Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

czwartek, 16 stycznia 2014

Louis




Louis w tym imaginie nie jest sławny



PERSPEKTYWA [T.I.]

- Co to masz? - zapytał mój kolega z roku widząc białą kopertę z moim imieniem i nazwiskiem
- Sam zobacz. - rzekłam
- Z kim pójdziesz na to wesele?
- Chyba sama. - powiedziałam i nagle wpadłam na pomysł - A może Ty pójdziesz ze mną? Tak po koleżeńsku. 
- No ale... - zaczął Louis
- Nie lubisz mnie?
- Nie o to chodzi, bardzo Cię lubię. Tylko Twoja rodzina.
- Ojciec sam mnie zachęcał żebym z Tobą poszła. - zaśmiałam się - A resztą się nie przejmuj. Idziesz ze mną, nie z nimi. Przedstawię Cię jako mojego kolegę i wszystko będzie dobrze. 
- Ok, zgadzam się. - wyszeptał
- Serio?? - zdziwiłam się
- Tak, pójdę z Tobą na to wesele.
- Dziękuję Ci bardzo. 
Cały dzień na uczelni przesiedziałam z uśmiechem na twarzy. Radość mnie rozpierała od środka. Gdy tylko wróciłam do domu zalogowałam się na Facebook'a i napisałam mojej przyjaciółce
"Louis idzie ze mną na wesele kuzyna. Zgodził się :D"
Za 10 minut pojawiła się wiadomość od [I.T.P.]
"Naprawdę?"
Odpisałam
"Tak. Sama jeszcze nie mogę w to uwierzyć."
"Bardzo się cieszę :D"
"Ja też :) Powiem mu co czuję."
"Pozostaje mi odwagi i szczęścia życzyć."
"Dziękuję :*"
Na tym zakończyła się nasza rozmowa . Powtórzyłam szybko materiał z zajęć i wzięłam się za przygotowywanie obiadu. Gdy spożywałam przyrządzony przez siebie posiłek do domu wrócili rodzice. 
- Zanim cokolwiek powiecie to ja chciałam Was poinformować, że idę z Louis'em na wesele. 
- Ale jak to? Przecież go nie znamy. - wypytywała się mama
- To jest tylko mój przyjaciel. Wiem, że go nie znacie. Ale ja jestem dorosła i będę sama decydować z kim się wybieram. 
- Dobrze, mam tylko nadzieję, że nie przyniesie nam wstydu.
- Mamo... - wkurzyłam się
- Już nic nie mówię.

PERSPEKTYWA LOUIS'A

Troszkę obawiam się tego wesela. Znam tylko [T.I.] i będę się tak czuł trochę nieswojo. Muszę jeszcze powiedzieć rodzicom o tym, że będę towarzyszył mojej koleżance z roku na ceremonii zaślubin i późniejszej zabawie. Postanowiłem zrobić to jak tylko dotrę do mieszkania. Więc gdy tylko przekroczyłem próg mieszkania rzekłem
- Muszę Wam powiedzieć coś ważnego. - zacząłem - [T.I.] zaprosiła mnie na wesele swojego kuzyna, zgodziłem się. 
- Czy Wy jesteście razem? - zapytał ojciec
- Nie, to tylko moja przyjaciółka. 
- To Twoja decyzja. Pamiętaj tylko, że masz się porządnie zachowywać i o nią dbać. 
- Dobrze tato.

KILKA DNI PÓŹNIEJ

[T.I] właśnie wysłała mi sms-a
"Powiedziałeś już swoim rodzicom o weselu?"
"Tak. I nie było źle" - odpisałem 
"To dobrze. Musimy pomyśleć nad jakimś prezentem. Masz może jakiś pomysł?"
"Moi rodzice zazwyczaj kupowali komplet pościeli."
"O, fajny pomysł."
"Serio?"
"Tak. Możemy iść w tym tygodniu kupić prezent?"
"Tak wcześnie?"
"Zostało półtorej miesiąca. Wolę mieć prezent w domu niż martwić się, że jeszcze muszę go kupić."
"Rozumiem. Pasuje Ci w piątek po zajęciach?"
"Tak :)"
"No to do zobaczenia."

DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ
PERSPEKTYWA [T.I.]

