Piątek 9 rano
Dziś mam pierwszy wolny weekend od miesiąca. Doszłam więc do wniosku, że pójdę na spacer do parku aby się zrelaksować.
Właśnie się obudziłam, narzuciłam szlafrok na siebie i zaczęłam myśleć co zjem na śniadanie.
Po zjedzonym musli, które wydało mi się najlepszym posiłkiem poszłam założyć krótkie spodenki, koszulę wiązaną w pasie i trampki.
Zrobiłam lekki makijaż, wzięłam torebkę, okulary przeciwsłoneczne i wyszłam w domu.
Po 30 minutach spaceru dotarłam do parku. Z racji tego, że wszystkie ławki były zajęte postanowiłam kontynuować mój spacer. I nagle trafiłam na grupę wrzeszczących ludzi i uciekającego przed nimi chłopaka. Aby nie mieć z nimi większego kontaktu postanowiłam sobie pobiegać. Samotność nie doskwierała mi zbyt długo ponieważ po chwili pojawił się koło mnie ten chłopak.
- Czego chcesz?
- A Ty nie piszczysz na mój widok? - zdziwił się
- Główka Cię przez przypadek nie boli? Słonko Ci nie zaszkodziło?
- Nie, ale to dziwne.
- Nie znam Cię człowieku. Możesz dać mi spokój.
- Nie mogę. Muszę biec z Tobą, może wtedy ten tłum mi odpuści.
- Dobra, zobaczymy czy dasz radę. - zaśmiałam się
I zaczęłam szybko biec. Po kilku minutach usłyszałam jak ktoś mnie woła
- Zwolnij, nie bądź wredna. No zaczekaj na mnie.
- Jak coś chcesz to rusz ten tyłek bo nie słyszałam połowy.
- Mówiłem, żebyś na mnie zaczekała. - złapał mnie za rękę i zatrzymał
- A po co mam czekać na Ciebie? Te dziewczyny to Twój problem, nie mój. Nie mam zamiaru ratować Ci tyłka. Mnie w to nie wrobisz Panie Nieznajomy.
- Harry jestem. - uśmiechnął się - Teraz mi pomożesz
- A ja [T.I]. Ok, biegnij za mną. Postaram się je zgubić.
Po 15 minutach byliśmy w mało odwiedzanej przez ludzi dzielnicy, którą bardzo lubiłam. Nie było szans żeby ten tłum nas tu znalazł.
- Ja Ci pomogłam. Teraz mam prośbę do Ciebie.
- Dziękuję. Co to za prośba?
- Daj mi wreszcie spokój. Uczepiłeś się mnie jak rzep psiego ogona. Radź sobie sam. Jesteś dorosły a dziewczyna ma Ci dupę ratować bo nie radzisz sobie z dziewczynami. Trzeba ich było w sobie nie rozkochiwać. - krzyczałam na niego
- To nie tak. - Hazza chciał się tłumaczyć
- Nie obchodzi mnie co tam się działo. - uspakajałam się - A teraz już idę.
- Ok, pa. I dziękuję. - słyszałam w oddali
No co ten dureń sobie wyobraża. Wysoki, dobrze zbudowany chłopak a dziewczyn się boi. Pewnie długo dziewczyny nie znajdzie.
Z ciekawości obróciłam się a Harry był za mną.
- Mówiłam Ci żebyś dał mi spokój.
- Ślicznie wyglądasz jak się denerwujesz. - zaczął się śmiać
- Takie k***a zabawne.
- Są dwa problemy. - wziął głęboki oddech - Po pierwsze dzięki Tobie nie wiem gdzie jestem. A po drugie spodobałaś mi się.
- Ty się serio źle czujesz. - teraz ja również się śmiałam - Chodź ze mną. Zaprowadzę Cię w miejsce gdzie się spotkaliśmy. Dalej ze mną nie pójdziesz.
- Ok, dziękuję. I serio mi się podobasz.
- Cicho już bądź bo się rozmyślę. - zagroziłam a chłopak zrobił głupią minę.
Po długiej przerwie powracam na bloga. Nie mam tak de facto nic na swoje wyjaśnienie ponieważ moje prywatne problemy nie powinny wpływać na bloga. Jak macie do mnie jakieś zarzuty to piszcie śmiało w komentarzach.
Bardzo Was przepraszam i mam nadzieję, że jeszcze choć troszkę lubicie mnie i to co piszę.
I jakby ktoś chciał to zapraszam Was na mojego nowego bloga o Jaśku Dąbrowskim: http://jednozdarzenie.blogspot.com/
Hahahahah "Słońce ci nie zaszkodziło?" XDDDD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, mega mi się podoba sposób, w jakim piszesz :) Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały <3
Pozdrawiam :*
Ty również tutaj? Bardzo się cieszę, że się podoba =)
UsuńJa bym coś takiego powiedziała a zazwyczaj perspektywa dziewczyny oddaje mnie, mój charakter i moje zachowania.
Dziękuję bardzo i również pozdrawiam <3
Super :) zapowiada się bardzo ciekawie. Czekam na next ♥
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba. A druga część powinna się pojawić do tygodnia =D
UsuńPozdrawiam =)