Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

piątek, 16 sierpnia 2013

104.Louis

Chciałam wam powiedzieć,że imagin z Niallem był jedno częściowy!!


-No,to co jedziemy?Nie daj się prosić.-zamruczał tuż przy moim uchu.
-Nie!Daj mi spokój!-warknęłam stanowczo odpychając Louisa.
Westchnął cicho zakładając ręce za głowę.Oparł się o ścianę i patrzał przed siebie.
Należało mu się!On jak nikt inny potrafi wyprowadzić mnie z równowagi.
Najpierw przystawia się do jakieś blondyny z nogami aż do nieba na moich oczach,a później zachowuje się jak gdyby nigdy nic.Byliśmy tylko przyjaciółmi-ale nie powinien tego robić.Mógł przynajmniej sprawdzić czy tego nie widzę.Chociaż gdybym dowiedziała się z ust kogoś innego,że flirtował z jakąś landryną pewnie wkurzyłabym się jeszcze bardziej.
Z drugiej strony nie powinnam się tak wściekać.Nie jesteśmy razem więc ma prawo umawiać się z kim chce i rozmawiać z kim chce nawet jeśli ta niewinna rozmowa powędrowałaby w innym kierunku.
Znaliśmy się z Louisem od ponad roku i jak na złość musiałam obdarzyć go uczuciem znaczącym więcej niż tylko przyjaźń którą on obdarował mnie.
Dzisiejszego dnia po długich namowach zgodziłam się poznać resztę jego przyjaciół z zespołu.Niby znamy się tak długo i już dawno powinnam ich znać ale to nie było takie proste.
Zazwyczaj któreś z nas nie miało czasu albo ja po prostu nie byłam gotowa.Po jego opowieściach o chłopakach dostawałam ciarek i nie chciałam przeżyć tego na własnej skórze.
-[t.i].-westchnął odpychając się od ściany-Przepraszam.-wymamrotał z miną szczeniaczka.
-Nie masz mnie za co przepraszać.-zauważyłam odsuwając się od niego-Rób co chcesz.-odparłam rozkładając ręce.
-Więc o co ci chodzi?-zdziwił się.
-O nic.-burknęłam bez emocji wzruszając ramionami-Chciałeś jechać,tak?-zapytałam podchodząc do samochodu.Otwarłam drzwi i wsiadłam do wozu.Do moich uszu dobiegło ciche marudzenie Tmlinsona ale energicznie obiegł auto i zasiadł za kierownicą.
 Lou wcale się nie odzywał,a ja też nie miałam zamiaru szybko odpuścić.Nawet jeśli spojrzał bym na mnie tymi niebieskimi hipnotyzującymi oczami.Miałam swoje zasady i dość ciężki charakter,a Louis dobrze o tym wiedział.  
Widziałam,że jest mu ciężko.Nie miał zielonego pojęcia o co mi chodzi.Byłam zła bardziej na siebie niż na niego.Obrażanie się na przyjaciela za to,że gawędził z inną dziewczyną nie było powodem do kłótni.Tak mi się zdaje.
Kilka minut później znaleźliśmy się na podjeździe kompleksu chłopców.Louis zgasił silnik i wyszedł z samochodu.Nie zwlekając zrobiłam to samo.
Nie ukrywałam zdenerwowania.W końcu jeśli mnie nie polubią moja znajomość z Louisem może się szybko skończyć,a tego bym nie chciała.Nie wytrzymałabym choć by jednego dnia bez niego.
Louis wyjął pokaźny pęk kluczy z kieszeni spodni i przekręcił zamek w potężnych drzwiach.Cicho zaskrzypiały.
Uderzyło nas przyjemne ciepło dochodzące ze środka domu.Nie ukrywając,byliśmy strasznie zmarznięci.Lou pomógł mi zdjąć kurtkę po czym razem ze swoją zawiesił ją na wieszaku.Po pokaźnej ilości ciepłej odzieży na nim wiszącej można było się domyśleć iż wszyscy domownicy są w domu.
Miałam skrytą nadzieję,że ich nie będzie.
Weszliśmy w głąb domu do salonu.Pomieszczenie wydawało się przytulne ale w nowoczesnym stylu.Każdy mebel był inny ale na swój sposób pasował do reszty.Ściany w odcieniu jasnego beżu idealnie komponowały się z ciemnymi panelami na podłodze tworząc idealną spokojną harmonię.
-Podoba ci się?-zapytał pod ekscytowany Lou.W domu było tak cicho,bałam się odezwać.Skinęłam tylko twierdząco głową przelotnie patrząc na przyjaciela.
W pewnym momencie usłyszeliśmy hałasy dochodzące z góry,a później galopem cała czwórka zbiegła na dół do salonu potykając się o własne nogi.Lou pociągnął mnie łapczywie do tyłu żeby na nas nie wpadli. 
Obserwowałam tę bandę z szeroko otwartymi oczami. 
Jeden z nich pobiegł prosto do kuchni,a reszta rozsiadła się wygodnie na kanapie lecz po jakiś paru sekundach rzucili się na pilota który bezbronnie leżał na stoliku. 
-O cześć Louis!-zauważył nas blondyn trzymający w rękach masę ciastek,cukierków i żelków-Jak się masz jestem Niall.-przywitał się wyciągając ku mnie rękę i wszystko co do tej pory trzymał runęło na ziemię ale on zbytnio się tym nie przejmował-Ty pewnie musisz być [t.i]? Louis cały czas o tobie nawija,jaka to ty jesteś piękna,zabawna i w ogóle ale...nie pozwolił nam ci o tym mówić.-zaśmiał się.Spojrzałam rozbawiona na Tommo który zalał się rumieńcami,a na jego twarzy malowała się złość na przemian ze wstydem.  
-Chłopaki patrzcie kogo w końcu przy prowadził Louis!-blondyn zawołał do zgrai zajmującej kanapę,a sam zostawiając bałagan który zrobił znów udał się do kuchni.
-Cześć jestem Liam.-podał mi rękę gdy już przepchał się między chłopakami.  
-Je-jestem Za-yn.-za jąkał się brunet z czekoladowymi oczami.Lekko się zarumieniłam. 
-Oh...błagam cię.-wyśmiał go najwyższy z nich z burzą loków na głowie-Jestem Harry.Miło mi.-przywitał się z szarmanckim uśmiechem na twarzy-Nie mogliśmy się doczekać kiedy Lou postanowi cię z nami poznać ale muszę przyznać,że było warto trochę poczekać.-odparł mierząc mnie wzrokiem. 
-To nie wina Louisa tylko moja,że tak długo zwlekałam z odwiedzinami.-wyjaśniłam z uśmiechem na twarzy. 
-Nie ma sprawy!-dobiegło nas wołanie z kuchni-A tak a pro po mógłby mi ktoś pomóc,bo się zaklinowałem?-dokończył błagalnym tonem głosu.Liam i Louis ciężko westchnęli tak jak by to nie był pierwszy raz i ruszyli z odsieczą zostawiając mnie razem z Harrym oraz Zaynem. 
Zapadła niezręczna cisza którą przerwał Harry.Objął mnie ramieniem i rzucając Zaynowi zwycięskie spojrzenie za proponowała abym usiadła.   
Chwilę później Louis i Liam wrócili też zajmując miejsca na kanapie,a następnie cichą jęcząc z bólu ociężałym krokiem doszedł Niall.Rozłożył się wygodnie na jednym z foteli głośno wzdychając. 
Cała czwórka zasypała mnie masą pytań,opowiadali różne historie oraz czekali na to samo z mojej strony.Na początku byłam trochę skrępowana na to miast chłopcy zachowywali się tak jak by znali mnie od zawsze,a nie od niecałych dwóch godzin.Miło  ich strony.  
Od czasu do czasu zerkałam na Tomlinsona który czasem włączał się do rozmowy,speszony odwracał wtedy wzrok. 
Takie chwile dawał mi żmudną nadzieję na to,że Lou czuje podziela moją sympatię ale później zazwyczaj zachowywał się tak jak zwykle i podrywał każdą panienkę którą spotkał raniąc mnie jeszcze bardziej swoją obojętnością oraz ignorancją.  
Tomlinson postanowił iż odwiezie mnie do domu.Pożegnałam się z chłopakami i poszłam ubrać kurtkę w czasie gdy Louis czekał już na mnie w aucie.Był dziwnie rozdrażniony i chyba już nie mógł się doczekać kiedy sobie pójdę. 
Otworzyłam drzwi kiedy usłyszałam za sobą głos Harrego. 
-Wpadniesz do nas jutro?-zapytał tym za chrypniętym głosem. 
-Jeśli Louis przestanie dąsać się jak mała dziewczynka,to raczej tak.-odpowiedziałam z uśmiechem. 
-Mam nadzieję.-szepnął całując mnie policzek.Lekko się za rumieniłam i wyszłam przez drzwi które wcześniej otworzyłam. 
-Czemu jesteś taki zły?-zapytałam w końcu gdy staliśmy pod moim domem. 
-Nie jestem.-zaprzeczył oschle. 
-Obrażony.-poprawiłam się z ironią.Lou wzruszył ramionami i tyle było po jego odpowiedzi.Nie chciało mi się dłużej z nim siedzieć.Otworzyłam szybko drzwi i wyszłam z auta,szybkim stanowczym krokiem idąc w stronę drzwi. 
-Zaczekaj!-zawołał za mną dorównując mi kroku-Przepraszam.Nie chciałem ale...-nagle przerwał. 
-Ale co?-ponagliłam go-Louis powiedz mi w reszcie o co ci chodzi,bo nie umiem połapać się w tych twoich huśtawkach nastrojów!-wybuchnęłam z bulwersowana. 
-Widziałem jak Harry cię pocałował.-wydukał pod nosem nie patrząc na mnie. 
-W policzek.-zauważyłam schodząc na niższy ton-O to się wkurzyłeś?-zapytałam lekko rozbawiona łapiąc go za podbródek aby na mnie spojrzał. 
-To straszny babiarz,a ty zasługujesz ta kogoś lepszego.Harry to mój przyjaciel i traktuję go jak brata ale ty też nie jesteś mi obojętna i nie chciałbym abyś cierpiała przez niego.-wyjaśnił na jednym oddechu. 
-Nie jestem ci obojętna?-zapytałam z nadzieję. 
-Nie jesteś.Nigdy nie byłaś.-odparł gładząc mój policzek.Zbliżył swoją twarz do mojej,a nasze usta dzieliło za ledwie kilka centymetrów.Nie wahając się ani chwili dłużej delikatnie musnął moje usta.Trochę zdziwiona takim obrotem sytuacji odwzajemniłam pocałunek. 

***
Mam nadzieję,że wam się spodoba. 
Ogólnie to imagin miał być inny ale w ostatniech chwili zmieniłam zdanie i napisałam coś takiego. 
Liczę na wasze komentarze,bo dla was to krótka chwila,a dla nas znaczy o wiele więcej niż myślicie :) 
Dziękuję jeszcze za aż dwie nominacje do Libster Awards.Jesteście cudowne! 
Kocham was Vicky :)












2 komentarze:

  1. Super imagin. Lou zazdrośnik ;)
    Nie mogę się już doczekać kolejnego. Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super Imagin z Lou <3
    Tylko ten czerwony trochę mi dał po oczach popalić :P
    *Czemu nie dodacie obserwatorów ?*
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń