Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

wtorek, 29 października 2013

Louis





Niebieska część w imaginie to sen. 

- Pewnie każdy z Was mnie zna. Jestem członkiem sławnego zespołu One Direction. – zaczął mówić chłopak. – Dziś jest ważny i zarazem smutny dla mnie dzień. Dzisiaj mijają dwa lata od dnia kiedy moja siostra nas opuściła. Była bardzo kochaną osobą. Brakuje mi jej śmiechu, żartów, chwil z nią spędzonych. Kocham Cię i nigdy o Tobie nie zapomnę. – zakończył swoją wypowiedź Lou.
- Tą piosenkę dedykujemy [T.I]. Każdy z nas za Tobą tęskni. – powiedział Niall
Chłopcy zaśpiewali piosenkę „Moments”. Był to ostatni utwór grany tego wieczora podczas koncertu. Po zakończonym występie Louis nie został aby rozdawać autografy tylko podążył do swojego samochodu o szybko udał się w kierunku domu rodzinnego. Chciał spędzić chwile z rodziną i powspominać siostrzyczkę. Pierwsze udał się na cmentarz. Stał nad grobowcem [T.I] i zastanawiał się co najlepszego narobił swoim wybuchowym charakterem.
- Nawet nie wiesz słonko ja bardzo żałuję, iż nie potrafiłem się uspokoić i nie pokłócić się z Tobą. Gdyby nie ja i moja głupota to może byś teraz żyła. Tak bardzo mi Ciebie brakuje.
Tak, ten Tomlinson, posiadający wiele fanek jest odpowiedzialny za śmierć swojej siostry. Znaczy się ona tak sobie wmówił i nie dociera do niego, że to nie jest do końca prawda. Zaraz posypią się pytania „Jak?”, „Co?”, „Dlaczego?” itp.  A jest na to jedna odpowiedź, on też jest człowiekiem i popełnia błędy.
Gdy opuścił już cmentarz udał się w kierunku domu rodzinnego. Tam czekali na niego rodzice oraz pozostałe rodzeństwo. Nie mieli oni za złe chłopakowi, iż pojawi się tylko na krótki okres czasu. Chcieli oni się choć trochę nim nacieszyć i wbić mu do głowy by nie obwiniał się o śmierć członka rodziny ponieważ dziewczyna była chora i tak by zmarła tylko zapewne jakiś czas później. Louis za jakiś czas pojawił się w budynku. Pierwsze co zrobił to podszedł i przytulił się do swojej rodzicielki.
- Mamo, ja tak bardzo chciałbym żeby ona tu była.
- Synku, każde z nas tego pragnie. Ale to nie możliwe.
- Przeze mnie. – wyszeptał chłopak
- Nie. Zrozum, że i tak wcześniej czy później by umarła bo miała raka.
- Ale gdybym się wtedy z nią nie pokłócił to żyłaby dłużej. – powiedział niebieskooki i udał się w kierunku pokoju w którym mieszkała jego siostra.
Nic się w tym pomieszczeniu nie zmieniło od dwóch lat. Wszystko pozostało tak jak [T.I] miała porozkładane. W szafie porozwalane ubrania, na biurku książki w nieładzie i kontrastujące zaścielone łóżko na które chłopak opadł. Położył się wygodniej i zasnął. Jego sen był powiązany z tym co od dwóch lat nie daje mu spokoju. Przyśniły mu się ostatnie chwile z [T.I] i pamiętna kłótnia.
- Louis, co z moim tekstem na polski?
- Produkuje się. – zażartował chłopak
- No to nie mógłby się szybciej ten proces wykonywać? – zapytała wkurzona dziewczyna
- Postaram się
[T.I] po tych słowach udała się do swojego pokoju i zaczęła słuchać muzyki. Po jakimś czasie w pomieszczeniu pojawił się jej brat wręczając jej zapisaną całą kartkę A4.
- Proszę bardzo. – podał tekst i usiadł przy biurku czekając na reakcję
- Louis, czy Ciebie naprawdę pogięło?
- O co Ci chodzi?
- Przecież to co tu nabazgrałeś jest bez sensu.
- To jak jesteś taka mądra to sama coś napisz.
- A żebyś wiedział, że tak zrobię i będzie o wiele lepsze od Twoich wypocin.
- Chętnie to sobie przeczytam pani inteligentna.
I Lou wyszedł z pokoju siostry.
Po godzinie do miejsca w którym przebywał wtargnęła [T.I] . Rzuciła chłopakowi przed nos swoje notatki. Gdy Tomlinson skończył je czytać postanowił wysilić się na zdanie podsumowania.
- Nie różni się to za bardzo od tego co Ci dałem ale… - i nie zdążył dokończyć zdania bo siostra mu przerwała.
- Powiedz szczerze, nie podoba Ci się to?
- Tak, zgadłaś.
- Wiedziałam. Nienawidzę Cię. Jesteś najokropniejszym bratem jakiego można mieć.
Dziewczyna po tych słowach wybiegła z pokoju Louis’ a i z kurtką porwaną z garderoby wyszła z domu. Za kilka minut w jej ślady udał się sprawca jej złego humoru. Chciał się z nią pogodzić więc podążał szybkim krokiem aby dogonić siostrę. Udało mu się to gdy dziewczyna zatrzymała się przy przejściu dla pieszych w oczekiwaniu na zielone światło.
- Ty, laska, taki jeden debil chciałby się przeprosić.
- A może ja nie mam ochoty mu wybaczać?
- Ale [T.I] dlaczego się tak na mnie gniewasz? Przecież nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni się pokłóciliśmy.
- Zostaw mnie.
Dziewczyna nie zauważyła samochodu ciężarowego zbliżającego się do przejścia i wtargnęła na ulicę. Zginęła na miejscu.


Chłopak obudził się ze łzami w oczach przytulając ulubionego pluszowego misia siostry. Gdy trochę się ogarnął to wstał i udał się w kierunku wyjścia nie żegnając się z rodziną. Podążał w kierunku samochodu i gdy tylko się w nim znalazł wyruszył w drogę powrotną do domu w którym mieszka z chłopakami, którzy od razu poprawili mu humor.  


Hej wszystkim! Jestem tu nowa. Wygrałam konkurs. Moją pracę znajdziecie poniżej. Mam nadzieję, że spodoba się Wam moja twórczość. Prowadzę dwa blogi: http://pomimoboluszczesciewzyciu.blogspot.com/ i http://imaginy-1direction.blogspot.com/. Jeżeli mielibyście jakieś pytanie to zapraszam na ask' a

wtorek, 29 października 2013

Liam-konkurs

Chciałam przeprosić ale wczoraj miałam napisać tego posta ale nie miałam czasu.
No więc rozstrzygnięcie konkursu.
Powiem wam,że trudno mi było ale wybrałam jeden imagin z tylu prac które nadesłałyście za co dziękuję.

Konkurs wygrała Paulina Wesołowska i tym samym blog wzbogacił się o nową adminkę.
Gratuluję!

Imagin mi się strasznie podobał i był taki słodki :D
Tutaj jej praca:
PERSPEKTYWA [T.I]

Do mojej szkoły mają dzisiaj przyjechać jakieś gwiazdy. Słyszałam, że ma to być jakiś znany zespół. Trochę się tej wizyty obawiam ponieważ usłyszałam, iż szukają oni jakiejś „szarej myszki” do teledysku. A ja właśnie taka jestem. Nieśmiała, nie za ładna, mam mało przyjaciół i znajomych. Chyba nie pójdę ich zobaczyć bo boję się, że zobaczą we mnie tą „idealną” do teledysku.

PERSPEKTYWA LIAM’ A

Dziś mamy iść z chłopakami do jakiegoś mało znanego liceum aby znaleźć dziewczynę do teledysku. Trochę nie podoba mi się ten pomysł bo jak w takim tłumie mamy znaleźć odpowiednią osobę. Tylko, że chłopakom ten pomysł się podoba. A tym bardziej Paul’ owi. To on wymyślił aby tam rozpocząć poszukiwania.

PERSPEKTYWA [T.I]

Powiedziałam mojej znajomej, że ja nie wybieram się na to spotkanie z gwiazdami.
- Ale [T.I] dlaczego nie chcesz iść?
- Nie chcę się tam wybrać ponieważ jestem nieśmiałą i pewnie będę się ze mnie śmiać. Boję się i nie pójdę.
- No ok. Zdobędę dla Ciebie autografy.
- Dziękuję.
Cieszę się, że [I.T.P] nie namawiała mnie na to spotkanie ponieważ  naprawdę nie mam na to ochoty. Posiedzę sobie bezpiecznie i spokojnie przed aulą i poczekam aż cała wizyta się zakończy.

GODZINĘ PÓŹNIEJ
PERSPEKTYWA LIAM’ A

Za chwilę rozpoczynamy nasze poszukiwania. Mam nadzieję, iż uda się nam spełnić wymagania managera i znaleźć odpowiednią dziewczynę. Czeka nas trudne kilka godzin. To jest jak dla mnie wyzwanie ponieważ taka dziewczyna zapewne nie będzie stać w tłumie. Z autopsji wiem, że takie osoby ukrywają się w mało znanych  miejscach. Ale dla dobra zespołu musimy ją znaleźć.

PERSPEKTYWA [T.I]

Najprawdopodobniej już rozpoczęło się spotkanie z zespołem. Ja sobie teraz posiedzę koło sali i poczekam na zakończenie. Zaczęłam właśnie myśleć nad tym, dlaczego tak naprawdę  nie chcę iść na to spotkanie. Moje przemyślenia przerwał jakiś miły, przystojny, brązowooki brunet.
- Przepraszam. Wiesz może gdzie odbywa się to spotkanie z jakimś sławnym zespołem?
- Tutaj w sali. – i pokazałam mu wejście na aulę
- Dziękuję bardzo. A Ty nie idziesz? – zapytał
- Nie mam ochoty. I tak mnie nikt tam nie zauważy ani nie będzie poznać.
Przystojniak poszedł na miejsce spotkania a ja zastanawiałam się dlaczego właśnie do mnie się odezwał.

PERSPEKTYWA LIAM’ A

To jest ona. Ta dziewczyna z którą rozmawiałem będzie idealnie nadawała się do teledysku. Tylko ona jeszcze o tym nie wie. I to będzie problem. Jest bardzo nieśmiałą dziewczyną więc trzeba to delikatnie i spokojnie jej wytłumaczyć. Zrobię to sam ponieważ mnie już troszkę poznała. Powinienem jeszcze chłopaków o tym poinformować. W tym celu udałem się za kulisy gdzie zespół przygotowywał się do występu i spotkania
- Baranki moje, chodźcie tu. – zawołałem
- Co chcesz owieczko? – zażartował Lu
- Znalazłem już dziewczynę do teledysku. Jest nieśmiała, skromna i śliczna.
- No to super. Możesz ją tu poprosić? – zapytał Hazza
- Ok. Ale macie mi jej nie wystraszyć.
I tak jak obiecałem podążyłam w kierunku miejsca w którym ją spotkałem. Siedziała tam nadal. Liam,  jesteś dużym chłopcem powtarzałem sobie w głowie.
- Hej. Nie wiem czy mnie pamiętasz. Chwilę temu pytałem Cię o dojście na spotkanie z gwiazdami.
 - Tak, pamiętam Cię. 
- Chciałem Cię przeprosić…
- Ale za co? – przerwała mi dziewczyna
- Ja wiedziałem jak tam dojść. Po prostu chciałem z Tobą pogadać, dlatego Cię o to zapytałem.
- Oszukałeś mnie. – zaczęła krzyczeć
- Niestety tak. I jest mi bardzo źle z tym jak postąpiłem. Ale proszę Cię, chodź ze mną w jedno miejsce.
Dziewczyna na początku stawiała opór ale dotarliśmy szczęśliwie do reszty zespołu.
- Chłopcy poznajcie…
- [T.I] jestem
- No właśnie. Ja też się Tobie nie przedstawiłem. Liam jestem. A tutaj reszta zespołu. Od lewej Harry, Niall, Zayn i Louis.
- Miło mi Was poznać. Czy mogłabym się dowiedzieć po co się tutaj znajduję?
- Tak więc jesteśmy zespół One Direction i szukamy dziewczyny do teledysku. A Ty nadajesz się do tego idealnie. – powiedzieli wszyscy chłopcy na raz
- Ale ja uważam inaczej. – protestowała [T.I]
- Nie zgadzamy się z Tobą. To nasz teledysk i pozwól nam decydować.
- No dobrze.

MIESIĄC PÓŹNIEJ

Dziś mamy nagrywać ostatnią scenę czyli mój i [T.I] pocałunek. Boję się tej chwili ponieważ nie chcę jej zranić. Muszę przed tym z nią porozmawiać aby poinformować ją o ważnej dla mnie rzeczy.
- [T.I], mogłabyś przyjść do mojej garderoby? Potrzebuję z Tobą porozmawiać.
- Zaraz będę.
Za 5 minut dziewczyna pojawiła się a ja zaniemówiłem.
- Wyglądasz przepięknie. – wydusiłem z siebie po chwili niezręcznej ciszy.
- Dziękuję. Liam, o czym chciałeś pogadać?
- Chodzi o scenę, którą mamy dziś nagrywać.
- Nie chcesz tego, prawda? – zapytała
- Nie prawda. Chcę nagrać tą scenę najlepiej jak potrafię. Ale zanim się to stanie chciałbym Ci coś powiedzieć. Ja…ja się w Tobie zakochałem.
Po moich słowach w oczach dziewczyny zaczęły pojawiać się łzy.
- Czemu płaczesz? – zapytałem
- Jeszcze nikt nie powiedział mi, iż się we mnie zakochał. – mówiła przez łzy
- Nie płacz już słonko. – przytuliłem ją
- Liam, wiesz, ja też Cię kocham. – wyszeptała
W tym momencie złączyłem nasze usta. Wiem, że to jest kobieta mojego życia.

SIEDEM MIESIĘCY PÓŹNIEJ
PERSPEKTYWA [T.I]

Dziś z trasy wraca mój chłopak. Jestem bardzo szczęśliwa z Liam’ em. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się stworzyć szczęśliwą rodzinę. 

sobota, 19 października 2013

115.Louis

Przeczytajcie notę pod imaginem!Dziękuję!! <33

Nikt tak na prawdę nie zdaje sobie sprawy z tego ile jedna osoba może wnieść szczęścia do życia człowieka.Czasem przez przypadek,a czasem naumyślnie.
Zabawne jest to gdy nie zdajemy sobie sprawy z tego,że wystarczy tylko jeden nie przemyślany ruch,a całe szczęście rozpada się jak domek z kart.
Zwykły uśmiech do nieznajomego i wszystko się zmienia...
Jedno słowo za dużo i wszystko się rozpada...
-Louis powtarzam ci po raz setny za to opowiadanie dostaniesz co najwyżej 3 jeśli się nie przyłożysz!-odparła wyprowadzona z równowagi [t.i].
-A ja ci mówię po raz sety,że nawet jeśli dostanę trójkę to zdam!-szedłem w zaparte.[t.i] westchnęła.Bezradna odeszła od biurka i położyła się na łóżku.
Czasem na pozór mała sprzeczka może przerodzić się w kłótnię która wszystko zniszczyła lub powoli dąży do rozpadu.
Spojrzałem w stronę przyjaciółki.Wyglądała na nieźle zdenerwowaną ale nawet wtedy było w niej coś co sprawiało,że grymas na jej twarzy znikał tak szybko jak się pojawił.
-Nie możesz po prostu tego poprawić?Tak dla spokoju ducha.-spytała zdesperowana.
-Dla czyjego spokoju ducha?Twojego czy mojego?-spytałem pochylając się nad nią.Patrzałem w jej duże niebieskie oczy i zastanawiałem się jak to możliwe,że cały ocean odbijał się w nich niczym w lustrze.Gdy poczułem jej nerwowy oddech na policzkach wszystkie emocje które do tej pory w sobie zbierałem zagęściły się jeszcze bardziej.
-Czemu mi się tak przyglądasz?-spytała aby trochę rozluźnić atmosferę która między nami panowała.
Jesteś piękna.
-Bez powodu.-odpowiedziałem wzruszając ramionami.
Tchórz.
Lekko skołowana i zdziwiona moją odpowiedzią położyła dłonie na moich ramionach i odepchnęła mnie od siebie.Przeniosła się do pozycji siedzącej i znacząco spojrzała na plik kartek leżący na moim biurku.
-Wiesz,że jeśli zawalisz to nie dostaniesz promocji do następnej klasy,prawda?
-O czym ty mówisz?-zdziwiłem się.
-Trzeba było słuchać nauczycielki.-odparła na odchodnym.Przewiesiła przez ramię swoją małą czarną torebkę,zgrabnymi ruchami podeszła do mnie i złożyła pocałunek na moim policzku.
-Do zobaczenia jutro rano.-szepnęła mi na ucho.
W miejscu gdzie jeszcze chwilę temu czułem dotyk jej ust zostało ciepłe znamię.Moje policzki od razu się zaczerwieniły,a po ciele przeszedł dreszcz.
Patrzałem jak odchodzi i dopiero gdy zamknęła drzwi doszło do mnie,że zobaczę ją dopiero rano.Co oznaczało iż przede mną dziesięć godzin usychania z tęsknoty w samotności.
Dłużej nie zwlekając zabrałem się do roboty.Nie miałem ani jednego pomysłu na ulepszenie tego cholernego opowiadania ale skoro od oceny właśnie za te wypociny zależy moja ocena musiałem się postarać.
Nie wytrzymałbym powtarzania roku i siedzenia w tej samej klasie,a obok nie byłoby [t.i].
-Myślałam,że nie dasz rady Louis ale każdy się myli.Proszę bardzo i oby tak dalej.-odparła nauczycielka z wymalowanym podziwem na twarzy gdy oddawała ocenione już wypracowania.
-Czwórka![t.i] słyszysz czwórka?!-cieszyłem się jak dziecko nieświadomie gniotąc kartkę w dłoniach.
-Widzisz trzeba było cię tylko postraszyć i od razu widać efekty.Jednak metody wychowawcze moich rodziców do czegoś się przydają.-odparła z uśmiechem na twarzy.
-Jak to postraszyć?Czyli,że ta ocena...
-Myślisz,że gdyby to opowiadanie miało zdecydować o promocji napisałabym tylko jedną stronę?-spytała unosząc jedną brew do góry.
Czasem małe kłamstwo potrafi zmotywować do działania zwłaszcza jeśli możemy stracić kogoś kto jest dla nas jak powietrze i bez niego ani rusz.
Przyjaciółka nigdy nie potrafiła przestać mnie zaskakiwać.Czasem jednym słowem,a czasem jednym czynem.Często bywało tak,że jej posunięcia robiły przełom w mojej nauce ale najbardziej zmieniały mnie.Dzięki niej wiedziałem,że umiem zrobić wszystko czego zapragnę i nie potrzebuję aby cały czas stała nade mną i nadzorowała moje poczynania,bo podświadomie wiedziałem,że sam sobie poradzę.
-Dzięki.-szepnąłem tak aby nikt mnie nie usłyszał.Nauczycielka była z pozoru miła ale nawet najmniejszy hałas i mogliśmy zostać godzinę dłużej po lekcjach przepisując jakieś zdania z tablicy.
[t.i] uśmiechnęła się do mnie ukazując przy tym swoje dołeczki w zaróżowionych policzkach.

Miłość jest wtedy kiedy dwójka osób się kocha.
Nie wiadomo czy jedna z tych osób nie jest zwykłym kłamcą.
Miłość jest wtedy gdy dwie osoby patrzą na siebie,a po ich ciele przechodzą dreszcze albo gęsia skórka.
Równie dobrze gęsią skórkę mogła wywołać chłodna pogoda,a dreszcze wywołała gorączka lub zbliżająca się choroba.
Miłość jest wtedy gdy w brzuchu czujemy setki tysięcy motylków.
Przecież przysłowiowe motylki w brzuchu często mogą oznaczać zatrucie pokarmowe,a nie koniecznie uczucie łączące ludzi na całe życie.
Jednego dnia jesteśmy tylko przyjaciółmi,a ja ukrywam uczucia,a drugiego próbuję sprawić,że poczujesz to samo co ja.
-Tomlinson postaw mnie!-krzyczała próbując się wyrwać-Louis wiesz,że boję się wody!-krzyczała nie dając za wygraną.
-Pamiętasz kiedy przyniosłaś do mojego domu żółwia sąsiadki?-zapytałem przypominając sobie tamten felerny wieczór.
-To była inna sytuacja!Mogłeś uciec,a ja nie mogę!-zauważyła jeszcze bardziej się szarpiąc.
-Racja ale popatrz na to z mojej strony.Gdybyś mogła się zemścić też byś się zemściła.-odparłem nadal przystając przy swoim.
Zamoczyłem stopy w wodzie i powoli zanurzałem się jeszcze bardziej.[t.i] wiedziała,że nie wygra więc chociaż próbowała się uspokoić.
Wiedziałem,że panicznie boi się wody ale kiedyś trzeba przezwyciężyć strach.
Gdy woda sięgała mi do pasa oznaczało,że to dobre miejsce aby teraz i [t.i] poczuła ciepłą wodę na swoim ciele.
Powoli postawiłem ją w wodzie na wszelki wypadek trzymając ją w talii.
Widziałem w jej oczach strach który po chwili zniknął,a jego miejsce zajął podziw i szczęście.
-Jest tak strasznie jak ci się wydawało?-szepnąłem tak jak bym się bał zepsuć tą chwilę.
[t.i] pokręciła przecząco głową,dłonią ugładziła taflę wody i na mnie spojrzała.
Wyglądała tak przepięknie.Zadowolenie z siebie gościło na jej twarzy.Usta przybrały fioletową barwę,bo jednak woda trochę głębiej nie była już taka ciepła jak przy brzegu.
Przyjaciółka oplotła ręce w okół mojej szyi i znacząco zaczęła zmniejszać między nami odległość.
Za nim zdążyłem zrobić cokolwiek czułem smak jej ust na swoich.
Zazwyczaj marzymy o czymś czego nie możemy mieć albo o czymś co nigdy się nie wydarzy.
Ja...marzyłem o tej chwili gdy po raz pierwszy ją zobaczyłem.

Robiliśmy te wszystkie rzeczy które robią pary.Trzymaliśmy się za ręce,całowaliśmy...
Cały ten czas żyłem jak we śnie.Za żadne skarby nie chciałem się obudzić.
Zakochanie się z wzajemnością jest jedną z wielu najbardziej upragnionych rzeczy na liście "rzeczy do zrobienia" przez człowieka.Nawet jeśli ta osoba jest,stara,zgorzkniała czy samotna.
Wszyscy zasługujemy na odrobinę szczęścia.Ale co jeśli ta odrobina szczęścia to za dużo?
-Louis jeszcze to.-powiedziała podając mi krawat.
-Muszę?-spytałem z kwaśną miną.
-Musisz,bo jest obowiązkowy.-odparła stanowczym tonem głosu.Spojrzałem na czarny krawat i zacząłem się zastanawiać jak do cholery mam go założyć.Gdy [t.i] zauważyła moją bezradność,wzięła materiał z mojej dłoni i owinęła w okół mojej szyi po czym zawiązała supeł i byłem gotowy.
Uśmiechnąłem się do swojej dziewczyny i przyciągnąłem do siebie.
-Kocham cie,wiesz?-powiedziałem przykładając swoje czoło do jej.
-A ty wiesz,że ja ciebie też?-zapytała ze szczerym uśmiechem na twarzy.

Co jeśli spędzanie z kimś każdej wolnej chwili staje się po prostu nudne i przechodzi w rutynę?
Z czasem nie potrafimy już znieść swojej obecności i nawet głupota umie wywołać kłótnię.Co raz częściej za miast słodkich słówek z ust padają słowa raniące jak ostrze noża.
-Przestań Louis!Nie mierz wszystkich swoją miarą!-wrzeszczała wymachując rękoma we wszystkie strony.
-Ja zwykle całe zło na świecie to moja wina!Nie przyszło ci do głowy aby poszukać sobie kogoś lepszego niż ja?!W końcu prze ze mnie się kłócimy i to prze ze mnie nic ci nie wychodzi!-krzyczałem tak samo jak ona.
-Wiesz co?!Może powinnam znaleźć sobie kogoś innego.Kogoś kto będzie umiał docenić to co dla niego robię Louis,bo ty od dawna zapomniałeś co oznacza słowo "kochać"!-odparła przyciszonym tonem głosu,a po jej policzkach spływały gorzkie łzy które ja wywołałem.

I tak w pewnym momencie całe szczęście znikło i już nic nie wróciło do normy...


***
Hey,Hey,Hello!!!

Jak tam u was?
Myślę,że imagin się wam spodoba choć trochę pogmatwany na pewno zrozumiecie. 
Mam do was mała prośbę.
Wiem,że dawno nie było imagina z Harrym i Liamem ale Liam jest na konkurs więc nie zapomnijcie wysyłać swoich prac ale wracając do Harry'ego.
Napiszcie swoje pomysły na imagin z Harrym,a ja wybiorę jeden z nich i napiszę do niego imagin.Co wy na to?
Tak będzie łatwiej i będziecie mogły przeczytać coś co same wymyśliłyście. 
Powodzenia i pozdrawiam Vicky :D










niedziela, 13 października 2013

WIADOMOŚĆ

Cześć!
Jak już wiecie Zoombi Malik odeszła :( 
Będziemy za nią tęsknić ale trzeba iść dalej. 
Zostałam na blogu sama i nie wiem czy poradzę sobie z jego prowadzeniem w pojedynkę dlatego ogłaszam KONKURS na adminkę. 

Jeśli lubisz pisać imaginy,masz w tym doświadczenie albo po prostu chciałabyś spróbować.Napisz jedno częściowy imagin z Liamem. 
Długość i tematyka tekstu zależy tylko i wyłącznie od was. 
Najlepszy imagin zostanie opublikowany na blogu razem z informacją o twórcy i nickiem więc się podpiszcie. 
Prace wysyłajcie na ten adres e-mail vickyhoran15@gmail.com  w tytule wpiszcie KONKURS do 26.10 włącznie. 
Powodzenia! 
Pozdrawiam Vicky :D



niedziela, 13 października 2013

114. Zayn (część 17, ostatnia)/pożegnanie

otworzyłam oczy. nie wiem ile nie było mnie przy życiu, ile czasu byłam omdlała.
-tato, co jest? -zapytałam kiedy tylko go zobaczyłam.
-o, [t.i], tak się cieszę, że się już obudziłaś. -powiedział przytulając mnie.
-tak, tak. -rzuciłam od niechcenia.- co się stało? czemu ja tu jestem? podpięta do tego wszystkiego? -zapytałam wskazując na kable i maszyny szpitalne.
-[t.i], bo hmm... -tata wziął głęboki wdech.
-co jest? co z Zaynem? gdzie on jest? tato co się stało?! -czułam, jak oczy napełniają mi się łzami, czułam, jak serce zaczyna szybciej bić.
-bo Zay... zacznijmy od tego, że dobrze, że tobie nic się nie sta...
-nie ważne! gdzie jest Zayn?! -krzyknęłam.
-[t.i], uspokój się, zaraz przyjdzie pani psycholog, porozmawiacie... -powiedział smutno i opuścił głowę na dół.
-Zayn nie żyje? -zapytałam drżącym głosem, a w odpowiedzi dostałam milczenie.

przyszła pani psycholog, rozmawiałam z nią na temat jakich beznadziejnych rzeczy, ogółem same niepotrzebne do życia pierdoły. dowiedziałam się zbędnych rzeczy, jednak tego, co z moim chłopakiem - nadal nie wiem.

-panie doktorze, mogę zostać odpięta? -spytałam lekarza, który akurat wszedł do mojej sali.
-tak, jasne. nic pani nie jest, wszystko wróciło do normy, zaraz przyślę pielęgniarkę i pani pomoże.

wybiegłam szybko na korytarz i pędem rzuciłam się by odnaleźć mojego chłopaka. zamiast tego zobaczyłam smutne miny, roztrzęsione ciała i ponurą aurę pomieszczenia.
-co jest? -zapytałam ze łzami w oczach. 
-Zayn... on... -zaczęła moja mama, jednak nie skończyła.
-on nie żyje, tak? -zadałam kolejne pytanie.
-tak, pani chłopak nie żyje. zmarł w skutek obrony pani przed strzałem z rąk pani Styles, która w tym momencie jest przesłuchiwana na komisariacie. ponadto, pani chłopak zgodził się oddać potrzebne organy innym, między innymi Harry'emu Styles'owi. -mówił lekarz.
-Zayn nie żyje... -powtórzyłam jak echo i rozpłakałam się jak małe dziecko, któremu zabrano ulubioną zabawkę.
-może pani odwiedzić pana Styles'a, jest po operacji płuca, które zostało uszkodzone na skutek upadku. -rzucił lekarz tak, jakby nie usłyszał moich wcześniejszych słów.
bez namysłu weszłam do pokoju Harry'ego.
-wiem, słyszałem... -nagle szepnął.
-nie wiem jak sobie z tym poradzę... kochałam go. nadal go kocham. i chyba zawsze będę go kochać... -buchnęłam płaczem, a Harry mimo bólu, przytulił mnie do siebie.

____________________
wiem, nie pisałam 912749823659 dni i bardzo przepraszam. do tego końcówka jest tak beznadziejna, ale uwierzcie, nie umiałam jej napisać inaczej.
do tego, kolejna przykra sprawa.... 
odchodzę z bloga.
nie mam czasu na prowadzenie go, ponieważ mam w tym roku maturę.
teraz chciałabym wam podziękować za to, że byłyście i czytałyście moje wypociny. chcę podziękować wszystkim i każdemu z osobna, za każde wejście, każdy komentarz i każde słowo otuchy. 
bardzo miło będę wspominać czas na blogu.
dziękuję, przepraszam i kocham Was <3 <3 <3 <3

sobota, 12 października 2013

113.Niall cz.6


-Tato posłuchaj,bo...-nie dał mi dokończyć.Mocno szarpnął mnie za ramie tym samym wciągając do domu i zamknął drzwi z trzaskiem przed nosem Nialla.
-Miarka się przebrała moja panno!-powiedział grożąc mi palcem-Daliśmy ci jeszcze jedną szansę.Miałaś się z nim nie spotykać,a ty co?!-krzyczał wymachując rękoma.
-Widzieliśmy was dzisiaj na mieście.-odparła spokojnie mama chcąc załagodzić sytuację-[t.i] tyle razy mówiliśmy ci,że to nie jest dobra partia dla ciebie.Ten chłopak nie zapewni ci niczego co jest ci w życiu potrzebne.O mało co nie wyrzucili go ze szkoły,jest pod nadzorem kuratora,a o bójka już nie wspomnę.Zmieniłaś się przez niego,a my nie chcemy abyś cierpiała przez kogoś takiego jak on.-ostatnie zdanie wypowiedziała z tak ogromną odrazą i pogardą,że zaczęło się we mnie gotować.
Spojrzałam w stronę drzwi.Byłam ciekawa co z Niallem i czy jeszcze w ogóle tam jest.Bałam się,że przez scenę moich rodziców i to co zobaczyli już nigdy nie będę mogła spotkać się z Niallem.
Co ja poradzę,że się zakochałam?
-Chodź sprawdzimy czy twój kochaś nadal tam jest skoro tak mu na tobie zależy.-powiedział ojciec otwierając drzwi.
Z nadzieją spojrzałam na dwór ale się zawiodłam i od razu pożałowałam swojej decyzji.Ojciec zaśmiał się pod nosem po czym zatrzasnął drzwi.Pokręcił przecząco głową,a w moich oczach pojawiły się łzy.
Nie było go.
-Mówiłam ci kotku.-odparła mama głaszcząc mój mokry od słonej wody policzek.Odsunęłam się od niej i wyczekująco popatrzałam na tatę.Jednak nie krzyknął,nie śmiał się,ani nawet nie zaszczycił mnie jednym pogardliwym spojrzeniem.
-Pakuj się.Jutro jedziesz do babci.-oznajmił wychodząc z salonu.
Zrozpaczona pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.Osunęłam się po drewnie i schowałam twarz w dłonie.
Kolejny raz się zawiodłam.Jak on mógł mnie tak zwodzić?Nie zależało mu na mnie,a ja po raz kolejny dałam mu się omamić.
Czułam się tak ja by cały świat się zawalił.Wszystko na czym mi zależało,zniknęło jak by jednym pstryknięciem palców.Nie było już niczego.
Zaczęłam żałować,że nie powiedziałam mu co tak na prawdę czuję może w tedy wszystko potoczyłoby się inaczej.Bylibyśmy bardziej rozsądniejsi i nie spotkalibyśmy się dzisiaj w miejscu gdzie każdy mógł nas zobaczyć.
Płakałam ile się dało.Nie potrafiłam się uspokoić.Ojciec zapukał w moje drzwi,a ja zrozumiałam,że to czas aby się spakować.
Szlochając powoli i leniwie pakowałam swoje najpotrzebniejsze rzeczy do torby co chwilę spoglądając z nadzieję w stronę okna.
Myślałam,że przyjdzie i mnie przytuli mówiąc,że mnie nie zostawi lecz przez następne dwie godziny nic takiego się nie wydarzyło.
Zmęczona opadłam na łóżko i oparłam głowę o ścianę.Patrzałam na ciemną ścianę co chwilę głośno szlochając oraz pociągając nosem.

Moje powieki z każdą chwilą opadały,a ja usilnie próbowałam nie zasnąć.Na marne.

*Niall*

-Greg!Greg!Wstawaj do cholery!-krzyczałem szarpiąc śpiącego brata za ramiona.
Nie miałem czasu do stracenia.Kto wie co tam się teraz dzieje.Może już ją wywieźli albo dopiero są w drodze? 
Biegłem do domu ile sił w nogach ani na moment nie zwalniając.Nie patrzałem na przejeżdżające samochody czy inne pojazdy.Po prostu biegłem.
Łzy ściekały po moich policzkach,a w głowie kłębiło się od najróżniejszych scenariuszy.Najgorszy był ten w którym nie zdążyłem. 
Cały czas przed oczyma miałem jej wystraszoną twarz.Minę jej wkurzonego ojca.Wyglądał tak jak by zaraz miał nas wszystkich pozabijać.Bałem się o nią.Jeśli był nie obliczalny? 
Co parę chwil wycierałem policzki,szlochając.Towarzyszący mi ból sprawiał,że biegłem coraz szybciej.Wpadłem do domu z wielkim hukiem zdziwiony,że nikogo nie obudziłem.
-Pali się czy co?!-powiedział zaspany-Czego ty chcesz czubku?Wiesz która jest godzina?! 
-Twoja ostatnia jeśli mi nie pomożesz!-zagroziłem.Greg podniósł się na łóżku i patrzał na mnie zdezorientowany. 
-Brat co ci jest?-spytał wyraźnie przejęty. 
-Nie gadaj tylko się ubieraj.-mówiłem już spokojniej łamiącym się głosem.Brat bez słowa zaczął wciągać na siebie ubrania. 
Ja krążyłem po pokoju w tę i z powrotem co chwilę patrząc na zegar.Nie mieliśmy czasu. 
Kiedy się ubrał kazałem mu zabrać kluczyki samochodu i pojechaliśmy pod dom [t.i].Razem poszliśmy do ogrodu i tą samą drogą co zwykle wspiąłem się na górę,a Greg czekał na dole. 
-[t.i]!-wołałem tak aby mnie usłyszała pukając po oknie.Chwilę czekałem ale w końcu otworzyła.Bez namysłu mocno ją przytuliłem całując. 
Kamień spadł mi z serca.Była tutaj.Jeszcze nie wyjechała.Staliśmy tak wtuleni w siebie przez dłuższą chwilę kiedy zauważyłem,że w pokoju stoi walizka.Spakowana walizka. 
-Dobrze się składa.-odparłem pewnym siebie tonem głosu.[t.i] patrzała na mnie zdziwiona.-Nie pozwolę im mi ciebie zabrać,a już na pewno cię nie zostawię.Nie obchodzi mnie już co zrobią żeby nas rozdzielić.Wyjeżdżamy.-skończyłem biorąc walizkę w ręce.Zawołałem Grega ,a ten wspiął się tak samo jak jak wcześniej i zabrał walizkę po czym schował ją do bagażnika i na nas czekał. 
-To nie jest dobry pomysł.-powiedziała głośno przełykając ślinę-Nie znasz mojego ojca.Nawet nie wiesz jaka byłam szczęśliwa,że nic ci nie zrobił.-mówiła z wyraźną ulgą w głosie. 
-Czyli chcesz tutaj zostać i dalej bawić się w te podchody tak?Wysłuchiwać tych wszystkich okropny rzeczy i kłamać,że się nie przejmujesz?-spytałem. 
[t.i] przez chwilę myślała ale chyba zdała sobie sprawę,że tak dalej być nie może.Skinęła głową i zarzuciła na siebie bluzę.Uśmiechnąłem się zadowolony i pomogłem jej wyjść. 
-Cześć.-przywitał się Greg gdy wsiedliśmy do auta-Jak się czujesz?-spytał zatroskany [t.i].Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko wysiliła się na słaby uśmiech.Greg podobnie jak ja ciężko westchnął i odpalił silnik.Kilka minut później staliśmy pod moim domem. 
-Co mam powiedzieć mamie?-zapytał wysiadając.
-Prawdę.-odpowiedziałem odbierając od niego kluczyki do auta-Całą prawdę.-powtórzyłem po czym odjechałem. 
-Niall gdzie chcesz jechać?-spytała przerywając między nami ciszę. 
-Jak najdalej stąd.Tam gdzie już nie będziemy musieli się ukrywać.-odpowiedziałem łącząc nasze dłonie. 
W tej chwili nie było mi nic potrzebne.Cały świat przestał istnieć i liczyła się tylko ona.Nie miałem pojęcia dokąd jechać ale wiedziałem,że nie zostaniemy w Londynie ani minuty dłużej...

***
No hejooo!!
Co u was słychać?Podoba wam się część? Mama nadzieję,że tak...:) 
Piszcie opinie w komentarzach. 
PS.Przewiduję jeszcze jedną część za tydzień lub półtora.  
Pozdrawiam Vicky :D