Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

środa, 1 maja 2013

72. Niall



-no świetnie. zgubiłam się, a do tego mam w torbach jakieś dziecięce zabawki i pieluchy. super. -powiedziałam opadając wkurzona na ławkę.- no i jeszcze telefon się rozładował. fajnie.
byłam wściekła na wszystko i wszystkich. jak mogli ode mnie odejść? jak ja ich znajdę w tak wielkiej galerii?! jeszcze kurde telefon mi padł. no uwielbiam takie sytuacje...
w końcu zachciało mi się pić, a nie miałam ze sb żadnej wody, ani niczego, czego mogłabym się napić. no chyba, że mleko dla dzieciaków w proszku...
zauważyłam automat z napojami kilka kroków ode mnie, więc postanowiłam udać się do niego. po drodze wszystkie te gadżeciki i pieluchy włożyłam do swojej wielkiej torby, żeby nie zrobić sb wstydu. stałam przed automatem. popatrzyłam na bok, na soki do wyboru. chyba wezmę cappy pomarańczowe. złapałam się za kieszeń. brak drobnych. druga - to samo. tylne również były pozbawione monet. wygrzebałam z samego dna torby portfel z nadzieją, że tam znajdę choć 2.50 drobnych. taaa... wszystkie drobne poszły na automat dla [i.t.b]. boże czy ci ludzie nie mogą pomyśleć trochę i zrobić też automat na banknoty?! no gdzie to takie mózgi... bez sensu.
-fuck! -powiedziałam głośno sama do sb kopiąc przy okazji automat.
-ej spokojnie... -powiedział jakiś męski głos.
odwróciłam się.
-to było do mnie? -zapytałam chamsko.
-no a czy ktoś inny w pobliżu kopie automat? -szybko odpowiedział pytaniem na pytanie chłopak z kapturem na głowie.
-no ale jakbyś nie miał drobnych, a chciałoby ci się pić, to chyba też byś był wkurzony, nie?
-proszę. -chłopak wyciągnął kilka monet, wcześniej wygrzebanych z portfela, w moją stronę.
-a w życiu...! nie znamy się, a ja od cb pieniądze bd brała... -zbuntowałam się szybko.
-no przestań, weź. odwodnisz się na moich oczach i później bd miał cię na sumieniu. -zaśmiał się chłopak.
-wiem jak zrobimy. -wyciągnęłam dychę z kieszeni.- rozmień mi to na pół.
-boże, jaka ty jesteś uparta. co chcesz do picia? -zapytał szukając pieniędzy chłopak.
-cappy pomarańczowe. -odpowiedziałam, a chłopak bez niczego podszedł do automatu i wrzucił kilka monet, a już po chwili trzymał przede mną butelkę soku.
-proszę. -powiedział z wielkim uśmiechem.
-yyy... miałeś mi rozmienić, a nie kupować. to chyba ty jesteś uparty. -powiedziałam.
-a przestań. -machnął ręką chłopak.- tak wgl to Niall jestem.
-[t.i], miło mi. -powiedziałam z lekkim drżeniem głosu.- dobra, to może jako rekompensatę za ten sok, to chodź na jakieś ciastko, co?
-ufff, dobrze, że powiedziałaś ciastko, a nie kawę. -zaczął się śmiać, a po chwili ja sama do niego dołączyłam.
chłopak cały czas był w kapturze. nie żeby mi to jakoś bardzo przeszkadzało, ale nawet nie wiem jaki miał kolor włosów, o oczach już nie mówiąc. ciekawiła mnie jego twarz. wgl on był taki tajemniczy. niby bardzo odważny, zadziorny, ale tajemniczy.

