- Jesteśmy już na miejscu. Stąd trafisz do domu? - zapytałam się chłopaka
- Tak, chyba tak.
- Chyba?
- Mieszkam tu od niedawna i średnio kojarzę teren.
- To na jakiej ulicy mieszkasz?
- Wierzbowa 25.
- Spoko, wiem gdzie to jest. Mogę Cię tam zaprowadzić.
- Serio?
- Nie ku*wa, na żarty. I nie marnuj więcej mojego cennego czasu.
- Nie złość się tak. - chłopak szturchnął mnie w rękę
- Jeszcze raz mnie dotkniesz to Ci złamię tą rączkę. I jak się nie mam złościć? Jakiś palant się mnie uczepił i nie umie sam do domu wrócić. Ile Ty masz lat? Trzy, że opiekunki potrzebujesz?
Chłopak patrzył się na mnie i milczał.
- Dobra, może trochę przegięłam. - wyciągnęłam rękę w jego kierunku - Przepraszam.
- Wybaczam. A teraz chodźmy bo się nie wypłacę. - oboje zaczęliśmy się śmiać
Całą drogę do domu chłopaka czyli około 30 minut przegadaliśmy. Okazało się, że jednak jest fajniejszy niż mi się wydawało. I już wiem czemu te dziewczyny go tak goniły. Jest sławnym Harry'm Styles'em z One Direction. Taki rodzaj muzyki to nie moje klimaty. Pewnie dlatego o nich nie słyszałam. Ale nawet ładnie śpiewa. Jest w jego głosie coś takiego, co przyciąga i powoduje, że mogłoby się słuchać go godzinami.
- No i jesteśmy na miejscu.
- Dziękuję Ci bardzo. - Harry się uśmiechnął - Może wejdziesz na herbatę?
- A nie będę Ci przeszkadzać?
- Nie, chodź. - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi. Próbowałam się wyrwać ale ścisnął jeszcze bardziej moją dłoń.
Gdy weszliśmy do domu zatkało mnie. Miał tu bardzo fajne urządzone mieszkanko. Nowoczesność z elementami klasyki czyli tak jak lubię najbardziej.
- Ładnie tu.
Harry uśmiechnął się i zaprosił mnie do kuchni. Po chwili pod moim nosem pojawił się kubek z ciepłym napojem.
- Dzięki.
- Niestety nic słodkiego do herbaty nie mam. - trochę się zasmucił
- Nie przejmuj się. - próbowałam wziąć kubek w dłoń, którą wcześniej ściskał Styles lecz skończyło się to bólem - Ałłł - sykęłam
- Co jest?
- Ręka mnie boli przez Ciebie.
- Przepraszam. - zrobił minę zbitego psiaka - Do wesela się zagoi.
- Ciekawa jestem do czyjego. Na pewno nie mojego.
- Czemu tak uważasz?
- Mam swój charakterek, który Ci zaprezentowałam. A po za tym każdy chłopak jak usłyszy o mojej przeszłości to ucieka gdzie pieprz rośnie.
- Aż tak źle?
- Tak. Ale nie chcę się tym z Tobą dzielić.
- Rozumiem. - uśmiechnął się - I pokaż tą rękę. - niechętnie podałam mu dłoń. Dotykał jej bardzo delikatnie sprawdzając czy nic nie uszkodził w niej. - Wszystko jest ok. Lecz ma prawo Cię kilka dni boleć.
- Dzięki. - prychnęłam wkurzona i chciałam zabrać dłoń lecz Harry mi na to nie pozwolił
- Na prawdę mi przykro, że zrobiłem Ci krzywdę.
- Rozumiem. I nie jestem już zła. Ale musisz panować nad sobą. Mogłeś mnie połamać. - chłopak milczał patrząc w swój kubek - Ja już się będę zbierać. Dziękuję bardzo za herbatę.
- Zaczekaj! - chłopak zaczął drapać się po głowie - Czy mogłabyś...dać mi swój numer?
- Po co?
- Żebyś mogła mnie uratować jakby mnie znowu fanki napadły. - uśmiechnął się
- Ok, daj swój telefon. - gdy tylko urządzenie znalazło się w mojej dłoni wpisałam swój numer i oddałam chłopakowi. - To pa.
- Pa, pa. I dzięki jeszcze raz.
Mamy kolejną część imagina z Hazzą. W trakcie pisania wpadłam na pomysł, że będzie jeszcze jedna część. Mam nadzieję, że ta się Wam spodobała.
Pozdrawiam =D
Super ♥ czekam na next
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się spodobał =D
Usuń