Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Niall cz.1

- Dłuższych tych schodów już być nie mogło. - mówiłam sama do siebie na głos - Jak ja mam tu wyjść z tą nogą.
A właśnie, nie powiedziałam Wam. Najprawdopodobniej skręciłam sobie kostkę. I skaczę właśnie po schodach do szpitala. Jeden, drugi, piąty i mała przerwa. Chwila odpoczynku dla zdrowej, prawej nogi i kolejne pięć schodów. Mam tylko nadzieję, że w szpitalu nie będę musiała chodzić po schodach. Po kilku minutach byłam już w holu. Zapoznałam się z ułożeniem w budynku i zobaczyłam, że czekają mnie jeszcze jedne schody. Normalnie miałam ochotę z radości skakać. Pomału podeszłam do nich i zauważyłam, że na szczęście nie jest ich za dużo. Stałam tak przy nich i błagałam żeby znikły cudownie. Nagle usłyszałam, że ktoś coś do mnie mówi.
- Pomóc Ci? - moim oczom ukazał się wysoki blondyn
- Może sobie poradzę jakoś.
- Pomogę. A co się w nogę stało? 
- Chyba skręciłam kostkę.
- I wybierasz się do lekarza?
- Tak. Nie spodziewałam się takiej liczby schodów. Już mnie druga noga zaczyna boleć. 
- To Cię wniosę na górę. 
- Jestem za ciężka. 
- Zaraz się przekonam. - po chwili znajdowałam się już w ramionach chłopaka - Jesteś lekka jak piórko. 
- Hahaha.. - zaczęłam się śmiać - Żartowniś z Ciebie. 
- A tak w ogóle to Niall jestem. 
- [T.I].
- Do jakiej sali idziesz?
- Numer 2. 
- To zaraz się tam znajdziesz. 
- Ja już sama pójdę. 
- O nie, nie pozwolę Ci na to. 
- Przyszedłeś coś tu zapewne załatwić. Więc postaw mnie na ziemi. Jestem Ci bardzo wdzięczna za pomoc.
- Nie ma za co. A przyszedłem tu do mojej siostry, właśnie urodziła dziecko.
- To super. 
- Muszę iść zobaczyć moją małą siostrzenicę. - nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się pod salą - A Ty tu siedź. I mam nadzieję, że to tylko stłuczenie.
- Dziękuję bardzo za pomoc.
- Serio nie ma za co. A mam takie pytanko. Mogłabyś mi dać swój numer?
- Ok, daj telefon. - wpisałam mój numer i podpisałam swoim imieniem - Proszę bardzo.
- Dzięki. To pa. 
Kilka minut później siedziałam już w gabinecie lekarza. Okazało się, że kostka jest jednak skręcona. Czeka mnie dwa tygodnie noszenia gipsu. Nic tylko z radości skakać. Po pół godziny opuściłam gabinet w cudownym i jedynym w swoim rodzaju gipsem na nodze. Doczłapałam się jakoś do wyjścia. I zgadnijcie kogo tam spotkałam...Niall'a.
- Czyli jednak skręcona.
- Niestety. Teraz muszę jakoś dotrzeć do domu i odpoczywać. 
- Ila będziesz nosić gips?
- Dwa tygodnie. 
- Oj, to nie fajnie. To może odprowadzę Cię do domu.
- Ja muszę taksówką wrócić bo mieszkam pół godziny drogi stąd. 
- To odwiozę Cię.
- Nie ma potrzeby, poradzę sobie.
- Nalegam i zapraszam.
- No nie wiem. 
- Proszę. - zrobił minę jak kot z bajki "Shrek" 
- Dobrze, ale za to wpadasz do mnie na herbatę. 
- Oczywiście. To chodźmy. - pomógł mi dotrzeć to samochodu - A jakieś ciasteczka w domu masz?
- Coś się znajdzie łakomczuszku. 
Chwilę później siedziałam już w samochodzie i uśmiechałam się sama do siebie. Nawet nie wiem czemu. Choć chyba już wiem. Wreszcie ktoś zwrócił na mnie uwagę i mi pomaga. 
- Co się tak szczerzysz?
- A co? Nie wolno?
- Wolno? Tylko tak trochę dziwnie to wygląda. 
- Ok. - uśmiech znikł z mojej buzi
- Przepraszam. - blondyn wyszeptał
- Za co?
- Przeze mnie się nie uśmiechasz. - był bardzo smutny
- Ej, to nie tak. Dotarła do mnie przykra prawda i jakoś ciężko mi się uśmiechać. 
- Chcesz o tym pogadać?
- Nie obraź się ale nie za bardzo. Dotyczy to mojego życia i bliskich mi osób. Jest to dla mnie ciężkie. 
- Rozumiem. Ale jakbyś chciała pogadać to zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję. 
- Jesteśmy już na miejscu. 
- To super, bo noga zaczyna mnie boleć. Musze zażyć coś przeciwbólowego. 
- Wysiadamy czy będziemy herbatę pić w aucie?
- Przepraszam, zamyśliłam się. 
- Nic się nie stało. Ładnie tu masz. 
- Dziękuję. - wysiadłam z auta 
