-od tygodnia już ze sb nie śpimy. i tu nie chodzi mi o seks, tylko spanie w jednym łóżku. od tygodnia bez słowa mijamy się na korytarzu, w drzwiach. nie siedzimy ze sb w jednym pomieszczeniu. dla mnie to jest męczące. kocham go i chyba chciałabym do niego wrócić... -urwałam.
-no to mu to powiedz...? -powiedział Niall.
-ale Niall, jak? cześć Zayn, kocham cię... co? tak mam mu to powiedzieć? nie widzisz, że on mnie zranił. nie wiem, czy potrafiłabym mu zaufać jeszcze raz. a do tego w grę wchodzi Har... -i tu ugryzłam się w język.
wiedziałam, że o tym nikt nie może się dowiedzieć. Zayn obraziłby się na Harrego śmiertelnie. mogłoby to nawet doprowadzić do rozpadu zespołu, a tego nie chciałam. nie chciałam być kimś, o kogo chłopaki bd walczyć i o kogo bd się kłócić.
-Harry? czemu? jak to? [t.i], o co chodzi? -zasypał mnie pytaniami.
-Niall, proszę cię. nie chcę o tym rozmawiać. -wybrnęłam.
-no jak chcesz, ale wiesz, że do mnie możesz zwrócić się ze wszy... sorry, muszę odebrać. -powiedział wyciągając telefon z kieszeni.- no w domu, w domu. z [t.i]. -popatrzył na mnie.- zapytam, ale wydaje mi się, że możesz...
wysłałam mu pytające spojrzenie, jednak chłopak wstał nic nie mówiąc i wyszedł z pokoju, w którym po chwili pojawił się nikt inny, jak sam Zayn Malik.
-Zayn proszę cię, nie. nie mam siły na kolejną kłótnię. rozumiesz? jestem na skraju wyczerpania. za kilka dni bd musiała iść do jakiegoś wariatkowa... -mówiąc to patrzyłam ze łzami w oczach na niego.
podszedł do mnie niepewnie i ostrożnie przytulił mnie do sb. poddałam się temu. nie umiałam inaczej. tak bardzo potrzebowałam ciepła, uścisku, dotyku. tak bardzo potrzebowałam tej drugiej osoby.
łapczywie zaciągałam się jego zapachem, który tak uwielbiałam, w obawie, że znów na jakiś czas, być może na zawsze, bd go pozbawiona. palcami mocno złapałam za materiał koszulki.
-kocham cię. nie umiem bez cb żyć. [t.i] proszę o ostatnią szansę. jeśli mi jej nie dasz, umrę.
-Zayn nawet tak nie mów. -szepnęłam ani na chwilę nie uwalniając go z uścisku.
-mówię poważnie... -odsunął mnie delikatnie i spojrzał w oczy.- możemy spróbować raz jeszcze?
podeszłam do okna, wzięłam głęboki wdech i chciałam coś powiedzieć, jednak emocje wzięły górę. rozpłakałam się jak małe dziecko, któremu zabrano lizaka.
-[t.i]...? -zaczął ostrożnie chłopak.
-Zayn, ja nie bd w stanie w 100% ci zaufać. nigdy. zdradziłeś mnie dwa razy. teraz jeszcze kilka koncertów macie razem z little mix. co ja mam zrobić? kiedy nie bd opisywał mi na smsa dłużej niż minutę, dwie, bd odchodziła od zmysłów co robisz. może właśnie w tym momencie zmierzasz z Perrie do pokoju...? Zayn przepraszam za tak mocne słowa, ale nie umiem inaczej, a chcę być z tb szczera. -mówiłam z przerwami na wysmarkanie nosa i otarcie łez.
-wiem. jestem tego świadomy. -chłopak wziął głęboki wdech i zbliżył się do mnie tak, że znów czułam jego zapach.- jednak mimo wszystko chciałbym spróbować, chciałbym ci pokazać, że można mi zaufać i że nigdy więcej nie popełnię tego samego błędu... -urwał nagle.
-jakiego błędu? -zapytałam.
