Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

sobota, 28 marca 2015

Louis część 4



-Wstawaj śpiochu! - usłyszałam melodyjny głos Louisa, który wparował do mojego pokoju. Muszę przyznać, że w trakcie tych kilkudziesięciu godzin przebytych razem w samochodzie podczas podróży poznałam go dość dobrze, a może i nawet trochę polubiłam. Myślę, że mieszkanie z nim nie jest taką przerażającą sprawą jaką było na początku wakacji. -Nie mogę uwierzy, że już dzisiaj wracamy do domu.
-Chciałoby się jeszcze pozwiedzać huh? - powiedziałam wstając z łóżka
-Mając takie towarzystwo wszystko jest przyjemniejsze. - uśmiechnął się szeroko tym samym ukazując swoje równiutkie zęby
-Weź wyciągnij mi coś z walizki, a ja pójdę wziąć szybki prysznic. - o tak nie ma nic lepszego niż zimny prysznic z rana, szczególnie wtedy gdy na dworze temperatura jest nie do zniesienia. W trakcie gdy Louis siedział na moim łóżku i robił coś na swoim telefonie ja postanowiłam, umyć zęby, nałożyć tylko maskarę, bo zdawałam sobie sprawę, że pod wpływem upału większy makijaż by się roztopił oraz ubrałam wybrany przez Tomma outfit. Strój składał się z szortów w kolorze czarnym, białej koszulki na ramiączkach zakończoną falbanką, która była na mnie o rozmiar za duża, ale nie przeszkadzało mi to ani trochę w jej noszeniu i moich ulubionych czarnych vansów. Po wykonaniu wszystkich czynności, zajęłam miejsce obok Tomlinsona i bezcelowo wpatrywałam się w sufit.
-Nie jesteś głodna? - zapytał Louis podnosząc wzrok znad swojego telefonu
-Trochę. - przyznałam - Mam ochotę na jajecznicę z bekonem.
-Już się robi, prze pani. - powiedział po czym chwycił za telefon stojący na szafce obok łóżka i zadzwonił do obsługi. Chwilę czekaliśmy zanim kelner przyniósł nam jedzenie, a gdy to nastąpiło zabraliśmy się za konsumowanie naszych zamówień.
-Co się tak patrzysz? Jestem gdzieś brudna? - zapytałam, bo już od dłuższej chwili Lou bacznie mi się przyglądał
-Chyba jeszcze nigdy w życiu, nie byłem w towarzystwie dziewczyny która zjadłaby tak dużo naraz. - powiedział, a ja nie miałam pojęcia czy to zdanie było obelgą, czy może tylko zwykłym stwierdzeniem
-Uważasz, że jestem gruba? - zapytałam dla pewności
-Nie skądże, ale po prostu jesz więcej niż dziewczyny z którymi się zadawałem. - po wypowiedzianych słowach przez chłopaka, od razu odechciało mi się jeść, dlatego też wstałam z łóżka które to zastępowało nam kanapę i przechylając głowę w dół zrobiłam luźnego kucyka.
-Czemu nie jesz?
-Bo się już najadłam. - odpowiedziałam dość szorstko, a następnie złapałam za swój plecak i walizkę po czym wyciągnęłam rękę w stronę Louisa która była znakiem aby ten dał mi kluczyki od samochodu. Wyszłam z budynku i powędrowałam w stronę Land Rovera. Gdy zapakowałam swoje rzeczy do bagażnika zauważyłam stojącego w rogu parkingu młodego chłopaka, który bacznie mi się przyglądał. Lekceważąc zachowanie nieznajomego wyciągnęłam iphona z którego napisałam do Louisa, że czekam w samochodzie i może wyjść z hotelu, a następnie zadzwoniłam do [i.t.bff] z którą rozmawiałam o wszystkim i o niczym. Dowiedziałam się, że zaraz będą przekraczać granicę naszego miasta i że nie może doczekać się momentu w którym to położy się we własnym łóżku. [i.t.b.ff] zapytała mnie dlaczego wczoraj zatrzymaliśmy się w hotelu, dlatego wyjaśniłam jej iż bardzo źle się czułam więc uznaliśmy z Lou przenocować w motelu. Pożegnałam się z przyjaciółką i włożyłam telefon do kieszeni. Podczas gdy Tomlinsona nie było, zaczęłam zastanawiać się, dlaczego w każdym miejscu w którym się zatrzymywaliśmy brał oddzielne pokoje, tym samym płacąc więcej. Niemożliwością było to iż chciał mi zaimponować kasą, bo mojej rodzince nigdy jej nie brakowało, dlatego też na prowadzenie wysuwała się myśl o tym, że może chłopak się mnie brzydzi, bo i podczas jazdy nie był rozmowny. Przeglądając się w lusterku, zauważyłam iż Louis podszedł do chłopaka który jeszcze niedawno mi się przyglądał. Nie wiedziałam, co mam o tym sądzić, ale postanowiłam nie pytać o to chłopaka. W sumie to jego sprawa, a mi nic do tego. Po za tym ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a ja byłam już na co najmniej drugim szczeblu w dół.
-Mogę prowadzić? - zapytałam, gdy tylko Tommo otworzył drzwi, jednak ten nic nie odpowiadając zajął miejsce pasażera tym samym wyrażając zgodę na moją prośbę. Od kilku dni jest o wiele cichszy, więc nie wiem co siedzi w jego myślach. Odpędzając od siebie wszelkie myśli o chłopaku włączyłam radio w którym rozbrzmiała melodia piosenki Lou. Odpaliłam samochód, a głos mojej podświadomości szepnął "NIE ZAKOCHAJ SIĘ W NIM, TO NIE JEST TYP DLA CIEBIE."


________________________________________
Hej wszystkim! Więc dzisiaj nie zdążyłam na 20 dodać części (nie jest też ona wybitnie długa, ale nie chciałam zostawiać Was bez niczego) :) Jak wam się podobała przed ostatnia część Louisa? Jak myślicie kim jest chłopak z którym rozmawiał Lou? 
I tak trochę z innej beczki, ale może i nie tak innej. Zastanawiałam się czy chcecie abym dokończyła imagin o naszym kochanym Zaynie które pisała poprzednia adminka Vicky? Ciężko jest mi się pogodzić z myślą, że Malik nie będzie już śpiewał z chłopakami, i myślę, że wy macie tak samo, ale sądzę iż dla nas on zawsze będzie członkiem One Direction, bo bez niego to nie to samo. Więc chciałabym poznać waszą opinię odnośnie dokończenia imagina oraz w sprawie tego jak podobał wam się 3 część Louisa. :) Pozdrawiam Ola :*

czwartek, 26 marca 2015

Ważne

Mam do Was ważne dla mnie i dla Oli pytanie. Pewnie domyślacie się czego może ono dotyczyć. Tak więc przechodząc do sedna sprawy, czy nadal chcecie imaginy z Zayn'em? Wiem, że to trudna dla Was decyzja. Ale my piszemy dla Was i to Wasza opinia jest dla nas najważniejsza. Tak więc każdego proszę o wpisanie "Tak" jeżeli nadal chcecie z nim imaginy bądź "Nie" jeżeli mamy się skupić na pozostałych czterech chłopcach.

Pozdrawiam <3

wtorek, 24 marca 2015

Harry cz.2

- Jesteśmy już na miejscu. Stąd trafisz do domu? - zapytałam się chłopaka
- Tak, chyba tak.
- Chyba?
- Mieszkam tu od niedawna i średnio kojarzę teren.
- To na jakiej ulicy mieszkasz?
- Wierzbowa 25.
- Spoko, wiem gdzie to jest. Mogę Cię tam zaprowadzić.
- Serio?
- Nie ku*wa, na żarty. I nie marnuj więcej mojego cennego czasu.
- Nie złość się tak. - chłopak szturchnął mnie w rękę
- Jeszcze raz mnie dotkniesz to Ci złamię tą rączkę. I jak się nie mam złościć? Jakiś palant się mnie uczepił i nie umie sam do domu wrócić. Ile Ty masz lat? Trzy, że opiekunki potrzebujesz?
Chłopak patrzył się na mnie i milczał.
- Dobra, może trochę przegięłam. - wyciągnęłam rękę w jego kierunku - Przepraszam.
- Wybaczam. A teraz chodźmy bo się nie wypłacę. - oboje zaczęliśmy się śmiać
Całą drogę do domu chłopaka czyli około 30 minut przegadaliśmy. Okazało się, że jednak jest fajniejszy niż mi się wydawało. I już wiem czemu te dziewczyny go tak goniły. Jest sławnym Harry'm Styles'em z One Direction. Taki rodzaj muzyki to nie moje klimaty. Pewnie dlatego o nich nie słyszałam. Ale nawet ładnie śpiewa. Jest w jego głosie coś takiego, co przyciąga i powoduje, że mogłoby się słuchać go godzinami.
- No i jesteśmy na miejscu.
- Dziękuję Ci bardzo. - Harry się uśmiechnął - Może wejdziesz na herbatę?
- A nie będę Ci przeszkadzać?
- Nie, chodź. - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi. Próbowałam się wyrwać ale ścisnął jeszcze bardziej moją dłoń.
Gdy weszliśmy do domu zatkało mnie. Miał tu bardzo fajne urządzone mieszkanko. Nowoczesność z elementami klasyki czyli tak jak lubię najbardziej.
- Ładnie tu.
Harry uśmiechnął się i zaprosił mnie do kuchni. Po chwili pod moim nosem pojawił się kubek z ciepłym napojem.
- Dzięki.
- Niestety nic słodkiego do herbaty nie mam. - trochę się zasmucił
- Nie przejmuj się. - próbowałam wziąć kubek w dłoń, którą wcześniej ściskał Styles lecz skończyło się to bólem - Ałłł - sykęłam
- Co jest?
- Ręka mnie boli przez Ciebie.
- Przepraszam. - zrobił minę zbitego psiaka - Do wesela się zagoi.
- Ciekawa jestem do czyjego. Na pewno nie mojego.
- Czemu tak uważasz?
- Mam swój charakterek, który Ci zaprezentowałam. A po za tym każdy chłopak jak usłyszy o mojej przeszłości to ucieka gdzie pieprz rośnie.
- Aż tak źle?
- Tak. Ale nie chcę się tym z Tobą dzielić.
- Rozumiem. - uśmiechnął się - I pokaż tą rękę. - niechętnie podałam mu dłoń. Dotykał jej bardzo delikatnie sprawdzając czy nic nie uszkodził w niej. - Wszystko jest ok. Lecz ma prawo Cię kilka dni boleć.
- Dzięki. - prychnęłam wkurzona i chciałam zabrać dłoń lecz Harry mi na to nie pozwolił
- Na prawdę mi przykro, że zrobiłem Ci krzywdę.
- Rozumiem. I nie jestem już zła. Ale musisz panować nad sobą. Mogłeś mnie połamać. - chłopak milczał patrząc w swój kubek - Ja już się będę zbierać. Dziękuję bardzo za herbatę.
- Zaczekaj! - chłopak zaczął drapać się po głowie - Czy mogłabyś...dać mi swój numer?
- Po co?
- Żebyś mogła mnie uratować jakby mnie znowu fanki napadły. - uśmiechnął się
- Ok, daj swój telefon. - gdy tylko urządzenie znalazło się w mojej dłoni wpisałam swój numer i oddałam chłopakowi. - To pa.
- Pa, pa. I dzięki jeszcze raz.



Mamy kolejną część imagina z Hazzą. W trakcie pisania wpadłam na pomysł, że będzie jeszcze jedna część. Mam nadzieję, że ta się Wam spodobała. 
Pozdrawiam =D

czwartek, 19 marca 2015

Louis część 3

   


-[t.i.] przecież ja go zaklepałam! - te słowa wypadły jako pierwsze z ust mojej kochanej przyjaciółki gdy tylko wysiadłam z auta
-Oh, błagam cię [i.t.p.] gdybym miała na to jakiś wpływ na pewno nie wybrałabym tego osła. - kiwnęłam na Louisa który stał obok Dannego i się wygłupiał
-Niech ci będzie, ale to oznacza koniec mojej miłości do ciebie! - powiedziała i naburmuszyła się jak pięciolatka
-Nie rób takiej miny, bo ci się zmarszczki porobią i będziesz wyglądać jak mops - posłałam jej uśmiech, który mimo złości na mnie odwzajemniła
-To co wpłynęło na twoje uczucia do niego?
-[i.t.p] nie zamęczaj tak [t.i.] pytaniami o Louisa. - do rozmowy wtrącił się Eliot, a ja w głębi duszy byłam mu w tym momencie bardzo wdzięczna - poza tym musimy już iść bo Danny się niecierpliwi, widzimy się w hotelu mała - chłopak złożył buziaka na moim policzku, a następnie z [i.t.p] poszli w stronę vana.
-Było, aż tak źle? - usłyszałam za plecami głos Tomlinsona
-Nawet się do mnie nie odzywaj! Właśnie musiałam okłamywać [i.t.p]. Jak tak dalej pójdzie skończę smażąc się w piekle. - powiedziałam po czym obróciłam się na pięcie i pokierowałam w stronę auta, równie dobrze mogłam jechać z przyjaciółmi, bo przecież zwolniło się jedno miejsce, ale wtedy wyglądałoby to podejrzanie, dlatego też musiałam męczyć się z Louisem w tej małej przestrzeni samochodowej. Byłam już zmęczona patrzeniem przed siebie, dlatego wyciągnęłam mojego tableta i zaczęłam bezcelowo sprawdzać najnowsze ploteczki o gwiazdach, jednak po niecałej godzinie i ta czynność wydała mi się nudna, nie pozostało mi nic więcej jak w końcu schować złość do kieszeni i zacząć rozmowę z Lou.
-To powiesz mi jakieś swoje dziwactwo przez które mnie od ciebie odrzuci? - zapytałam oczekując jakiejś sarkastycznej odzywki, a tym czasem dostałam normalną, najnormalniejszą odpowiedź świata
-Nigdy nie chodzę w skarpetkach, bo moje stopy się nie pocą. Jeśli zobaczę ślimaka bez skorupki to zacznę wrzeszczeć, albo co jest bardziej prawdopodobne zwymiotuję i ostatnia rzecz, boję się burzy.
-Dziwak z ciebie, jak można bać się ślimaka bez skorupki? - zaczęłam się śmiać
-A teraz ty. Jakie są twoje dziwactwa panno idealna?
-Zawszę muszę mieć o jedną rzecz wszystkiego więcej tak jakby w zapasie, bo gdy gdzieś wyjeżdżam nie muszę się wtedy martwić, że mi czegoś zabraknie. Nienawidzę wszystkich latających owadów, są one paskudne i przerażające. Odór zgniłych owoców, czy jedzenia przyprawia mnie o nudności i ból głowy.
-I ty nazywasz mnie dziwakiem?
-Dobra oboje jesteśmy dziwakami. Ale to nie wszystko, reszty dowiesz się w swoim czasie, lub przekonasz na własnej skórze.
Nagle Louis gwałtownie zahamował.
-Co się stało?! - krzyknęłam
-Opona poszła. Zadzwoń do Dannego powiedzieć co się stało i żeby się nie martwili, a ja pójdę zmienić koło. - zrobiłam tak jak nakazał mi chłopak i już po chwili stałam obok niego na dworze.
-Pomóc ci? - zapytałam niepewnie
-Przynieś latarkę która jest w szufladce pod twoim fotelem i lewarek z pod tylnego siedzenia. -
-Niech ci będzie - pomyślałam i bez zbędnej gadaniny poszłam po to o co Louis mnie poprosił.
Gdy zaniosłam mu wszystko co kazał chłopak zabrał się do zmiany koła, a ja się mu przyglądałam. Mimo nocy dobrze widziałam jak jego mięśnie się napinają pod koszulką którą miał na sobie, muszę przyznać, że w świetle gwiazd, księżyca i przydrożnych lamp wyglądał on nieziemsko.
-Na co się tak gapisz? - zapytał gdy zorientował się, że się mu przyglądam
-Na nic. - odpowiedziałam i szybko odwróciłam się i poszłam do samochodu
-Zadzwoń do Dannego, albo Eliota i zapytaj o miejsce w którym się zatrzymali. - zrobiłam jak powiedział i wybrałam numer Eliota, gdy skończyłam rozmawiać z przyjacielem przeniosłam wzrok na Brytyjczyka.
-Eliot powiedział, że wzięli ostatnie trzy pokoje i musimy znaleźć sobie coś innego. Mówił też, że niedaleko stąd widział całkiem ładną miejscówkę i mieli się tu zatrzymać ale Danny za późno się zorientował gdzie jest wjazd i pojechali dalej, a i jutro spotkamy się u nich w hotelu. Mają na nas tam czekać. - przekazałam chłopakowi wszystkie informacje od Eliota i czekałam na jego reakcję którą była głucha cisza. Ugh jak on mnie wkurzał. Gdy zobaczyliśmy napis Hotel znajdujący się po lewej stronie i zjazd prowadzący do owego budynku Louis skręcił i już po chwili wysiadaliśmy z samochodu.
-Weź tylko to co jest ci niezbędne. - powiedział łapiąc za swój plecak, a ja powieliłam jego ruch łapiąc za swój. Przeszliśmy wzdłuż holu i już na wstępie mogę powiedzieć, że nie był to jeden z tanich hoteli, był on raczej kosmicznie drogi, ale jak mus to mus, zastanawiam się tylko kto za to zapłaci.
-Dobry wieczór. - przywitała się kobieta w recepcji do której podeszliśmy - Pokój z dużym łóżkiem czy dwuosobowy?
-Właściwie weźmiemy dwa pokoje jednoosobowe. - Louis uśmiechnął się do kobiety która spojrzała na nas zdezorientowanie, ale tego nie skomentowała tylko wydała nam karty do pokoi które znajdowały się obok siebie.
-Czemu wziąłeś dwa pokoje? - spojrzałam na chłopaka, dopiero przed drzwiami mojego pokoju
-Dobranoc [t.i] śpij dobrze. Widzimy się jutro na śniadaniu - powiedział, po czym pocałował moje czoło i wszedł do swojego pokoju zostawiając mnie zdezorientowaną i zbitą z tropu na korytarzu.

____________________________________________
Hej! Wiem, dawno nic nie dodawałam, ale byłam chora i nie miałam na nic siły. Jak wam się podoba trzecia część Louisa? Jak myślicie czy [t.i.] poczuje do niego coś więcej niż obrzydzenie, a może to Lou się w niej zakocha? Jak potoczy się dalsza wycieczka przyjaciół? Co się wydarzy? Zostawcie komentarz, bo to strasznie motywuje do dalszego pisania. :)
PS. Pomyślałam, że może chcielibyście, żebym np. dodawała co tydzień nowy imagin było by to zapewne w piątki lub soboty, ale zawsze o tej samej porze czyli o około godziny 19-20. W ten sposób wiedzielibyście kiedy spodziewać się czegoś nowego mojego autorstwa. Oczywiście zostawcie komentarz co o tym sądzicie i czy podoba wam się ten pomysł.

piątek, 13 marca 2015

Harry cz.1

Piątek 9 rano

Dziś mam pierwszy wolny weekend od miesiąca. Doszłam więc do wniosku, że pójdę na spacer do parku aby się zrelaksować.
Właśnie się obudziłam, narzuciłam szlafrok na siebie i zaczęłam myśleć co zjem na śniadanie.
Po zjedzonym musli, które wydało mi się najlepszym posiłkiem poszłam założyć krótkie spodenki, koszulę wiązaną w pasie i trampki.
Zrobiłam lekki makijaż, wzięłam torebkę, okulary przeciwsłoneczne i wyszłam w domu.
Po 30 minutach spaceru dotarłam do parku. Z racji tego, że wszystkie ławki były zajęte postanowiłam kontynuować mój spacer. I nagle trafiłam na grupę wrzeszczących ludzi i uciekającego przed nimi chłopaka. Aby nie mieć z nimi większego kontaktu postanowiłam sobie pobiegać. Samotność nie doskwierała mi zbyt długo ponieważ po chwili pojawił się koło mnie ten chłopak.
- Czego chcesz?
- A Ty nie piszczysz na mój widok? - zdziwił się
- Główka Cię przez przypadek nie boli? Słonko Ci nie zaszkodziło?
- Nie, ale to dziwne.
- Nie znam Cię człowieku. Możesz dać mi spokój.
- Nie mogę. Muszę biec z Tobą, może wtedy ten tłum mi odpuści.
- Dobra, zobaczymy czy dasz radę. - zaśmiałam się
I zaczęłam szybko biec. Po kilku minutach usłyszałam jak ktoś mnie woła
- Zwolnij, nie bądź wredna. No zaczekaj na mnie.
- Jak coś chcesz to rusz ten tyłek bo nie słyszałam połowy.
- Mówiłem, żebyś na mnie zaczekała. - złapał mnie za rękę i zatrzymał
- A po co mam czekać na Ciebie? Te dziewczyny to Twój problem, nie mój. Nie mam zamiaru ratować Ci tyłka. Mnie w to nie wrobisz Panie Nieznajomy.
- Harry jestem. - uśmiechnął się - Teraz mi pomożesz
- A ja [T.I]. Ok, biegnij za mną. Postaram się je zgubić.
Po 15 minutach byliśmy w mało odwiedzanej przez ludzi dzielnicy, którą bardzo lubiłam. Nie było szans żeby ten tłum nas tu znalazł.
- Ja Ci pomogłam. Teraz mam prośbę do Ciebie.
- Dziękuję. Co to za prośba?
- Daj mi wreszcie spokój. Uczepiłeś się mnie jak rzep psiego ogona. Radź sobie sam. Jesteś dorosły a dziewczyna ma Ci dupę ratować bo nie radzisz sobie z dziewczynami. Trzeba ich było w sobie nie rozkochiwać. - krzyczałam na niego
- To nie tak. - Hazza chciał się tłumaczyć
- Nie obchodzi mnie co tam się działo. - uspakajałam się - A teraz już idę.
- Ok, pa. I dziękuję. - słyszałam w oddali
No co ten dureń sobie wyobraża. Wysoki, dobrze zbudowany chłopak a dziewczyn się boi. Pewnie długo dziewczyny nie znajdzie.
Z ciekawości obróciłam się a Harry był za mną.
- Mówiłam Ci żebyś dał mi spokój.
- Ślicznie wyglądasz jak się denerwujesz. - zaczął się śmiać
- Takie k***a zabawne.
- Są dwa problemy. - wziął głęboki oddech - Po pierwsze dzięki Tobie nie wiem gdzie jestem. A po drugie spodobałaś mi się.
- Ty się serio źle czujesz. - teraz ja również się śmiałam - Chodź ze mną. Zaprowadzę Cię w miejsce gdzie się spotkaliśmy. Dalej ze mną nie pójdziesz.
- Ok, dziękuję. I serio mi się podobasz.
- Cicho już bądź bo się rozmyślę. - zagroziłam a chłopak zrobił głupią minę.





Po długiej przerwie powracam na bloga. Nie mam tak de facto nic na swoje wyjaśnienie ponieważ moje prywatne problemy nie powinny wpływać na bloga. Jak macie do mnie jakieś zarzuty to piszcie śmiało w komentarzach. 
Bardzo Was przepraszam i mam nadzieję, że jeszcze choć troszkę lubicie mnie i to co piszę. 
I jakby ktoś chciał to zapraszam Was na mojego nowego bloga o Jaśku Dąbrowskim: http://jednozdarzenie.blogspot.com/

niedziela, 1 marca 2015

Louis część 2



-Więc, czemu chcesz się tu przeprowadzić?
-Dostałem się tu na studia. - okej czyli jest prawdopodobieństwo, że czasem na mieście zobaczę jego twarz, ugh już mi niedobrze. Uspokój się [t.i] masz być miła.
-Gdzie będziesz mieszkać?
-To mama ci nie mówiła, że dopóki czegoś nie znajdę będę mieszkał u was?- chłopak spojrzał na mnie ze zdziwioną miną.
-Świetnie. - mruknęłam sarkastycznie - To co chcesz studiować? 
-Anglistykę z pedagogią. W przyszłości chcę zostać nauczycielem. A ty co chcesz robić?
-Jeszcze nie wiem. Mam dużo czasu, ale myślę, że może coś z teatrem.
-Wbrew pozorom rok to nie tak dużo do namysłu, a wiesz przynajmniej gdzie chciałabyś studiować w sensie, że miasto?
-Jak najdalej stąd. Chciałabym studiować w Londynie. - westchnęłam, spoglądając na Louisa znad telefonu
-Chcesz coś do jedzenia? - zapytał gdy zatrzymaliśmy się na pierwszym postoju.
-Nie dziękuję, ale możesz mi kupić wodę. - powiedziałam i uznałam, że zostanę w samochodzie, bo naprawdę nie chce mi się z niego wychodzić. Opuściłam szybę aby móc porozmawiać z przyjaciółmi którzy stali na zewnątrz vana. Kątem oka zaobserwowałam [i.t.bff] która wprost kleiła się do Tomlinsona. Kocham moją przyjaciółkę, ale to co ona teraz wyprawiała dla tego faceta było nie do pomyślenia. 
-Bardzo się tam z nim męczysz? - zapytał Eliot
-Nah, uznaliśmy, że podczas jazdy nie ma kłótni bo mogłoby się to źle skończyć. Duh. Ale zdecydowanie wolałabym jechać z wami, a tak w ogóle to co to za panny? - wskazałam na trzy skromnie ubrane dziewczyny stojące obok Dannyego.
-Emma, Kristy i Alison. - wskazał po kolei - Em to panna Danna, Kristy to moja ex która tak jakby się wprosiła więc proszę cię pomóż, a Alis to kuzynka [i.t.bff.]
-Zaraz wróć, ty masz kobietę?! Jak mogłeś mi to zrobić?! Masz kogoś na boku, a ja myślałam, że pinky promise nadal nas obowiązuje. Jesteś jak każdy inny, zależy ci tylko na cyckach! - zaczęłam wydzierać się na Eliota próbując nie wybuchnąć śmiechem , żeby narobić mu kłopotów. My już tak mamy on robi mi przypały, a ja wkopuję go w kłopoty.
-[t.i] uspokój się! Wszystko ci wytłumaczę, przecież wiesz, że kocham tylko ciebie. - chłopak podniósł głos, mieliśmy to wyćwiczone bo już nie raz odgrywałam z nim takie sceny, tak samo jak z innymi chłopakami z paczki którzy chcieli pozbyć się nadgorliwych byłych.
-Eliot?! Chcesz mi coś powiedzieć? - do samochodu podeszła Kristy - Kim ona jest?
-Kristy, miałem ci to powiedzieć, ale nie chciałem zepsuć ci wycieczki. 
-Z nami koniec! Nienawidzę cię! Zamów mi taksówkę natychmiast!
-Ale Kris...- zaczął chłopak, ale natychmiast dostał siarczystego policzka 
-Nie dzwoń do mnie. A ty zastanów się czy chcesz z nim być, pewnie zrobi z tobą to co ze mną. - powiedziała brunetka i odeszła prawdopodobnie żeby zabrać swoje rzeczy i zadzwonić po taksówkę 
-Dzięki kochanie. - powiedział Eliot i pocałował mnie w policzek jak to miał w zwyczaju robić. - patrz jak [i.t.bff] pławi się do tego Louisa. 
