcesz?!
-Twój tata mnie wpuścił, przyszedłem pogadać. - Zayn przeczesał włosy ręką
-Skąd wiesz gdzie mieszkam?
-Od Scarlet. To moja dobra znajoma.
-Wyjdź stąd. - wstałam i otworzyłam drzwi
-Nie wyjdę dopóki mnie nie posłuchasz. - zdeklarował chłopak
-To miłego spania na podłodze, - powiedziałam gdy znalazłam się tuż przed twarzą Malika
-[t.i] przepraszam okej. Ja nie wiem czemu się tak zachowałem. Ja po prostu się przestraszyłem. Po tym jak kumple zaczęli wyzywać Scar, że zadaje się z 'nową' myślałem, że tak samo będzie ze mną. Ja mam zbyt dobrą reputację. Nie mogłem... nie chciałem jej zepsuć przez zadawanie się z 'nową'.
-Ja wcale nie byłam dla ciebie nowa. Poza tym gdzie jest ten Zayn z listów który nie interesuje się co mówią ludzie huh? Wymyśliłeś sobie? Bo wiesz ja byłam całkowicie szczera w każdej sytuacji. I przepraszam ale ty śmiesz się nazywać przyjacielem Scarlet, ale pozwoliłeś ją obrażać. Proszę cię nie rozśmieszaj mnie i daj mi spokój. - nasza przestrzeń niebezpiecznie zmniejszała się
-Oh, okej. Już ci daję spokój, ale najpierw muszę zrobić coś co chciałem zrobić odkąd cię rozpoznałem. - powiedział i pochylił złączając nasze usta w pocałunku. Było to dziwne uczucie, bo jeszcze chwilę temu miałam ochotę go wyrzucić na próg a teraz chciałam żeby został.
-Zostaniesz na kakao? - zapytałam gdy odkleiliśmy się od siebie
-Chętnie. - uśmiechnął się i podszedł do łóżka na którym się wygodnie położył - Poczekam tu na ciebie. - chłopak puścił mi oczko, a ja zeszłam do kuchni. Gdy wróciłam do pokoju na biurku leżała niebieska koperta od Zayna tym razem zaadresowana.
-Otwórz. - poleciła

Nie chcę być tylko listowym przyjacielem. Chcę być przyjacielem w realnym życiu.
Ps. A może nawet kimś więcej. xoxo Zayn

Spojrzałam na Zayna który był widocznie zawstydzony. Nic nie mówiąc podeszłam do łóżka, pochyliłam się i złożyłam pocałunek na ustach chłopaka.
___________________________________________________________
Więc to już koniec. Wiem wiem dawno mnie nie było, ale miałam zepsuty komputer a gdy wrócił z naprawy nie miałam internetu. A w tej chwili u mnie w mieście jest burza więc muszę się sprężać. Mam nadzieję że się wam podobało. Jeżeli tak to zostawcie komentarz :) Pozdrawiam Ola :*

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Niall cz.1

- Dłuższych tych schodów już być nie mogło. - mówiłam sama do siebie na głos - Jak ja mam tu wyjść z tą nogą.
A właśnie, nie powiedziałam Wam. Najprawdopodobniej skręciłam sobie kostkę. I skaczę właśnie po schodach do szpitala. Jeden, drugi, piąty i mała przerwa. Chwila odpoczynku dla zdrowej, prawej nogi i kolejne pięć schodów. Mam tylko nadzieję, że w szpitalu nie będę musiała chodzić po schodach. Po kilku minutach byłam już w holu. Zapoznałam się z ułożeniem w budynku i zobaczyłam, że czekają mnie jeszcze jedne schody. Normalnie miałam ochotę z radości skakać. Pomału podeszłam do nich i zauważyłam, że na szczęście nie jest ich za dużo. Stałam tak przy nich i błagałam żeby znikły cudownie. Nagle usłyszałam, że ktoś coś do mnie mówi.
- Pomóc Ci? - moim oczom ukazał się wysoki blondyn
- Może sobie poradzę jakoś.
- Pomogę. A co się w nogę stało? 
- Chyba skręciłam kostkę.
- I wybierasz się do lekarza?
- Tak. Nie spodziewałam się takiej liczby schodów. Już mnie druga noga zaczyna boleć. 
- To Cię wniosę na górę. 
- Jestem za ciężka. 
- Zaraz się przekonam. - po chwili znajdowałam się już w ramionach chłopaka - Jesteś lekka jak piórko. 
- Hahaha.. - zaczęłam się śmiać - Żartowniś z Ciebie. 
- A tak w ogóle to Niall jestem. 
- [T.I].
- Do jakiej sali idziesz?
- Numer 2. 
- To zaraz się tam znajdziesz. 
- Ja już sama pójdę. 
- O nie, nie pozwolę Ci na to. 
- Przyszedłeś coś tu zapewne załatwić. Więc postaw mnie na ziemi. Jestem Ci bardzo wdzięczna za pomoc.
- Nie ma za co. A przyszedłem tu do mojej siostry, właśnie urodziła dziecko.
- To super. 
- Muszę iść zobaczyć moją małą siostrzenicę. - nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się pod salą - A Ty tu siedź. I mam nadzieję, że to tylko stłuczenie.
- Dziękuję bardzo za pomoc.
- Serio nie ma za co. A mam takie pytanko. Mogłabyś mi dać swój numer?
- Ok, daj telefon. - wpisałam mój numer i podpisałam swoim imieniem - Proszę bardzo.
- Dzięki. To pa. 
Kilka minut później siedziałam już w gabinecie lekarza. Okazało się, że kostka jest jednak skręcona. Czeka mnie dwa tygodnie noszenia gipsu. Nic tylko z radości skakać. Po pół godziny opuściłam gabinet w cudownym i jedynym w swoim rodzaju gipsem na nodze. Doczłapałam się jakoś do wyjścia. I zgadnijcie kogo tam spotkałam...Niall'a.
- Czyli jednak skręcona.
- Niestety. Teraz muszę jakoś dotrzeć do domu i odpoczywać. 
- Ila będziesz nosić gips?
- Dwa tygodnie. 
- Oj, to nie fajnie. To może odprowadzę Cię do domu.
- Ja muszę taksówką wrócić bo mieszkam pół godziny drogi stąd. 
- To odwiozę Cię.
- Nie ma potrzeby, poradzę sobie.
- Nalegam i zapraszam.
- No nie wiem. 
- Proszę. - zrobił minę jak kot z bajki "Shrek" 
- Dobrze, ale za to wpadasz do mnie na herbatę. 
- Oczywiście. To chodźmy. - pomógł mi dotrzeć to samochodu - A jakieś ciasteczka w domu masz?
- Coś się znajdzie łakomczuszku. 
Chwilę później siedziałam już w samochodzie i uśmiechałam się sama do siebie. Nawet nie wiem czemu. Choć chyba już wiem. Wreszcie ktoś zwrócił na mnie uwagę i mi pomaga. 
- Co się tak szczerzysz?
- A co? Nie wolno?
- Wolno? Tylko tak trochę dziwnie to wygląda. 
- Ok. - uśmiech znikł z mojej buzi
- Przepraszam. - blondyn wyszeptał
- Za co?
- Przeze mnie się nie uśmiechasz. - był bardzo smutny
- Ej, to nie tak. Dotarła do mnie przykra prawda i jakoś ciężko mi się uśmiechać. 
- Chcesz o tym pogadać?
- Nie obraź się ale nie za bardzo. Dotyczy to mojego życia i bliskich mi osób. Jest to dla mnie ciężkie. 
- Rozumiem. Ale jakbyś chciała pogadać to zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję. 
- Jesteśmy już na miejscu. 
- To super, bo noga zaczyna mnie boleć. Musze zażyć coś przeciwbólowego. 
- Wysiadamy czy będziemy herbatę pić w aucie?
- Przepraszam, zamyśliłam się. 
- Nic się nie stało. Ładnie tu masz. 
- Dziękuję. - wysiadłam z auta 
Niestety straciłam równowagę i prawie się przewróciłam. Na szczęście blondyn mnie złapał. Nim zdążyłam się zorientować niósł mnie do mojego domu. 
- Gdzie masz klucze?
- W ręce. 
- To otwieraj. - cały czas trzymał mnie na rękach 
- Nie bolą Cię ręce przez przypadek?
- Że niby od noszenia Ciebie? Ty sobie chyba żartujesz. Mógłbym Cię codziennie na rękach nosić. Jesteś leciutka. 
- Taa, a tu mi zaraz kaktus wyrośnie. - wyciągnęłam rękę 
- Nie jestem pewien. Ale wiem, że teraz należy mi się herbata. 
- Oczywiście. To usiądź sobie na sofie i daj mi chwilę. 
- Poradzisz sobie?
- Tak. A teraz łap ciasta. - rzuciłam w chłopaka opakowaniem - Brawo! - złapał skubany
Po chwili siedziałam koło niego i próbowałam udawać, że noga mnie nie boli.
- Może się położysz? - blondyn zaproponował
- Mam gościa i nie wypada go zostawiać. - puściłam oczko w jego stronę
- To połóż się tutaj.
- A Ty gdzie się podziejesz?
- Będę robił za Twoją poduszkę.
- Serio?
- Tak, kładź się. - po chwili moja głowa spoczywała na jego kolanach
- To opowiedz mi coś o sobie. - zaczął się bawić moim włosami
- Moje imię już znasz, mam 17 lat. Mieszkam tutaj od urodzenia. Wcześniej byli tutaj ze mną rodzice ale wyjechali za pracą pól roku temu. Uznali, że jestem na tyle duża i odpowiedzialna, iż mogę zostać sama w domu. Interesuję się fotografią.
- Ty moje imię również znasz. Mam 18 lat i również mieszkam tutaj od urodzenia, tylko, że z rodzicami oraz braćmi. Interesuję się muzyką, coś tam sobie podśpiewuję.
- To świetnie. Podasz mi ciastko bo nie chce się mi podnosić?
- Proszę. - przed moim nosem wylądowało przepyszne ciasteczko
- Dziękuję.
- Zaraz tu zasnę.
- Aż tak przynudzam?
- Nie mordko. Tylko troszkę zmęczona jestem a to jak bawisz się moimi włosami działa na mnie usypiająco.
- To śpij.
- Nie mogę. Jesteś moim gościem i powinnam się Tobą zająć a nie spać.
- Ale mi to nie przeszkadza. Gdzie znajdę jakiś koc oraz poduszki.
- Na górę musisz wyjść i ostatni pokój po prawej stronie.
Zostałam sama na sofie. Teraz dopiero poczułam jak noga bardzo mnie boli. Zacisnęłam zęby żeby tego nie okazywać i czekałam aż mój gość wróci. Po chwili zauważyłam go na schodach. Obładował się tak jakby miał budować bazę.
- Więcej się nie dało tego przynieść?
- Wziąłem wszystko co masz. Ja przecież też muszę na czymś leżeć.
- Że co?
- Myślałaś, że Cę tutaj zostawię? Nawet o tym nie marz. Póki mogę będę tu siedział i Ci pomagał. Moi rodzice już wiedzą.
- Kochany jesteś.
- Bo się zarumienię.
- Rób co chcesz. A ja muszę wstać.
- Pomóc Ci?
- Poradzę sobie. Do łazienki nie będziesz szedł ze mną.
- No tak.
- A po za tym Twoja dziewczyna Cię zabije jak się dowie.
- Nie mam jeszcze dziewczyny słonko.
- To dobrze, Przynajmniej nie dostanie Ci się za to, że mi pomagasz.
- Właśnie tak. A jak łatwo nie odpuszczam, Nie pozbędziesz się mnie szybko.
- Nie wiem czy mam się śmiać czy płakać.
- Ja tam bym się cieszył ale to Twoja sprawa. A teraz Cię już nie zagaduję, miałaś spać. - poprawił mój koc bym była dokładnie przykryta - Kolorowych snów.
Po chwili zasnęłam.

Dwie godziny później

- [T.I] budź się. - otworzyłam oczy - Ja muszę iść, coś mi wypadło. Przepraszam.
- Niall nic się nie stało. Dziękuję bardzo za pomoc. - wstałam i przytuliłam chłopaka
- Nie ma za co. Odwiedzę Cię jeszcze.
Chwilę później blondyn zniknął za drzwiami. Dotarło do mnie, że mam do posprzątania straszny bałagan. Zanosiłam więc poduszki koce po kolei na górę. Tak mnie to zmęczyło, że jak skończyłam jedyne o czym marzyłam to moje wygodne łóżeczko. Doczłapałam się więc do niego, zmyłam makijaż, przebrałam się w piżamę i poszłam spać.


Witam Was mordki w pierwszej części imagina z Niall'em. Mam nadzieję, że się spodobała. Niestety nie wiem kiedy pojawi się kolejna ponieważ jestem bardzo zajęta jednym z moich blogów. Ale do dwóch tygodni powinna się druga i zapewne ostatnia część pojawić. 

Pozdrawiam <3