-największym błędem w moim życiu, sytuacją, której najbardziej żałuję jest to, że straciłem cb. rozumiesz? od tamtego dnia, nie umiem żyć normalnie. czuję, jak niszczę się od środka... -do jego oczu napłynęły łzy.- dasz mi ostatnią szansę?
bez wahania pocałowałam go. czułam jak jego kąciki ust wędrują ku górze, czułam jak z jego policzków spływają łzy. łzy szczęścia. pierwszy raz od tylu długich dni byłam szczęśliwa. kochałam go i nie umiałam nie dać mu jeszcze jednej szansy.
-[t.i], idziemy do kina, bo mówiłaś, że chciałabyś obejrzeć ten film i akurat dzisiaj go puszcz... -nagle urwał Harry, który wszedł do pokoju i zobaczył mnie z Zaynem zatopionych w pocałunku.
szybko zakończyłam tę czynność i odpychając lekko chłopaka podeszłam do Harrego, jednak ten wybiegł, jak oparzony.
-Harry zaczekaj! stój! -krzyczałam za nim zbiegając po schodach.
wybiegł z domu, szybko znalazł się na krańcu podwórka. od drogi dzieliły go centymetry.
rozległ się pisk opon i krzyki.
-czy ty oszalałeś? Harry, mogłeś zginąć. -zaczęłam przytulając go do sb.
-nic się nie stało? -zapytała kobieta wysiadająca z auta.
-wszystko ok, niech pani jedzie. dziękujemy. -powiedziałam szybko.
-czemu to zrobiłaś? -zapytał.
-co czemu zrobiłam? -zdziwiona popatrzyłam na niego.
-czemu nie pozwoliłaś mi umrzeć? -wybuchnął nagle.
-Harry proszę cię, opanuj się. proszę. chodź do domu. -mówiłam próbując tym samym wepchnąć go za bramę, gdzie był już trochę bezpieczniejszy.
-ja chciałem zginąć, nie rozumiesz tego?! -krzyczał.- czemu ty mi to robisz?!
-uratowałam ci życie. miałam patrzeć, jak rozjeżdża cię auto? oszalałeś? Harry ogarnij się trochę. o co ci chodzi?! -zorientowałam się, że podniosłam głos.- proszę cię, chodź do domu... -powiedziałam łagodniej.
-co się stało? -rzucili chłopaki wybiegający z domu i moi rodzice.
-nic, zostawcie nas. -powiedziałam kierując się z Harrym na fotele tarasowe.
-czemu to zrobiłaś? -zapytał po raz kolejny ocierając łzy.
-mówiłam ci już. miałam patrzeć jak odbierasz sb życie?
-nie o tym mówię... -warknął.
-a o czym? -zapytałam kompletnie zdezorientowana całą tą rozmową.
-o tym, że wróciłaś znów do niego.
-rozmawialiśmy o tym już i nie chciałabym się z tb o to kłócić. Harry zrozum też mnie, kocham Zayna, a nie cb. miałabym być z tb i cię ranić brakiem miłości? chyba lepiej, że zachowałam się wb cb fair, a nie, że poleciałam na twoją kasę... wiem, że to co mówię boli, ale chcę być szczera i prawdziwa. przepraszam... -powiedziałam.
-a co ja mam zrobić? fajnie, że ty jesteś szczęśliwa, ale co ze mną? -zapytał po chwili zachrypniętym głosem.
-szukanie miłości na siłę to nie jest dobry pomysł. na pewno najbliższym czasie znajdziesz kogoś... -nie skończyłam, bo chłopak mi przerwał.
-właśnie, kogoś. ja chciałbym cb... -powiedział i znowu w jego oczach błysnęły łzy, które po chwili spłynęły gęsto po policzkach.
-Harry proszę cię. nie róbmy niepotrzebnych problemów, co? zostawmy to i zapomnijmy o tym. nie chcę cię stracić, jako przyjaciela, jako brata. proszę... -szepnęłam podchodząc do jego fotela, klękając przy nim i łapiąc go za rękę.
-chyba nie mam innego wyjścia, a przyjacielowi dziewczyny nie odbiję... -wziął głęboki wdech, otarł łzy, przeczesał rękami swoje loki i przytulił mnie.- przepraszam cię za to wszystko i dziękuję za to, że nie pozwoliłaś na ten wypadek przed chwilą... dziękuję. -czułam jak uśmiecha się delikatnie.
-nie ma za co Harry, zrobiłam po prostu to, co każdy by zrobił. -potarłam go po plecach.
-dziękuję. -cmoknął mnie w policzek.- życzę szczęścia z Zaynem, ale pamiętaj, jeśli jeszcze raz cię skrzywdzi, ja się tym zajmę.
-dobrze wujku Harry. -powiedziałam dziecięcym głosem i wybuchliśmy głośnym śmiechem.
-Zayn, a jak teraz wasza trasa? kończy się, tak? ale od kiedy do kiedy, jak to wygląda? -zapytałam kiedy oglądaliśmy tv.
-teraz jedziemy do usa, w sumie lecimy, ale mniejsza z tym i dajemy tam chyba 15 koncertów, za 9 dni wracamy i jestem cały twój na następne 4 miesiące, aż do następnej trasy. -powiedział i pocałował mnie w czoło.
-hmm... -prychnęłam smutno.
-co jest? -zapytał troskliwie.
-no wiesz, niby będąc z tb, zgodziłam się na to, że jesteś sławny, fanki, ich piski, zdjęcia i wgl. niby pogodziłam się z tym, ale wiesz jak to jest, kiedy ja siedzę tutaj sama, a ty jesteś w otoczeniu tysięcy ładniejszych ode mnie dziewczyn. -szybko powiedziałam.
-ej no weź. -szturchnął mnie delikatnie w ramię.- przecież wiesz jak jest i że to ty jesteś dla mnie najładniejsza. i nawet to twoje rzekome sadełko... -złapał mnie za brzuch i zaczął się śmiać.
-weź spadaj! -krzyknęłam i rozpoczęłam bitwę na poduszki.
-cześć kochanie! -powiedział Zayn znienacka rzucając się na mnie.
-cześć. -powiedziałam trochę zdziwiona.- przecież mieliście być dopiero za 2 dni... -popatrzyłam na niego pytająco.
-ale zalało miejsce, gdzie mieliśmy śpiewać i jesteśmy wcześniej. -przytulił mnie mocno.
-to świetnie. -pocałowałam go.- a gdzie reszta?
-pojechali do sb do domów. ale za jakiś czas na pewno się pojawią. pewnie bd tam tydzień, nie dłużej. -powiedział i poszedł do pokoju się rozpakowywać, a ja wróciłam do gotowania obiadu.
koło godziny 19 w drzwiach stanął Niall.
-Niall? -zapytałam zdziwiona.- przecież miałeś być w domu.
-pojechałem tam, ale cała rodzinka wyjechała gdzieś na wakacje, nawet mi nie powiedzieli... -powiedział smutno, ale już po chwili wrócił do dawnego humoru.
-kochanie ja wychodzę, nie wiem kiedy bd. -powiedział nagle Zayn zakładający buty i całujący mnie w czoło na pożegnanie.
-ok... -powiedziałam zdziwiona.
____________________
powracam do was z kolejną częścią Zayna i przepraszam, że tak długo czekałyście. wiem, że to już 10 część i pewnie większość z was myśli, że koniec zbliża się już wielkimi krokami, jednak ja mam inny pomysł. przewiduję jeszcze 4-6 części tego imagina :D
pozdrawiam i zachęcam do komentowania! <3
Zoombi Malik
tak myślałam, że wybieże Zayna.
OdpowiedzUsuńto świetnie, że bedzie jeszcze tyle części. lubię te imaginy :)
Woow masz niesamowitą wyobraźnię B-)
OdpowiedzUsuńCzytając to myślałam, że zbliżamy się do końca, że wszystko zakończy się Happy Endem, że wróciłam do Zayna na stałe, a coś czuję, iż przytrafi się jakaś komplikacja, kolejna zresztą xdxd
Pozdro MissPotatoe ;)
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
dzięki, że tak uważasz, chociaż ja sama myślę, że ta część jest najgorszą częścią z całego imagina o Zaynie :D
Usuń+wchodzę codziennie <3
Zaaaaayn *__*]
OdpowiedzUsuńSwietne ;D
Podoba mi się...
No ciekawe ciekawe ;)
Czekam na kolejny ;]
Pozdrawiam Bella♥
____________________
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
Fajny!
OdpowiedzUsuńOgółem to bardzo wciągający i bardzo mi się spodobał :)
Czekam na kolejne :*
Zapraszam również do mnie http://youre-me-kryptonite.blogspot.com/