Zapadał zmierzch.Księżyc oświetlał czarne niczym otchłań niebo.Chłodne powietrze szczypało mnie w policzki i okalało całe ciało.
Pocierałam dłonią o dłoń aby choć trochę się rozgrzać.Rozejrzałam się w okół.Cisza i spokój.O tej porze ulice Londynu przepełniały się pustkami.Ani jednej żywej duszy,a nawet najcichszy szmer pobudzał wyobraźnię.Nagle wszystko wydało się takie podejrzane,a za razem intrygujące.
Drzewa w parku na przeciwko mojego bloku tańczyły jak zagrał im jesienny wiatr.Barwne liście zataczały kręgi w powietrzu.Tak ja by cała natura budziła się w nocy i pokazywała swoje najpiękniejsze oblicze które mogli obejrzeć tylko nie liczni.
Siedziałam na balkonie wygodnie usadowiona w fotelu który zapomniałam schować do domu.Ogrzewana przez ciepłą,grubą,puchową kurtkę siedziałam patrząc w ciemność parku.
Wydychając powietrze przed twarzą pojawiała się mała zniekształcona mgiełka.Robiło się coraz zimniej,możliwe nawet,że termometr wskazywał temperaturę poniżej zera.Nie przeszkadzało mi to.
-Rozchorujesz się.-Usłyszałam znajomy głos ale jednak wzdrygnęłam się.Powoli obróciłam głowę w stronę gdzie dochodził głos.
Mój sąsiad.Nie dawno tutaj mieszka.Kilka tygodni nawet mniej.Na klatce schodowej zamieniłam z nim dwa słowa.Nic więcej.
Burzę jego loków rozwiał chłodny wiaterek.Jego głębokie zielone oczy patrzały na mnie z niezwykła przenikliwością.Tak jak by próbował czytać mi w myślach.
-Ja mam kurtkę,a ty?-zauważyłam nie patrząc na niego.Harry był osobą dość dziwną.Byliśmy w tym samym wieku ale on w ogóle nie zachowywał się jak przeciętny dziewietnastolatek.Był cichy,spokojny podobnie jak dzisiejszy wieczór.Nie puszczał głośno muzyki,nie imprezował ale za to często widywałam go ze stosem książek w rękach.
-Punkt dla ciebie.Ale chyba to ty siedzisz tutaj dłużej?
Wzruszyłam ramionami odchylając głowę delikatnie do tyłu.Wciągnęłam mroźne powietrze nosem co sprawiło,że poczułam się niesamowicie rozbudzona.
-Lubię tę porę roku,a ty?-Zapytał po chwili gdy nie odpowiedziałam na jego wcześniejsze pytanie.
-Ja też.-przyznałam z lekkim uśmiechem na ustach-Przypomina mi grabienie liści z dziadkiem.
Harry zachichotał nadal nie spuszczając ze mnie wzroku.
Poczułam jak na mojej otwartej dłoni spływał zimna kropelka,a po niej kolejne.Zaczęło padać.Szybko otworzyłam drzwi balkonu i weszłam do domu po czym szczelnie je zamknęłam.
Zdjęłam kurtkę w przedpokoju i powiesiłam na wieszaku.Postawiłam wodę na herbatę,a w pustym mieszkaniu jak echo rozniósł się dzwonek do drzwi.W ciepłych,puchowych skarpetka,ślizgając się na panelach poszłam otworzyć.
-Ale deszczu za bardzo nie lubię.-powiedział sąsiad.Uśmiechnęłam się do Harry'ego i zaprosiłam do środka ruchem ręki.
-Herbaty?-zapytałam gdy chłopak usiadł na kanapie.
-Poproszę jeśli to nie problem.-podarował mi jeden z piękniejszych uśmiechów,a ja odwzajemniłam.
Z szafki nad blatami wyjęłam dwa czerwone kubki w groszki i nalałam do nich gorącej wody która po kilku sekundach nabrała brązowego koloru i buchała ciepłą parą o zapachu malinowym.
Ostrożnie zaniosłam ciepłą ciecz do salonu gdzie był mój gość.
