***miesiąc wcześniej***
-Hally widzisz tego, gościa? - zapytała moja koleżanka
-Tak, co w związku z tym?
-Założę się, że nie dasz rady go w sobie rozkochać.
-Ja nie dam rady?! To jakiś żart? O ile się zakładamy? - zapytałam Katy
-O zdjęcie jak byłaś mała. Pamiętasz okulary, dwie kitki i aparat na zębach. Jeśli wygrasz spalę je, ale jeśli przegrasz pokażę je całej szkole.
-Mamy umowę. - wyszczerzyłam do niej rząd białych równych ząbków, a następnie pokierowałam się w stronę chłopaka którego wskazała mi Katy.
-Mogę się przysiąść? - zapytałam bruneta
-Tak. -chłopak nawet nie podniósł głowy z nad książki, która jak mniemam musiała być szalenie ciekawa.
-Co to za książka? - próbowałam nawiązać jakąś rozmowę, nie mogę przegrać tego zakładu
-Mroczna Bohaterka. Jak masz na imię? - chłopak odłożył książkę na bok
-Hally, a ty jesteś Liam prawda?
-Zgadza się. Czemu usiadłaś ze mną, przecież ty jesteś popularna i w ogóle, a ja jestem tylko kujonem. Jak nie chcesz popsuć sobie reputacji lepiej idź. Na prawdę.
-Nie obchodzi mnie moja reputacja, mogę zadawać się z kim chcę. - posłałam mu ciepły uśmiech, zarumienił się. Może i jest kujonem, ale jest niesamowicie przystojny. - To widzimy się na angielskim. - wstałam i powędrowałam w stronę Katy. Plotkowałyśmy do końca przerwy. Na angielskim usiadłam z Liamem. Ten chłopak jest uroczy. Za każdym razem kiedy rzucałam jakimś dowcipem śmiał się, a kiedy mówiłam o nim miłe rzeczy rumienił się. Umówiliśmy się na jutrzejszy lunch. Lekcje minęły szybko i koło 17 byłam w domu. Gdy była 23 dostałam sms'a od nieznajomego numeru "Słodkich snów. Liam". Rano obudził mnie budzik, spojrzałam na godzinę i wprost spadłam z łóżka była 6:45 do szkoły mam na 8:20 ciekawe jak się wyrobię. No pięknie! Jakoś udało mi się ogarnąć i gdy jadłam śniadanie, ktoś zadzwonił do drzwi.
-Liam co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona
-Mieszkam cztery domy dalej, więc pomyślałem, że możemy iść razem. - nieśmiało się uśmiechnął
-Jasne, poczekasz chwilkę tylko dokończę śniadanie. Wejdź. - zaprosiłam chłopaka do domu
-Ale masz wypasiony dom. Bardzo ładny.
-Dzięki. - dokończyłam płatki i byłam gotowa do szkoły.
Przez dwa tygodnie, Liam i ja widywaliśmy się codziennie. Razem chodziliśmy do szkoły, odrabialiśmy zadania domowe, uczyliśmy się. Spędzaliśmy razem tyle czasu ile się dało. Byliśmy niczym Bonnie i Clyde. Zapomniałam o zakładzie, naprawdę go polubiłam. To on był pierwszym chłopakiem, który zobaczył moje zdjęcia z dzieciństwa. Naprawdę się zaprzyjaźniliśmy. Wydawało mi się, że będziemy przyjaciółmi na wieki, ale pod koniec trzeciego tygodnia coś między nami zaczęło się zmieniać. Jakby nasz przyjaźń przeradzała się w coś większego.
-Hally sądzisz, że moglibyśmy być kimś więcej niż tylko przyjaciółmi? - zapytał kiedy siedzieliśmy i znowu graliśmy w prawdę czy wyzwanie, uwielbialiśmy to robić.
-Masz na myśli bycie razem?
-Tak. To co ty na to?
-Można spróbować, ale przysięgnij, że jeśli by się nie udało to nadal będziemy przyjaciółmi.
-Przysięgam, teraz ty.
-Obiecuję, że będziemy przyjaciółmi gdyby nam się nie udało jako para. - chłopak przysunął się lekko i musnął moje wargi. Dziwne, przy nim pierwszy raz poczułam jakbym miała stado motyli w brzuchu. -Muszę już iść. Pa pa pa całusków 102.
-Widzimy się jutro?
-Jasne. - pocałowałam chłopaka w policzek i poszłam do domu. Na dobranoc dostałam od niego sms'a.
***w szkole następnego dnia***
-Jak ci idzie z bajerowaniem tego frajera? - zapytała Katy gdy tylko weszłam do budynku szkoły, byłam sama, bo Liam miał ważny wyjazd rodzinny na kilka dni. Nie wiem o co dokładniej chodziło, bo nie chciał mi powiedzieć.
-On, nie jest frajerem.
-Przestań, wiem, że się już męczysz tym zakładem. Na siłę próbujesz go usidlić. - dalej ciągnęła
-W sumie, to oficjalnie jesteśmy razem od wczoraj.
-Bardzo śmieszne. - dziewczyna wybuchła niepohamowanym śmiechem - Czekaj, ty nie żartujesz.
-Ani, trochę. Polubiłam go. Jest miły i inteligentny.
-Jasne co tylko chcesz, ale to nadal frajer i kujon.
-Nie znasz go, to nie oceniaj! - to był pierwszy raz kiedy jej się postawiłam, niesamowite uczucie
-[T.I] przecież mnie nie oszukasz. - dalej chciała mnie zagiąć i wydusić, że kłamię
-Nie mam ochoty się z tobą dalej kłócić, śpieszę się na lekcje. - poszłam w stronę sali fizycznej. Dziwnie siedziało mi się bez Liama. Gdy byłam na lunchu dostałam sms'a, że wraca dopiero za tydzień. I jak ja wysiedzę, bez niego tyle dni. Payne stał się częścią mojego życia, przez te trzy tygodnie nieźle się zżyliśmy. Odkąd nie było przy mnie chłopaka stałam się wrakiem człowieka. Naprawdę go polubiłam, można powiedzieć, że się w nim zakochałam. Jednak życie to nie bajka, jak zwykle musi pójść coś nie tak. I tym razem tak było.
***trzy godziny wcześniej (wracamy do początku)***
Jak co dnia poszłam do szkoły i jak co dnia widziałam się z Katy i jak to już miała w zwyczaju gadała o tym debilnym zakładzie.
-Przeszło ci już? I tak już wygrałaś. Rzuć tego pajaca, zanim zniszczysz do końca swoją reputację. - powiedziała
-Oddasz mi teraz moje zdjęcie? - wyciągnęłam rękę w stronę dziewczyny
-Z niechęcią, ale tak. Trzymaj. To co, po zakładzie wszystko wraca do normy i odpuścisz sobie tego śmiesznego Paynem
-Wszystko, tak jak było. Ale się cieszę, że już po zakładzie. - nie szczerze uśmiechnęłam się do koleżanki, cieszyłam się, że już po zakładzie i teraz będę z Liamem tak jak powinnam być od początku, bez żadnego zakładu. I wszystko było zgodne z moim planem, gdyby nie jeden mały szczegół Liam stał tuż za mną.
-Hally to prawda z tym zakładem? - zapytał patrząc na mnie zaszklonymi oczami
-Liam, to nie tak jak myślisz. - zarzekałam, próbowałam złapać go za rękę, jednak mi na to nie pozwolił
-Daruj sobie, to przedstawienie. Tak na prawdę udawałaś. Całą naszą znajomość?! Ja ci się zwierzałem pewnie teraz cała szkoła wie o wszystkim. Jak mogłaś?! A ja ci ufałem, jesteś nic nie warta.
-Liam poczekaj! - krzyczałam biegnąc przez dziedziniec szkolny za chłopakiem, jednak był szybszy. Wsiadł do czarnego Chevroleta Impala z 1967 i odjechał, zostawiając mnie zapłakaną.
***Po powrocie do domu***
Nie miałam ochoty jak i siły zostać w szkole, przez całą drogę do mieszkania próbowałam się dodzwonić do Liama, bez skutku.
-Liam błagam cię odbierz ten głupi telefon! - mówiłam zanosząc się płaczem do słuchawki telefonu, w której było słychać tylko włączającą się pocztę głosową - To znowu ja, dzwonię 100 raz, proszę odbierz wszystko ci wyjaśnię, proszę nie zrób nic głupiego. Liam proszę. - rozłączyłam połączenie zanim wybuchnęłam głośnym płaczem, to wszystko moja wina. Mogłam się nie zakładać. Nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi. Przez głowę przemknęło mi kilka mrocznych scenariuszy.
-Liam! - chciałam go przytulić, jednak chłopak mnie ominął i wszedł do domu.
-Słuchaj Hally, nie wiem czy mogę ci zaufać. Ale chcę wysłuchać co masz mi do powiedzenia.
-Zakład jest jak najbardziej prawdziwy, ale od momentu poznania cię nie myślałam o nim. Nie chciałam go, ale w sumie gdybym się nie założyła nie poznałabym cię. Możesz mi nie wierzyć, ale moje uczucia są do ciebie całkowicie prawdziwie szczere. A twoje do mnie?
-Nie wiem co czuję. Jeszcze przed chwilą chciałem skoczyć z mostu. Czy tak ma wyglądać miłość do drugiej osoby? Bo jeśli tak, to ja serdecznie dziękuję.
-Wybaczysz mi? - spytałam płacząc
-Nie wiem, wiem tylko tyle, że jak na razie nie będzie już tak jak kiedyś. Może w przyszłości. Ale na razie nie potrafię sobie tego wyobrazić. - powiedział po czym przytulił mnie, ale to nie było to samo uczucie co jeszcze tydzień temu. Pał od niego smutek i zawód.
-Mam nadzieję, że kiedyś będzie jak dawniej Liam. - powiedziałam.
Po tym zdarzeniu nie widziałam Liama od dwóch tygodni, ani w szkole, ani też na dworze. Słyszałam, że wyjechał do siostry. Bardzo mi go brakuje. Nadal winię się o ten głupi zakład, ale życie brnie do przodu, a ja razem z nim. Katy i ja nie jesteśmy już, ze sobą zbyt blisko. Sama przeprowadzam się za tydzień do Irlandii do cioci. Chcę wszystko zacząć od nowa, mieć czystą kartę. Może mi się uda, kto wie?
_____________________________
Więc, zakończenie nie jest happy endem, a to dlatego, że jestem przeziębiona i nie mam humoru. Myślę, że Wam się spodobało. I jak wspomniałam w poprzednim imaginie komentarze dodają powera. Więc zachęcam do zostawiania ich pod postami. Kocham Was mocno ;* CrazyMofo301
Szkoda ze nie ma happy endu ale i tak cudowny
OdpowiedzUsuńNatalia :*
Popłakałam się... Ten imagin jest nieziemski. ( Tak jak wszystkie inne, na tym blogu )
OdpowiedzUsuńCherr ♥
Twój blog został nominowany do Versatile Blogger Award :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/
Mimo, że nie happy end! To i tak mnie nie zawiodłaś :-)
OdpowiedzUsuńNajpierw wyskoczę z dziwnym pytaniem?
Znasz się na samochodach czy ten jakiś z 1967 to tak od tak sb?
Haha! ! !
Szkoda mi jej, Liama :(
Moooooże jeszcze kiedyś się zobaczą! :P
Nie planujesz nexta, no nie?
Czekam na inne imaginy!
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com