-[t.i.] przecież ja go zaklepałam! - te słowa wypadły jako pierwsze z ust mojej kochanej przyjaciółki gdy tylko wysiadłam z auta
-Oh, błagam cię [i.t.p.] gdybym miała na to jakiś wpływ na pewno nie wybrałabym tego osła. - kiwnęłam na Louisa który stał obok Dannego i się wygłupiał
-Niech ci będzie, ale to oznacza koniec mojej miłości do ciebie! - powiedziała i naburmuszyła się jak pięciolatka
-Nie rób takiej miny, bo ci się zmarszczki porobią i będziesz wyglądać jak mops - posłałam jej uśmiech, który mimo złości na mnie odwzajemniła
-To co wpłynęło na twoje uczucia do niego?
-[i.t.p] nie zamęczaj tak [t.i.] pytaniami o Louisa. - do rozmowy wtrącił się Eliot, a ja w głębi duszy byłam mu w tym momencie bardzo wdzięczna - poza tym musimy już iść bo Danny się niecierpliwi, widzimy się w hotelu mała - chłopak złożył buziaka na moim policzku, a następnie z [i.t.p] poszli w stronę vana.
-Było, aż tak źle? - usłyszałam za plecami głos Tomlinsona
-Nawet się do mnie nie odzywaj! Właśnie musiałam okłamywać [i.t.p]. Jak tak dalej pójdzie skończę smażąc się w piekle. - powiedziałam po czym obróciłam się na pięcie i pokierowałam w stronę auta, równie dobrze mogłam jechać z przyjaciółmi, bo przecież zwolniło się jedno miejsce, ale wtedy wyglądałoby to podejrzanie, dlatego też musiałam męczyć się z Louisem w tej małej przestrzeni samochodowej. Byłam już zmęczona patrzeniem przed siebie, dlatego wyciągnęłam mojego tableta i zaczęłam bezcelowo sprawdzać najnowsze ploteczki o gwiazdach, jednak po niecałej godzinie i ta czynność wydała mi się nudna, nie pozostało mi nic więcej jak w końcu schować złość do kieszeni i zacząć rozmowę z Lou.
-To powiesz mi jakieś swoje dziwactwo przez które mnie od ciebie odrzuci? - zapytałam oczekując jakiejś sarkastycznej odzywki, a tym czasem dostałam normalną, najnormalniejszą odpowiedź świata
-Nigdy nie chodzę w skarpetkach, bo moje stopy się nie pocą. Jeśli zobaczę ślimaka bez skorupki to zacznę wrzeszczeć, albo co jest bardziej prawdopodobne zwymiotuję i ostatnia rzecz, boję się burzy.
-Dziwak z ciebie, jak można bać się ślimaka bez skorupki? - zaczęłam się śmiać
-A teraz ty. Jakie są twoje dziwactwa panno idealna?
-Zawszę muszę mieć o jedną rzecz wszystkiego więcej tak jakby w zapasie, bo gdy gdzieś wyjeżdżam nie muszę się wtedy martwić, że mi czegoś zabraknie. Nienawidzę wszystkich latających owadów, są one paskudne i przerażające. Odór zgniłych owoców, czy jedzenia przyprawia mnie o nudności i ból głowy.
-I ty nazywasz mnie dziwakiem?
-Dobra oboje jesteśmy dziwakami. Ale to nie wszystko, reszty dowiesz się w swoim czasie, lub przekonasz na własnej skórze.
Nagle Louis gwałtownie zahamował.
-Co się stało?! - krzyknęłam
-Opona poszła. Zadzwoń do Dannego powiedzieć co się stało i żeby się nie martwili, a ja pójdę zmienić koło. - zrobiłam tak jak nakazał mi chłopak i już po chwili stałam obok niego na dworze.
-Pomóc ci? - zapytałam niepewnie
-Przynieś latarkę która jest w szufladce pod twoim fotelem i lewarek z pod tylnego siedzenia. -
-Niech ci będzie - pomyślałam i bez zbędnej gadaniny poszłam po to o co Louis mnie poprosił.
Gdy zaniosłam mu wszystko co kazał chłopak zabrał się do zmiany koła, a ja się mu przyglądałam. Mimo nocy dobrze widziałam jak jego mięśnie się napinają pod koszulką którą miał na sobie, muszę przyznać, że w świetle gwiazd, księżyca i przydrożnych lamp wyglądał on nieziemsko.
-Na co się tak gapisz? - zapytał gdy zorientował się, że się mu przyglądam
-Na nic. - odpowiedziałam i szybko odwróciłam się i poszłam do samochodu
-Zadzwoń do Dannego, albo Eliota i zapytaj o miejsce w którym się zatrzymali. - zrobiłam jak powiedział i wybrałam numer Eliota, gdy skończyłam rozmawiać z przyjacielem przeniosłam wzrok na Brytyjczyka.
-Eliot powiedział, że wzięli ostatnie trzy pokoje i musimy znaleźć sobie coś innego. Mówił też, że niedaleko stąd widział całkiem ładną miejscówkę i mieli się tu zatrzymać ale Danny za późno się zorientował gdzie jest wjazd i pojechali dalej, a i jutro spotkamy się u nich w hotelu. Mają na nas tam czekać. - przekazałam chłopakowi wszystkie informacje od Eliota i czekałam na jego reakcję którą była głucha cisza. Ugh jak on mnie wkurzał. Gdy zobaczyliśmy napis Hotel znajdujący się po lewej stronie i zjazd prowadzący do owego budynku Louis skręcił i już po chwili wysiadaliśmy z samochodu.
-Weź tylko to co jest ci niezbędne. - powiedział łapiąc za swój plecak, a ja powieliłam jego ruch łapiąc za swój. Przeszliśmy wzdłuż holu i już na wstępie mogę powiedzieć, że nie był to jeden z tanich hoteli, był on raczej kosmicznie drogi, ale jak mus to mus, zastanawiam się tylko kto za to zapłaci.
-Dobry wieczór. - przywitała się kobieta w recepcji do której podeszliśmy - Pokój z dużym łóżkiem czy dwuosobowy?
-Właściwie weźmiemy dwa pokoje jednoosobowe. - Louis uśmiechnął się do kobiety która spojrzała na nas zdezorientowanie, ale tego nie skomentowała tylko wydała nam karty do pokoi które znajdowały się obok siebie.
-Czemu wziąłeś dwa pokoje? - spojrzałam na chłopaka, dopiero przed drzwiami mojego pokoju
-Dobranoc [t.i] śpij dobrze. Widzimy się jutro na śniadaniu - powiedział, po czym pocałował moje czoło i wszedł do swojego pokoju zostawiając mnie zdezorientowaną i zbitą z tropu na korytarzu.
____________________________________________
Hej! Wiem, dawno nic nie dodawałam, ale byłam chora i nie miałam na nic siły. Jak wam się podoba trzecia część Louisa? Jak myślicie czy [t.i.] poczuje do niego coś więcej niż obrzydzenie, a może to Lou się w niej zakocha? Jak potoczy się dalsza wycieczka przyjaciół? Co się wydarzy? Zostawcie komentarz, bo to strasznie motywuje do dalszego pisania. :)
PS. Pomyślałam, że może chcielibyście, żebym np. dodawała co tydzień nowy imagin było by to zapewne w piątki lub soboty, ale zawsze o tej samej porze czyli o około godziny 19-20. W ten sposób wiedzielibyście kiedy spodziewać się czegoś nowego mojego autorstwa. Oczywiście zostawcie komentarz co o tym sądzicie i czy podoba wam się ten pomysł.
Bedzie milosc hahah ;* czekam na kolejny ^^ i zdrowka kochana ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
Usuń