Prezent już kupiony. Oboje jesteśmy z niego zadowoleni. Teraz pozostał wybór lub zakup ubrań i jesteśmy gotowi. Dziś mam iść do domu Tomlinson'a aby przejrzeć jego szafę. Trzeba wybrać mu garnitur a podobno ma ich kilka. Okazało się, że to prawda. Przede mną wiszą cztery komplety ubrań i nie wiem na który się zdecydować.
- Przymierz wszystkie garnitury. Muszę zobaczyć jak w nich wyglądasz.
- No dobrze.
- Nie marudź tylko rusz ten zgrabny tyłeczek bo czekają nas jeszcze zakupy.
- Co? - zdziwił się
- Muszę kupić sukienkę i potrzebuję Twojej rady.
- Ok, idę więc się ubierać.
Po godzinie zdecydowaliśmy się na czarny, klasyczny garnitur bez żadnych wzorków. Trzeba tylko dokupić do niego krawat i mój partner będzie gotowy. Zakupimy go gdy będę poszukiwać sukienki idealnej a nie będzie do łatwe bo jestem bardzo wybredna. Po tygodniu chodzenia po sklepach kupiłam śliczną sukienkę w cytrynowym kolorze w czarnym paskiem. Wyglądam w niej bardzo ładnie.
- No to można powiedzieć, że jesteśmy gotowi.
- To fajnie. - chłopak się uśmiechnął - Ślicznie wyglądasz w tej sukience.
- Dziękuję. - i pocałowałam go w policzek - Przepraszam, poniosło mnie trochę.
- Nic się nie stało. Po prostu trochę się zdziwiłem.
- Ale ja nie powinnam, przecież Ty jesteś tylko moim kolegą, ja...
- No już. - popatrzył mi prosto w oczy - Wszystko jest dobrze. Zrobiłaś to w przypływie radości i się nie gniewam. Uwierz w to.
- Dobrze. - wyszeptałam
- Grzeczna dziewczynka.

MIESIĄC PÓŹNIEJ

Już jutro ślub. Troszkę się boję. Powiedzieć czy nie powiedzieć? Zaryzykować czy ukrywać się z tym i cierpieć dalej? pytałam się. Postanowiłam poprosić o radę przyjaciółkę.
- Kochana, powiedz mi. Mam zaryzykować i powiedzieć Louis'owi co czuję? Teraz się waham i nie wiem co zrobić.
- Zaryzykuj, powiedz mu. Będziesz wiedzieć na czym stoisz.
- Ale ja się boję...
- Mam to za Ciebie zrobić?
- Nie, powiem mu podczas wesela. I mam nadzieję, że nic nie zepsuję tym wyznaniem.
- Dobrze będzie. Odezwij się jak wrócisz.
- Ok, dziękuję :*
[I.T.P.] po raz kolejny mi pomogła, dzięki niej wiem, że podjęłam słuszną decyzję. Teraz pozostało mi mieć nadzieję, że nie spełnią się najczarniejsze scenariusze tej sytuacji.
- [T.I.], pora spać. - zawołała moja mama
- Tak, już gaszę światło.
Zrobiłam tak jak powiedziałam mamie ale i tak nie mogłam zasnąć. W mojej głowie był tylko on. Widziałam jego oczy, czułam perfumy tak jakby był koło mnie. Z tą myślą oddałam się w objęcia Morfeusza. Rano obudził mnie telefon. No kto śmie się do mnie dobijać o tej porze wyszeptałam.
- Halo. - odebrałam telefon
- Hej. A co Ty taka smutna? - usłyszałam
- Nie smutna tylko niewyspana. Obudziłeś mnie.
- Przepraszam. - było słychać smutek w głosie Lou
- No już, nic się nie stało. I tak mama miała mnie zaraz obudzić.
- To dobrze. O której mam po Ciebie przyjechać?
- Koło 10.
- Ok, do zobaczenia.
I dopiero gdy się rozłączył dotarło do mnie jak mało mam czasu aby się zebrać. Opuściłam więc prędko łóżko i udałam się w kierunku kuchni. gdzie czekało na mnie pyszne śniadanko. Jak tylko opróżniłam talerz udałam się do łazienki. Szybko umyłam ciało i włosy, wysuszyłam je i ubrałam luźne ciuchy ponieważ spieszyłam się do fryzjera. W salonie fryzjerskim spędzę pewnie z godzinę ale za to fryzurę będę mieć śliczną. Potem zostanie ubranie się i zrobienie trwałego makijażu. Mam nadzieję, że wyrobię się z tym w godzinę.
- [T.I.], rusz się leniu. - krzyknął mój tata
- Idę już. Fryzjer nie zając, nie ucieknie.
- Ale Ty się nie wyrobisz.
- Nie prawda, właśnie wychodzę. - i zabrałam mu kanapkę
Po 55 minutach spędzonych w fotelu moja fryzura była gotowa. Romantyczna i delikatna. Wróciłam więc do domu i zastałam tam niespodziankę.
- Louis, co Ty tu robisz? - zdziwiłam się
- Przyjechałem troszkę wcześniej. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
- Nie, gdzież by. - uśmiechnęłam się
- To dla Ciebie. - chłopak wręczył mi bukiet herbacianych róż, moich ulubionych kwiatów.
- Dziękuję bardzo.
- Nie ma za co. Śliczna fryzura.
- Cieszę się, że Ci się podoba. A teraz muszę się ubrać więc przepraszam. - i udałam się w kierunku mojego pokoju
Tam zrobiłam makijaż i zaczęłam się ubierać lecz miałam problemy z sukienką. Postanowiłam więc poprosić kogoś o pomoc.
- Mamo, przyjdziesz mi pomóc? - zawołałam
Po chwili ktoś wszedł do pokoju lecz nie była to wołana przeze mnie osoba. Poczułam męskie perfumy.
- Twoja mama jest zajęta więc przyszedłem. - usłyszałam głos Lou - W czym Ci pomóc?
- Nie mogę zapiąć sukienki.
Od razu usłyszałam dźwięk zasuwania zamka i byłam gotowa.
- Dziękuję.
- Nie ma za co, ślicznie wyglądasz.
- Dzięki.
Stanęłam przed lustrem aby ubrać biżuterię. Tomlinson do mnie dołączył. Jego osoba znajdowała się za mną, nasze odbicia w lustrze...
- Ładnie razem wyglądamy. - powiedziałam
- To Ty ładnie wyglądasz. Ja się chowam w Twoim cieniu. - rzekł brunet
- Dziękuję ale troszkę przesadzasz. Ładne masz oczy.
- Dzięki. - speszył się
- [T.I.] musimy już jechać. - dotarło do mojego pokoju wołanie mamy
- Już idziemy. - zawołałam. - Poczekajcie w aucie, pojedziemy za Wami.
Spryskałam się jeszcze perfumami, zabrałam prezent i zeszliśmy na dół zamykając za sobą dom. Po chwili ruszyliśmy aby zdążyć na czas. Louis gdy tylko mógł patrzył w moją stronę, to było bardzo miłe. Ja cały czas myślałam o tym jak to będzie gdy mu wyznam co czuję i w pewnym momencie się rozpłakałam. Chłopak to zauważył i zjechał na pobocze. Wysiadł z auta, otworzył drzwi od strony pasażera, pomógł mi opuścić auto i mnie przytulił.
- Co się stało? - zapytał zmartwiony
- Nic. - szlochałam
- No już, nie płacz. - odsunął mnie od swojego ciała i otarł łzy - No i widzisz jak ślicznie się uśmiechasz. - mówił gdy podążał w kierunku miejsca dla kierowcy
Z myślą, że wszystko będzie dobrze uśmiechałam się przez resztę drogi. Gdy tylko zaparkowaliśmy mama zaczęła wypytywać co się stało. Powiedziałam jej, że źle się poczułam ale, że teraz wszystko jest w porządku. Uwierzyła w to i nie dopytywała się więcej. Louis dołączył do mnie i złapał mnie za rękę. Dodało mi to otuchy i pewności siebie. Weszliśmy po chwili do kościoła aby oczekiwać tam na parę młodą. Po 5 minutach pojawili się. Wyglądali prześlicznie. Panna młoda miała białą, długą i skromną suknię a pan młody czyli mój kuzyn miał czarny frak. Widać było jak bardzo się kochają. Przez głowę przeszła mi myśl kiedyś będę tak wspaniale wyglądać z Lou, będziemy przyrzekać sobie wierność, miłość i uczciwość małżeńską oraz, że nie opuścimy się aż do śmierci. Wywołało to u mnie jeszcze większy uśmiech. Po zakończonej ceremonii podjechaliśmy pod pięknie przystrojony dom weselny. Po przywitaniu nowożeńców przez rodziców udaliśmy się na salę. Po wzniesieniu toastu przyszedł czas na wręczanie prezentów. Złapałam więc mojego towarzysza za rękę aby ustawił się wraz ze mną w kolejce. Mój kuzyn od razu wypytywał czy Louis to mój chłopak więc wyprowadziłam go z błędu. Powiedział mi, żebym się nie ukrywała ale ja udawałam, że go nie usłyszałam i zamieniłam się miejscem z Tomlinsonem aby złożyć życzenia wybrance żonie mojego kuzyna. Ona również wspomniała coś o relacji pomiędzy mną a chłopakiem ale również nie zwróciłam na to uwagi. Pociągnęłam chłopaka ze rękaw i zajęliśmy miejsce koło moich rodziców. Brunetowi nie podobało się to za bardzo ale nie mieliśmy innego wyjścia żeby nie musieć od razu się tłumaczyć, że nie jesteśmy razem. Choć i tak nie unikniemy tego.

