Półtorej godziny później
- Tato! Co z dziadkiem? Gdzie leży?
- Nie jest z nim za dobrze. Znajduje się w ten sali. - wskazał na drzwi znajdujące się naprzeciwko mnie
- Dziękuję.
Weszłam po cichu do sali i usiadłam koło dziadka. Spał więc nie chciałam go budzić. Patrzyłam na niego a w moich oczach pojawiały się pojedyncze łzy. Moje przesiadywanie przy łóżku umierającego dziadka przerwał mój telefon. Ktoś próbował się do mnie dodzwonić. Nie znałam numeru lecz odebrałam.
- Proszę.
- Hej, tu Liam.
- O! Cześć.
- Coś się stało?
- Czemu pytasz?
- Słyszę, że płaczesz.
- Siedzę właśnie przy łóżku dziadka i jak go widzę to płakać mi się chce. Nie przypomina tego dziadka, którego ja znam. - rozpłakałam się
- Cśśś, nie płacz. Będę u Ciebie za godzinę.
- Ale jak to?
- Powiedz mi gdzie teraz jesteś.
- Szpital Wojskowy w Krakowie.
- Daj mi godzinę, będę przy Tobie. - na mojej buzi pojawił się uśmiech
- Dziękuję.
- Do zobaczenia i nie płacz już.
- Pa. - chłopak się rozłączył
Byłam teraz w rozterce. Z jednej strony na moich oczach umiera bliska mi osoba. A z drugiej przyjeżdża specjalnie dla mnie chłopak, któremu się podobam i którego zdążyłam polubić. Siedziałam w ciszy i czekałam aż dziadek się obudzi.
Pół godziny później
- [T.I], to Ty?
- Ta dziadziu. Jestem przy Tobie. - złapałam go za dłoń - I chciałabym Ci podziękować za wszystko co dla mnie zrobiłeś. Jestem Ci bardzo za to wdzięczna.
- Nie masz za co dziękować. Robiłem to wszystko ze względu na to, że Cię kocham i widziałem jak cierpisz przez mojego syna.
- Też Cię bardzo kocham.
- Opowiadaj jak tam było na weselu.
- Skąd Ty...a tak, tata. Było bardzo fajnie, świetnie się bawiłam do czasu jak odebrałam telefon, że jesteś w szpitalu.
- Przepraszam, że zepsułem Cię zabawę.
- Nawet tak nie myśl. Nic nie zepsułeś. A teraz odpoczywaj sobie a ja pójdę porozmawiać z lekarzem. Zobaczymy się później. - wstałam z krzesła i udałam się w kierunku drzwi
- Zaczekaj, muszę Ci coś jeszcze powiedzieć. Jak się urodziłaś założyłem konto i odkładałem tam po 100 zł miesięcznie. Wszystko co jest na tym koncie jest Twoje.
- Ja nie wiem co powiedzieć. Dziękuję Ci bardzo. - przytuliłam się do dziadka
- Pamiętaj, że bardzo Cię kocham.
- Ja Ciebie też. - wyszłam z sali i usiadłam na ławce koło mojego ojca
Siedziałam tak miętosząc kawałek mojej bluzy i rozmyślałam o mojej przyszłości bez dziadka. W moich oczach znów pojawiły się łzy. Powstrzymywałam je z całej siły, nie chciałam płakać. Musiałam być silna. On jeszcze żyje więc nie mogę się mazać. Postanowiłam przejść się po korytarzu bo nie mogłam usiedzieć w miejscu.
- Tato, ja idę się przejść. - poinformowałam go żeby się nie martwił i wstałam
Szłam pomału w kierunku wyjścia. Zatrzymałam się przy jednym z okien i podziwiałam park znajdujący się przed szpitalem. Gdy już znudziła mi się ta czynność powróciłam do spacerowania. Nie minęły 4 minuty jak znajdowałam się w czyichś ramionach. Na początku byłam zdezorientowana, spojrzałam w górę i ujrzałam Liam'a. Wtuliłam się w niego i poczułam się bezpieczna.
- Jestem już przy Tobie. - wyszeptał mi do ucha
- Dziękuję, - powiedziałam i pocałowałam go w policzek
- Co z Twoim dziadkiem? - usiedliśmy na ławce
- Nie jest dobrze. Źle się czuje. Nie ma na nic siły. Udaje, że dobrze się czuje.
- Tak mi przykro, - objął mnie - Jak się trzymasz?
- W ogóle się nie trzymam. Sama siebie oszukuję, że dam radę.
- Teraz masz mnie, będę dla Ciebie wsparciem, ramieniem w które będziesz mogła się wypłakać.
- To wiele dla mnie znaczy.
- A czy Ty coś czujesz do mnie?
- Bardzo Cię lubię ale nie wiem czy jest coś więcej. Przepraszam, ale nie mam teraz do tego głowy.
- Rozumiem. Ale lubisz mnie, chociaż tyle. - nagle usłyszałam przeraźliwy dźwięk, takie piszczenie. Dobiegało ono z sali dziadka. Podbiegłam pod nią najszybciej jak mogłam. Patrzyłam jak lekarze próbują przywrócić akcje serca. Po pół godziny przestali, odłączyli wszystkie maszyny, przykryli całego dziadka prześcieradłem i wyszli z pomieszczenia.
- Bardzo nam przykro ale nie udało się nam przywrócić akcji serca. - powiedział lekarz a ja poczułam, że zaraz zemdleję. Moje nogi zrobiły się jak z waty. Na szczęście Liam wszystko zauważył, wziął mnie na ręce i usiadł ze mną na ławce. Wtuliłam się w chłopaka i nie dowierzałam w to co przed chwilą usłyszałam.
- On...nie żyje. Mój ukochany dziadek przed chwilą zmarł, - wyszeptałam i rozpłakałam się
Liam przytulił mnie jeszcze mocniej i robił wszystko żeby mnie uspokoić.
- Zabierz mnie stąd, proszę. - wyszeptałam gdy trochę się uspoiłam
Chłopak wstał a złapałam się mocniej żeby pomóc mu nieść mnie. Wiedziałam, że sadza mnie w jakimś aucie, z tyłu siedział tata. On podał chłopakowi adres i ruszyliśmy do domu. Po pól godziny brunet wynosił mnie do mieszkania.
- Zostań ze mną, proszę. - wyszeptałam mu do ucha jak mnie niósł
- Z Tobą zawsze księżniczko.
Tydzień później
Dziś odbył się pogrzeb dziadka. Liam przez cały ten czas był ze mną, mieszkał w tym samymi mieszkaniu, wspierał mnie. Cały pogrzeb stałam wtulona w niego. A i jeszcze zapomniałabym Wam powiedzieć. Jesteśmy razem. Zrozumiałam, że go kocham. I choć ciężko mi się teraz z naszego związku cieszyć to wiem, że mam na kogo liczyć w tych ciężkich chwilach.
Tak jak chcieliście pojawiam się z trzecią a zarazem ostatnią częścią tego imagina.
Czekam na Wasze komentarze =D
Pozdrawiam mordki <3
I mamy trójeczkę! Świetna jest! Jak zawsze z resztą :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Bardzo się cieszę, że się spodobała =D
UsuńPozdrawiam mordko <3