Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

piątek, 9 sierpnia 2013

103. Zayn (część 15)



kiedy Bóg rozdawał rozum, Harry chyba stał wtedy w całkiem innej kolejce. np. po urodę, loki, głos i po te seksowne, zielone tęczówki. naturalnie, kiedy już zgarnął tamte rzeczy, wrócił się po rozum, którego niestety, ale zostało już bardzo mało, jak widać.
-panie doktorze, możemy zobaczyć się z pacjentem? -zerwałam się nagle widząc wychodzącego z sali Hazzy lekarza.
-a są państwo rodziną? -zapytał nie podnosząc wzroku znad swoich papierów.
-hmm... -wzięłam głęboki wdech.- chłopak nie ma tutaj w Polsce rodziny.
-możemy? -wtrącił Zayn.
-ale tylko na chwilę. -rzucił od niechcenia lekarz.
kiedy weszłam do sali ujrzałam tysiące kabelków, które łączyły blade ciało Stylesa z jakimiś maszynami. zielone, czerwone, żółte, białe, niebieskie... cała gama kolorów. główna maszyna, która pokazywała tętno i te inne pierdoły pacjenta, pikała co chwilę. określoną chwilę. o tyle, ile oglądałam 'dr house'a', 'na dobre i na złe', 'lekarzy' i jeszcze kilka innych filmów o leczeniu, wiedziałam, że jest dobrze, że tak powinno być.
Zayn usiadł koło chłopaka i patrzył to na mnie, to na niego.
-Harry... jak mogłeś...?! -jęknęłam podchodząc bliżej.
przeniosłam wzrok z maszyny na chłopaka. był biały jak ściana. jedynymi kolorami, innymi niż bladość jego skóry, które można było dostrzec to zielony kolor jego tęczówek oraz brąz włosów.
delikatnie złapałam chłopaka za rękę. odwzajemnił uścisk.
-przepraszam was... -wyszeptał z trudem.
na jego ciele można też było dostrzec wiele zadrapań, a także gruby, czerwony obrzęk wkł szyi.
-Harry nie masz za co, to my powinniśmy przeprosić cb... -szepnęłam dławiąc się słonymi łzami.- Zayn, zostaw nas samych... na chwilę. -popatrzyłam na chłopaka, który już po chwili znalazł się na korytarzu.
-wróciłaś do niego? -zapytał poprawiając swoje umiejscowienie obolałego ciała na łóżku Harry.
-Styles, proszę cię... nie rozmawiajmy o tym...
-nie, [t.i]. wróciłaś? -zapytał stanowczym głosem.
-tak... -odpowiedziałam zgodnie z prawdą, jednak nie umiałam przy tym spojrzeć w jego pełne bólu tęczówki.
chłopak po usłyszeniu odpowiedzi wziął głęboki wdech i zaczął po kolei wyszarpywać resztkami sił poszczególne kabelki ze swojego ciała.
-Harry, co ty robisz?! -z paniką w głosie krzyknęłam.
-nie mam po co żyć... uratowaliście mnie, ale drugi raz wa się nie uda... -mówił z coraz mniejszą siłą w głosie.
wybiegłam na korytarz i zaczęłam w niebo głosy wołać lekarza na pomoc.
za chwilę w sali zrobiło się tłoczno. mnie i Zaynowi kazano zostać na zewnątrz.

-panie doktorze, co z Harrym? -zapytałam po raz kolejny lekarza, który wychodził z bloku operacyjnego.
tak, bloku operacyjnego. niby tylko poodpinał kabelki, a tak cierpi.
-jego stan nie jest stabilny, traci dużo krwi. za chwile skończą nam się zapasy. już z pobliskiego szpitala wiozą nam kolejną część. nie wiem kiedy skończy się operacja. proszę czekać. -mówił kierując się do pomieszczenia dla personelu.
-cholera jasna... -wyjąkałam ze łzami w oczach opadając bezradnie na krześle obok Malika.
-bd dobrze, Harry to silny chłopak. ma młody organizm, poradzi sb. -przytulił mnie.

kilka godzin później otworzyły się drzwi bloku, wyszło kilku lekarzy, a za nim pielęgniarki pchające wózek z Harrym na salę.
-jak czuje się pacjent? -szybko zapytał Zayn.
-udało się opanować krwawienie, stan jest jednak jak na razie nie stabilny. życie pacjenta jest zależne od najbliższych 48 godzin... -powiedział wysoki facet w białym fartuchu, a ja momentalnie ryknęłam płaczem.- i proszę być przygotowanym na to, że jeśli w ciągu tych owych 2 dób chłopak się nie wybudzi, bd zmuszeni odpiąć go od respiratora. przykro nam, ale takie są wymogi...

-słuchaj, pasowałoby powiadomić rodzinę Harrego, chłopaków, naszych rodziców... -powiedział Zayn.
byłam tak zmęczona całą tą sytuacją, że napisałam smsa i wysłałam go opcją 'wyślij do wielu' z treścią 'szpital świętego rafała, kraków.'.
w ciągu kilku godzin zjechały się wszystkie osoby, do których sms został wysłany.
została wezwana też ochrona na całe piętro, by odpierać ataki natrętnych paparazzich czy innych pacjentów, bądź najnormalniejszych w świecie ciekawskich gapiów.

mijały minuty i godziny, a Harry wciąż był w śpiączce. wszyscy siedzieliśmy na korytarzu modląc się o zdrowie i wybudzenie dla chłopaka. modląc się o cud.
każdy co chwilę płakał i prawie poddawał się z bezsilności i bezradności, jednak w kupie siła. wspieraliśmy się nawzajem.
-powiedziałaś mamie Hazzy czemu to zrobił? -zapytał się mnie Zayn, kiedy podeszliśmy do baru szpitalnego po kawę.
-nikomu nic nie mówiłam i chyba nie zamierzam... znaczy wiesz, chło... Niall wie. tylko on. nikt poza nim... -powiedziałam przesypując cukier w cukierniczce.
-a jeśli ktoś zapyta, to co odpowiemy? -przypatrzył mi się dokładnie chłopak.
-Zayn nie wiem... nie mam siły o tym teraz myśleć. -odpowiedziałam wyciągając portfel, by zapłacić.
-ja zapłacę. -rzucił na ladę kartę kredytową i po chwili wpisywał już kod pin, po czym dodał czekając na potwierdzenie.- a może powiemy prawdę?
-tak, masz racę. -zaczęłam.- pójdę, powiem mamie Harrego, że jej syn zakochał się we mnie, jednakże ja jestem z tb i wolę cb, mimo to, że się staczasz i potrzebujesz pomocy, bo trwałeś w tym gównie i przy okazji raniłeś mnie, niż jego. Harrego, który by mnie nie skrzywdził nigdy w życiu... dlatego pani syn chciał się powiesić... -zaczęłam mówić z ironią w głosie.- no czy ty myślisz? -nagle usłyszeliśmy głośny trzask drzwi, jednak nie dostrzegliśmy kto był tego autorem.- nie dość, że ona musi pogodzi się z tym, że chciał się zabić, to mam jej jeszcze powiedzieć, że to przeze mnie?
-no w sumie masz rację... ale chyba kiedyś bd musiała wyznać prawdę. -wymruczał chłopak.
wyszliśmy z kawiarni i skierowaliśmy się do windy, na piętro. w szpitalu aż roiło się od umięśnionych facetów w kamizelkach kuloodpornych z kilkoma rodzajami broni przy sb. sprawdzali każdego, kto chciał wejść na górę. nawet nas.
-proszę, tu mamy kawę. -powiedział Zayn kładąc tacę z plastykowymi kubeczkami na krześle.
-yyy... mam pytanie. -wszystkie oczy skierowały się nagle na mnie.- gdzie jest pani Anne? mama Hazzy?
-tutaj jestem. -powiedziała kobieta wysiadając z widy z jakimś ciemnym narzędziem w ręku, jednak nie mogłam z takiej odległości i przy tak znikomym świetle, dopatrzeć się co to jest.


____________________
sie sie siema koleżanki :D
przybywam z Zaynem, którego przewiduję jeszcze max 2-3 części, nie więcej :D
bo kurde się rozpisałam z nim i stworzyłam kilku-wątkową historię :D
co do imagina, jak myślicie, co się teraz stanie? co zrobi mama Harrego? macie jakieś pomysły? sugestie?
+przypominam, swoje prośby z imaginami (kto, jaki długi, można powiedzieć o co ma w nim chodzić) proszę zostawić w komentarzach lub wysyłać na pocztę i_love_one_direction@wp.pl wpisując w tytule 'imagin' :P
z chęcią spełnimy wasze prośby :)
++dziękuję serdecznie za każde wyświetlenie (bo jest ich 1. prawie 15000 i 2. liczba ta strasznie szybko leci w górę, z czego jestem cholernie zadowolona), a także każdy komentarz (też widzę postępy w ich dodawaniu, jednakże nie osiadajcie na laurach, komentujcie dalej, dla was to chwilka, a nas wspiera i podnosi na duchu, a także daje kopa na następne imaginy, bo wiemy, że mamy dla kogo pisać)
+++jestem bardzo szczęśliwa, że od kilku dni mogę pracować z jakże wspaniałą i utalentowaną Vicky :D i bardzo dziękuję, za tak ciepłe przyjęcie jej tutaj :)

już chyba powiedziałam wszystko, co miałam :D
kocham was <3

5 komentarzy:

  1. Trochę już się namieszało w tym imaginie, ale mi się podoba i czekam na nexta:):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity :) Nie mogę doczekać się następnego jak zawsze :) Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dalej <3 Świetny po prostu piękny :D
    Zapraszam na pierwszy rozdział :)
    http://angels-demons-heaven-hell.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowity, cudowny. Czkam na nn.
    Zapraszam do mnie.
    http://czerwona-planeta-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze, mam nadzieję, że Hazza będzie żył. I ciekawi mnie co mama Styles'a miała przy sobie, może jakąś pamiątkę, ulubioną rzecz syna.

    I mam do Ciebie prośbę. Czy mogłabyś wstawić na bloga tego imagina co Ci wysłałam na konkurs?

    OdpowiedzUsuń