DWIE GODZINY PÓŹNIEJ

Wesele już na dobre się rozkręciło a każdy z mojej rodziny wie, że Lou to tylko mój przyjaciel. Gdy była chwila przerwy przypomniało mi się, że miałam chłopakowi coś powiedzieć. Poprosiłam go aby wyszedł ze mną na pole. Zgodził się. Gdy tylko znaleźliśmy się na zewnątrz i usiedliśmy na ławce zaczęłam mówić
- Louis, ja muszę Ci coś powiedzieć. Tylko się nie denerwuj, proszę Cię.
- No dobrze, słucham.
- Bo ja się...Ty...zakochałam się.
- To wspaniale.
- W Tobie się zakochałam.
- Ale ja Cię nie kocham, jesteś dla mnie tylko koleżanką.
- Spoko, rozumiem. Wiedziałam, że tak będzie. Idź się bawić a ja idę się przejść.
- Tylko nie zrób żadnej głupoty.
- Nie powinno Cię to interesować. Przecież jestem TYLKO KOLEŻANKĄ.
- Przepraszam.
- W dupę sobie to przepraszam wsadź. Zejdź mi z oczu i to natychmiast. - powiedziałam. A moje serce krzyczało przytul mnie głupku.

GODZINĘ PÓŹNIEJ
PERSPEKTYWA LOUIS'A

Wyznanie [T.I.] bardzo mnie zaskoczyło. Ja nie wiedziałem, nie przypuszczałem, że ona może się we mnie zakochać. I jeszcze jej reakcja na to co powiedziałem. W sumie to się nie dziwię. Tylko martwię się bo jeszcze nie wróciła. Mam nadzieję, że zaraz się pojawi i jakoś się dogadamy, nadal będziemy się przyjaźnić. Nie chciałbym stracić takiej koleżanki bo jest ona wspaniałą osobą. Próbowałem alkoholem wybić sobie z głowy martwienie się o nią lecz nie udawało mi się to. Gdy sięgałem po kolejny kieliszek wódki koło mnie pojawiła się [T.I.]. Przytuliła się do mnie i powiedziała
- Przepraszam. Czy jest szansa żebyśmy dalej się kolegowali? Zależy mi na tym.
- To ja Cię przepraszam, mogłem Cię zatrzymać. I chcę dalej się z Tobą przyjaźnić bo jesteś wspaniałą osobą.
- Dziękuję.
Wesele minęło nam bardzo szybko. [T.I.] cały czas była smutna i obwiniałem siebie o to. Pozostało mi tylko mieć nadzieję, że smutek i rozczarowanie ustąpi miejsca radości, tak jak było to wcześniej.



4 komentarze czytelników = nowy imagin



I dla informacji anonima, który skomentował jeden z moich imaginów blog http://imaginy-1direction.blogspot.com/ jest mój i czasami dodaję tam coś wcześniej niż tutaj albo biorę pracę, które już dawno napisałam. 

7 komentarzy:

  1. Wspaniale ♥ Lou nawet niesławny jest super :D
    Czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy pomysł z tym ślubem :-)
    Planujesz nexta? Byłoby fajnie :3
    Nie pogniewałabym się, gdyby oni z przyjaciól zamienili się w coś więcej *.*
    Czekam na nn!

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był mój sen ;) Jeden z najgorszych koszmarów w moim przyjacielem w roli głównej :/
      Nie planowałam nexta ale mogę spróbować coś napisać ;)
      Przecież Lou jej nie kocha więc jakby mieli być parą?

      Pozdrawiam <33

      Usuń
    2. No niby się nie kochają xx Lou jej nie kocha, ale przecież wszystko jest możliwe :)
      Może ona w jego obecności zacznie zarywać do kogoś innego i Lou troszeczkę się zmieni? Achhhh....
      No nic i tak czekam na kolejny imagin :-)
      Mogę dedyka?
      Pzdr MissPotatoe

      Usuń
    3. W sumie masz rację, wszystko jest możliwe. I do Lou może dotrzeć co czuje do dziewczyny.
      I jak napiszę tą część to zadedykuję ją Tobie w podziękowaniu za pomysł :D

      Usuń
  3. Popieram osobę wyżej.
    Myślałaś o next?
    Czekam niecierpliwie, jest świetny

    Na moim blogu pojawił się Rozdział 3.
    Zapraszam.

    http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/

    . ~ Misiaczek

    OdpowiedzUsuń