-Dużo czytasz?-raczej to pytanie zabrzmiało jako stwierdzenie.Chłopak stał przy jednym z regałów i dokładnie przyglądał się tytułom książek na ich grzbietach.
-Moja skromna biblioteczka mówi sama za siebie.Herbata.-podałam mu gorący kubek.Sąsiad podziękował mi skinieniem głowy,a za raz potem wygodnie usadowił się na niebieskiej kanapie okrytą brązowym,puszystym kocem.
Minęło kilka miesięcy.Na dworze robiło się coraz cieplej co zwiastowało nadejściem wiosny.Od czasu gdy Harry-sąsiad przyszedł na herbatę wiele się zmieniło.
Po pierwsze od tamtej pory widywaliśmy się codziennie i w salonie popijaliśmy ciepłą herbatę zawsze z tych samych czerwonych kubków w groszki.To się stało takim naszym rytuałem z którego z niewiadomych powodów byłam bardzo dumna.
Dużo rozmawialiśmy.Najczęściej o książkach.Często pożyczaliśmy sobie lektury które naszymi zdaniami były warte do przeczytania.
Co rano widywałam Harry'ego przez okno jak wsiadał do swojego czarnego samochodu i jeździł do pracy.Pracował w księgarni na przedmieściach.
Dość daleko od Londyn,a przynajmniej do naszego bloku ale on zawsze powtarzał:
-Nie ważne,że muszę wstawać wcześnie rano żeby zdążyć.Gdybyś tylko widziała te zafascynowane książkami buzie w księgarni sama zechciałabyś tam pracować.
Miał rację.Kilka razy odwiedziłam go w tej księgarni i mogłam szczerze przyznać mu rację.Były tam tony książek w twardej i miękkiej okładce które tylko czekały aż się je odkryje.Tyle nieprzeczytanych,nieodkrytych słów aż chciało się kupić je wszystkie.
Pewnego wieczoru to ja postanowiłam odwiedzić przyjaciela za ścianą.To było wygodne mieć kogoś z kim można porozmawiać drzwi obok.
Zapukałam,bo zepsuł mu się dzwonek.Nie musiałam długo czekać.Jego charakterystyczna czupryna wyglądała jak rozczochrane afro w świetle lampy.Oczy zielone jak trawa zabłysły gdy tylko mnie ujrzał,a usta wykrzywiły się w szeroki uśmiech.
Sama nie wiem dlaczego ale moje serce zbiło szybciej tak jak by za moment miało wyskoczyć mi z piersi.Od dawna za każdym razem gdy go widziałam właśnie tak się czułam.
-Cześć!Wejdź.Myślałem,że już nie przyjdziesz.-powiedział z wyraźną ulgą w głosie-Bałem się,że się rozchorowałaś.Miałem zamiar do ciebie iść ale nie wiedziałem czy chcesz się dziś ze mną spotkać.-zawołał z kuchni.Słyszałam jak kubki obijają się o siebie.
Martwił się o mnie?Zwykle nie wyznawaliśmy sobie takich rzeczy.Zazwyczaj w ogóle nie mówiliśmy o swoich uczuciach.Poczułam się dość dziwnie.
-Miałem proste włosy.Moja siostra bawiła się prostownicą.-wyznał podając mi herbatę.
Nawet nie zauważyłam gdy,że zaczęłam oglądać jego zdjęcia które stały na komodzie.
-Wyglądałeś śmiesznie.-przyznałam sztucznie chichocząc.
-Płakałem.Co się stało?Jesteś jakaś taka...smętna.-zauważył upijając łyka ciepłego napoju.
W odpowiedzi wzruszyłam ramionami i usiadłam na białej kanapie.
W jego mieszkaniu byłam tylko dwa razy z tego teraz był trzeci.Mieszkanie było bardzo dobrze urządzone i zadbane bardziej niż moje więc to było dziwne.W końcu on jest chłopakiem.Z reguły mężczyźni bałaganią bardziej ale on był zupełnie inny i to mnie w nim kręciło.
-[t.i]!-pomachał mi rękom przed oczami-Wyglądasz ja by porwali cie kosmici,zrobili jakieś badania,a później wyczyścili ci pamięć i teraz właśnie wszystko sobie przypominasz.-zaśmiał się.
Czułam się jak kosmitka,a raczej jak bym siedziała z kosmitą w jednym pomieszczeniu.Jak to możliwe,że Harry tak bardzo różnił się od wszystkich moich kolegów?
Nie pasował do żadnego opisu chłopka.Nie był niegrzeczny.zboczony czy arogancki.Był dobrze wychowany i uprzejmy.Był jak bohater wyjęty w prost z książki romantycznej.Ideał.
Dlaczego więc nie miał dziewczyny?
-Cieszę się,że mnie słuchasz.-skwitował z kwaśną miną.
-Przepraszam.Już cię słucham.O czym mówiłeś?
-Opowiadałem jak siedziałem w księgarni...ale wtedy przyszedł mi do głowy pewien pomysł.Zdjąłem ubrani i zacząłem latać po mieście zupełnie goły.
-Co?!-zdziwiłam się.Rzeczywiście to było nie miłe z mojej strony nie słuchać tego co ma do powiedzenia.
-Żartowałem.Chciałem zwrócić na siebie twoją uwagę i udało mi się.-odparł z triumfem w głosie znów upijając łyka herbaty-Powiesz co się z tobą dzieje?
-Chyba się zakochałam.-wyznałam sama nie wiem dlaczego.te słowa po prostu same ze mnie wypłynęły.
Harry zrobił wielkie oczy,a później mina mu zrzedła.Ściągnął brwi i wstał aby zabrać pusty już kubek do kuchni.
-Mam nadzieję,że będziecie szczęśliwi.-odparł z przekąsem-Czy on przynajmniej odwzajemnia twoje uczucia?-zapytał drżącym i nie pewnym głosem.
-Nie wiem.-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Czy Harry dał mi kiedykolwiek do zrozumienia,że czuje do mnie więcej niż tylko przyjaźń?Nie mam zielonego pojęcia.Nigdy nie zwracałam na to uwagi.Byłam bardziej pochłonięta i uradowana faktem,że ktoś taki jak on jest przy mnie.
-A propos jeśli już ta rozmawiamy o osobach które zawładnęły naszymi sercami chciałbym żebyś kogoś poznała.-odparł tajemniczo.
-Masz dziewczynę?-zapytałam zdziwiona.
Czemu mi nie powiedział?Nie spędzałbym i nie traciła czasu na myśleniu o jego zielonych,błyszczących oczach,o dołeczkach które towarzyszą mu przy każdym uśmiechu.
-Tak jak by.To się okaże.Chciałbym żebyś poszła ze mną do kina w ten piątek.Poznacie się.-zaproponował.Uśmiechnęłam się blado oraz się zgodziłam.Co miałabym mu niby powiedzieć?
Harry kocham cię i nie chcę żebyś spotykał się z jakąś tam lafiryndą.
Uzna mnie za wariatkę albo co gorsza zerwie ze mną wszelkie kontakty.Tego bym nie zniosła.Wolałam już wzdychać do niego w tajemnicy ale być blisko.
Nadszedł dzień sądu ostatecznego.Piątek zapisany wielką literą z numer piętnastym na kalendarzu.Ciężko westchnęłam patrząc na liczby i literki.
Poczułam niemiłe ściśnięcie w żołądku.Dlaczego nie mogłam się rozchorować i nie pójść na to spotkanie?
Dzień miną dość szybko ale gdy zbliżała się umówiona godzina czas jak by zwolnił i wlekł się niemiłosiernie.Miałam ochotę zadzwonić do niego (nie miałam odwagi do niego pójść) i powiedzieć,że dostałam gorączki ale byłam pewna w stu procentach,że za chwilę by przyszedł i całe kłamstwo wyszło by na jaw więc nie miałam wybory.
Mimo iż mieszkaliśmy obok siebie Harry pojechał wcześniej.Ja natomiast zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam pod kino.
Już widziałam jak Harry czeka na mnie z rogalem na ustach,a obok niego stoi jakaś dziewczyna zakochana po uszy podobnie jak on.
Podjechałam pod kino lecz stał tam tylko Harry.Nie było nikogo innego.Czyżby się spóźniła albo potrąciła ją ciężarówka?
Osobiście wolałam tą drugą opcję.
Mój przyjaciel stał z bukietem kwiatów w ręce.Po za tym uśmiech nie schodził z jego malinowych ust które aż prosiły się żeby je pocałować.
-Cześć!-zawołał gdy wyszłam z auta.
Słońce powoli zachodziło.Ludzi na ulicach przybywało.Wszyscy się gdzieś spieszyli.Świeże wiosenne powietrze sprawiało,że na moich policzkach pojawiły się wypieki.Zapach wiosny unosił się i wprawiała w cudowny nastrój.Tylko patrzeć aż zrobi się ciepło,a ludzie zrzucą zimowe kagańce i zaczną królować krótkie rękawki.
-Hej!Gdzie twoja dziewczyna ,spóźnia się.-zauważyłam nie zbyt miłym tonem głosu.Nie lubiłam udawać i nie zamierzałam robić wyjątku w tej chwili.
Harry zaśmiał się tylko.
-Proszę to dla ciebie.-odparł uprzejmym tonem wręczając mi bukiet czerwonych róż.
-Z jakiej to okazji?-zapytałam zupełnie rozczulona.Bukiet był piękny tylko dlaczego wręczył go mi,a nie jego dziewczynie?
-Czy musi być okazja żeby dać komuś,a w tym przypadku osobie tak wyjątkowej jak ty,bukiet?Wracając od sprawy z moją dziewczyną.Muszę ci się do czegoś przyznać i zanim zlejesz mnie tymi kolczastymi niczemu winnymi roślinkami wysłuchaj mnie do końca.
Teraz to zaczęłam się denerwować?Niby dlaczego miałabym go bić?Nigdy nie skrzywdziłam nawet komara no oprócz jednego który brzęczał mi nad uchem gdy byłam dzieckiem.
-Nie ma żadnej dziewczyny i nie będzie ale podobało mi się gdy byłaś zazdrosna.W sumie to cię perfidnie okłamałem i tak na prawdę to o ciebie mi chodziło.Nie wiedziałem jak mam wyznać ci co do ciebie czuję,a ten pomysł wydał mi się najlepszy.-powiedział lekko zawstydzony.
Victoria!Unieśmy dwa palce do góry!
Zdecydowanie rano myślałam,że ten dzień będzie straszny i nawet piękna pogoda nie poprawiła mi humoru.Nie wiedziałam co powiedzieć czy zrobić.
Teraz nawet przez głowę przeszło mi zlanie go kwiatami,bo przez niego cały dzień się denerwowałam ale czuł to samo co ja.
Mocno trzymając prezent w postaci kwiatów jednej ręce,drugą dotknęłam jego policzka i pocałowałam jego malinowe usta.
-To oznacza,że jednak wyjdę z tego cały?-zażartował.
-Tak.-odpowiedziałam po raz kolejny łącząc nasze usta.
***
Witajcie czytelnicy moich wypocin!!!
Kochamy was i dziękujemy za tyle wejść.Jesteście zajebiaszcze!!!
Jak podoba wam się imagin?
Końcówka trochę zryta wiem ale reszta historyjki chyba dobra?
Oceńcie same.
Pozdrawiam Vicky :D
Bardzo fajny. !
OdpowiedzUsuńOby więcej.!
Bardzo mi się podoba. Czekam na następne :D
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :*
Zapraszam na nowy rozdział http://still-the-one-blog.blogspot.com/
Piękny <3
OdpowiedzUsuńAWWWWWWW.... Cud, miód i malina!
OdpowiedzUsuńLaurel xoxo
O jeejku świetny
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci :*** /Klaudia69
Boski! Kiedy następny? Nie mogę się doczekać. :))
OdpowiedzUsuńI jeszcze chciałam cię powiadomić, że wznowiłam bloga, pojawił się 63 rozdział, więc zapraszam do wyrażenia własnej opinii :>
http://lovesandfriend.blogspot.com/