Niestety straciłam równowagę i prawie się przewróciłam. Na szczęście blondyn mnie złapał. Nim zdążyłam się zorientować niósł mnie do mojego domu. 
- Gdzie masz klucze?
- W ręce. 
- To otwieraj. - cały czas trzymał mnie na rękach 
- Nie bolą Cię ręce przez przypadek?
- Że niby od noszenia Ciebie? Ty sobie chyba żartujesz. Mógłbym Cię codziennie na rękach nosić. Jesteś leciutka. 
- Taa, a tu mi zaraz kaktus wyrośnie. - wyciągnęłam rękę 
- Nie jestem pewien. Ale wiem, że teraz należy mi się herbata. 
- Oczywiście. To usiądź sobie na sofie i daj mi chwilę. 
- Poradzisz sobie?
- Tak. A teraz łap ciasta. - rzuciłam w chłopaka opakowaniem - Brawo! - złapał skubany
Po chwili siedziałam koło niego i próbowałam udawać, że noga mnie nie boli.
- Może się położysz? - blondyn zaproponował
- Mam gościa i nie wypada go zostawiać. - puściłam oczko w jego stronę
- To połóż się tutaj.
- A Ty gdzie się podziejesz?
- Będę robił za Twoją poduszkę.
- Serio?
- Tak, kładź się. - po chwili moja głowa spoczywała na jego kolanach
- To opowiedz mi coś o sobie. - zaczął się bawić moim włosami
- Moje imię już znasz, mam 17 lat. Mieszkam tutaj od urodzenia. Wcześniej byli tutaj ze mną rodzice ale wyjechali za pracą pól roku temu. Uznali, że jestem na tyle duża i odpowiedzialna, iż mogę zostać sama w domu. Interesuję się fotografią.
- Ty moje imię również znasz. Mam 18 lat i również mieszkam tutaj od urodzenia, tylko, że z rodzicami oraz braćmi. Interesuję się muzyką, coś tam sobie podśpiewuję.
- To świetnie. Podasz mi ciastko bo nie chce się mi podnosić?
- Proszę. - przed moim nosem wylądowało przepyszne ciasteczko
- Dziękuję.
- Zaraz tu zasnę.
- Aż tak przynudzam?
- Nie mordko. Tylko troszkę zmęczona jestem a to jak bawisz się moimi włosami działa na mnie usypiająco.
- To śpij.
- Nie mogę. Jesteś moim gościem i powinnam się Tobą zająć a nie spać.
- Ale mi to nie przeszkadza. Gdzie znajdę jakiś koc oraz poduszki.
- Na górę musisz wyjść i ostatni pokój po prawej stronie.
Zostałam sama na sofie. Teraz dopiero poczułam jak noga bardzo mnie boli. Zacisnęłam zęby żeby tego nie okazywać i czekałam aż mój gość wróci. Po chwili zauważyłam go na schodach. Obładował się tak jakby miał budować bazę.
- Więcej się nie dało tego przynieść?
- Wziąłem wszystko co masz. Ja przecież też muszę na czymś leżeć.
- Że co?
- Myślałaś, że Cę tutaj zostawię? Nawet o tym nie marz. Póki mogę będę tu siedział i Ci pomagał. Moi rodzice już wiedzą.
- Kochany jesteś.
- Bo się zarumienię.
- Rób co chcesz. A ja muszę wstać.
- Pomóc Ci?
- Poradzę sobie. Do łazienki nie będziesz szedł ze mną.
- No tak.
- A po za tym Twoja dziewczyna Cię zabije jak się dowie.
- Nie mam jeszcze dziewczyny słonko.
- To dobrze, Przynajmniej nie dostanie Ci się za to, że mi pomagasz.
- Właśnie tak. A jak łatwo nie odpuszczam, Nie pozbędziesz się mnie szybko.
- Nie wiem czy mam się śmiać czy płakać.
- Ja tam bym się cieszył ale to Twoja sprawa. A teraz Cię już nie zagaduję, miałaś spać. - poprawił mój koc bym była dokładnie przykryta - Kolorowych snów.
Po chwili zasnęłam.

Dwie godziny później

- [T.I] budź się. - otworzyłam oczy - Ja muszę iść, coś mi wypadło. Przepraszam.
- Niall nic się nie stało. Dziękuję bardzo za pomoc. - wstałam i przytuliłam chłopaka
- Nie ma za co. Odwiedzę Cię jeszcze.
Chwilę później blondyn zniknął za drzwiami. Dotarło do mnie, że mam do posprzątania straszny bałagan. Zanosiłam więc poduszki koce po kolei na górę. Tak mnie to zmęczyło, że jak skończyłam jedyne o czym marzyłam to moje wygodne łóżeczko. Doczłapałam się więc do niego, zmyłam makijaż, przebrałam się w piżamę i poszłam spać.


Witam Was mordki w pierwszej części imagina z Niall'em. Mam nadzieję, że się spodobała. Niestety nie wiem kiedy pojawi się kolejna ponieważ jestem bardzo zajęta jednym z moich blogów. Ale do dwóch tygodni powinna się druga i zapewne ostatnia część pojawić. 

Pozdrawiam <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz