Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

sobota, 13 lipca 2013

96. Zayn (część 12)




-Niall, możemy pogadać? -rzuciłam wchodząc do pokoju, w którym siedzieli wszyscy.
-no słucham? -powiedział blondyn bez ruszania się z miejsca.
-ale yhm... -zagestykulowałam rękoma- tak na zewnątrz może, co?
-ok ok, idę. -odpowiedział wstając.- co jest? -zapytał po chwili.
-słuchaj mam problem. mam cholernie wielki problem. -zaczęłam.
-Zayn? -cichym głosem zapytał patrząc w gwieździste niebo.
-tak Zayn. powiedz mi, co ja mam robić? co on sb wyobraża? on mnie rani. bardzo rani, nie widzi tego?!
-słuchaj, znam go już jakiś czas i nigdy się tak nie zachowywał... nie wiem co mam ci powiedzieć... -powiedział bezradnie wzruszając ramionami.
-wyobraź sb, że zależy ci na kimś tak bardzo, że kiedy ona ma do cb przyjść zaciskasz pięści mocno, cieszysz się jak dziecko, skaczesz z radości mówiąc sb: 'to jest to'. promieniejesz w każdej sekundzie swojego życia. myślisz, że już wszystko bd dobrze, że w końcu doczekałeś się czegoś pięknego. i wyobraź sb to rozczarowanie, gdy się okazuje, że nie jesteś dla niej, że wszystko co powiedziała było gówno warte, nie znaczyło nic, zwykłe słowa rzucone na wiatr, nic więcej. -wyrzuciłam z sb nagle jednym tchem.- boli, prawda?
-ale... hmm... -wziął głęboki wdech, by pomyśleć co powiedzieć.- ale on nie powiedział ci czegoś takiego, on nie chce tego kończyć... po prostu może obrał złą drogę w życiu, wszedł na zły tor i trzeba pomóc mu się z niego wydostać.
-ty go bronisz?! Niall, ja widziałam w tb oparcie, a ty lejesz na jego zachowanie i jeszcze może mi powiesz, że to ja wszystko wyolbrzymiam i że przesadzam, bo przecież to jest normalnie, że chłopak, który ma niecałe 20 lat wychodzi z domu, zostawia dziewczynę z jego 4 kolegami, nie mówi gdzie idzie i wraca po 4-5 dniach z zapachem wódki, papierosów i jakiegoś picia w plenerze na kurtce... -krzyknęłam.
-nie, [t.i] nie. nie tak. po prostu jak Zayn przyjdzie teraz do domu, porozmawiaj z nim. -mówił opanowanym głosem blondyn.
-myślisz, że nie próbowałam?
-raz?
-a co, mam dzwonić do niego, kiedy on i tak nie odbierze, bo woli kolegów...? wiesz, ja chyba powinnam go zostawić. to nie ma sensu.
-dlaczego, gdy coś ci się nie uda, rezygnujesz?  -zaczął chłopak.- twierdzisz, że nie masz szans, że nie widzisz już sensu, że to wszystko mija się z celem. mówisz tak, bo przegrałaś. bo ktoś widział twoją porażkę. bo coś ważnego przepadło. nie powiodło się. nie tym razem. więc odpuszczasz.  'nie jestem w tym dobra', 'to nie dla mnie' - właśnie tak się usprawiedliwiasz, prawda? -spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem, tak, że aż ciarki przeszły mi po ciele.- nie poszło tak jak chciałaś, bo gdzieś musiałaś popełnić błąd. i ty i on. nie szukaj winy po jednej stronie. coś było niedopracowane. o czymś zapomniałaś. ale kto powiedział, że właśnie teraz masz się poddać? kto powiedział, że masz odpuścić, że to nie dla ciebie, że się nie nadajesz się do tego związku? kto stwierdził, że to było niepotrzebne i najlepszym wyjściem jest zaszycie się w swoich czterech ścianach, by przeczekać własne rozczarowanie? nie tędy droga, uwierz. chcesz być z nim nadal? działaj. chcesz to odzyskać? pracuj. chcesz w końcu stanąć na podium, jak wygrana? żyj. tak po prostu. żyj. staraj się. postaraj. -powiedział, przytulił mnie i z powrotem skierował się do domu, tym samym zostawiając mnie samą.
chyba pomogła mi ta rozmowa z Niallem. chyba doszło do mnie to, że muszę walczyć o Zayna. weszłam do domu, zrobiłam sb kawę, poszłam na górę, otworzyłam okno, wyciągnęłam telefon i wybrałam jego numer. wzięłam głęboki wdech i wcisnęłam zieloną słuchawkę. wiedziałam, że nie odbierze. byłam na to przygotowana.
-cześć kochanie, dzisiaj znowu jest jeden z tych wieczorów, gdy sb nie radzę, ale się staram. znowu stoję przy otwartym na szerokość oknie, z kubkiem gorącej kawy, luźnym swetrze i wpatruję się w gwiazdy. lubiłeś mnie taką. taką rozmarzoną, spokojną. patrzę sb w niebo, jest ciemne jak nigdy, ale mogę sb płakać. patrzeć w blask ulic, wsłuchiwać się w głuchą ciszę i pisk wiatru, szum falujących liści. popatrz razem ze mną w niebo, żyjemy pod tym samym. jesteś gdzieś daleko, a ja tutaj. ja wiem, że cb dzisiaj nie ma, ale wierzę w to, że kiedy bd, że już nie pozwolisz mi na łzy, że to ty mnie uratujesz od pękającego co dnia, serca. zbyt mało sił mam w sobie, by gonić sens. mogłabym ci powiedzieć, że jak to wszystko boli, ale... nie zrozumiesz. szepcę do cb dusząc rozpacz. tonę w barwach nocy, wspomnieniach, tym wszystkim, wyrzucam z sb łzy. mogę płakać, nie widać moich łez, nie czekam na dzień, czekam na cb, chcę tak zostać, bezczynnie, bezsilnie, smutna tak... -wydusiłam przez spływające, gorzkie łzy i rozłączyłam się. 
dopiłam kawę do końca, kubek odstawiłam na szafkę, a sama położyłam się do łóżka.

-jak jej to powiedzieć...?! [t.i], bo... nie. [t.i], przepraszam, że nie było mnie, obiec... nie. cholera... -usłyszałam nagle w pokoju.
Zayn. przyszedł. wrócił. Niall miał rację. trzeba było zawalczyć. 
leżałam w bezruchu, udając, że nadal śpię. jeszcze przez chwilę słuchałam układanej mowy chłopaka, jednak później już nie chciało mi się tego słuchać...
-może powiesz tak po prostu. bez żadnych ściem, kłamstw, co? samą prawdę...? -powiedziałam nagle siadając na łóżku.
-[t.i]...? ty nie śpisz? -zapytał zbity z tropu.
-obudziłeś mnie. więc słucham, co masz mi do powiedzenia...? -z grobową miną zadałam to pytanie.
bolało mnie to. cholernie bolało. najchętniej wtuliłabym się w jego ramiona i zapomniała o wszystkim.
-bo ja... -wziął głęboki wdech i ze świstem wypuścił powietrze ze swoich płuc.- przepraszam, że mnie nie było i że cię zaniedbywałem i wgl.
-no dobra, a czemu? Zayn, co się dzieje? masz problem?
-tak kilka... -odpowiedział siadając obok mnie na łóżku.
-no to jak się podzielisz nimi ze mną, to pomogę ci je rozwiązać. -uśmiechnęłam się delikatnie.
-a czy jest jakaś rada na moją głupotę i to beznadziejne zachowanie wb cb? -zapytał ze spuszczoną głową.
-no ale Zayn... jakaś przyczyna tego musi być, tak? 
-ja nie wiem co mi się stało. posłuchaj, robiłem to jak w amoku, rozumiesz? nie kontrolowałem tego. nie umiałem. -ściągnął bluzę.- ale teraz, jeśli bd przy mnie, to nie nawalę. obiecuję. -dotknął prawą dłonią mojego policzka. -kocham ci...
-co to jest?! -powiedziałam nagle przerywając chłopakowi.
moją uwagę przykuła jego właśnie prawa ręka, a on znów spuścił wzrok na podłogę.

____________________
cześć misiaczki! jak wam lecą wakacje? moje całkiem ok :)
mam dla was kolejną część Zayna. powrócił. ale czy na zawsze? czy znowu zrobi jakąś akcję? i co to za sprawa z tą ręką? domyślacie się o co chodzi?
liczę na wasze komentarze, bo taka mała rzecz, a daje mega power <3
~Zoombi Malik

6 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że to jakieś malinki będą czy jakieś inne ślady po dziewczynie.
    Wydaje mi się, że Zayn po raz kolejny ją okłamuje. Znowu zostanie na chwilę, a później odejdzie... :(

    Pozdrawiam, Go$ka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Świetnie piszesz ;)
    Achh to przemówienie Niallerka... Xdxd
    Bomba :3
    Co do Malika?! Wydaje mi się, iż wpakował się w naprawdę niezłe gówno :P
    Możliwe, iż ją zdradził albo...
    Albo wytatułował sb na ręce jej imię lub podobiznę i dlatego ona tak zareagowała *-*
    Było by fajnie gdyby wreszcie został, ale tak na stałe xoxo
    Czekam na nexta!

    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. przemowa Horana najlepsza:) czekam na kolejną część :D ale myślę że Zayn coś kręci i coś ukrywa. boskie *o*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział. Przemowa blondyna świetna. Zayn coś ukrywa i pewnie nie powie całej prawdy. Już nie mogę się doczekać kolejnego imagina. Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne. Najlepsza przemowa Horan'a.
    Czekan na kolejną część.
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział.
    http://all-you-need4.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy następna część ;)???

    OdpowiedzUsuń