Poprzednie części tego opowiadania
-Możesz mi powiedzieć dlaczego jesteś zła? – w końcu ciszę przerwał Lou
podnosząc wzrok znad telefonu
-Nie jestem zła. – skłamałam, tak naprawdę było mi przykro z powodu tego co
powiedział przy śniadaniu
-Słuchaj [t.i.] ja nie uważam że jesteś gruba, jeśli o to chodzi. Jesteś
najładniejszą dziewczyną jaką poznałem więc się nie obrażaj
-Powiedziałam, że nie jestm zła. – syknęłam
-Dziewczyny, powiesz coś, a one od razu zrobią piekło. – wymamrotał, a ja
momentalnie zjechałam na pobocze – Co ty robisz?
-Wysiadam nie widzisz? – krzyknęłam łapiąc plecak z tylnego siedzenia
-[t.i] nie wygłupiaj się!
-Daj mi spokój, dojadę stopem.
-[t.i]! Nie denerwuj mnie dziewczyno. – dlaczego mu tak zależy przecież
nigdzie w pobliżu nie ma [i.t.bff] więc nie musi grać roli zatroskanego
chłopaka. Jednak się myliłam, van moich przyjaciół jechał prosto w naszą
stronę, przyznaję byłam skołowana bo przecież mieli być już w domach.
-Co wy tu robicie? – zapytałam gdy tylko się zatrzymali
-Eliot zapomniał zabrać swojej walizki z ostatniego hotelu.
-Mam nadzieję, że nadal ją tam mają. – powiedział chłopak wychylając głowę
zza szyby
-Jechać z wami? - zapytał Louis
-Nie no co ty, jedźcie do domu. - zaprotestował Danny, a następnie ruszyli w kierunku gdzie jechali
-[t.i] wsiadaj. - powiedział poirytowany Tommo, a ja bez słowa wróciłam na swoje miejsce, naprawdę denerwowało mnie to co powiedział, a nurtowało to z kim rozmawiał na parkingu
-Kim był ten gość z którym rozmawiałeś rano? - zapytałam dając upust swojej ciekawości
-Nikt taki. - krótko odpowiedział
-To jakaś tajemnica? - drążyłam temat
-To był mój stary znajomy.
-Może mi o nim opowiesz? Wiesz do domu jeszcze długa droga.
-Raczej nie mam nastroju na pogawędki.
-Od tygodnia go nie masz. Louis powiedz mi o co chodzi! - zażądałam i sama się zdziwiłam, no bo co mnie to interesuje
-[t.i] to nic takiego daj mi spokój.
-Okej, ja chciałam tylko wiedzieć czy wszystko jest okej. - powiedziałam i na tym skończyła się nasza rozmowa. Przez następne trzy godziny jechaliśmy w niezręcznej ciszy z radiem w tle gdy Louis zdecydował że ją przerwie
-Zjedź tutaj. Jestem głodny. - na samą myśl o jedzeniu aż mnie skręciło. Byłam niesamowicie głodna, wyciągnęłam portfel z plecaka, złapałam telefon i wysiadłam z samochodu który zaparkowałam jak jakaś pokraka więc Louis musiał to poprawić.
Gdy weszliśmy do baru szybkiej obsługi zajęliśmy stolik obok okna. Na szczęście cycata blond kelnerka która najpierw z błyskiem w oku zlustrowała Louisa od stóp po sam czubek głowy, a następnie mnie z nieukrywanym niesmakiem podeszła do naszego stolika, aby przyjąć nasze zamówienia. Wypierając fakt iż chłopak zasugerował iż powinnam jeść mniej złożyłam zamówienie którym można by było wykarmić całą armię. Lo powielił moje zamówienie, tylko że zamiast soku jabłkowego chłopak poprosił o winogronowy. Czekaliśmy na nasze dania w zupełnej ciszy.
-Znalazłem mieszkanie. - przerwał chłopak, a mnie zatkało. Jak to możliwe, że znalazł lokum podczas nieobecności w mieście
-Cieszę się.
-Ten koleś z którym rozmawiałem, to jak już mówiłem mój stary kumpel może i z szemranych stron ale zaproponował mi dach za dobrą cenę.
-Co masz na myśli mówiąc szemrane strony? - zapytałam modląc się w duchu, aby nie powiedział tego o czym myślałam.
-Ian diluje na boku. - odparł jakby to była najnormalniejsza w świecie sprawa, a mi serce podskoczyło do gardła
-Aaa, okej.
-Coś nie tak? - zapytał
-Nie po prostu zastanawiam się, dlaczego szukałeś lokum skoro mogłeś mieszkać u mnie.
-Zrozum [t.i.] nie chcę żyć na garnuszku innych. - serio Louis? Przez ten ostatni miesiąc to ja żyłam jak pasożyt bo ty za wszytko płaciłeś pomyślałam i od razu zrobiło mi się głupio.
-Smacznego - z zamyśleń wyrwał mnie chłopak, bo nasze jedzenie zostało nam podane, nie wzięliśmy jeszcze gryza a do knajpy wpadło kilku kolesi ubranych na czarno z bronią.
Momentalnie złapałam Louisa za rękę bo byłam przerażona jak nigdy. Dwóch z nich podeszło do naszego stolika i złapało Tomlinsona. Trzeci facet szybkim krokiem podszedł do nich i wycelował pistoletem w skroń chłopaka.
-No to się w końcu spotkaliśmy Tomlinson. Koniec tej zabawy w kotka i myszkę, jakieś specjalne życzenie? - obleśny grubas zaśmiał się w twarz Tomma
-Rób co chcesz ze mną, ale jej daj spokój Drake! - kiwnął na mnie głową
-O co tu chodzi?! -krzyknęłam
-Zły moment, ale wiedz że przez ten miesiąc stałaś się dla mnie kimś o wiele ważniejszym niż tylko znajomą. [t.i] ja się w tobie zakochałem. - powiedział Louis i to były ostatnie słowa jakie kiedykolwiek wypowiedział, bo Drake pociągnął za spust. Spadłam z krzesła i doczołgałam się do Louisa który jeszcze się uśmiechnął.
-Też jesteś dla mnie kimś ważnym, nie waż się zamykać oczu bo nie wiem co ci zrobię. - mówiłam dławiąc cię łzami. - Louis! - wrzasnęłam i potrząsnęłam chłopakiem -Louis nie rób sobie żartów.
*******
-[t.i] obudź się! Kochanie, to tylko zły sen. - usłyszałam głos mojej mamy, która siedziała na krawędzi mojego łóżka i głaskała mnie po głowie
-Co się dzieje? Gdzie jest Louis? Czy z nim wszystko w porządku? - zaczęłam nerwowo wypytywać swoją rodzicielkę
-Słucham? O czym ty mówisz?
-O Louisie synu twojej przyjaciółki. Gdzie on jest?
-Kochanie, on dopiero dzisiaj tu przyjedzie. A co do niego mam wielką prośbę weźmiesz go ze sobą na tą twoją wycieczkę? Żeby poznał twoich znajomych skoro ma się tutaj przeprowadzić? - zapytała kobieta, a ja byłam zdezorientowana
-Nigdzie nie jadę, pokażę mu miasto, i poznam z innymi znajomymi. Będziemy się świetnie bawić tutaj mamo. - powiedziałam
-Nie poznaję cię [t.i] ale dziękuję. A teraz zbieraj się jak nie chcesz spóźnić się na ostatni dzień szkoły - powiedziała i ucałowała moje czoło
Przez kilka minut leżałam na łóżku zastanawiając się czy mój sen był fikcją czy może przestrogą. Fakt faktem zostałam na całe wakacje w domu z Louisem i czuję, że naprawdę go polubiłam. Mam nadzieję, że z naszej znajomości wyniknie coś więcej, bo Tomlinson jest nielegalnie przystojnym, zabawnym i czarującym młodym mężczyzną który jest moim ideałem z którym nie można się nudzić.
______________________________________
Hej :) Tak oto wygląda ostatnia część Louisa. Kto by się spodziewał, że to tylko sen huh? Nawet ja nie miałam pojęcia, że tak się to rozwinie :) Tak więc mam nadzieje, że się Wam podobało, jeśli tak to zostawcie komentarz bo one bardzo motywują i nakręcają do dalszego pisania.
PS. Wesołego Alleluja!
Że sen? W życiu bym nie zgadła. Świetnie piszesz, świetny imagin, ale skoda że to już koniec. Czekam do następnego piątku na coś nowego :) Patrycja
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńNigdy bym nie pomyślała że to tylko sen.
OdpowiedzUsuńŚWIETNY ♥♥♥ czekam na następne :)
Życzę Weny oraz Wesołego Alleluja - Joanna.
Bardzo mnie cieszy, że imagin Ci się podobał. Również życzę Ci Wesołych Świąt i mokrego Dyngusa :)
Usuń