-Biedny chłopak, nie zdaje sobie sprawy, że ona to będzie robić do skutku. Nie zrozum mnie źle, bo ją kocham ale czasami zachowuje się strasznie. - powiedziałam na co chłopak puścił mi tylko oczko i poszedł w stronę przyjaciół, a chwilę później Tomlinson wrócił do samochodu z zakupami
-Wykarmiłbyś tym całą armię.
-Danny powiedział, że następny przystanek dopiero przed granicą Waszyngtonu z Oregonem, więc nie chcę głodować. 
-A co do postojów, teraz miałam ja prowadzić. 
-Nie ma mowy. - zaprzeczył chłopak
-Loooouis proooszę. - przeciągnęłam słowa jak pięciolatek
-Nie. 
-Bo będę krzyczeć. - powiedziałam
-To twój chłopak tu przyjdzie i cię uratuje. - powiedział zbyt poważnie
-Że Eliot? Haha, nie rozśmieszaj mnie, ja i on o nie. Fuj, ohyda, jesteś paskudny. Nie mogłabym z nim być, za dobrze go znam. Blee - udałam, że wymiotuję
-Ale przecież przed chwilą...nie rozumiem. - widać było, że jest on skołowany
-Wytłumaczę ci jak dasz mi poprowadzić. 
-Zgoda, ale chce coś z tego mieć. - Powiedział i wyszedł z samochodu, żeby po chwili zrzucić mnie z mojego siedzenia
-Co dokładnie? - zapytałam odpalając auto
-Więc twoja koleżanka [i.t.bff] tak jakby do mnie uderza, ale ja nie jestem zainteresowany.
-I co ja mam mieć z tym wspólnego?
-Może mogłabyś jej powiedzieć, że um.. że ja nie jestem zainteresowany, bo umm.. bo wolę ciebie i że ty mnie też lubisz - to było słodkie jak się jąkał żeby mi to powiedzieć, ale to nie zmienia mojego punktu widzenia, że nie ma mowy
-Louis, to radykalne, a po za tym ona cię zaklepała. - spojrzałam na niego
-Brawo zaklepywanki, godne pięciolatka. [t.i] słuchaj gdyby to nie miało znaczenia nie prosiłbym cię o to, ale ona mnie naprawdę nie kręci, mam kogoś innego na oku.
-Nie ma mowy nie będę twoją udawaną dziewczyną. - przewróciłam oczami
-Dlaczego nie? To będzie dobre ćwiczenie aktorskie.
-Zrozum Louis to moja przyjaciółka nie mogę jej tego zrobić, przecież jak to się sypnie to ona mnie znienawidzi. A w jeszcze gorszym wypadku któreś z nas się zaangażuje i będą problemy, a tego nie chcę. To że siedzimy tu razem nie oznacza, że będziemy najlepszymi przyjaciółmi.
-Łapię, boisz się, że do gry wejdą uczucia. A co jeśli nie musi ich być?
-To znaczy? - zapytałam nie bardzo wiedząc o co mu chodzi
-Opowiemy sobie nawzajem wszystko co nam obrzydzi siebie nawzajem. 
-Mi wystarczy twoja twarz. - zaśmiałam się 
-Widzisz, nie mógłbym się w tobie zakochać, bo jesteś zbyt pyskata. [t.i.] proszę zgódź się. 
-Uhhh... niech będzie, ale jeśli któreś z nas poczuje coś innego niż obrzydzenie do drugiego od razu z tym kończymy. - dlaczego ja mam takie dobre serce huh? 
-Dziękuję! - wrzasnął chłopak - więc zaklepywanki powiedz mi więcej, kogo ty sobie zaklepałaś
-Oh, zamknij się. - uderzyłam go w ramię
-Jako twój udawany chłopak mam prawo wiedzieć takie rzeczy.
-Wyciągnij z mojej torby telefon i napisz do [i.t.bff.] jak bardzo byłaby zła gdybym się w tobie zakochała. - nie wierzę, że to robię, że okłamuję swoją przyjaciółkę dla kogoś kogo ledwo znam.

__________________________________________
Tak więc prezentuje się 2 część Louisa, jestem dość zadowolona z tego imagina, ale czekam na Wasze opinie. Następna część już w którtce. Buziaki Ola :*