Dla: Cher
PERSPEKTYWA MARGARET
Dziś najważniejszy
dzień w moim nastoletnim życiu. Mam odebrać wyniki z matury. Od nich zależy
moja przyszłość. Ubrałam się, zrobiłam makijaż i ruszyłam w kierunku szkoły
pewna, że egzamin dojrzałości zdałam. Lecz gdy tylko otrzymałam dokument
rozczarowałam się. Ze wszystkich przedmiotów miałam poniżej 30% punktów. Nawet z matematyki, która była moim ulubionym przedmiotem. Wyszłam szybko ze szkoły nie
zwracając uwagi na ludzi i gdy tylko dotarłam do domu to rzuciłam się z płaczem
na łóżko. Cała moja przyszłość legła w gruzach. Jak ja to powiem rodzicom?
Nagle poczułam czyjś dotyk na ramieniu. To był tata.
- Gratuluję córeczko. Matura poszła Ci świetnie. –
powiedział
- Że co? – wyrwałam mu dokument – Czyli to był tylko sen. –
ulżyło mi.
- Mamy z mamą dla Ciebie niespodziankę. Jest to prezent z
okazji urodzin i nagroda za bardzo dobrze zdaną maturę.
- Co to jest? – spytałam podekscytowana
Rodzice wręczyli mi do rąk coś wspaniałego. Coś o czym
marzyłam od zawsze. Bilet do Londynu. Do miasta tętniącego życiem. Do miejsca
gdzie powinnam mieszkać. Od zawsze wiedziałam, że to właśnie to miasto jest mi przeznaczone. To były marzenia 13
letniej dziewczynki. Marzenia, które teraz się spełnią.
- Aaa, dziękuję Wam bardzo. – już po chwili przytulałam
rodziców – Tak bardzo się cieszę.
- Mamy Ci jeszcze coś do powiedzenia. – wpatrywałam się w
mamę jak w obrazek – W Londynie czeka na Ciebie domek. Twój własny dom. Możesz
go urządzić jak tylko chcesz. Mamy nadzieję, że Ci się spodoba. – dokończyli
oboje
- Mój…własny dom. Wy żartujecie, prawda? Ja śnię? – pytałam
w kółko
- Nie córeczko, to prawda. Masz tu zdjęcia posiadłości,
która należy tylko do Ciebie.- tata wręczył mi mały album
- Jest prześliczny, nie wiem jak mam Wam dziękować. – skakałam z
radości
- Kochanie .. wylot masz jutro wieczorem. – tata powiedział
niepewnie
- Tak szybko chcecie się mnie pozbyć? – zaśmiałam się
Od razu zaczęli się wykręcać. Posłałam i pełen ciepła
uśmiech i przytuliłam ich.
- Idę się pakować. – powiedziałam i poszłam do swojego pokoju
Wyjęłam swoją walizkę ale jak popatrzyłam na to ile rzeczy
muszę spakować to się przeraziłam i opadłam na łóżko. Jednak nadal cieszyłam
się że wyjeżdżam. Nic już mnie tu nie trzyma.
- Londynie , nadchodzę. – uśmiechnęłam się do siebie i w
niesamowitym nastroju zaczęłam się pakować
TRZY GODZINY PÓŹNIEJ
Wreszcie skończyłam się pakować. Mam trzy walizki. Nigdy
bym nie pomyślała, że mam aż tyle rzeczy. Ale cóż, mówi się trudno. Przecież
się wyprowadzam, zaczynam nowe życie we wspaniałym mieście. Poznam nowych
ludzi, zarobię pierwsze pieniądze i będę w pełni samodzielna. Wzruszyłam się
jak zerkałam w stronę pustych szafek. Będzie mi brakować tego miejsca, to tu
się wychowałam, w tym domu stawiałam pierwsze kroki, przeżywałam pierwszy zawód
miłosny, spędziłam tu całe dotychczasowe życie. Gdy tylko skończyłam wspominać
piękne chwile poszłam się umyć. Po chwili leżałam już w łóżku, ostatni raz
spędzam w nim noc. Z uśmiechem na ustach zasnęłam. Obudziły mnie promienie
słońca. Zrobiłam poranną toaletę i udałam się w kierunku kuchni bo mój brzuch
upominał się o posiłek. Gdy skończyłam jeść, ubrałam się szybko i poszłam się pożegnać
ze znajomymi. Pożegnania były trudne i pełne łez. Nie chciałam zostawiać
dotychczasowych znajomych ale przecież zdobędę nowych. Przynajmniej mam taką
nadzieję. Wróciłam na obiad. Po posiłku krótka drzemka, prysznic i znów pożegnanie. Zmoczyłam mamie ramiona moimi łzami, tacie też ale na
lotnisku. Zapamiętałam tylko słowa taty: Nie wracaj na razie z wnuczkiem.
Oboje się zaśmialiśmy i ruszyłam do odprawy. Przeszła pomyślnie i siedziałam
już w samolocie. Po dwóch godzinach byłam już w Londynie, mieście z moich snów.
Zamówiłam taksówkę i po pół godziny dotarłam do mojej posiadłości. Dom jest
większy niż wydawał się zdjęciach i znajduje się w centrum miasta. Rodzice
chyba czytali mi w myślach wybierając akurat to miejsce. Czułam się jak we śnie
i nie chciałam się z niego budzić. To
jest zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe mówiłam sobie. Otworzyłam białe
drzwi i moim oczom ukazał się ogromny korytarz z wielką szafą na ubrania,
wielkim lustrem i masą półek. Będę miała
co sprzątać pomyślałam. Walizki pozostawiłam przy wejściu a sama wyruszałam
na zwiedzanie domu. Na parterze znajduje się przestronny salon, kuchnia,
łazienka i garaż. Na piętrze jest pięć sypialni, garderoba i druga łazienka.
Wszystko do urządzenia tak jak sobie wymarzyłam. Wróciłam po swoje walizki i
zaniosłam je do uprzednio wybranego pokoju. Wzięłam potrzebne rzeczy i ruszyłam by zmyć z siebie całą podróż. Nałożyłam
na siebie świeże ubrania, włożyłam na nogi baletki i ruszyłam w przechadzkę po
okolicznych parkach, kawiarenkach i takich miejscach. Przytrzymałam się na
minutkę na Tower Bridge by pozwolić odpocząć moim nogom. Potem ruszyłam dalej.
Chodziłam po różnych uliczkach kiedy zobaczyłam pewne intrygujące ogłoszenie o
pracę. W szpitalu potrzebują wolontariusza. Pomyślałam, że mogę spróbować
takiej pracy ponieważ od zawsze lubiłam pomagać ludziom w potrzebie. Spisałam
nazwę szpitala i pojechałam taksówką w to miejsce. Gdy tylko dotarłam na
miejsce udałam się w kierunku gabinetu dyrektora. Po krótkim oczekiwaniu rozpoczęliśmy
rozmowę podczas której omówiliśmy moje obowiązki. Nie było to nic trudnego a
każda praca się przyda. Miałam się stawić następnego dnia punktualnie o 8 rano
pod gabinetem zarządcy budynku więc jak najszybciej wróciłam do domu robiąc po
drodze małe zakupy. Do domu wróciłam już późnym wieczorem bo trafiłam na fajne
promocje w sklepach a takiej okazji nie można było przegapić. Przy okazji
zjadałam już obiad. Więc gdy tylko przekroczyłam próg domu udałam się w
kierunku łazienki aby zaznać relaksującego wpływu kąpieli. Po godzinie byłam już
w łóżku i czytałam moją ulubioną książkę. Nawet nie spostrzegłam się kiedy
Morfeusz mnie objął i zabrał do swojej krainy. Obudziłam się wraz ze słonecznymi promieniami. Przeciągnęłam się i zerknęłam na zegarek. 7:01.
Idealnie. Wzięłam świeże ubrania z walizki i pobiegłam pod prysznic który ukoił
każdy mój mięsień. Troszeczkę ogarnął mnie strach który i tak potem znikł. Wyszłam z łazienki i podążyłam do kuchni.
Zrobiłam sobie kanapkę i nie spiesząc się specjalnie, zjadłam ją. Wzięłam
torebkę z telefonem i portfelem i wyszłam z domu. Po drodze wstąpiłam po świeżą kawę. Popijając
aromatyczny napój podążałam w kierunku szpitala. Gdy już byłam przed samym
wejściem zderzyłam się z kimś. Podniosłam oczy, przede mną stał przystojny mulat
z ślicznymi, brązowymi oczami.
- O mój Boże, nic Ci się nie stało? – zapytał chłopak
- Nie, nic mi nie jest. – odparłam wstając
- Przepraszam, zostawiłem gdzieś tu teczkę a zaczynam pracę
i troszkę się śpieszę. – powiedział
- Tam coś leży. – wskazałam na ławkę – I ja też będę tutaj
pracować.
- Dziękuję bardzo. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. –
krzyknął gdy zmierzał w kierunku wskazanym przeze mnie
Już bez przeszkód dotarłam pod gabinet dyrektora. Po chwili
pojawił się tam poznany przeze mnie przed kilkoma minutami chłopak.
- Jeszcze raz dziękuję. – pokazał rząd białych ząbków – A tak
w ogóle to Zayn jestem.
- Margaret, miło mi. – podałam mu dłoń
W tym momencie sekretarka dyrektora szpitala poprosiła nas
do gabinetu. Weszliśmy oboje. Nie czułam stresu myśląc, że nie jestem tu
jedyna nowa.
- Witam panie Malik i pani .. heh to śmieszne. Też Malik –
zaśmiał się dyrektor
Malik? Jaki to ogromny zbieg okoliczności że mamy takie samo
nazwisko.
Popatrzyliśmy z chłopakiem po sobie. Nasze miny wyrażały
kompletne zdezorientowanie. Dyrektor wytłumaczył nam dokładnie czym będziemy
się zajmować. Przydzielił nas na oddział dziecięcy. To dobrze. Lubię dzieci. I
z tego co zauważyłam już pierwszego dnia pracy to Zayn też. Jednak po mojej
głowie nadal chodził ten dziwny zbieg okoliczności. Ironia losu? Może.
Dzieciaki były ucieszone gdy na oddziale zobaczyły młode osoby a nie
podstarzałe już pielęgniarki. Korzystając z tego wymęczyli nas do ostatków sił.
Jednak zarówno ja jak i Malik wyszliśmy z budynku zadowoleni z pierwszego dnia.
- Zayn, może wpadniesz do mnie na kawę i ciastko. Pogadamy
troszkę, poznamy się skoro mamy razem pracować.
- Ok. Ale to ja zamawiam taksówkę. – powiedział
- Dobrze. – uśmiechnęłam się
Nie minęło pięć minut i jechaliśmy w kierunku mojego domu.
Cały czas po głowie chodziło mi pytanie Skąd
on ma takie samo nazwisko jak ja? Przerwał mi jednak czyjś głos, to był
Zayn.
- Wysiadamy, nie śpij.
- Nie, ja nie śpię. Zamyśliłam się. – powiedziałam opuszczając
pojazd
Chłopak opłacił kurs i udaliśmy się w kierunku mojego domu
- Ślicznie tu masz. – rzekł
- Dziękuję. Rodzice mi to podarowali. Dzięki nim tu jestem.
- To fajnie jest mieć kochającą rodzinę?
- Tak. A Ty nie masz rodziny?
- Wychowałem się w domu dziecka.
- Współczuję. – zerknęłam niepewnie na chłopaka otwierając dom
- To nic. Przyzwyczaiłem się do spędzania dni bez rodziców i
rodziny. Ale cieszę się że ty masz do tego okazję.
Uśmiechnęłam się pod nosem i zaprosiłam chłopaka do domu.
Pochwalił mój niedokończony jeszcze wystrój wnętrza. Zaparzyłam mocną kawę która zarówno przydała się
mi jak i Zayn ’owi po ciężkim dniu pracy. Rozmawiało nam się świetnie.
Praktycznie to mieliśmy dużo wspólnych tematów. Niestety było już po 21 i
musiał wracać do domu. Pożegnałam się z nim i udałam pod prysznic. Jednak
podczas tej czynności moje myśli zajmowała jedna sprawa. A mianowicie nasza
zbieżność nazwisk. Gdy tylko wyszłam z łazienki, usiadłam przed komputerem.
Wpisałam w wyszukiwarkę nazwisko Malik i wyświetliło mi się kilka wyników.
Weszłam w pierwszy. Pokazała mi się strona z gazety. Jej tytuł nosił nazwę „Zaginęło
dwuletnie dziecko. Każdego kto go widział prosimy o kontakt.” Pod spodem było
zdjęcie tego dziecka i numer kontaktowy rodziców. Przecież to nasz stary
stacjonarny numer…Muszę pogadać z rodzicami. Zalogowałam się na Skype'a. Mama
była dostępna więc do niej zadzwoniłam. Po chwili widziałam już twarz mojej
rodzicielki.
- Nie masz mi czegoś do powiedzenia? – zapytałam
- O co Ci chodzi? – zmartwiła się
- A chłopak, Zayn Malik, coś Ci mówi?
- Margaret, możesz powtórzyć? – nie dowierzała w to co
usłyszała
Napisałam więc imię i nazwisko chłopaka na kartce i
pokazałam mamie.
- Kto to jest? – ponownie zadałam pytanie
- To Twój…brat. – wydukała
- Że co?? – wkurzyłam się
- Miał dwa latka i zaginął. Myśleliśmy, że nie żyje. Rok
później urodziłaś się Ty.
- Mamo, dlaczego dopiero teraz mi to mówisz?
- Przepraszam kochanie, ja nie wiedziałam jak Ci to
powiedzieć więc zachowałam to w tajemnicy.
- Gdyby nie moja praca nie wiedziałabym, że mam brata.
Super. – wykrzyczałam – Muszę to wszystko przemyśleć. Odezwę się za jakiś czas. Z niemałym impetem zamknęłam komputer i nerwowo zaczęłam chodzić po pokoju. Jak ona mogła mi to zrobić? Jak mogli zachować to w tajemnicy przede mną? Zayn musi się o tym również dowiedzieć. Jeszcze raz otworzyłam laptopa i wydrukowałam znaleziony wcześniej artykuł aby dać mu jutro do wglądu. Zmęczona wydarzeniami ułożyłam się do snu. Byłam bardzo ciekawa reakcji Zayna. Mojego .. brata. Znów obudziły mnie miłe promyczki słońca opadające na moją twarz. Byłam strasznie ciekawa reakcji Zayn ’a jednak złość na rodziców nadal mnie nie opuszczała. Szybko się zebrałam nie zapominając o spakowaniu wczorajszego wydruku. Gdy tylko dotarłam do miejsca pracy podałam kartkę Malik 'owi i czekałam na jego reakcję.
- Czy to jest.. czy na zdjęciu jestem ja? – spytał niepewnie bo dokładnym przeanalizowaniu kartki
- Na to wygląda … – powiedziałam
- Czy to znaczy że jesteś moją siostrą?
- Tak Zayn.. .jestem Twoją siostrą … a Ty jesteś moim bratem – spojrzałam niepewnie na chłopaka
- Eee...to głupie trochę ale… na pewno rozmawiasz z rodzicami…mógłbym ich poznać?
- Jasne! Wpadnij dziś do mnie to porozmawiamy z nimi przez Skype' a.
- Jesteś pewna? Ja…ja ich nie pamiętam …nie znam i…
Przerwałam mu.
-Jest w porządku Zayn. Jestem pewna, że chcą poznać swojego syna. Chodźmy do pracy. – przytuliłam go
PERSPEKTYWA ZAYN’ A
Ja mam siostrę, ja mam rodziców. To wszystko mnie przerasta, tak dużo się nagle pozmieniało z moim życiu. Margaret jest bardzo śliczną dziewczyną, nigdy bym nie powiedział, że jest moją siostrą. Mam w głowie tyle pytań. Ciekaw jestem jak wyglądają nasi rodzice, czy będę się z nimi dogadywać, czy pokochają mnie…
- Ej, co jest? – spytała się moja siostra
- Myślę o tym jak to teraz będzie. Czy rodzice mnie zaakceptują i pokochają. Czy Ty mnie nie odrzucisz, czy
- Stop, nie zapędzaj się z tymi pytaniami. Dziś popołudniu się wszystko okaże ale mówię Ci, że będzie dobrze.
- Dziękuję. – powiedziałem
- Ale za co?
- Za to, że mnie wspierasz siostro.
- Od tego ma się rodzeństwo. – przytuliła mnie – Chodź, idziemy dalej pracować.
WIECZOREM W DOMU MARGARET
Właśnie za chwilę mam zobaczyć moich rodziców. Ciekaw jestem tego jak wyglądają, czy mnie pamiętają. Mam do nich tyle pytań, chciałbym poznać moją przeszłość, dlaczego wychowywałem się bez rodziny. To wszystko nie daje mi spokoju.
- Zayn, chodź na górę. Zaraz będę gadać z mamą i tatą. – zawołała mnie moja siostra
- Już idę. – i podążyłem w kierunku pokoju dziewczyny
Po pięciu minutach rozmawialiśmy już z rodzicami. Są tacy kochani, Margs jest bardzo podobna do mamy, ja bardziej do taty. Z wyglądu i z charakteru. Po dwugodzinnej rozmowie byłem bardzo szczęśliwy. Mam kochającą rodzinę, siostrę. Tak wiele się zmieniło w moim życiu, na lepsze oczywiście.
- No i co się tak szczerzysz? – zapytała Margaret ale nie odpowiedziałem jej bo zadzwonił mój telefon, to Harry
- No hej stary, co tam u Ciebie? – usłyszałem w telefonie
- A pozmieniało się wiele. Jak chcesz pogadać to możemy się na mieście spotkać bo wiesz jakie są u mnie warunki.
Nagle Margaret napisała mi na kartce „Zaproś go tutaj, to też Twój dom.”
- Wiesz co Hazza, zmiana planów. Zaraz wyślę Ci adres pod którym możesz mnie spotkać.
- Czyżby jakaś nowa dupa?? – zaśmiał się
- Zamknij się już. Do zobaczenia głupku. – rozłączyłem się aby wysłać chłopakowi SMS-a i pogadać z moją siostrą.
- Czemu napisałaś, że to też mój dom? Przecież to Tobie podarowali go rodzice.
- Ale jesteś moi bratem i nie będziesz mieszkał w jakiejś dziurze. Idź sobie wybrać pokój, ostrzegam, że są nie urządzone.
- Dobrze, dziękuję.
Po 10 minutach wybrałem sobie pokój idealny. Pozostało tylko przenieść trochę moich gratów z poprzedniego mieszkania.
DWA DNI PÓŹNIEJ
PERSPEKTYWA MARGARET
Zayn, mój kochany brat, urządził się już w swoim pokoju. Jest stylowy i nowoczesny, podoba mi się. Ważne, żeby mulatowi dobrze się tu mieszkało. Robię wszystko z myślą o nim. Dziś wzięłam sobie wolne ponieważ chcę urządzić pozostałe pomieszczenia a nie chcę Zayn’ owi zawracać tym głowy. Otworzyłam więc laptopa i zaczęłam szukać mebli i farb. Czynność tą przerwał dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się żadnych gości ale poszłam otworzyć. Przede mną stał przystojny, zielonooki chłopak z burzą loków na głowie.
- Cześć, zastałem Zayn ’a? – zapytał
- Niestety nie. Jest w pracy ale niedługo powinien wrócić. Jeżeli zechciałbyś na niego poczekać to zapraszam do środka.
- Chętnie skorzystam z zaproszenia bo dawno się z tym durniem nie widziałem. – zaśmiał się chłopak
- Czyli Ty pewnie musisz być Harry, tak?
- Zgadza się. A Ty to?
- Margaret, Margaret Malik, siostra Zayn ’a.
- Że co?? – chłopakowi szczęka ze zdziwienia opadła
- Sama niedawno się o tym dowiedziałam. Jak chcesz mogę Ci o tym opowiedzieć. – powiedziałam
Zrobiłam Harry’emu herbatę i zaczęłam opowiadać całą historię. Bardzo dobrze się mi z nim rozmawiało i nawet się nie spostrzegłam kiedy nadeszła godzina 22.
- Ja już będę szedł. Mam kawałek do domu. – rzekł Loczek
- To może zostaniesz na noc, ta sofa jest wolna a już jest późno i nie ma sensu żebyś po nocy jechał do domu.
- Naprawdę?? – zadziwił się
- Tak. Po za tym przywykłam, że jest ktoś w domu a Zayn ’a jeszcze nie ma i tak trochę niekomfortowo czuję się z myślą, iż będę musiała spać sama w tak dużym domu.
- Dobrze, zostanę. I dziękuję. – chłopak mnie przytulił – Słodko się rumienisz. – uśmiechnął się
Za kilka minut leżałam już w swoim łóżku. Chciałam zasnąć lecz przyszła burza, której bardzo się boję. Zeszłam więc na dół po szklankę mleka zapominając o tym, że śpi tam Styles.
- Ej, co się tu dzieje? – zapytał zaspanym głosem
- Przepraszam bardzo, że Cię obudziłam. Jest burza i nie mogę spać więc zeszłam po mleko.
- Boisz się burzy? – zapytał
- Tak. – i pisnęłam w przerażenia gdy usłyszałam hałas
Chłopak wstał i mnie przytulił.
- Już cicho, przy mnie jesteś bezpieczna. Chodź na górę. Pomogę Ci zasnąć.
- Dziękuję.
Harry położył się cały czas mnie przytulając.
- Śpij słonko. – złożył na moim czole pocałunek
Już prawie zasnęłam gdy poczułam, że chłopak się ode mnie odsuwa.
- Zostań, proszę. Jak Cię tu nie będzie to nie zasnę. – wyszeptałam trzęsąc się ze strachu.
- Dobrze, nigdzie nie idę.
Wtuliłam się mocno w chłopaka żeby mi nie uciekł. Spaliśmy tak całą noc. Rano obudziłam się wtulona w niego. Hazza tak słodko uśmiechał się przez sen. Przesunęłam się delikatnie żeby móc podziwiać jego twarz lecz chłopak się obudził.
- Wyspałaś się?
- Tak, dziękuję Ci bardzo. – chłopak uśmiechnął się oraz palcem pokazał na swój policzek. Zbliżyłam więc do niego lecz ten w ostatnim momencie przekrzywił i moje wargi trafiły na jego. Zwykły całus zmienił się w namiętny pocałunek.
- No i teraz mogę uznać podziękowania za przyjęte.- zaprezentował rząd białych ząbków.
MIESIĄC PÓŹNIEJ
Dziś idę na kolejną randkę z Harry’ m. Na każdej mnie czymś zaskakuje. Jestem bardzo ciekawa co wymyśli teraz bo kazał mi się ładnie ubrać.
Misiaki kochane, chcę Wam powiedzieć, że Vicky do końca roku nie będzie mieć internetu więc blog pozostaje tylko pod moją opieką. Ale po nowym roku będziemy już w dwójkę ;)
Przepraszam, ten imagin powinien pojawić się już dawno ale miałam pewne problemy. No i nie jest dokładnie taki jak było zamówienie ale nic innego nie potrafiłam napisać. Jeżeli się Wam nie spodoba zrozumiem.
4 komentarze = nowy imagin
Aww... No boski , naczekałam się , ale było warto , Kocham Was i Dziękuję
OdpowiedzUsuńCherr
Czekam na kolejne imaginy. Może następny zrobisz kilku częściowy. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWow ale story! ;0
OdpowiedzUsuńNigdy bym na coś takiego nie wpadła!
Ale ona ma fajnie!
Super wynik z matury, jedzie do Londynu, okazuje się że ma brata, spotyka się z Hazzą!
Ile emocji! :-)
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
no no .. ganiany :)
OdpowiedzUsuńczkam na nn :)