Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

poniedziałek, 30 września 2013

112.Niall cz.5





-[t.i]!-usłyszałam donośne wołanie mojej przyjaciółki.Odwróciłam się do niej przodem,a ta położyła dłoń na klatce piersiowej i próbowała złapać oddech-Nia-Nia-Niall czeka przy wyjściu.Jest strasznie zdenerwowany.-powiedziała nadal łapiąc oddech.
Poklepałam ją po ramieniu i pobiegłam do Niallera.
Po ostatniej rozmowie z jego mamą nic się nie zmieniło głównie to moja zasługa ponieważ poprosiłam Nialla aby o tym nie rozmawiać.Czułam się strasznie zażenowana i zakłopotana,a Niall wolał nie naciskać więc chyba dobrze zrobiliśmy,prawda?
Przepychałam się między uczniami gdy za drzwiami zobaczyłam wychyloną blond czuprynę mojego chłopaka.
-Czemu się chowasz?-zapytałam zdziwiona podchodząc do niego.Niall ni stąd ni zowąd przyciągnął mnie do siebie i złożył na moich ustach namiętny pocałunek.
-Za chwilę kończę lekcje,a nie wiem czy będę mógł dziś do ciebie wpaść więc musiałem się pożegnać.-oznajmił opierając swoje czoło o moje.Cicho zachichotałam,a on mi zawtórował.
-Wystraszyłam się,że coś się stało.-klepnęłam go w ramię po czym wyszłam,bo zadzwonił dzwonek.
Siedziałam na lekcji i nie mogłam się na niczym skupić.Co chwilę spoglądałam na zegar wiszący nad drzwiami.Wydawało mi się,że cały czas wskazuję te samą godzinę.Wszystko płynęło tak wolno.Z za okien dochodziły nas donośne śmiechy uczniów którzy skończyli już zajęcia na dziś,a my jeszcze musieliśmy siedzieć w klasie i słuchać głupich wykładów matematyka.
Gdy skończył mówić na tablicy zapisał kilka zadań na które mieliśmy czas do końca lekcji.
Złapałam długopis w rękę wypisując w zeszycie jakieś bez sensowne równania z których niczego nie rozumiałam.Nie oszukujmy się orłem z matematyki nie byłam i jak na razie nic się w tej sprawie nie zmieniło.
-Spakujcie się i tak dziś już nikt z was nic nie zrobi.-powiedział nagle nauczyciel zamykając z hukiem dziennik.W klasie rozeszły się głośne okrzyki szczęścia i po kolei każde z nas poszło w swoją stronę.
Założyłam kurtkę i owinęłam szali w okół szyi po czym wyszłam na dwór.Nie było z byt ciepło i powoli zaczynałam żałować swojej decyzji rano,bo mogłam wziąć rękawiczki.
Przeszłam przez chodnik szkolny,a później wyszłam do autobusu.Trochę się zdziwiłam,bo tata miał po mnie przyjechać ale go nie było.Może coś mu wypadło?
Gdy stanęłam przed drzwiami nacisnęłam przycisk dzwonka ale nikt nie otwierał.Uniosłam wycieraczkę do góry i wyjęłam z niej pojedynczy kluczyk do zamka aby otworzyć.
-Oryginalne i na pewno nikt się nie włamie.-zaśmiałam się wchodząc do środka.Jak przypuszczałam cisza i spokój.
Powiesiłam kurtkę na wieszaku i poszłam do kuchni z zamiarem zjedzenia czegoś dobrego na obiad.Od razu rzuciła mi się w oczy karta wisząca na lodówce.


"Jesteśmy na zakupach.Będziemy wieczorem.Mama i tata."

-Mogliście chociaż zrobić obiad.-powiedziałam samo do siebie gniotąc karteczkę.Wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer pizzerii.Po paru minutach na stole leżała cieplutka pizza z podwójnym serem. 
Włączyłam telewizor i go wyciszyłam.Wolałam posiedzieć sobie w ciszy ale nie przeszkadzał mi włączony telewizor.Zjadłam jeden kawałek pizzy i się na jadłam.Nie potrafiłam wcisnąć już drugiego kawałka. 
Spojrzałam na zegar.Dochodziła siedemnasta,a rodziców nadal nie było.Pewnie nie wrócą za wcześnie.Poczułam wibracje w kieszeni gdzie trzymałam telefon.Uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam wiadomość od Nialla. 


Dasz radę się wyrwać? xx

Trochę niepewnie ale jednak bardzo chciałam się z nim spotkać odpisałam. 

Czekaj na mnie tam gdzie zawsze. :D

Szybko niemalże potykając się o własne nogi pobiegłam na górę się przebrać.Nie chciałam zmarznąć tak jak w drodze powrotnej do domu.
Owinęłam szyję szalikiem i złapałam swoją torbę po czym wyszłam z domu.Gdy przekraczałam bramę modliłam się aby nie spotkać wracających rodziców. 
Nie wiedziałabym jak mam im się wytłumaczyć,a po ostatnich groźbach ojca mogłam wywnioskować,że babcia już mnie oczekuje zupełnie nieświadoma powodu mojego przyjazdu,bo ojciec jak zwykle nie powiedział całej prawy,a mama się nie wtrącała. 
Z wzrokiem wbitym w swoje buty przeszłam przez ulicę kilka przecznic od mojego domu i zauważyłam blondyna stojącego pod Nando's. 
"Tam gdzie zawsze" oznaczało ulubione miejsce niebieskookiego,bo jak on to zawsze mówi jedzenie i ja to jego dwie ulubione rzeczy. 
Uśmiechnęłam się do niego szeroko,a ten rzucił się biegiem w moją stronę. 
-Chciałaś,żebym zamarzł?-zapytał z udawanym wyrzutem pocierając dłońmi.Cicho zachichotałam,a chłopak objął mnie ramieniem. 
Czasem czułam się dziwnie w jego towarzystwie.Nie rozumiałam faktu dlaczego taki chłopak jak on chce być właśnie z kimś takim jak ja,a na dodatek pakuje się przez to w kłopoty.Przecież mógłby mieć każdą bez przeszkód mógłby się z nią spotykać,a on woli ukrywać się razem ze mną. 
-Co masz ochotę robić?-zapytał znacząco patrząc w kierunku Nando's.
-Może...pójdziemy coś zjeść?-zasugerowałam znów chichocząc.Niall złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę restauracji. 
Weszliśmy do środka,a Niall przy wejściu krzyknął do stojącego za barem Josha nasze zamówienie.Horan był tu stałym klientem więc nie musiał bawić się w zamawianie jedzenia przez kartę albo fatygować się do barku. 
Zajęliśmy miejsce pod oknem co nie wydawało mi się dobrym pomysłem ale nie chciałam kolejny raz mówić o ojcu. 
Następne dwie godziny spędziliśmy w miłej atmosferze,a ja nie miałam ochoty wracać do domu.Najchętniej zostałabym z Niallem już za zawsze. 
Przechodziliśmy własnie przez ulicę trzymając się za ręce.Niall postanowił odprowadzić mnie do domu,a ja nie miałam nic przeciwko skoro rodziców nie było.W końcu gdyby wrócili mama na pewno zaczęła by do mnie wydzwaniać i pytać gdzie jestem. 
Gdy przechodziliśmy przez bramę w domu było ciemno.Kamień spadł mi z serca.Niall odprowadził mnie pod same drzwi.Przekręciłam kluczyk w drzwiach ale za nim pchnęłam je aby otworzyć klamka cisnęła w dół,a przed nami stanął mój rozwścieczony do czerwoności ojciec. 


Przepraszam was ale ta część mi się nie udała.Nie wiedziałam co napisać ale wiem,że czekałyście więc coś napisałam.
Obiecuję,że następna będzie dłuższa i więcej się będzie działo. 
Pozdrawiam was Vicky :)



piątek, 20 września 2013

111.Zayn



Promienie słońca przedzierały się przez do połowy zasłonięte okno.Przetarłam zaspane oczy,ziewając.Wyprostowałam ramiona zsuwając z siebie cieplutką pościel.
Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie.Na szczęście dzisiaj nie musiałam się nigdzie spieszyć.Praktyki zaczynałam dopiero o 12,a do sądu miałam dziesięć minut piechotą.
Poczłapałam do łazienki i dokładnie przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze.
-Już niedługo.Adwokat [t.i] [t.n].-powiedziałam sama do siebie szczerząc się.
Mój przyjaciel zawsze powtarzał mi,że trzeba zrobić wszystko aby spełnić swoje marzenia.On tak zrobił i teraz jest członkiem jednego z najpopularniejszych boybandów na świecie.
Zayn Malik.
Rozmowy z nim zawsze wprawiały mnie w miły nastrój.Nigdy nie przestawałam się śmiać.Przy nim czułam się jak księżniczka.Może dlatego,że właśnie tak mnie traktował?
Teraz jednak wszystko się zmieniło.Już nie rozmawiamy,nawet do siebie nie dzwonimy.Mimo,że mieszkamy w jednym mieście prawie wcale się nie widujemy.
W tej sytuacji to normalne,bo jest w trasie koncertowej.
Kiedyś czekałam aż zadzwoni do drzwi znów będzie tak jak kiedyś ale nigdy tak się nie stało,a ja przestałam wierzyć w cuda.
Wielka gwiazda zapomniała o wszystkich ale nie o czubku własnego nosa.
Jak przystało na rozsądną,poukładaną i odpowiedzialną studentkę prawa spięłam włosy w koka,nałożyłam delikatny nie wyzywając makijaż po czym przebrałam się w schludną czarną spódniczkę,białą koszulę oraz czarną marynarkę później wyjęłam z szafy czarne buty na niewysokim obcasie i przejrzałam się w wielkim lustrze wiszącym w moim pokoju.
Spakowałam papiery do swojej aktówki i trzymając ja w dłoniach poszłam do kuchni z zamiarem wypicia w spokoju ciepłej kawy.
Ani się obejrzałam,a wybiła 11.30.Wzięłam ostatniego łyka ciemnej cieczy i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi na klucz.
-Czemu tam tylu ludzi?Nie umiałam się przecisnąć między nimi.-powiedziałam zdziwiona wchodząc do kancelarii przy sądzie.
Za kontuarem siedziała trzydziestoletnia recepcjonistka Marcy.Miła kobieta i dobrze się z nią pracowało jak i za równo rozmawiało.Ona zazwyczaj dawała mi wskazówki które pomagały mi w rozmowach z tymczasową szefową.
-Zobaczysz.-powiedziała podekscytowana-Mówię ci.Jak tutaj pracuję jeszcze nigdy w życiu nie widziałam tylu przystojniaków.-odparła rozmarzona-Szkoda,że jestem taka stara.Gdybym mogła wymieniłabym tego mojego zrzędę na któregoś z nich.-chciała coś jeszcze powiedzieć ale zadzwonił telefon.
-Tak proszę pani.-powiedziała serdecznie-Oczywiście już ją do pani wysyłam.-dokończyła odkładając słuchawkę Marcy kiwnęła głową w stronę podwójnych dębowych drzwi dając mi znak aby poszła do gabinetu.
Uśmiechnęłam się do kobiety po czym zapukałam do drzwi.Usłyszałam ciche "proszę" i nacisnęłam klamkę.
-Dzień Dobry.-przywitałam się energicznie z starszą kobietą.
Pani Johnson siedziała za biurkiem patrząc na mnie z za swoich okularów połówek.Jej siwe włosy spięte w wysokiego koka sprawiały,że kobieta wydawała się wyższą niż jest w rzeczywistości.Zapadnięte niebieskie oczy wertowały mnie wzrokiem od stóp do głów.W jednym momencie zmarszczki na jej twarzy spięły się i wykrzywiła usta w uśmiech.
-[t.i] poznaj naszych nowych klientów.-odparła wstając z miejsca.
W pokoju siedziała piątka może starszych ode mnie o rok mężczyzn.Każdy z nich uśmiechał się pogodnie w moją stronę.W tedy zdałam sobie sprawę kto siedzi wśród nich.Zayn.
Walcząc sama ze sobą próbowałam wyglądać profesjonalnie i nie zwracać na niego uwagi.Podałam każdemu z osobna rękę przedstawiając się podobnie jak oni.
Gdy przyszła pora na Malika zrobiłam to samo co zresztą ale nie zdobyłam się na spojrzenie mu w oczy.
Po wszystkich formalnościach zajęłam miejsce i wsłuchiwałam się w rozmowę chłopaków z moją szefową.Nie wyglądała na zdziwioną prośbą zespołu. 
Chcieli aby nasza kancelaria ich reprezentowała.Poziom firmy był bardzo wysoki podobnie jak standard.Nigdy nie przegraliśmy żadnej sprawy,a pani Johnson była bardzo pewną siebie i rozsądną osobą.Nigdy nie brała na barki beznadziejnych przypadków,a tutaj chodziło tylko o zwykłą współpracę która przyniesie rozgłos i pieniądze działalności.
-Dziękuję bardzo.-powiedziała ściskając dłoń każdego po kolei-[t.i] przygotuj wszystkie papiery.-rozkazała szefowa. 
-Oczywiście.-przytaknęłam.Wstałam z miejsca poprawiając marynarkę.-Proszę za mną.-powiedziałam do chłopaków. 
Jeden za drugim podążyli za mną do gabinetu który zajmowałam na okres praktyk. 
Zespół wygodnie usadowił się na skórzanej kanapie pod ścianą przed moim biurkiem.Ja natomiast usiadłam na czarnym biurowym krześle i wyjęłam z szuflady potrzebne faktury. 
Cały czas czułam na sobie wzrok Zayna.Nie przypuszczałam,że jeszcze kiedyś go spotkam i na pewno nie w takich okolicznościach. 
Byłam strasznie skrępowana.Miałam ochotę krzyknąć i przywołać go do rozsądku.Nigdy nie lubiłam być w centrum czyjeś uwagi,a tym bardziej jego. 
Zawsze tak było i w tej sprawie nic się nie zmieniło.
Gdy plik kartek leżał na blacie dębowego biurka położyłam jeszcze na nim długopis z logiem kancelarii i w zasadzie wszystko było przygotowane. 
-Proszę się tu podpisać.-powiedziałam do Zayna próbując brzmieć obojętnie.Malik złapał długopis w dłoń podpisując się pod tekstem. 
-Nie przeczytasz?-zapytałam zdziwiona. 
-Ufam ci.-odpowiedział lekko się uśmiechając po czym odszedł na swoje miejsce.Za nim przyszedł blondyn który tak samo jak jego poprzednik nie przeczytał zawartości kartki.Następnie podszedł wysoki brunet z krótko ściętymi włosami i on jako pierwszy przeczytał cały tekst.Nie zajęło mu to dużo czasu.Uśmiechnął się pogodnie dając mi do zrozumienia,że wszystko jest zrobione bardzo dobrze.Podpisał się,a później ostatni członek zespołu podszedł do biurka.Złożył podpis ale nie obeszło się bez znaku rozpoznawczego jak przeczytałam Louisa Tomlinsona,bo obok jego imienia pojawiła się uśmiechnięta buźka.
-Nie wiedziałem,że pracujesz w kancelarii.-usłyszałam za sobą znany mi głos.Odwróciłam się do tyłu i chyba pożałowałam swojej decyzji-Zostaniesz adwokatem?-zapytał dorównując mi kroku. 
-Zostanę.-odpowiedziałam krótko. 
-Nie poznałem cię na początku.Zmieniłaś się.-przyznał z podziwem-Jesteś taka...poukładana.-odparł wkładając ręce do kieszeni.
-Coś w tym złego?-zapytałam z lekkim niezadowoleniem w głosie.
-Nie tylko...nigdy nie myślałem,że z takiej buntowniczki wyrośnie sojusznik prawa.-odrzekł z zadziornym uśmiechem przylepionym do twarzy-A co u ciebie i Tom'a?-zapytał ni stąd ni zowąd.
-Niby co miałoby z nim być?-mruknęłam ze sztucznym uśmiechem. 
-Myślałem,że jesteście razem... 
-Kto ci takich głupot naopowiadał?Nigdy nie byliśmy razem i...i w ogóle to czemu ja ci to wszystko mówię?!Muszę wracać do domu.-powiedziałam rozdrażniona i odeszłam.
Nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać.Założę się,że gdyby nie spotkał mnie dziś w pracy pewnie by sobie o mnie nie przypomniał,a ja nie mam zamiaru nabrać się na jego słówka. 
Ja i Tom?!Przecież to najbardziej niedorzeczna rzecz jaką kiedykolwiek usłyszałam.Czy chłopak i dziewczyna nie mogą po prostu spędzać ze sobą czasu,bo lubią? 
Nie zaprzątając sobie dłużej głowy spotkaniem z Malikiem wróciłam do domu.Rzuciłam moją aktówkę na łóżko i skacząc zdjęłam nie wygodne buty.Słowo daję jeśli zacznę pracować w tej kancelarii będę chodziła w tenisówkach. 
Wyjęłam z szafy wygodne ubranie po czym leniwie zaległam na kanapie oglądając coś w telewizji.Kiedy oddałam się chwili błogości po mieszkaniu rozszedł się dzwonek do drzwi.Ciężko westchnęłam i poszłam otworzyć. 
-Co ty tutaj robisz?-zapytałam zdziwiona unosząc jedną brew ku górze.
-Jak to nie byliście razem?!-powiedział bardzo zdziwiony Zayn bez zaproszenia wchodząc do mojego mieszkania.
-Na zaproszenie zaczekać to nie łaska?Aha no tak!Taka gwiazda wielkiego formatu nie liczy się z nikim!-odezwałam się zdenerwowana jego zachowaniem. 
-Co?-spytał-Nie ważne.-pachnął ręką-[t.i] dlaczego mi nie powiedziałaś,że ty i Tom się nie spotykacie?-zapytał raz jeszcze wertując mnie wzrokiem.
-Bo w ogóle nie wiem skąd wziął ci się taki urojony pomysł!Ja i Tom żartujesz sobie?Przecież on wygląda jak bezdomny!-zauważyłam.Zayn spojrzał na mnie z rozbawieniem malującym się na twarzy.Po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem. 
-Rzeczywiście.-przyznał mi rację nadal się śmiejąc-Przepraszam,że tu tak wtargnąłem.-powiedział ze skruchą-Chciałem się tylko upewnić.-oznajmił ruszając w stronę drzwi. 
-Upewnić w czym?-zapytałam ciekawa. 
-[t.i] posłuchaj to nie jest tak jak myślisz.-zaczął zatrzymując się-Sądziłem,że ty i Tom jesteście parą.Przynajmniej tak mi powiedział i nie chciałem stawać między wam więc po prostu odpuściłem.Nie chciałem cie ranić,bo myślałem,że go kochasz.Więcej mi nie potrzeba tylko żebyś była szczęśliwa dlatego zerwałem z tobą wszelki kontakt ale kiedy zobaczyłem cię dzisiaj w kancelarii wszystko wróciło.Wszystkie wspomnienia i...-głos mu się załamał-Jestem tak cholernie wściekły sam na siebie,że nie porozmawiałem z tobą wcześniej.-skończył ze zwieszoną głową. 
Patrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami.Jeszcze nikt nigdy nie zranił mnie tak jak on gdy wyjechał.Jak mógł pomyśleć,że kocham kogoś innego? 
-Mogłeś chociaż raz zadzwonić.-zauważyłam,a moje oczy zaczęły czerwienić się od wzbierających się w nich łez.-Myślałam,że już cie nie obchodzę.Tak bardzo cie znienawidziłam.-wyznałam mu prosto w oczy.
Zapadła niezręczna cisza.Zayn spuścił wzrok na swoje buty,a ja głucho wpatrywałam się w ścianę.Wszystko nagle stało się takie...poważne. 
Nie przypominam sobie żebyśmy kiedykolwiek rozmawiali na poważne tematy.Zazwyczaj żartowaliśmy sobie,a nasze rozmowy gównie prowadzone były na neutralnym przyjacielskim gruncie. 
Nie byłam w stanie zebrać się na odwagę aby wyznać mu swoje uczucia.Nie byłam w tym najlepsza.Wiedział o tym. 
-Chyba oboje za dużo myślimy.-zauważył przerywając niezręczną ciszę między nami.Cicho zachichotałam przyznając mu rację.Mulat odwrócił się i złapał za klamkę. 
Wiedział,że gdy teraz odejdzie już nigdy nie wróci. 
-Zayn.-jęknęłam.Chłopak spojrzał na mnie z czymś w rodzaju nadziei w oczach-Może zostaniesz?-zapytałam niepewnie uśmiechając się. 
Malik uśmiechnął się szeroko zamykając za sobą drzwi.Ujął moją twarz w dłonie,a ja poczułam jak moje policzki nabierają barwy dojrzałego jabłka. 
Chłopak złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. 

***

Ta wiem końcówka mi trochę nie wyszła ale myślę,że reszta imagina,tak? 
To mój pierwszy imagin z Zaynem na tym blogu. 
Jak wam się podoba? 
Opinie mile widziane w komentarzach. 
Nie zapominajcie o DEDYKACJACH!! 
Pozdrawiam was Vicky :D




piątek, 13 września 2013

110.Niall cz.4

Niall.cz3
Imagin z dedykacją dla Laurel.

.Pełna obaw próbując nie potknąć się o własne nogi wyszłam razem z Niallerem ze szkoły.
Dzisiaj była wyjątkowo piękna pogoda.Słońce świeciło na błękitnym nieboskłonie.Pojedyncze białe obłoki układały się w przeróżne kształty i dla kogoś z bujną wyobraźnią taki widok jest niczym arcydzieło dla malarza.
Horan splótł nasze palce lekko się uśmiechając.Jak zwykle w takich chwilach na jego policzki wpływały dorodne rumieńce w których było mu do twarzy.
-Moja mama już czeka i nie zwracaj uwagi na Grega.Trochę mu odwala.-uprzedził mnie,a ja zaśmiałam się na samą myśl o ostatnim spotkaniu z jego starszym bratem.
Idąc spacerem w stronę domu blondyna co chwilę nerwowo sprawdzałam telefon.Bałam się,że w pewnym momencie zadzwoni Emily i powie,że ojciec się domyślił.
Kiedy stanęliśmy pod drzwiami Naller wyjął klucze i przekręcił je w zamku.Otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka.
Rozejrzałam się do okoła.Nic się nie zmieniło. 
Te same brązowe dywaniki,zdjęcia Nialla i Greaga na ścianach oraz wielka kuchnia z której dochodziły przepyszne zapachy.Zrobiłam się głodna na samą myśl o jedzeniu przygotowywanym przez mamę blondyna. 
Niall ruchem ręki zaprosił mnie dalej w głąb domu.Chyba był tak samo spięty jak ja.
-Mamo jesteśmy.-ogłosił z szerokim uśmiechem całując kobietę w policzek.Jego mama uśmiechnęła się do mnie ciepło mocno tuląc. 
-Dzień Dobry.-powiedziałam nieśmiało. 
-Idźcie na górę umyć ręce,a ja was zawołam na obiad i porozmawiamy.-za proponowała i wróciła do pichcenia. 
Niall pociągnął mnie za rękę na górę do swojego pokoju. 
Usiadłam na miękkim materacu jego łóżka które o dziwo dziś było pościelone. 
Jego pokój zawsze wydawał mi się być z innej planety tak samo jak on.To pomieszczenie w ogóle nie pasowało do stonowanego wystroju reszty domu.
Ściany pokryte były ciemno niebieską tapetą,a na niej wisiało mnóstwo zdjęć które mówiły wszystko o jego dzieciństwie.Powieszony na wieszaku przyczepionym  do ściany wisiał jego strój piłkarski który ubierał na mecze w wieku dziesięciu lat.Na drugiej natomiast wisiały cztery gitary w tym jedna elektryczna oraz basowa.Po za tym przy oknie stało biurko na którym jeszcze ani razu nie mogłam dostrzec ani jednej książki czy zeszytu. 
Na jasnych panelach leżał dywanik za pewne przyniesiony przez jego mamę ale udekorował go sam chlapiąc na niego farbą.
-Jak się czujesz?-wyrwał mnie z zamyśleń jego lekko zaniepokojony głos. 
-Dobrze.-odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem który zauważył.Usiadł obok mnie i mocno przytulił. 
Bezwstydnie zaciągnęłam się zapachem jego perfum tuląc się w jego przyjemnie ciepłą klatkę piersiową.Chłopak delikatnie kołysał się ze mną,a to w prawo,a to w lewo powoli pozwalając mi się odprężyć. 
Czułam się bezpieczniej mając go przy sobie. 
Zamknęłam oczy i cicho westchnęłam odsuwając się od niebieskookiego. 
-Coś nie tak?-zapytał zdezorientowany moim posunięciem. 
"Tak, jest coś nie tak,a mianowicie ze mną" 
Czemu tak trudno mi jest powiedzieć mu co tak na prawdę czuję?Mam dość ciągłego bawienia się w kotka i myszkę.Czasem tęsknie za tymi chwilami gdy byliśmy tylko przyjaciółmi i nie musieliśmy się martwić o uczucia,bo najzwyczajniej w świecie nie wychodziliśmy po za strefę przyjaźni i nam to pasowało.
Teraz gdy na niego patrzę widzę nieziemsko przystojnego blondyna z hipnotyzującym spojrzeniem oraz uwodzicielskim głosem.Stanowczo nie mogę myśleć o nim w taki sposób skoro nawet nie powiedziałam mu ile dla mnie znaczy. 
Cały czas powtarzał mi,że poważne związki nie są dla niego.Mówił,że dusi się w takich relacjach więc dlaczego daje mi nadzieję,że jego poglądy na te sprawy mogą ulegnąć zmianie? 
Gdybym potrafiła zebrać się na odwagę na pewno teraz wszystko między nami byłoby jasne.Bez żadnych nie porozumień czy niezręcznych sytuacji do których dochodziło co chwilę. 
On szuka kogoś do zabawy,a ja szukam kogoś kto będzie okazywał zaangażowanie.Szukam kogoś takiego ja Nialla. 
Był przy mnie zawsze kiedy tego najbardziej potrzebowałam i nie zostawił mnie teraz.Czy to jest dowód miłości czy raczej dobrego koleżeństwa? 
Zaczynam gubić się w tym wszystkim.Niby jesteśmy razem ale tak jak byśmy nie byli.
Usłyszeliśmy ciche pukanie do drzwi które się uchyliły. 
-Dziewczyno która wybrała jego,a nie mnie...-zaczął ostentacyjnie Greg-moja matka prosi na obiad.-dokończył uśmiechając się zawadiacko.Rozbawiona cicho za chichotałam.Chłopcy byli tak strasznie do siebie podobni ale ciągle się o coś kłócili. 
Wstałam z miejsca i podążyłam za bratem Niallera.Zeszliśmy do kuchni i zajęliśmy miejsca przy stole. 
-Słucham was.-odparła mama Horana gdy zasiadła na przeciwko nas. 
-Może ja zacznę.-wyrwał się Nialler widząc moją minę-Mamo przepraszam,że cię o to prosimy ale mogłabyś porozmawiać z ojcem [t.i] ?-zapytał z nadzieją w głosie. 
-Proszę pani nie chcę aby pani z nim rozmawiała,bo zdenerwuje się jeszcze bardziej.-mówiąc to spojrzałam na Niallera poprawiając jego wypowiedź-Nie wiem co robić.On stał się straszny gdy dowiedział się,że spotykam się z Niallem.Nie wiem dlaczego.Nie pozwala nam się spotykać,a ja kocham Niall i...-przerwałam w pół zdania gdy zadałam sobie sprawę co takiego właściwie powiedziałam."Kocham Nialla".Przełknęłam głośno ślinę po czym napiłam się soku jabłkowego.

Dzisiaj moja przyjaciółka zapytała mnie dlaczego mam taką minę jak bym chciał kogoś zabić ja na to,bo dzisiaj jest piątek 13 i uciekł mi autobus,kiedy przyjechał potknęłam się przy wejściu do niego,a jak schodziłam z ostatniego schodka na klatce schodowej to się przewróciłam. 
Czaicie,że zaczęła się ze mnie śmiać?! 
Później zaczęła mi prawić kazania o tym,że piątek 13 nie jest pechowy bla,bla,bal,a na końcu dodała cytuję: 
"Jaki ze mnie jest down!Przecież mam dla ciebie zieloną bluzkę w plecaku." 
Nie zdążyłam nic powiedzieć,a ona zaciągnęła mnie do łazienki i kazała ubrać zieloną bluzkę i pisać na ręce "Love 1D,Niall,Ireland"
HAPPY BIRTHDAY Niall!!

Wszystkiego naj ode mnie i od Zoombi Malik <333 
Pozdrawiamy :***


poniedziałek, 9 września 2013

osobiście

wiem, że jest blog i czekacie na opowiadania. wiem, że jest jeszcze mój Zayn do skończenia (już ostatnia część). ja to wszystko wiem. ale niestety jestem w klasie maturalnej i mimo, że poodchodziły mi przedmioty takie jak np. biologia, chemia czy niemiecki, to i tak mam niezły zapierdziel w szkole i kupę nauki.
kolejny rozdział na takemetodifferentworld.blogspot.com będzie już w weekend. tak samo, jak Zayn tutaj.
obiecuję i przepraszam <3

niedziela, 8 września 2013

109.Niall cz.3

Przeczytajcie notkę pod imaginem ;)


Mimo,że znajdowaliśmy się w beznadziejnej sytuacji nadal próbowałem zachowywać zimną krew.Nie mogłem pokazać [t.i],że się boję.Raczej nie duma mi w tym przeszkadzała ale czysty lęk przed utratą jej.Wiedziałem,że jeżeli się poddam lub załamię równie dobrze mogę kupić jej prezent na pożegnanie. 
Nie miałem zielonego pojęcia jak się teraz zachować.Co powiedzieć aby jej nie urazić i co zrobić. 
Stała przede mną udawając złość ale dobrze ją znałem jak nikt inny.Nie była za dobrą aktorką.Nigdy nie potrafiła kłamać,a tym bardziej grać kogoś kim nie jest oraz ukrywać swoich uczuć. 
Powinienem być wdzięczny Bogowi za postawienie jej na mojej drodze.Nie miałem zamiaru teraz odejść.Zrozumiałem to gdy przez trzy długie tygodnie torturowałem sam siebie.Myślałem,że jej pomagam.Zachowywałem się jak dupek który dał jej nadzieję i zawiódł. 
Jak mogłem zostawić tę kruchą,cichą,nieśmiałą oraz piękną dziewczynę która zawsze była przy mnie i nie zostawiła w potrzebie?! 
-Przestań stroić sobie żarty!-powiedziała oburzona. 
-Jakie żarty?-zdziwiłem się-Nie wierzysz mi?-zapytałem unosząc jedną brew do góry. 
Nigdy nie żartował bym z takich rzeczy.Jak mogła mi nie wierzyć?Spędzamy ze sobą więcej czasu niż przeciętna para.Myślałem,że wie jakie żywię do niej uczucia.Przypuszczałem ,iż wszystko pójdzie łatwiej w końcu ją kocham mimo,że nie mówię tego na głos.
[t.i] ciężko westchnęła po czym przeczesując sobie włosy palcami usiadła na łóżku i oparła się o ścianę.Nie chciałem wprawić jej w zakłopotanie więc tocząc walkę sam ze sobą postanowiłem usiąść na krześle przy jej białym biurku zawalonym tonami książek oraz zeszytów. 
-Tym razem nie odpuszczę.-powiedziałem co mogło zabrzmieć jak groźba.
-Dlaczego miałabym ci teraz uwierzyć?-zapytała unosząc brew do góry.
"Bo cię kocham.Zawsze tak było."
-Zależy mi na tobie i nie chcę cie stracić...-wyznałem nie zdobywając się na odwagę aby spojrzeć jej w oczy. 
Raczej nie jestem typem człowieka który potrafi dzielić się z kimś sowim uczuciami,a na pewno nie wyznaję ich prosto w twarz.Właśnie to nas łączyło.[t.i] zawsze była nieśmiała i często nasze rozmowy kończyły się na odrabiani lekcji w ciszy,bo zazwyczaj wstydziła się coś powiedzieć.Natomiast ja zawsze byłem towarzyski nigdy nie przestawałem gadać ale moje konwersacje ograniczały się do głupot.Żadnych uczuć i żadnych przemyśleń.Pasowało nam to. 
Wszystko zaczęło się psuć gdy jej ojciec zaczął nas powoli od siebie separować.Nie chciał aby się ze mną przyjaźniła,a tym bardziej spotykała. 
-Zostawisz ją i każde z was pójdzie w swoją stronę.-powiedział grożąc mi palcem. 
-Mam rozumieć,że [t.i] pójdzie w wyznaczoną przez pana drogę?Zostanie lekarką czy jak pan adwokatem,będzie zarabiała mnóstwo pieniędzy,pan oczywiście wybierze jej męża,a po kilku latach dorobi się czwórki dzieci robiąc tym samym państwu wielką przyjemność oraz radochę.-zaśmiałem się.
Arogancja.Niby zawsze taki byłem ale często pakowała mnie ta dość niekorzystna cecha w kłopoty lecz tym razem było inaczej.W końcu pan [t.n] natrafił na kogoś gorszego niż on sam.Mnie. 
-Nie bądź bezczelny!-oburzył się-Masz ją zostawić!Ktoś taki jak ty powinien siedzieć w poprawczaku,a nie chodzić po ulicy!Ostrzegam jeszcze raz zobaczę was razem,a porozmawiamy w inny sposób!-zagroził po czym trącąc mnie ramieniem odszedł.
Nie przejmowałem się jego gadaniem.Rodzice zawsze marudząc ale nie potrafiłem zapomnieć jego słów.Byłem strasznie ciekawy co miał na myśli mówiąc "porozmawiamy inaczej" lecz nie chciałem narażać [t.i] na jeszcze większe nie przyjemności w domu. 
-...po za tym-kontynuowałem wypowiedź widząc zakłopotanie na jej wilgotnej od płaczu twarzy-moja mam bardzo chciałaby się z tobą spotkać.Martwi się o ciebie,bo nie bywasz już u nas tak często jak kiedyś.-zauważyłem układając usta w prostą linię-Jeśli chcesz możemy jutro urwać się z lekcji?-zapytałem choć i tak znałem jej odpowiedź. 
-Powiem,że idę do Emily i spotkam się z twoją mamą.Nie mogę się zerwać.-powiedziała patrząc w okno.
Obróciłem się na krześle uśmiechając się jak głupi.Może takie potajemne schadzki nie będą złe i trudne?Skoro moja mama lubi [t.i] na pewno coś nam doradzi tak jak to robiła dotychczas.
Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy kiedy ja w środku próbowałem nie wybuchnąć z nadmiaru szczęścia. 
Nie mogłem pojąć co uczucie robi z człowiekiem.Wiedziałem,że ją kocham,nie wypierałem się tego i nigdy bym tego nie zrobił nawet gdyby przystawiano mi nóż do gardła.
Łączyło nas coś czego nie da się opisać.Jednego dnia nie rozmawialiśmy,a drugie zachowywaliśmy się tak jak byśmy nie zamienili ze sobą choć by jednego sowa od roku. 
Każdy dzień w którym nie widziałem zieleni jej oczu,nie doświadczyłem jej uśmiechu był dniem straconym. 
Wstałem z krzesła nie pewnie zrobiłem pierwszy krok w stronę łóżka ale kolejne były jeszcze gorsze.Nie wiedziałem czy pozwoli mi się do siebie zbliżyć czy raczej zachowa dystans. 
Czasem wydawało mi się,że w ogóle jej nie znam. 
Usiadłem w tej samej pozycji co ona muskając opuszkami palców jej chłodną dłoń.Lekko się wzdrygnęła ale niczego nie zrobiła co sprawiło,że poczułem ulgę.
Spojrzała na mnie oczami w których tańczyły iskierki,a na jej ustach błąkał się uśmiech.Wyglądała tak niewinnie. 
Dlaczego to właśnie ja ten w którym miała mieć oparcie zraniłem ją najbardziej? 
Zbliżyłem się do niej delikatnie głaszcząc jej czerwony policzek.Smak jej ust był jedyną rzeczą której teraz potrzebowałem. 
Ktoś złapał za klamkę próbując otworzyć zamknięte drzwi.Po chwili po pokoju rozniosło się donośne zniecierpliwione pukanie. 
Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.
-[t.i] otwórz!-doszedł nas ostry ton głosu jej ojca walącego do drzwi. 
Blondynka zeskoczyła z łóżka podobnie jak ja.Patrzała na mnie wystraszona i zdenerwowana.
-Idź.-szepnęła. 
Podszedłem do okna,podparłem się o parapet i przełożyłem nogę stawiając ją bezpiecznie na dachu.Uśmiechnąłem się do niej przelotnie i zwinnymi ruchami przemierzyłem tę samą drogę którą wszedłem.Rozglądając się w okół przeskoczyłem przez płot i znalazłem się na chodniku.

-Niall wstawaj!Spóźnisz się do szkoły!-wołała moja mama z kuchni. 
Przykryłem głowę poduszką próbując zignorować jej wołanie lecz moja mama jak nikt inny potrafiła głośno krzyczeć.Wolałem nie denerwować jej od rana i wstałem. 
Przetarłem oczy i ciężko westchnąłem patrząc na budzik stojący bezbronnie na mojej szafce który wskazywał piętnaście po siódmej. 
Mimo,iż wiedziałem o moim nieuniknionym spóźnieniu postanowiłem się nie spieszyć z poranną toaletą oraz śniadaniem. 
Parę minut w tę czy we w tę nie robiłoby mi różnicy gdybym zobaczył [t.i] idącą chodnikiem do szkoły.Dziś jej nie było. 
Zdenerwowany przy spieszyłem kroku który po paru sekundach zamieniłem w bieg.Przepychając się między uczniami wbiegłem na korytarz. 
Bałem się o nią.Może przesadzam ale sam wystraszyłem się pana [i.t.o] pukającego do drzwi.Ton jego głosu nie mówił niczego dobrego.Mógłby jej coś zrobić? 
Rozmyślając nadal biegłem przez korytarze rozglądając się we wszystkie strony.
-Horan!-zawołał do mnie Dylan machając ręką-Co ci jest?-zapytał przyjaciel. 
-Widziałeś gdzieś [t.i]?-zapytałem. 
-Nie,a co?Szukasz jej?-zapytał kpiąco.Rzuciłem mu pełne grozy spojrzenie,a on przestał się śmiać.-Pomogę ci.-zaoferował się. 
Razem przeszukiwaliśmy korytarze,a za każdym razem gdy dochodziliśmy do końca łączników jeszcze bardziej się bałem. 
Przechodziliśmy przez ostatni korytarz który nam został i wtedy ją zobaczyłem. 
Siedziała na parapecie słuchając muzyki z książką w ręce.Cały stres tak jak by się ulotnił i nie liczyło się nic po za nią. 
-Cześć.-przywitałem się z nią trochę jeszcze dysząc. 
-Co ci się stało?-zdziwiła się. 
-Nic takiego.-odparłem uśmiechając się do niej-Idziemy dziś do mnie?-zapytałem ciekawy jej odpowiedzi. 
-Jasne tylko...-nie dokończyła,bo spojrzała znacząco na Dylana.Chłopak kiwnął głową i skierował się do klasy która była już otwarta. 
Odprowadziłem go wzrokiem dając znak,że zaraz do niego dojdę.Gdy zniknął z mojego pola wodzenia,zająłem miejsce obok [t.i] i czekałem aż dokończy. 
-chciałam cię przeprosić za wczoraj.Po prostu...sama nie wiem czemu się tak zachowałam.Dziękuję,że przyszedłeś.-odparła nie patrząc mi w oczy-Myślisz,że twoja mama mi pomoże?-zapytała podnosząc na mnie wzrok. 
-Nam pomoże.-poprawiłem ją.Na jej ustach błąkał się uśmiech,a jej policzki zalały się czerwienią.Zamknęła książkę i spakowała ją do plecaka zeskakując z parapetu. 
Przez chwilę patrzała na mnie  czymś w rodzaju zachwytu i zakłopotania jednocześnie. 
Po szkolnym korytarzy rozniosła się melodia dzwonka.Jej usta delikatnie się rozwarły aby coś powiedzieć lecz po chwili tak jak by nie była pewna co powiedzieć zamknęła je i żegnając się ze mną uśmiechem powędrowała do klasy.

-Panie Horan jaki jest wynik tego działania?-zapytała nauczycielka ostrym tonem głosu. 
Spojrzałem na tablicę i w ogóle nie miałem pojęcia o co chodziło z tymi cyferkami i literkami.Szczerze matematyka nie była moją mocną stroną,a na pewno rozwiązywanie tych głupich działań i problemów. 
Cały dzień myślałem tylko o jednym.[t.i]. 
Strasznie się denerwowałem w końcu jeśli nawet moja mama nie będzie umiała nam pomóc to kto? 
Jeszcze nigdy nie bałem się aż tak bardzo jak dziś. 
W mojej głowie od porannej rozmowy z [t.i] układało się miliony scenariuszy naszego popołudnia razem.Chciałem pokazać jej,że na prawdę jest dla mnie ważna.Skoro nie wierzyła mi gdy jej o tym mówiłem musiałem jakoś jej pokazać moje uczucia. 
-Panie Horan!-ponagliła mnie nauczycielka.Ocknąłem się tak jak by ze snu i kolejny raz popatrzałem na tablicę. 
No pięknie!Jeszcze tego mi brakowało!  
Spojrzałem na srogą minę nauczycielki,a moje serce zabiło mocniej.Jeśli będzie kazała zostać mi po lekcjach nici ze spotkania z [t.i]. 
Chciałem odpowiedzieć gdy w naszych uszach rozbrzmiał się ostatni dzwonek dzisiejszego dnia.Z uśmiechem na twarzy zwróciłem się do nauczycielki pakując swoje rzeczy to plecaka. 
-Odpowiem pan jutro! 
Wybiegłem z klasy i kolejny raz dzisiejszego dnia przepychając się między uczniami biegłem korytarzem pod klasę [t.i]. 
-Idziemy?-zapytałem podekscytowany gdy wyszła z sali. 
-Tak,chodźmy.-odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem na ustach.Denerwowała się. 



Witam was kochane Directioners!
Dziękuję za miłe komentarze które znalazły się pod poprzednimi częściami.Jesteście super!
A jak ta część się podoba?
Jest dłuższa niż ostatnia czy nie za bardzo?
Jak sądzicie co się dalej wydarzy?Jakieś pomysły?
Teraz ważna część:
JEŚLI CHCIAŁYBYŚCIE DEDYKACJĘ TO PISZCIE POD MOIMI IMAGINAMI.
DEDYKACJE BĘDĄ DZIAŁAŁY W TEN SPOSÓB.
PIERWSZA OSOBA KTÓRA O NIĄ POPROSI DOSTANIE NASTĘPNEGO IMAGINA Z DEDYKACJĄ RESZTA BĘDZIE MUSIAŁA ZACISNĄĆ PALCE NA KLAWIATURZE ŻEBY W NASTĘPNYM IMAGINEI KTÓRY SIĘ POJAWI BYĆ PIERWSZĄ.
Rozumiecie?
Jeśli nie to chętne wam wytłumaczę jeśli napiszecie w komach,że nie zrozumiałyście.
Pozdrawiam was Vicky :D







środa, 4 września 2013

108.Niall cz.2


-Cieszę się,że się ze mną spotkałaś.-zaczął nieśmiało się uśmiechając. 
Z jego wyrazu twarzy nie mogłam niczego wyczytać.Zazwyczaj mogłam rozpoznać jego humor .Był jak otwarta książka. 
Mętlik w głowie nie pozwalał mi się skupić na niczym.Zdecydowanie nie powinnam z nim rozmawiać.Obojga nas wpędzi to w kłopoty. 
-O czym chciałeś porozmawiać?-zapytałam łagodnym tonem głosu.Nigdy nie byłam specjalnie popularną osobą.Raczej byłam nieśmiała przy czym towarzyszyła mi samotność lecz nigdy nie narzekałam. 
-Chciałem cię przeprosić za swoje zachowanie wtedy w parku i przez ostatnie trzy tygodnie.-wyjaśnił patrząc na mnie przepełnionym bólem wzrokiem.Czasem miała dość tego typu zagrań.Doskonale wiedział,że mu ulegnę.Cała moja determinacja znikała wraz z jego jednym spojrzeniem.
Nie za bardzo wiedziałam co mu odpowiedzieć.Przeprosił to dobrze tylko czemu tak późno? 
Kiedy ja nie umiałam spać po nocach,rozmyślałam nad tym co robiłam źle,zużyłam tuziny chusteczek higienicznych,przebyłam dziesiątki rozmów z rodzicami i przede wszystkim nie potrafiłam się pozbierać on tak po prostu po trzech najdłuższych,bolesnych tygodniach przypomniał sobie o mnie?
Niall widząc moje zakłopotanie dale ciągnął swój monolog. 
-Wiem,że zabrzmi to kompletnie bez sensu ale ignorowałem cię tylko dlatego aby spróbować żyć bez ciebie abyś ty przyzwyczaiła się do faktu,że nie mogę być przy tobie-wyznał,a na jego policzki wpłynęły rumieńce-lecz nie potrafię już dłużej się tak zachowywać.Strasznie trudno mi było się do ciebie nie odezwać czy nawet uśmiechnąć.Tłumaczyłem sobie,że robię to dla twojego dobra aby tylko zagłuszyć wyrzuty sumienia.-odparł łamiącym się głosem-[t.i] prawda jest tak,że nawet gdybym starał się z całych sił nie dam rady żyć bez ciebie i bez względu na to co mówi twój ojciec nie zostawię cię i nie pozwolę abyś ty mu uległa.- dokończył poważnym tonem. 
-Nie wiesz o czym mówisz.-oznajmiłam patrząc mu prosto w oczy-Mój ojciec postawił mi ultimatum.Albo z tobą zerwę albo wywiezie mnie do babki na wieś.Co wolisz żebym tutaj była czy żebym wyjechała?-syknęłam zdenerwowana na samą myśl o wyjeździe.
Niall zamilkł.Zaczęłam myśleć,że wolałby abym wyjechała.Starałam się nie zwracać uwagi na jego wcześniejszą wypowiedź.Skoro teraz nic nie mów może nie powinnam była się z nim spotkać?Może to jakiś głupi żart,a ja jestem tylko naiwną idiotką,bo kolejny raz dałam mu się omotać? 
Blondyn powoli wypuścił powietrze z ust,a na jego czole pojawiła się zmarszczka która pojawiał się tam zawsze gdy nad czymś intensywnie rozmyślał.
Nie miałam już czasu aby z nim rozmawiać.Spóźnię się choć by kilka minut,a mój ojciec zrobi mi piekło w domu.Poprawiłam plecak i podciągnęłam rękawy bluzy do łokci.
Nadal czułam się cholernie zraniona i nie miałam najmniejszej ochoty znów nie przespać całej nocy rozmyślając nad jego słowami które i tak niczego by nie zmieniły.
-Muszę lecieć.-odparłam żegnając blondyna przelotnym uśmiechem.Nie odeszłam od niego nawet na dwa metry,a poczułam wibracje w kieszeni spodni.Szybko wyjęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz.Przełknęłam głośno ślinę po czym przytknęłam telefon do ucha. 
-Gdzie jesteś?!-dobiegł mnie ostry głos ojca. 
-Za-zatrzymali nas po lekcjach.-za jąkałam-Już wracam.-powiedziałam i szybko się rozłączyłam. 
Schowałam telefon do kieszeni i odetchnęłam z ulgą.Dlaczego? 
Strasznie się bałam,bo wiedziałam,że mój ojciec znów zacznie prawić mi kazania które kolejny raz doprowadzą mnie do słonych łez. 
Miałam już dość jego zachowania i najchętniej uciekłabym z domu i już nie wróciła. 
Niall podniósł na mnie przepełniony niepokojem wzrok,a ja nie wytrzymałam i wybuchnęłam płaczem.
Przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku.Kurczowo ściskałam materiał jego granatowego sweterka cicho szlochając. 
***
-Idź do swojego pokoju i zejdź mi z oczu!-krzyknął nerwowo wskazując palcem na schody prowadzące do mojego pokoju. 
Odwróciłam się do tyłu i niczym naburmuszony dzieciak z krzyżowanymi rękoma na piersi poszłam do sypialni rzucając mamie która była w kuchni zbolałe spojrzenie.
Czułam jak moje oczy znów zaczynają piec co oznaczało,że nie wygram i zacznę płakać.Trzasnęłam drzwiami od pokoju najgłośniej jak się dało po czym rzuciłam się na łóżko.
Jak on może?!Przecież nic takiego nie zrobiła.Kłamstwo nie popłaca-nawet jeśli jest w dobrej wierze?
Pół godziny to nie spóźnienie godne takiej kłótni.Pierwszy raz usłyszałam tyle niemiłych słów od ojca.
Za co?
W pewnej chwili usłyszałam dziwne odgłosy dochodzące z ogrodu,a później maleńki kamyczek uderzył w moją szybę.Zdenerwowana podbiegłam do okna i chciałam pozbyć się żartownisia gdy z za wielkiego świerku wyłonił się Nialler.
Pomachał mi energicznie po czym począł wspinać się aż na balkon z którego droga do mojego okna była już prosta.
Przekręciłam kluczyk w drzwiach i wytarłam mokre policzki.
-Co ty tutaj robisz?-rzuciłam udawając niechęć-Oszalałeś?!-warknęłam.
-Pewnie tak.-wzruszył ramionami-Z miłości...?-zasugerował.


Witajcie!Jak tam u was?
Szkoła...przygnębiające,prawda?
A jak wam się podoba kolejna część Nialla?
Chcecie więcej czy nie?


wtorek, 3 września 2013

liebster award

zostałyśmy nominowane przez aż 3 blogi, za co bardzo, bardzo dziękujemy <3
dużo to dla nas znaczy :)

pierwsza nominacja jest przez http://twolifestwodirections.blogspot.com

1. Jak masz na imię ?
Zoombi Malik: Kasia
Vicky: Weronika

2. Od kiedy jesteś Directioner ?
Zoombi Malik: od wyjścia wmyb na świat
Vicky: Od kiedy pierwszy raz usłyszałam One Thing i What Makes You Beautiful.

3.Idziesz na This is us ?
Zoombi Malik: no raczej, że tak! <3 
Vicky: Idę :D 

4. Masz płytę 1D ?
Zoombi Malik: teoretycznie to nie, ale praktycznie tak :P (siostra ma i też jej słucham)
Vicky: Take Me Home (świętość,nikt nie może dotykać) 

5. Dlaczego piszesz opowiadane o 1D ?
Zoombi Malik: połączone z moim rzekomym talentem dają całkiem niezłe efekty :P
Vicky: Lubię pisać :)

6. Co cię do tego zainspirowało ?
Zoombi Malik: znajomi :)
Vicky: Inne opowiadania i koleżanka która mnie przez 3 miesiące namiawiała. 

7. Ulubiony kolor ?
Zoombi Malik: pink :D
Vicky: Fioletowy :P 

8. Jakiej muzyki słuchasz ?
Zoombi Malik: nie ograniczam się do jednej kultury. oprócz 1d i niektórych piosenek z popu słucham w dużej mierze rapu.
Vicky: Różnej :)

9. Oprócz Directioner jesteś ...?
Zoombi Malik: z zagranicy to chyba tylko Mahomies <3
Vicky: Lubię Little Mix i Demi Lovato i jeszcze dużo więcej ale nie należę do innego fandomu oprócz 1D. 

10. Ulubiony sport ?
Zoombi Malik: siatka :P
Vicky: Koszykówka,piłka ręczna :) 



1. Ile masz lat?
Zoombi Malik: 18
Vicky: 14

2. Jakie jest Twoje hobby?
Zoombi Malik: ogólnie to nie mam takiego zajęcia, bez którego nie mogłabym żyć. lubię śpiewać, pisać, czytać, słuchać muzyki.
Vicky:Ooo...śpiewam sobie (ale tyko przy siostrze),czytam dużo książek (nocą gdy nie mogę zasnąć czyli często),słucham muzyki (w dzień gdy nie chcę się z nikim kłócić) ćwiczę (tylko na wf-ie) 

3. Dlaczego założyłaś/łeś bloga?
Zoombi Malik: bo kilka osób powiedziało mi, że mam talent.
Vicky: Chciałam spróbować pisać. 

4. O czym marzysz?
Zoombi Malik: o szczęśliwej przyszłości.
Vicky: Aby kiedyś zostać uczniem szkoły muzycznej. 

5. Jakiej muzyki słuchasz?
Zoombi Malik: różnej. nie ograniczam się tylko do 1D. słucham w grubej mierze rapu.
Vicky: Nie tylko 1D :P 

6. Co robisz w wolnym czasie?
Zoombi Malik: wychodzę ze znajomymi, oglądam filmy, piszę, czytam.
Vicky: Czytam,słucham muzyki,piszę,oglądam TV,wychodzę ze znajomymi. 

7. Ulubiony film?
Zoombi Malik: chyba każdy z jason'em statham'em.
Vicky: Kiedyś "trzy metry nad niebem",a teraz " Mój przyjaciel Hachiko" (cały czas na nim płaczę) 

8. Co chciałbyś zmienić?
Zoombi Malik: ludzi.
Vicky: Chyba też niektórych ludzi. 

9. Gdzie mieszkasz?
Zoombi Malik: okolice częstochowy.
Vicky: Dalekoooo...:( 

10. Ulubiony kolor?
Zoombi Malik: różowy.
Vicky: Fioletowy. 

11. Co myślisz o 1D?
Zoombi Malik: to banda idiotów, ale i tak ich kocham <3 :D
Vicky: Dużo by pisać ale strasznie ich lubię i nie wiem co by było gdyby 1D nie powstało w x-factor. Simon Cowell to mój bohater!! 


trzecia nominacja jest od http://somethingformyheart.blogspot.com/

1. Od kiedy jesteś Directionerką ?
Zoombi Malik: od wyjścia wmyb.
Vicky: Kiedy pierwszy raz usłyszałam One Thing i What Makes You Beautiful. 

2. Dlaczego lubisz 1D ?
Zoombi Malik: bo tak :D
Vicky: Ja ich nie lubię ja ich Kocham. 

3. Zayn vs. Liam ?
Zoombi Malik: Zayn <3
Vicky: Obaj.Nie każcie mi między nimi wybierać. 

4. Która piosenka z UAN podoba Ci się najbardziej ?
Zoombi Malik: chyba more than this i moments :D
Vicky: Stand up i Moments i More Than This  i WMYB i One Thing i Tell Me A Lie. 

5. Ulubiony kolor ?
Zoombi Malik: pink :D
Vicky: Fioletowy. 

6. Ulubione zwierzę ?
Zoombi Malik: pies :D
Vicky: Królik i Pies. 

7. Eleanor vs. Perrie ?
Zoombi Malik: no raczej, że El :D
Vicky: Hmmm...lubię El ale Perrie uwielbiam i Little MIx też <333  

8. Lubisz nową dziewczynę Liama ? <3
Zoombi Malik: hmmm... ujdzie w tłumie :P
Vicky: Nie mam nic do niej. 

9. Słuchasz Little Mix ?
Zoombi Malik: no pliiis.... ja i LM? heloł... podoba mi się ich tylko jedna piosenka (change your life) i ograniczam się do tego.
Vicky: Oczywiście.Lubie je wszystkie. 

10. Oprócz Directionerki jesteś jeszcze ... ?
Zoombi Malik: Mahomies <3 <3 <3 <3
Vicky: Lubię Little Mix i Demi Lovato i jeszcze dużo więcej ale nie należę do innego fandomu oprócz 1D. 


nasze pytania:
1. Jaki imaginy najbardziej lubisz czytać? 
2. Pisałaś kiedyś opowiadanie? 
3. Idziesz na This Is Us? 
4. Co najbardziej lubisz w One Direction? 
5. Ulubiony kolor? 
6. jak masz na imię?
7. kogo lubisz z 1D najbardziej i dlaczego?
8. masz jakieś zwierzątko domowe?
9. czy masz innego bloga oprócz tego?
10. czemu masz bloga i skąd czerpiesz pomysły na niego?


blogi, które nominujemy:




niedziela, 1 września 2013

107.Niall cz.1


Pospiesznie wytarłam łzy spływające po moim policzku i wyjęłam telefon.Nie marnując czasu nerwowo naciskałam kolejno odpowiednie klawisze i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
Pociągnęłam nosem słysząc pierwszy sygnał.
W głowie miałam kompletną pustkę.Co miałabym mu powiedzieć?Nie potrafiłam nawet wydusić z siebie słowa,a co dopiero rozmawiać z nim.
Byłam tak strasznie wściekła i bezradna.
Od zawsze wiedziałam,że moi rodzice nie puszczą płazem żadnego mojego chłopaka.Z każdym było coś nie tak i na końcu zawsze wychodziło na ich ale z Niallem było inaczej.
Rozumieliśmy się bez słów.Mogłam porozmawiać z nim na wszystkie możliwe tematy,prze siedzieć cały wieczór w ciszy tylko aby być z nim,a teraz to wszystko miało się skończyć,bo zdaniem mojego ojca nie jest dla mnie odpowiednią partią?
W telefonie rozbrzmiał drugi sygnał,a później odezwał się jego głos.Próbowałam powstrzymać drżenie głosy lecz na marne.
-Niall?-jęknęłam.
-[t.i] co się stało?Dlaczego płaczesz?-pytał przejęty.
-Możemy się spotkać za dziesięć minut w parku?-zapytałam nadal szlochając.
-Oczywiście.-odparł krótko,a ja się rozłączyłam.
Spojrzałam w lusterko.Wyglądałam strasznie.Tusz do rzęs ściekał po moich za czerwienionych policzkach,a kiedyś biała bluzka była miejscami czarna.
Otwarłam szafę i wyjęłam z niej czarną bluzę z kapturem,umyłam twarz i postanowiłam,że nie będę się malować skoro i tak będę płakać.
Na palcach jak najciszej się dało wyszłam z domu.Ze spuszczoną głową przemierzyłam krótką drogę do parku gdzie z oddali widziałam już Nialla.
W głowie układałam sobie to co mam mu powiedzieć lecz tak jak wcześniej nic nie przychodziło mi namyśl.
Horan gdy mnie zobaczył od razu przytulił.Tak bardzo chciałam zostać w jego ramionach ale nie mogłam.Parę sekund później odepchnęła blondyna od siebie i schowałam ręce do kieszeni.
-Coś się stało,tak?-stwierdził zdziwiony moim zachowaniem.
-Mój ojciec...-zaczęłam lecz gdy zobaczyłam grymas na twarzy blondyna nie musiałam kończyć.Nialler dobrze znał mojego tatę i jego oczekiwania w związku z nim.
Chłopak usiadł na ławce i wpatrywał się w swoje buty.Z jego ust wylatywał dym który mówił sam za siebie,że jest zimno.
-Przepraszam cie Niall ale nie możemy się już więcej spotykać.-odparłam po chwili i ze łzami w oczach odwróciłam się na pięcie po czym odeszłam.
Nie mogłam uwierzyć,że nic nie zrobił ale z drugiej strony to lepiej.Może mój ojciec znów miał rację,a ja tak łatwo dałam się omamić kolejnemu chłopakowi?
Te wszystkie spędzone chwile nic dla niego nie znaczyły?Będzie potrafił tak po prostu wymazać je z pamięci i udawać,że nic takiego się nie wydarzyło?
Poczułam jak po moim policzku spływają gorące łzy które w tej chwili sprawiały,że nic nie widzę i czuję się gorzej niż powinnam.
Przeszłam na drugą stronę ulicy i znalazłam się pod drzwiami mieszkania.Jakoś nie obchodziła mnie reakcja ojca na moje wyjście o którym mu nie powiedziałam.I tak dość mnie ogranicza.Może moje zachowanie jest szczeniackie i żałosne ale jeśli mogę mu zrobić nazłość nawet wyjściem z domu nie przepuszczę takiej okazji.
-Cieszę się,że mnie posłuchałaś.Wyjdzie ci to na dobre.-takimi słowami przywitał mnie tata otwierając drzwi.Przewróciłam teatralnie oczami zdejmując buty i skierowałam się prosto do swojej sypialni.
Szybko przebrałam się w piżamę i położyłam na łóżku kurczowo ściskając w rękach poduszkę.
Kolejny raz dzisiejszego dnia zaniosłam się głośnym płaczem.
W pewnym momencie zrobiło mi się zimno więc ubrałam bluzę którą wcześniej miałam ubraną.Cicho szlochając wciągnęłam ją na siebie.
Poczułam słodki zapach perfum Nialla co jeszcze bardziej mnie przygnębiło.Jego obecność wydawała mi się naturalna.Spotykaliśmy się długo przez kilka miesięcy w tajemnicy przed moją rodziną,bo chciałam uniknąć takich kłótni jak dziś.Teraz wydaje mi się to głupie ponieważ prędzej czy później mój ojciec kazałby mi zakończyć ten związek "bez przyszłości".
Pierwszy raz byłam w kimś zadurzona w takim stopniu jak w Horanie.Uważałam,że Niall nie jest tylko zauroczeniem,a on wcale nie pozwalał mi tak myśleć.
Na każdym kroku pokazywał,że mu na mnie zależy mimo ,iż oboje nie byliśmy jeszcze gotowi wypowiedzieć tych dwóch słów które mogły by zmienić lub zniszczyć wszystko co nas łączyło...
Otworzyłam leniwie oczy łapiąc za telefon aby wyłączyć budzik i niemalże potykając się o własne nogi doszłam do łazienki.
Nie wyglądałam lepiej niż wczoraj.Wory pod moimi oczami tylko przypominały mi o wczorajszym wieczorze. 
Chwyciłam do prawej ręki szczoteczkę do zębów i nałożywszy na nią pastę po czym je wyszczotkowałam.Przelotnie przeczesałam włosy szczotką oraz nałożyłam delikatny makijaż.
Wyjęłam z szafy jakiś t-shirt i spodnie ,narzuciłam na to szarą bluzę,ubrałam plecak na plecy i wyszłam z domu. 
Droga szkolna wydawała mi się zawsze krótka,bo każda chwila z Niallem nigdy nie była wystarczająco długa aby się nim nacieszyć. 
Właśnie mijałam miejsce gdzie zawsze się spotykaliśmy,a z moich ust wydobyło się ciche westchnienie.Uniosłam głowę do góry z myślą,że tym gestem powstrzymam cisnące się do oczu łzy w tedy nasze wzroki na ułamek sekundy spotkały się. 
Szedł tam prawie w ogóle nie zwracając na mnie uwagi.Ignorował mnie i uważał,że nie istnieję.Tak też działo się codziennie. 
W szkole nie rozmawialiśmy nawet nie mówiliśmy sobie głupiego "cześć".Czasem spotkałam jego spojrzenie ale od razu się odwracał. 
Każdego dnia moje serce rozpadało się na miliony kawałków i kiedy myślałam,że gorzej już być nie może mój ojciec zaczął prawić mi kazanie .Jego monolog prowadził zawsze ku jednej osobie.Niall. 
Chciałam zapomnieć ale przez niego nie potrafiłam.Jak własny ojciec może mnie doprowadzać do depresji. 
Gdy minęły równe trzy tygodnie odkąd się rozstaliśmy straciłam nadzieję,że wszystko wróci do pierwotnego stanu. 
Znów leniwie zwlekłam się z łóżka i po wykonaniu porannej toalety przebrałam się w pierwsze lepsze ubrania po czym poszłam do szkoły.
Przez ostatni tydzień wolałam chodzić dłuższą okrężną drogą aby go nie spotkać.Nie umiałam znieść jego obecności w szkole więc chciałam umilić sobie "spacerek". 
Kiedy otworzyłam szafkę wyliczając szyfr w myślach wypadł z niej skrawek papieru.Rozejrzałam się dookoła ale nie podejrzewałam nikogo o pisanie liścików.


"Spotkajmy się po lekcjach.Niall."

Ciężko westchnęłam ale moja dusza się radowała ze szczęścia,a serce biło jak oszalałe.Nie umiałam i nie próbowałam powstrzymać uśmiechu który wkradł się na moje usta.  
Zamknęłam szafkę i popędziłam do klasy gdzie miał odbyć się angielski.Dziś nie byłam pierwszym uczniem który zawitał w sali. 
W ostatniej ławce tam gdzie zwykle, siedział Niall o dziwo szeroko uśmiechnął się na mój widok.Chciałam odwzajemnić gest lecz w tym momencie nie było mnie na niego stać.
Już po kilku minutach uczniowie zaczęli zbierać się w klasie,a chwilę później nauczycielka poczęła tłumaczyć nam zadania. 
Wreszcie nadszedł ubłagany koniec lekcji,a w szkole rozbrzmiał się ostatni dzwonek dzisiejszego dnia.Wyszłam z klasy matematycznej i nie pewnym krokiem wyszłam ze szkoły.Na dziedzińcu czekał już na mnie Horan który skończył lekcje godzinę wcześniej.  
-Cieszę się,że się ze mną spotkałaś.-zaczął nieśmiało się uśmiechając. 


Przybywam do was z pierwszą częścią Niallerka.Na początku imagin miał być z Zaynem ale uległam prośbie i mamy Horanka :* 
Mam nadzieję,że wam się spodoba :D