-usiądziemy tam? -wskazał palcem.
-no jak chcesz, choć ja personalnie wolę centrum, a nie jakieś obrzeża, no ale ok, pójdę ci na rękę. -uśmiechnęłam się i zaczęłam iść w kierunku naszego stolika.
-to co bierzemy? -zapytał chłopak.
-weź coś wybierz, jestem zdana na cb.
-dobra. to poproszę to i to po dwa razy. -pokazał jakieś dwa desery z karty kelnerce, po czym zwrócił się do mnie.- niespodzianka, mam nadzieję, że bd ci smakować.
-no zobaczymy. -uśmiechnęłam się.- słuchaj, mam yyy... prośbę?
-jaką? -posłał mi pytające spojrzenie.
-chciałabym, żebyś ściągnął kaptur. wiem, może to śmieszne, ale...
-słuchaj, z chęcią bym ściągnął, ale moje fanki mnie stratują, a cb przy okazji.
-co? jakie fanki? -wybuchłam śmiechem, a chłopak odchylił na momencik kaptur do tyłu tak, że mogłam zobaczyć kim jest.
-ale proszę, nie rób sensacji. ok? chcę poczuć się choć przez chwilę, jak normalny człowiek. -powiedział smutnie.
byłam zszokowana. Niall Horan ze mną w kawiarni na ciastku... o boże! o kurczaczki z kfc...!
-nie no ok, ok. spokojnie. -odpowiedziałam mu końcówką normalności, która we mnie została.

-proszę i smacznego życzę. -powiedziała kelnerka stawiając nasze zamówienie na stoliku.
-dziękujemy. -odparliśmy wspólnie.
-no i jak? smakuje? -zapytał po chwili chłopak.
-powiem ci, że całkiem smaczne, tylko problem mamy...
-jaki?
-tu tyle tego jest, że w życiu nie zmieszczę tego w żołądku... -zaczęłam się śmiać, a po chwili poczułam jak coś mnie uderza.
to był kawałek ciasta z bitą śmietaną.
-no chyba żartujesz. co ty zrobiłeś? -zapytałam z grobową miną.
-rzuciłem w cb ciastem? -odpowiedział pytaniem na pytanie, a ja widziałam, że był wystraszony.
-zabiję cię! zginiesz! -powiedziałam i teraz to ja rzuciłam w niego kawałkiem deseru.
-przepraszam, że przerywam, ale to jest restauracja, a nie jakaś bawiarnia. -powiedział wkurzony facet.
wydaje mi się, że był to szef kawiarni.
-yy... tak tak, już się zbieramy. proszę, pieniądze. -powiedział chłopak wręczając mu banknot, a facetowi aż oczy błysnęły, bo tak duży napiwek dostał.
-dziękuję i zapraszam ponownie. -mówił już trochę milej.

-gdzie idziemy teraz? -zapytał chłopak.
-nie wiem, chodź na dwór, co? -zaproponowałam, a już po chwili byliśmy na miejscu.- kurde, zostawiłam kurtkę w aucie... zimno...
-proszę, masz moją. -pospiesznie rozebrał się chłopak.
-dziękuj...
-ooo! [t.i]! wreszcie! a telefon to ty masz? masz, no ale żeby odebrać, to nie łaska. ledwo cię z oczu spuścić, a ty już na chłopaków idziesz... boże, co za dziecko... -usłyszałam moją mamę.
-oho, sorry Niall, ale ona tak zawsze, więc się nie przejmuj. -szepnęłam do chłopaka.
-rozumiem. -zaśmiał się.
-chodź, jedziemy już. -krzyknęła mama i poszła w stronę parkingu.
-słuchaj Niall, ja muszę już iść, dzięki za kurt...
-nie, weź ją. jak bd w domu, sprawdź lewą kieszeń. -powiedział tajemniczo chłopak zakładając kaptur na głowę.
-yy... no dobra. cześć. trzymaj się.
-cześć. -musnął mnie w policzek i chwilę później jego sylwetka zgubiła mi się w tłumie innych przechodniów.

mama wjechała do garażu, a ja od razu sięgnęłam do lewej kieszeni kurtki, tak jak kazał mi chłopak. poczułam kawałek papieru. wyciągnęłam. na kartce widniało 9 cyfr napisanych niezgrabnie, prawie w poziomie... obok numeru było narysowane małe serduszko, a w środku niego napis 'call me mabye :*'. rozpłynęłam się. 

na specjalne życzenie Olki S.
pozdrawiam :)

2 komentarze:

  1. Podoba mi się. Co ja mówię nawet bardzoo mi się podoba! :)
    czekam na kolejne imaginy!
    zapraszam też do mnie:
    http://maly-motyl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń