Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

piątek, 28 lutego 2014

Liam część 1



Jak co roku obchodzę urodziny i jak to od 3 lat już jest spędzam je sama. Mówiąc sama mam na myśli bez przyjaciół, z resztą nawet ich nie mam. Mam na imię [T.I], mam 17 lat i mieszkam w Wolverhampton, a mój najlepszy przyjaciel nie dzwoni do mnie od 3 lat, dokładnie odkąd jego sława wzrosła na skalę światową. Ja i Liam byliśmy nierozłączni od przedszkola, do momentu aż poszedł do X Factora. Tak, tak chodzi mi o Liama Payna tego z One Direction. Od trzech lat nie zamieniliśmy, ze sobą ani słowa. Kiedy wraca do miasta, robi się tłoczno. Jeszcze dwa lata temu miałam nadzieję, że przyjedzie i będzie jak zawsze, ale teraz wiem że życie to nie bajka, a on najzwyczajniej w świecie o mnie zapomniał. Leniwie zwlokłam się z łóżka, włączyłam komputer i weszłam na facebooka. Sprawdziłam wszystkie newsy okazało się, że One Direction będzie w miejscowej galerii handlowej na podpisywaniu płyt. Odłożyłam komputer na biurko, zeszłam do kuchni zrobiłam sobie płatki z mlekiem na śniadanie. Następnie poszłam do łazienki gdzie wzięłam gorący prysznic, pomalowałam się, ubrałam swoje ulubione czarne rurki z dziurami na udach, zieloną bluzkę z napisem Geek i dżinsową kamizelkę. Uznałam, że pojadę na spotkanie z One Direction, chciałam sprawdzić czy Liam chociaż mnie pozna. Było ciepło, a w godzinach szczytu autobusy wyglądają jak puszki napakowane po brzegi jedzeniem, dlatego zdecydowałam, że pojadę swoim samochodem. Wzięłam kluczyki od Chevroleta Camaro z 1969, mój tata ma bzika na punkcie starych samochodów zresztą tę cechę posiadam także ja. Przez miasto tłukłam się bite półtorej godziny, przez całą drogę myślałam nad tym co będzie jeśli on jednak mnie nie rozpozna, jaka będzie moja reakcja. W końcu dojechałam do galerii, było gorzej niż sobie wyobrażałam, już z parkingu słyszałam krzyki i piski fanek, jakoś udało mi się przecisnąć przez te tłumy do Empiku, gdzie kupiłam album Up all night. Stanęłam w kolejce, która ciągnęła się jak stąd do wieczności. Po ponad dwóch godzinach nadeszła moja kolej. Podchodziłam po kolei do Harrego, Louisa, Nialla, Zayna i na końcu do Liama, każdy z nich dał mi autograf z jakimś dopiskiem, z Li zamieniłam parę zdań, upewniając się że jednak mnie nie pamięta. Moja reakcja była natychmiastowa, łzy cisnęły mi się do oczu, zaczęłam pociągać nosem i jak najszybciej tylko potrafiłam pobiegłam do łazienki. Na doprowadzenie się do normalnego stanu użytku musiałam poświęcić około pół godziny. Wychodząc natknęłam się na małą dziewczynkę, całą zapłakaną.
-Co się stało? - zapytałam schylając się do jak na moje oko 6 latki
-Boli. - dziewczynka pokazała mi swoje malutkie rączki które były całe zdarte. Prawdopodobnie musiała się przewrócić.
-Chodź wytrzemy ci to, a później poszukamy twojej mamy. - weszłyśmy do łazienki, gdzie mała powiedziała mi, że ma na imię Ruby, jest fanką One Direction i chciała mieć ich autografy. Wychodząc natknęłyśmy się na Payna. Niepewnie podeszłam do chłopaka
-Cześć.
-Hej, chcesz zdjęcie czy autograf? - zapytał dość obojętnie
-Nic, nie chcę. Może zabrzmi to głupio, ale miałabym prośbę mógłbyś poprosić ochronę galerii, czy kogoś tam, żeby ogłosili, że mała dziewczynka się zgubiła i szuka mamy.
-A czemu ty nie możesz tego zgłosić?
-Bo przecież, na prośbę Liama Payna od razu zwrócą uwagę, a na moją nie bardzo.
-Słuchaj, nie mam pojęcia kim jesteś, i naprawdę mi przykro ale nie mam czasu, muszę wracać do fanów. - chłopak próbował się jakoś wymigać
-Ty samolubny dupku! Nie jesteś tym samym Liamem, którego znałam. Woda sodowa uderzyła ci do głowy i jak widać zrobiła pranie mózgu.
-Znałaś mnie? Chyba z gazet, nie masz pojęcia jaki jestem.
-Doskonale wiem kim jesteś. Nawet potrafiłeś zapomnieć o jedynej przyjaciółce jaką kiedykolwiek miałeś. Brawo Payn. Gratuluję jak tak dalej pójdzie to zapomnisz o swojej rodzinie. - mówiłam w złości i we łzach
-[T.I]?
-Jak wyjeżdżałeś pytałeś się mnie czy to możliwe, żeby o mnie zapomnieć, najwyraźniej odpowiedz brzmi tak. Wystarczyły 3 lata, a ty już mnie nie pamiętasz. Ani razu do mnie nie zadzwoniłeś, nawet w urodziny, które jakbyś nie pamiętał są dzisiaj.
-Przepraszam. - powiedział zasmucony
-Myślisz, że to wystarczy? Co to, to nie przyjacielu. Nadal wisisz mi kasę, za laptopa. - spojrzał na mnie zdziwiony - rozwaliłeś go, jak rzuciłeś nim o ziemię, bo przegrałeś w jakąś durną grę. Kasa. - wyciągnęłam do niego rękę, nie było mi głupio. W końcu zaklinał, że jak się dorobi to mi odda, więc czemu nie? Gdy chiał odejść złapałam go za ramię, spojrzał na mnie z nadzieją że mu wybaczę. - powiedz, że Ruby szuka mamy.
-Wzięłam dziewczynkę za rękę i poszłyśmy do KFC, bo w łazience wspomniała, że jest głodna. Kupiłam jej coś do jedzenia i oddałam swoją pytę z podpisami. W trakcie gdy jadłyśmy dostałam sms'a.
-"Nikt się nie zgłasza, prawdopodobnie matka ją tu zostawiła. Liam" 
-"Skąd masz mój numer telefonu?. [T.I]" 
-"Mam od tego ludzi. Liam"
Nie zostało mi nic innego jak zabrać Ruby do domu. Jeśli ktoś się zgłosi, wtedy Liam da mi cynk. Byłam totalnie wykończona, gdy byłyśmy w domu rozebrałam łóżko Ruby i pomogłam się jej wykąpać, a następnie poszłyśmy pooglądać jakieś kreskówki. Nawet nie zauważyłam gdy obie zasnęłyśmy przed telewizorem. Dopiero mój tata zdołał mnie obudzić, zadając masę pytań kim jest dziewczynka, dlaczego u nas nocuje i inne duperele. Na wszystko odpowiedziałam, a następnie zaniosłam sześciolatkę do mojego łóżka. Znów odpłynęłam do krainy Morfeusza.

_____________________________________
Więc, imagin jest dość krótki, ale nie mam czasu nic napisać konkretnego więc zrobię z tego kilka części.
Nie wiem kiedy dokładnie dodam coś nowego, ale to dlatego, że mam teraz harówkę w szkole. Codziennie 2 kartkówki, jeszcze jakieś sprawdziany po drodze i diagnozy. Masakra. Ale cóż, takie życie. Pozdrawiam CrazyMofo301 :*

poniedziałek, 17 lutego 2014

Niall cz.1




Imagin dla wszystkich czytelników :D


Dziś czeka mnie kolejny nudny dzień w szkole. Na szczęście już czwartek, postanowiłem, że w piątek już nie pójdę na lekcja ponieważ szkoły mam już serdecznie dosyć. Najchętniej siedziałbym w domu i nic nie robił. Ale z rodzicami tak się nie da. Wmawiają mi, że wykształcenie jest najważniejsze i pilnują żebym chodził do szkoły i miał dobre oceny. Gdy tylko dotarłem do szkoły jak zwykle przyczepiło się do mnie sporo ludzi pytając co u mnie. Wiem, że interesują się tym tylko dlatego, iż dyrektor szkoły to moja rodzina. Daleka ale rodzina. I mają nadzieję, że jak coś przeskrobią to im pomogę. Uważajcie żebyście się nie przeliczyli pomyślałem sobie. Usiadłem na ławce przed salą, włożyłem słuchawki do uszy i czekałem na przyjście nauczyciela. Gdy ten otwierał salę opuściłem wcześniej zajmowane miejsce aby ponudzić się na lekcji biologii. Facet jest spoko ale nie umie tłumaczyć więc przynudza i to sporo. Moi koledzy i koleżanki zajmują się wszystkim byle tylko go nie słuchać. Naszą nudę przerw dźwięk telefonu [T.I]
- Przepraszam bardzo. Czy mogę wyjść i odebrać telefon? - zapytała
- Proszę. Tylko uważaj na dyrektora.
Dziewczyna wyszła szybko z sali i po chwili wróciła do niej cała zapłakana. Zabrała swoje rzeczy i wybiegła z sali. Ja udałem się za nią. Gdy tylko opuściłem pomieszczenie zauważyłem ją siedzącą pod ścianą. Podszedłem więc do [T.I]
- Co się stało? - zapytałem
- Moi rodzice i siostra mieli wypadek. Są w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Muszę do nich jechać. - wydukała dziewczyna
- Mogę jakoś pomóc?
- Już mi pomagasz. - uśmiechnęła się przez łzy
- Mogę pojechać z Tobą do szpitala?
- Czemu to robisz? - [T.I] się zdziwiła
- Lubię Cię i chcę Cię wspierać w tej trudnej chwili. - przytuliłem dziewczynę
- No dobrze, możesz iść ze mną.

GODZINĘ PÓŹNIEJ
W SZPITALU

[T.I] podczas drogi do szpitala opowiadała mi o swojej rodzinie. Widać jak bardzo ich kocha. Współczuję jej, że musi przeżywać taki koszmar. Mieli być szczęśliwi, nacieszyć się sobą po powrocie a tu taka tragedia. Mam nadzieję, że jej bliscy wyjdą z tego i, że nadal będzie u nich wszystko dobrze.
- [T.I] mam iść z Tobą do lekarza?
- Tak, sama się boję.
- No już, jestem tu.

10 MINUT PÓŹNIEJ

Lekarz opowiedział nam o wszystkich obrażeniach bliskich [T.I]. Dziewczyna rozpłakała się i musiała wyjść. Zostając sama na sam w mężczyzną postanowiłem zapytać i najważniejszą rzecz.
- Czy oni żyją?
- Przykro mi... - zaczął lekarz
Ze łzami w oczach wyszedłem z gabinetu. Czym Ty się tak głupku przejmujesz? Przecież to nie Twoja rodzina. Na podłodze koło pomieszczenia znalazłem [T.I]. Usiadłem koło niej i ją przytuliłem, nie chciałem o tym rozmawiać. Jak już dziewczyna się uspokoiła dotarło do mnie, że nadal jesteśmy w szpitalu i fajnie by było jakbym ją odwiózł do domu.
- [T.I], chodź, pojedziemy do Twojego domu, nie możemy tu tyle siedzieć.
- Dobrze, dziękuję.
- Nie masz za co dziękować. Nie powinnaś być teraz sama.
- Jesteś wspaniałym człowiekiem i kolegą. - w tym momencie się zarumieniłem
- D...dziękuję. - wydukałem
Podniosłem się z podłogi i podałem rękę dziewczynie żeby pomóc jej wstać. Po chwili kierowaliśmy się w stronę wyjścia.



Mam dla Was pierwszą część imagina z Niall'em. Co o nim sądzicie? I jak według Was rozwinie się sytuacja między [T.I] i blondynem?


5 komentarzy = nowy imagin

sobota, 15 lutego 2014

Zayn cz.1




"To znowu ja.Mam nadzieję,że nie masz mnie dość?Dostałaś mój ostatni list?Pisałem w nim,że wszystko zaczęło się układać.Myliłem się.
Myślisz,że to moja wina?Zawsze gdy się za coś zabiorę od razu musi się zepsuć.Codziennie wstaję idę do szkoły i zastanawiam się jaki to ma sens skoro gdy wrócę do domu znów będę sam?
Każdego wieczoru dziękuję,że mogę z Tobą pisać,zwierzyć ci się chociaż Cię nie znam i nigdy Cię nie widziałem.
Chciałem zapytać jak minął ci dzień?Powiedz,że był szczęśliwszy niż mój.
Ostatnio napisałaś,że wyjawisz mi kolor swoich oczu.Powoli potrafię Cię sobie wyobrazić.Kiedy zamykam oczy widzę twoje blond włosy i zieloną czapkę z pomponem o której mówiłaś,że jest ciepła.
Może teraz ja zdradzę ci kawałek swojego wyglądu?
Mam brązowe oczy.
Zayn
P.S Nie lubię fasolki."

Zakleiłem kopertę i odłożyłem ją na biurko.Wziąłem długopis w rękę i zacząłem odrabiać pracę domową z angielskiego.Kiedy skończyłem pisać wypracowanie dochodziła dwudziesta-pierwsza,a ja nie czułem się ani trochę zmęczony pisaniem ponad dwie godziny.
Za oknem padał śnieg.Wszystko poza odśnieżonymi chodnikami i ulicami było pokryte białą kołderką puchu.
Złapałem list do ręki i zszedłem na dół po schodach.Rodzice oglądali film.Ubrałem kurtkę i owinąłem szyję szczelnie szalikiem i po cichu otworzyłem drzwi wpuszczając do domu trochę zimnego wiatru.
Przeszedłem przez ulicę.Wiatr rozwiewał moje włosy na każdą stronę.Padający śnieg leciał mi do oczu.W prawej ręce nadal ściskałem list.Bałem się,że go pogniotę ale najważniejsze było żeby ona go dostała.
Gdy doszedłem na pocztę pan Higgs właśnie zamykał.Ruszyłem biegiem w jego stronę.Byłem już kilka metrów od niego kiedy nie zauważyłem skorupy lodu przy schodach i wyrżnąłem orła.
Pan Higgs podskoczył upuszczając klucze i łapiąc się za serce.
-Młody człowieku chcesz żeby dostał zawału?-Zaskrzeczał kręcąc głową.Oparłem się na łokciach,a starszy pan podał mi rękę.
-Dziękuję.-Odparłem otrzepując ubranie.Podniosłem list z ziemi.-Mógłby pan...-powiedziałem proszącym tonem podając mu rękę.Pan Higgs pokręcił głową uśmiechając się.Podałem mu klucze z ziemi,a on otworzył drzwi.
Weszliśmy do środka.Przeszliśmy po czarno-żółtych kafelkowanych podłogach,a pan Higgs zapalił światła.Wielka poczta która wyglądała upiornie ze zgaszonym światłem teraz wyglądała jak stary zamek.Duże,wysokie okna zakończone ostrymi łukami były zdobione witrażami.Kontuary z szybami były ustawione wzdłuż ścian,a na środku stały krzesła i stoliki na których były lampy z ciemnozielonymi abażurami.Często przy stoliku najbliżej kontuaru pisałem list,
Pan Higgs wszedł za kontuar i wrzucił list do odpowiedniego otworka.
-Masz szczęście Zayn.Dzisiaj przyszedł.-Uśmiechnął się przyjacielsko i podał mi niebieską kopertę.Uśmiechnąłem się szeroko oglądając papier.-Listonosze wiedzą,że bez adresata to na tą pocztę,Zayn.Ta dziewczyna to ktoś ważny?
Przejechałem palcami po rogach koperty.Dokładnie ją obejrzałem.Uśmiech ani na moment nie schodził mi z twarzy.Czułem ciepło które ogarnęło mnie od środka i sprawiło,że serce zaczęło bić szybciej.Odczuwałem to zawsze gdy dostawałem od niej list.
-Słucham?-Zapytałem podnosząc wzrok z nad listu.Pan Higgs poklepał mnie po ramieniu i razem wyszliśmy z poczty i się pożegnaliśmy.
Znów mocno ściskałem list w prawej ręce i biegłem do domu,bo zdążyłem już mocno przemarznąć.Gdy nacisnąłem na klamkę drzwi były już zamknięte.Mama pewnie myślała,że już śpię.
Poszedłem w stronę teraz zaśnieżonego ogrodu.Miałem szczęście,że mój pokój znajdował się na pierwszym piętrze i,że zawsze mam otwarte okno.Przy ścianie stała drabina którą tata wyniósł aby zrzucić śnieg z dachu.Sprawdziłem czy szczeble nie są oblodzone i bezpiecznie wszedłem po niej do pokoju.
Nawet nie zdjąłem kurtki.Od razu usiadłem przy biurku i zacząłem czytać.

"Cześć Zayn!
Nawet nie wiesz jak ucieszyłam się gdy dostałam twój list.Skakałam chyba z godzinę,aż sąsiedzi wezwali policję.
Głowa do góry,jutro też jest dzień!
Pisałeś,że twój przyjaciel Drake wyjechał?Na jak długo?
Wiesz u mnie też nie jest kolorowo. Rozwód rodziców dobiegł końca.Myślałam,że w tej sytuacji kłótnie też się skończą ale nie miałam racji.Tata chce żebym z nim zamieszkała,a moja mama chce żebym została z nią.Co mam zrobić?Nie rozdwoję się.
Czasem chcę po prostu uciec i zapomnieć o problemach.
Ponad to dwa dni temu pożegnałam swojego psa.Zrobiłam mu pogrzeb,a brat zbił krzyż i zrobił tabliczkę.Dziecinne?
Jeśli chodzi o twoje wypracowanie z angielskiego.Nie przejmuj się nauczyciel i tak wstawi ci tróję!
P.S Mam zielone oczy.
P.Sx2 Nie lubię jak sok z pomarańczy tryska mi w oczy.Dlatego nie jem ich zbyt często."

-Zayn wstawaj do szkoły!-Usłyszałem wołanie mojej mamy z dołu.Obróciłem się na drugi bok i szczelniej po samą głowę przykryłem się kołdrą.
Wczoraj do późna czytałem jej list.Nigdy wcześniej nie zdradziła mi swojego imienia.Uwielbiałem gdy dawała mi wskazówki co do swojego wyglądu.Krok po kroku wyobrażałem ją sobie.Przez to wszystko wydawała mi się tak tajemnicza.Czytałem wiadomości linijka po linijce chyba z tysiąc razy.Płożyłem się spać grubo po północy ale nie odpisałem.Byłem zbyt zmęczony aby napisać coś sensownego.
-Zayn słoneczko wstawaj.-Usłyszałem delikatny głos mamy przy uchu po czym zdjęła ze mnie kołdrę.Otworzyłem oczy i ziewnąłem.Przeczesałem włosy ręką i z westchnieniem opadłem na poduszkę na co mama zachichotała.
-Śniadanie czeka.Twoje siostry już dawno wstały.-Odparła z uśmiechem i wyszła z mojego pokoju.
Zaspany zwlokłem się z łóżka i poszedłem do łazienki.Stanąłem przed lustrem i leniwie szczotkowałem zęby.Przemyłem twarz zimną wodą i postawiłem włosy na żelu.
Szybko wciągnąłem na siebie ubranie,spakowałem plecak i zszedłem do kuchni gdzie wszyscy siedzieli przy stole i jedli śniadanie.
-Dzień dobry.-Przywitałem się i zająłem swoje miejsce przy stole.Mama nałożyła mi jajecznicy na talerz i usiadła przy nas.
Uwielbiałem nasze śniadania.Zawsze rozmawialiśmy,śmialiśmy się,a tata czytał gazetę którą rozwoził syn sąsiadów.
-Kochanie,śniadanie było pyszne.-Odparł tata całując mamę w policzek.-Dzieciaki zjedliście?To chodźcie zawiozę was do szkoły.Nie będziecie chodzili przez te zaspy.
Dokończyłem śniadanie i przepychając się z siostrą w drzwiach poszliśmy do garażu.
Po piętnastu minutach byłem w szkole.Przeszedłem przez pełen uczniów dziedziniec po drodze witając się z kilkoma kolegami z klasy.Otworzyłem swoją szafkę w myślach powtarzając kod i zabrałem jeszcze kilka podręczników.
-Cisza!Chciałbym wam kogoś przedstawić.-Przekrzyczał nas nauczyciel gdy weszliśmy do klasy.Cała klasa nagle ucichła.Nauczyciel otworzył drzwi przez które weszła nowa uczennica.-To jest [t.i] [t.n].Przyjechała z Londynu.Tam jest wolne miejsce.-Nauczyciel pokazał dziewczynie wolne miejsce obok Sarah'y.Brunetka uśmiechnęła się do wszystkich.
Miała długie brązowe włosy.Gdy się uśmiechała czułem jak moje serce chce wyskoczyć z mojej piersi.Wzrokiem odprowadziłem ją do ławki.Gdy usiadła rozejrzała się po klasie,a jej zielone oczy spotkały moje.
-Oddajcie swoje wypracowania!-Zawołał jeszcze gdy w klasie rozległ się gwar i wszyscy zadawali pytania nowej koleżance.

"Przykro mi z powodu twojego psa.To nie jest dziecinne.Gdy zmarł mój chomik zrobiłem to samo.
Musisz zadać sobie jedno pytanie: z kim masz lepszą więź?
Pisałaś,że Ty i Twoja mam często się kłócicie,a Twój tata zawsze jest przy Tobie.Chyba wiesz co chcę Ci przez to powiedzieć?
Miałaś rację.Dostałem tróję ale lepsze to niż jedynka.Po za tym dziś dołączyła do nas nowa uczennica.Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
Drake napisał do mnie i wraca za tydzień.Miałaś rację ten dzień był lepszy.
Zayn"


***
Pierwsza część Zayna jak wam się podoba?
Ja osobiście jestem z niej zadowolona!
Mam nadzieję,że wy też.
Następna będzie gdy pod postem znajdzie się 
5 KOMENTARZY  








środa, 12 lutego 2014

Liam




-Liam błagam cię odbierz ten głupi telefon! - mówiłam zanosząc się płaczem do słuchawki telefonu, w której było słychać tylko włączającą się pocztę głosową - To znowu ja, dzwonię 100 raz, proszę odbierz wszystko ci wyjaśnię, proszę nie zrób nic głupiego. Liam proszę. - rozłączyłam połączenie zanim wybuchnęłam głośnym płaczem, to wszystko moja wina. Mogłam się nie zakładać.

***miesiąc wcześniej***

-Hally widzisz tego, gościa? - zapytała moja koleżanka
-Tak, co w związku z tym?
-Założę się, że nie dasz rady go w sobie rozkochać.
-Ja nie dam rady?! To jakiś żart? O ile się zakładamy? - zapytałam Katy
-O zdjęcie jak byłaś mała. Pamiętasz okulary, dwie kitki i aparat na zębach. Jeśli wygrasz spalę je, ale jeśli przegrasz pokażę je całej szkole.
-Mamy umowę. - wyszczerzyłam do niej rząd białych równych ząbków, a następnie pokierowałam się w stronę chłopaka którego wskazała mi Katy.
-Mogę się przysiąść? - zapytałam bruneta
-Tak. -chłopak nawet nie podniósł głowy z nad książki, która jak mniemam musiała być szalenie ciekawa.
-Co to za książka? - próbowałam nawiązać jakąś rozmowę, nie mogę przegrać tego zakładu
-Mroczna Bohaterka. Jak masz na imię? - chłopak odłożył książkę na bok
-Hally, a ty jesteś Liam prawda?
-Zgadza się. Czemu usiadłaś ze mną, przecież ty jesteś popularna i w ogóle, a ja jestem tylko kujonem. Jak nie chcesz popsuć sobie reputacji lepiej idź. Na prawdę.
-Nie obchodzi mnie moja reputacja, mogę zadawać się z kim chcę. - posłałam mu ciepły uśmiech, zarumienił się. Może i jest kujonem, ale jest niesamowicie przystojny. - To widzimy się na angielskim. - wstałam i powędrowałam w stronę Katy. Plotkowałyśmy do końca przerwy. Na angielskim usiadłam z Liamem. Ten chłopak jest uroczy. Za każdym razem kiedy rzucałam jakimś dowcipem śmiał się, a kiedy mówiłam o nim miłe rzeczy rumienił się. Umówiliśmy się na jutrzejszy lunch. Lekcje minęły szybko i koło 17 byłam w domu. Gdy była 23 dostałam sms'a od nieznajomego numeru "Słodkich snów. Liam". Rano obudził mnie budzik, spojrzałam na godzinę i wprost spadłam z łóżka była 6:45 do szkoły mam na 8:20 ciekawe jak się wyrobię. No pięknie! Jakoś udało mi się ogarnąć i gdy jadłam śniadanie, ktoś zadzwonił do drzwi.
-Liam co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona
-Mieszkam cztery domy dalej, więc pomyślałem, że możemy iść razem. - nieśmiało się uśmiechnął
-Jasne, poczekasz chwilkę tylko dokończę śniadanie. Wejdź. - zaprosiłam chłopaka do domu
-Ale masz wypasiony dom. Bardzo ładny.
-Dzięki. - dokończyłam płatki i byłam gotowa do szkoły.
Przez dwa tygodnie, Liam i ja widywaliśmy się codziennie. Razem chodziliśmy do szkoły, odrabialiśmy zadania domowe, uczyliśmy się. Spędzaliśmy razem tyle czasu ile się dało. Byliśmy niczym Bonnie i Clyde. Zapomniałam o zakładzie, naprawdę go polubiłam. To on był pierwszym chłopakiem, który zobaczył moje zdjęcia z dzieciństwa. Naprawdę się zaprzyjaźniliśmy. Wydawało mi się, że będziemy przyjaciółmi na wieki, ale pod koniec trzeciego tygodnia coś między nami zaczęło się zmieniać. Jakby nasz przyjaźń przeradzała się w coś większego.
-Hally sądzisz, że moglibyśmy być kimś więcej niż tylko przyjaciółmi? - zapytał kiedy siedzieliśmy i znowu graliśmy w prawdę czy wyzwanie, uwielbialiśmy to robić.
-Masz na myśli bycie razem?
-Tak. To co ty na to?
-Można spróbować, ale przysięgnij, że jeśli by się nie udało to nadal będziemy przyjaciółmi.
-Przysięgam, teraz ty.
-Obiecuję, że będziemy przyjaciółmi gdyby nam się nie udało jako para. - chłopak przysunął się lekko i musnął moje wargi. Dziwne, przy nim pierwszy raz poczułam jakbym miała stado motyli w brzuchu. -Muszę już iść. Pa pa pa całusków 102.
-Widzimy się jutro?
-Jasne. - pocałowałam chłopaka w policzek i poszłam do domu. Na dobranoc dostałam od niego sms'a.

***w szkole następnego dnia***

-Jak ci idzie z bajerowaniem tego frajera? - zapytała Katy gdy tylko weszłam do budynku szkoły, byłam sama, bo Liam miał ważny wyjazd rodzinny na kilka dni. Nie wiem o co dokładniej chodziło, bo nie chciał mi powiedzieć.
-On, nie jest frajerem.
-Przestań, wiem, że się już męczysz tym zakładem. Na siłę próbujesz go usidlić. - dalej ciągnęła
-W sumie, to oficjalnie jesteśmy razem od wczoraj.
-Bardzo śmieszne. - dziewczyna wybuchła niepohamowanym śmiechem - Czekaj, ty nie żartujesz.
-Ani, trochę. Polubiłam go. Jest miły i inteligentny.
-Jasne co tylko chcesz, ale to nadal frajer i kujon.
-Nie znasz go, to nie oceniaj! - to był pierwszy raz kiedy jej się postawiłam, niesamowite uczucie
-[T.I] przecież mnie nie oszukasz. - dalej chciała mnie zagiąć i wydusić, że kłamię
-Nie mam ochoty się z tobą dalej kłócić, śpieszę się na lekcje. - poszłam w stronę sali fizycznej. Dziwnie siedziało mi się bez Liama. Gdy byłam na lunchu dostałam sms'a, że wraca dopiero za tydzień. I jak ja wysiedzę, bez niego tyle dni. Payne stał się częścią mojego życia, przez te trzy tygodnie nieźle się zżyliśmy. Odkąd nie było przy mnie chłopaka stałam się wrakiem człowieka. Naprawdę go polubiłam, można powiedzieć, że się w nim zakochałam. Jednak życie to nie bajka, jak zwykle musi pójść coś nie tak. I tym razem tak było.

***trzy godziny wcześniej (wracamy do początku)***

Jak co dnia poszłam do szkoły i jak co dnia widziałam się z Katy i jak to już miała w zwyczaju gadała o tym debilnym zakładzie.
-Przeszło ci już? I tak już wygrałaś. Rzuć tego pajaca, zanim zniszczysz do końca swoją reputację. - powiedziała
-Oddasz mi teraz moje zdjęcie? - wyciągnęłam rękę w stronę dziewczyny
-Z niechęcią, ale tak. Trzymaj. To co, po zakładzie wszystko wraca do normy i odpuścisz sobie tego śmiesznego Paynem
-Wszystko, tak jak było. Ale się cieszę, że już po zakładzie. - nie szczerze uśmiechnęłam się do koleżanki, cieszyłam się, że już po zakładzie i teraz będę z Liamem tak jak powinnam być od początku, bez żadnego zakładu. I wszystko było zgodne z moim planem, gdyby nie jeden mały szczegół Liam stał tuż za mną.
-Hally to prawda z tym zakładem? - zapytał patrząc na mnie zaszklonymi oczami
-Liam, to nie tak jak myślisz. - zarzekałam, próbowałam złapać go za rękę, jednak mi na to nie pozwolił
-Daruj sobie, to przedstawienie. Tak na prawdę udawałaś. Całą naszą znajomość?! Ja ci się zwierzałem pewnie teraz cała szkoła wie o wszystkim. Jak mogłaś?! A ja ci ufałem, jesteś nic nie warta.
-Liam poczekaj! - krzyczałam biegnąc przez dziedziniec szkolny za chłopakiem, jednak był szybszy. Wsiadł do czarnego Chevroleta Impala z 1967 i odjechał, zostawiając mnie zapłakaną.

***Po powrocie do domu***

Nie miałam ochoty jak i siły zostać w szkole, przez całą drogę do mieszkania próbowałam się dodzwonić do Liama, bez skutku.
-Liam błagam cię odbierz ten głupi telefon! - mówiłam zanosząc się płaczem do słuchawki telefonu, w której było słychać tylko włączającą się pocztę głosową - To znowu ja, dzwonię 100 raz, proszę odbierz wszystko ci wyjaśnię, proszę nie zrób nic głupiego. Liam proszę. - rozłączyłam połączenie zanim wybuchnęłam głośnym płaczem, to wszystko moja wina. Mogłam się nie zakładać. Nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi. Przez głowę przemknęło mi kilka mrocznych scenariuszy.
-Liam! - chciałam go przytulić, jednak chłopak mnie ominął i wszedł do domu.
-Słuchaj Hally, nie wiem czy mogę ci zaufać. Ale chcę wysłuchać co masz mi do powiedzenia.
-Zakład jest jak najbardziej prawdziwy, ale od momentu poznania cię nie myślałam o nim. Nie chciałam go, ale w sumie gdybym się nie założyła nie poznałabym cię. Możesz mi nie wierzyć, ale moje uczucia są do ciebie całkowicie prawdziwie szczere. A twoje do mnie?
-Nie wiem co czuję. Jeszcze przed chwilą chciałem skoczyć z mostu. Czy tak ma wyglądać miłość do drugiej osoby? Bo jeśli tak, to ja serdecznie dziękuję.
-Wybaczysz mi? - spytałam płacząc
-Nie wiem, wiem tylko tyle, że jak na razie nie będzie już tak jak kiedyś. Może w przyszłości. Ale na razie nie potrafię sobie tego wyobrazić. - powiedział po czym przytulił mnie, ale to nie było to samo uczucie co jeszcze tydzień temu. Pał od niego smutek i zawód.
-Mam nadzieję, że kiedyś będzie jak dawniej Liam. - powiedziałam.
Po tym zdarzeniu nie widziałam Liama od dwóch tygodni, ani w szkole, ani też na dworze. Słyszałam, że wyjechał do siostry. Bardzo mi go brakuje. Nadal winię się o ten głupi zakład, ale życie brnie do przodu, a ja razem z nim. Katy i ja nie jesteśmy już, ze sobą zbyt blisko. Sama przeprowadzam się za tydzień do Irlandii do cioci. Chcę wszystko zacząć od nowa, mieć czystą kartę. Może mi się uda, kto wie?

_____________________________
Więc, zakończenie nie jest happy endem, a to dlatego, że jestem przeziębiona i nie mam humoru. Myślę, że Wam się spodobało. I jak wspomniałam w poprzednim imaginie komentarze dodają powera. Więc zachęcam do zostawiania ich pod postami. Kocham Was mocno ;* CrazyMofo301

niedziela, 9 lutego 2014

Louis&Zayn cz.2

-Zayn możemy porozmawiać?
Wychodziliśmy ze szkoły.Louis miał jeszcze dodatkową godzinę więc nie mogliśmy iść razem,a Natalie od dwóch godzin była w domu.Miała szczęście,że jej nauczyciel zachorował.Nie musiała pisać dzisiejszego testu z matematyki na który wczoraj się uczyła.Wolałabym żeby go oblała.
Ostatnie kłóciłyśmy się cały czas.Dzieliłyśmy razem pokój więc unikanie jej nie wchodziło w rachubę więc mama cały czas miała ręce pełne roboty.Musiała nas trzymać od siebie z daleka,bo za każdym razem gdy rozmawiałyśmy to przeradzało się w kłótnię.Nie mogłam pojąć jak mogła tak oszukiwać Zayn'a. Nadal miałam wątpliwości co do Louis'a ale co do Natalie to się nie myliłam.Wiedziałam,że kogoś ma.
-Jasne.Właśnie idę do Natalie.-Wyjaśnił zapinając plecak.-Wstąpimy po drodze do tej cukierni?Jeśli nie ziem niczego słodkiego padnę.To się chyba jakoś fachowo nazywa.-Trajkotał jak katarynka aż doszliśmy do cukierni dwie ulice od mojego mieszkania.Nie dał ani razu dojść mi do słowa.Za każdym razem kiedy wymawiałam imię mojej siostry on zaczynał gadać o truskawkowych babeczkach.
Kiedy tak mówił próbowała ułożyć sobie w głowie jak mam wyjawić mu swoje podejrzenia.Czułam się z tym okropnie źle,że mam donieść na własną siostrę jej chłopakowi ale zawsze uczono mnie,że prawda jest najważniejsza.Natalie była moją siostrą i mimo,że się kłóciłyśmy mogłabym nie robić jej większych problemów ale co maiłam poradzić,że zakochałam się w jej chłopaku,a ona robiła go w tym czasie w balona?
Tak się nie powinno robić.Sama mi kiedyś mówiła,że nie mam łapać się za dwóch chłopaków jednocześnie,bo będę miała kłopoty więc dlaczego ona to robi?
-Zayn zamknij się wreszcie!-krzyknęłam gdy znów po wyjściu z cukierni mówił o przeróżnych ciasteczkach.Spojrzał na mnie zdezorientowany i przełknął babeczkę-Możesz mnie posłuchać?-Zapytałam lekko zdenerwowana.On kiwnął głową.-Natalie...
-Wiem co chcesz powiedzieć.Myślisz,że nawijałbym o słodyczach gdybym nie wiedział?Sam chce to załatwić [t.i].Pamiętasz co ci obiecałem?-Odparł i dokończył babeczkę.Odszedł kawałek,a ja stałam w miejscu jak wryta.Wiedział?Wiedział o Natalie?
Doskonale pamiętałam co mi obiecał: "Nie chcę na razie o niej rozmawiać.Za jakiś czas na pewno i ty będziesz pierwszą osobą z którą porozmawiam.Możemy się tak umówić?"
Odwrócił się w moją stronę i pokręcił głową.Ciężko westchnęłam i do niego dołączyłam.
-Będziesz jadła tę babeczkę?-Zaśmiał się. Nadal trzymałam w dłoni babeczkę czekoladową.Jego pytanie dotarło do mnie dopiero po chwili.
-Słucham?-Pokręciłam głową aby się otrząsnąć. Zayn znów zachichotał i zabrał mi ciastko.Nie miałam nic przeciwko i tak nie byłam głodna po za tym mówiłam mu żeby mi jej nie kupował.
Dlaczego oni są ze sobą?Już nie chodzi mi o to,że nie chciałam aby Natalie była z Zaynem ale o to,że on wie o jej skokach w bok.Od kilku tygodni znów są razem i dopiero teraz chce to z nią załatwić?
Przychodzi do nas prawie codziennie.Kilka razy nawet się pokłócili ale nie powiem wam jak się godzili...
-Dobra [t.i] posłuchaj.-Stanął przede mną i złapał za ramiona.Popatrzałam w jego brązowe oczy i utonęłam.W pewnej chwili zauważyłam,że Zayn też się na mnie patrzy.Nie jak na siostrę swojej dziewczyny ,ani jak na koleżankę z klasy.Przez chwilę tak staliśmy aż w końcu Mulat pochylił się nade mną i pocałował.Nie chciałam być taka jak Natalie.Niby nikogo nie zdradzałam ale tak jak bym przyprawiła rogi siostrze.Zareagowałam tak jak bym się nigdy tego po sobie nie spodziewała.Odsunęłam się o niego.
Marzyłam o tej chwili tak długo,a teraz nie potrafiłam go pocałować.Ja zachowywałam się jak prawdziwa siostra.
-[t.i]...
-Oboje jesteście siebie warci Zayn.Po co w ogóle ze sobą jesteście?-Zapytałam.Zayn westchnął.-Z resztą nie ważne.

***
-Będzie dobrze.-pocieszał mnie Louis-Nie martw się [t.i].
Siedziałam wtulona w jego koszulkę co chwilę zanosząc się płaczem.Nie potrafiłam myśleć o tym,że będzie dobrze skoro to nie prawda.
-Louis co ja teraz zrobię?Przecież kiedy Natalie się o tym dowie znienawidzi mnie albo co gorsza zabije!-panikowałam.Lou pogłaskał mnie po włosach i musnął moje czoło ustami.
Jestem najgorszą siostrą pod słońcem.Jak mogłam to zrobić?!
-Przesadzasz.Jeden pocałunek nic nie znaczy.-usprawiedliwił mnie grając smutnego.On się cieszył.Lou od zawsze podkochiwał się w mojej siostrze wiec perspektywa zerwania z jej chłopakiem dla niego była wspaniała.
-Wiem o tym!Ale ja całowałam się z jej chłopakiem.Rozumiesz Lou?-bulwersowałam się.
Lou ściągnął brwi.Na jego twarzy pojawił się strach.Zszedł z łóżka i stanął przede mną.


-Muszę ci o czymś powiedzieć [t.i].-oznajmił drżącym głosem...
-Co jest?-Zapytałam wycierając łzy.
Louis potarł dłońmi o uda i wypuścił powietrze z ust.Był zestresowany.Stał tak przez chwilę i otwierał usta kiedy drzwi jego pokoju gwałtownie się otwarły.
-Louis zerwałam z Zaynem.Powiedziałam mu o wszystkim i...
Natalie.Nagle przerwała i spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami.Zaczęła stresować się tak samo jak Lou.Oboje w tym samym czasie powiedzieli: Możemy to wyjaśnić!
Pozbierałam się z łóżka i wyszłam.
Przez pół drogi do domu płakałam.Czasem potrąciłam niechcący jakiegoś przechodzącego.
Byłam przygotowana na najgorsze.Myślałam,że to Lou ale mój przyjaciel by mi tego nie zrobił.Przyjaciel by mi o tym powiedział,a on tak długo to ukrywał.Nawet nie spodziewałabym się tego po Natalie.Przed tą całą sprawą to ona i Lou byli najważniejszymi osobami w moim życiu.Do tej pory nie odczuwałam straty przyjaciółki.W końcu kiedyś byśmy się pogodziły.Zapomniały o całej sprawie,a teraz?
Zayn wiedział,że to Louis?
-Przepraszam.-Burknęłam gdy kolejny raz na kogoś wpadłam.Tym razem ta osoba nie klęła pod nosem.Spojrzałam w górę.Zayn mocno zdenerwowany...

***
Taaak,taaak wiem nie udał mi się.Przepraszam nie chciałam was zawieść.Następny będzie lepszy i ostatni.
Kochane ostatnio zastanawiałyśmy się czy dalej pisać bloga skoro jest tak mało komentarzy pod postami,a my staramy się jak możemy żeby was zadowolić.
Jeśli wy nie umiecie docenić naszej pracy to po co mam się starać?



sobota, 1 lutego 2014

Harry

Macie okazje przeczytac mojego pierwszego w zyciu imagina! Napisalam go dawno.Mam nadzieje,ze sie spodoba.
Przepraszam,ze jest taki...cienki ale no wiecie.Mój pierwszy.
Pozdrawiam Vicky :D

Happy Birthday Harry!
Stałem na dworcu i czekałem na pociąg który przyjedzie za 20 minut.Trochę długo ale nigdzie mi się nie spieszyło. Naciągnąłem kaptur na głowę,założyłem ciemne okulary żeby nikt mnie nie rozpoznał.Usłyszałem komunikat z głośników:Pociąg do Slough przyjedzie za 3 minuty.Pociąg do Londynu przyjedzie za 16 minut.Miłej jazdy.Zauważyłem pewną dziewczynę.Biegła bardzo szybko.Zatrzymała się przy tablicy z przyjazdami i odjazdami pociągów.Sam się wcześniej przy niej zatrzymałem ale nie dało się nic z niej wyczytać ponieważ szyba była porysowana.Dziewczyna podeszła do mnie i zapytała:
-Przepraszam wiesz może kiedy przyjedzie pociąg do Slough?-zapytała zdyszana.
-Już jedzie.-powiedziałem pokazując palcem na zbliżający się pociąg z oddali.
-O racja.Dzięki!Jestem [t.i].-podała mi rękę.
-Harry.-odwzajemniłem gest.
Pociąg przyjechał,a dziewczyna do niego weszła.Usiadła przy szybie.Nie mogłem oderwać od niej wzroku.Uśmiechnąłem się do niej i jej pomachałem.Zrobiła to samo.Usłyszałem kolejny komunikat.Poszedłem w stronę jednej z ławek aby na niej usiąść ale moją uwagę przykuł mały szary notes leżący na ziemi.Wziąłem go do ręki.Przez chwilę zastanowienia się otworzyłem go.Na pierwszej stronie był napis:Należy do [t.i] [t.n].Ten notes był tej dziewczyny.Pewnie zgubiła go wchodząc do pociągu.Przewróciłem kartkę na następną stronę.Były tam zapisane daty i godziny różnych spotkań.Na następnej to samo i kolejnej też.Przewracając stronę wypadł mi mały strzępek papieru.Szybko go złapałem,bo inaczej wiatr by go zwiał.Narysowane na nim było serduszko z równaniem matematycznym.Mimowolnie zacząłem się śmiać.Albo [t.i] kocha matematykę albo zakochała się w matematycznym maniaku i to jest jego ulubione działanie.Włożyłem karteczkę z powrotem do notesu i dalej przewracałem w nim strony.Ani się nie obejrzałem,a przyjechał mój pociąg.Wszedłem do niego,zająłem miejsce przy oknie wczytując się w jedną bardzo ciekawą notkę z notesu.
"Ciągła rutyna.Szkoła,dom,dojazdy do Slough.To przygnębiające.Nie mieć czasu dla przyjaciół,rodziny i dla samej siebie.Kiedy ostatni raz gdzieś wyszłam?Kiedy ostatni raz uśmiechnęłam się?Kiedy ostatni raz z kimś rozmawiałam?Nie pamiętam...Czasem chciałabym nie istnieć.Nie być częścią tego świata.Nie być od nikogo zależna ale jestem..."
Zrobiło mi się jej żal.Czy naprawdę jej piękne niebieskie oczy,długie blond włosy,cera bez skazy to tylko przykrywka dla smutnej dziewczyny nienawidzącej życia?Postanowiłem przeczytać kolejny wpis.Ten był inny.Wyglądał jak kartka z pamiętnika.
"Wstałam gdy słońce przedzierało się przez nie zasłonięte okno.Niechętnie zwlekłam się z łózka z nadzieją,że ten dzień może być inny.Radosny,pełen przygód.Mówią,że nadzieja matką głupich czyli ,że jestem głupia?Podeszłam do szafy.Wyjęłam z niej ubranie oraz ruszyłam do łazienki.Zwykle poranna toaleta zajmuje mi 15 minut,a dziś zajęła jeszcze mniej.Kiedy usiadłam przy stole w kuchni rodzice znów nie rozmawiali.W domu ciche dni były niemalże codziennością.Może dlatego ja też nie lubię z nikim rozmawiać?Ojciec poinformował mnie,że zawiezie mnie do szkoły.Przytaknęłam i ze zmęczeniem uniosłam rękę do góry w której trzymałam łyżkę aby zapełnić sobie jej zawartością usta.W drodze do szkoły w samochodzie panowała cisza.Sokoro nie było tematów do rozmów to po co się odzywać?Wychodząc z samochodu rzuciłam ojcu ciepłe spojrzenie i ruszyłam chodnikiem w stronę szkoły.Tylko na to spojrzenie było mnie stać w tej chwili.W szkole było jak zawsze nudno i szaro,a te kolorowe ściany na nic się zdawały.Pani poprosiła mnie do odpowiedzi.Kobieta była starsza,zgarbiona i nie przypominała życzliwej oraz miłej osoby.Podobnie jak większa część szkoły nie lubiłam jej.Wychodząc z placówki poszłam coś zjeść.Za osiedlem była mała kawiarnia gdzie podawają przepyszne naleśniki.Poszłam tam jak zwykle po lekcjach.Gdy szłam na dworzec dochodziła 17.00."
Kiedy skończyłem czytać napadły mnie wyrzuty sumienia.W końcu to prywatna rzecz,a ja ją tak po prostu wziąłem i przeczytałem jakby była moja.Ale to i tak dobrze,że ja go znalazłem,a nie ktoś inny kto mógł by go w jakiś sposób wykorzystać.Wysiadłem z pociągu i poszedłem do domu.Włożyłem notes do szuflady.Wziąłem szybki i orzeźwiający prysznic,a później położyłem się spać choć i tak nie mogłem zasnąć,bo cały czas myślałem o dziewczynie i notesie.Postanowiłem,że sprawdzę w nim kolejne daty spotkań może jest gdzieś blisko,a nawet o tym nie wiem.
Lo:Harry,a ty do kąd się wybierasz?Goście przyjdą nie długo.-zapytał mnie wchodząc do przedpokoju.
H:Mam coś bardzo ważnego do załatwienia.-powiedziałem wychodząc.
[t.i] miała być w bibliotece w centrum Londynu.Poszedłem tam z nadzieją,że ją spotkam.Wszedłem do środka.Rozglądałem się po pomieszczeniu.Dużo ludzi,a blondynki nigdzie nie ma.
Ty:Kogoś szukasz?-zapytała mnie stając obok mnie.
H: Ciebie.-odpowiedziałem szczęśliwy
Ty:Jak mnie tu znalazłeś?
H:Dzięki temu.-podałem jej notes-Przepraszam,że zajrzałem do środka ale...-przerwała mi.
Ty:Rozumem,że czytałeś mój pamiętnik?-dodałam trochę smutna.
H:Tak i przepraszam cię za to.Musiałem cię jakoś znaleźć.-mówiłem przepraszającym tonem.
Ty:Może z tąd wyjdziemy?
H:Tak to dobry pomysł.-uśmiechnąłem się i wyszliśmy z biblioteki.
Szliśmy zatłoczonymi ulicami Londynu rozmawiając.Dziewczyna na prawdę rzadko się uśmiecha.Prawie wcale.
Ty:Czyli już wiesz w przybliżeniu co się dzieje w moim życiu?-zapytała patrząc do przodu.
H:Nie jesteś przeciętną nastolatką.
Ty:Jestem bardziej przygnębiona?
H:To też.Jesteś skryta.Ja ci opowiedziałem prawie wszystko o sobie,a ty nic.
Ty:Wywnioskowałam,że jak przeczytałeś mój pamiętnik to już wiesz wszystko.
H:Wiem,że bardzo chcę cię rozśmieszyć i zobaczyć twój uśmiech.-powiedziałem patrząc jej w oczy.
Ty:Hmm...to spróbuj.-powiedziała tajemniczo.
Razem spędziliśmy cały dzień.Ja bawiłem się świetnie podobnie jak moja towarzyszka.[t.i] opowiedziała mi jeszcze kilka rzeczy o sobie.Jej życie nie jest usłane różami ale nie jest takie złe.Kiedy doszliśmy na dworzec było jeszcze kilka minut do przyjazdu pociągu.Czułem się jak by to były nasze ostatnie minuty razem.
Ty:Harry na prawdę świetnie się z tobą bawiłam.Mam coś dla ciebie.Zamknij oczy i gdy ci powiem to je otwórz.-poprosiła,a ja zamknąłem oczy.Chwilę później kazała mi je otworzyć.Zobaczyłem najpiękniejszy widok w moim życiu.Najpiękniejszy uśmiech.Najwspanialszy prezent.
H:Dziękuję za prezent urodzinowy.-dodałem szczęśliwy.
Ty:Urodzinowy?Masz dziś urodziny i nic mi nie powiedziałeś?-zapytała zdziwiona.-Wszystkiego najlepszego!-powiedziała i przyjechał pociąg.
Wstaliśmy z ławki.Podeszliśmy do drzwi.Blondynka nacisnęła przycisk dzięki któremu się otworzyły.Spojrzała na mnie znów tym samym przygnębionym wzrokiem.Nie wytrzymałem.Nie mogłem patrzeć jak odchodzi.Drzwi się powoli zamykały.Przez moment nie wiedziałem co będzie.Zakochałem się w niej,a teraz tak po prostu odjedzie?Szybkim ruchem przecisnąłem się przez szparę zamykających się drzwi.Stanąłem przed [t.i] i ją pocałowałem.Najpierw nie śmiało,bo nie byłem pewien czy ona go odwzajemni ale później pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny i namiętny.Dwa najważniejsze słowa w moim życiu wypłynęły z moich ust bez żadnego problemu.Od tamtej pory nic nie było już tak jak kiedyś za równo w moim jak i w jej życiu...

 
 
5komentarzy=nowy imagin