-słuchaj Dan, musimy się spotkać. -powiedziałem jadąc autem pod jej dom.
-ale teraz? przecież jakąś godzinę temu się widzieliśmy. wiem, że tęsknisz, ale bez przesady. -zaśmiała się.
-nie... znaczy... za 5 min bd pod twoim domem. -rzuciłem i rozłączyłem się szybko.
wziąłem głęboki oddech i zapukałem do drzwi.
-no cześć. -powiedziała chcąc musnąć mnie w policzek, jednak odsunąłem się, by tego uniknąć.
-musimy pogadać. nie zaprosisz mnie? -skinąłem głową w kierunku domu.
-wejdź... -odpowiedziała cicho i otworzyła drzwi, bym mógł wejść.
-Dan, posłuch...
-nie chcesz ze mną być, tak? -wyprzedziła nawet moje myśli tym pytaniem.
-skąd wiesz? -odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-bo od kilku dni jesteś nieobecny. baa, może nawet kilku tygodni. powiedz mi tylko czemu chcesz mnie zostawić? -słyszałem jej drżący, momentami łamiący się głos.
zrobiło mi się przykro, bo osoba, z którą byłem tyle czasu płacze teraz przeze mnie. to jest ciężka sytuacja i okropny widok.
-poznałem inną dziewczynę. przepraszam Danielle, ale nie chcę cię oszukiwać. wiem, że to zabolało, ale lepiej, że powiedziałem ci to ja, niż jakbyś zobaczyła nas gdzieś razem. dla mnie też jest to ciężkie, bo kocham dwie osoby na raz. jednakże moja babcia mawiała, że jeśli jest się z jedną osobą, a pokochało się drugą, to należy wybrać tę drugą, bo gdyby ta pierwsza była tą jedyną, to nie zakochałbyś się w tej drugiej. -poczułem jak oczy mi wilgotnieją, ale wziąłem parę głębokich wdechów i zachowałem się po męsku, nie płacząc.- nie chciałem cię ranić, ale też chciałem być szczery. wybaczysz mi to?
-Liam posłuchaj... -otarła swoje łzy, które spływały jej gęsto po policzkach.- poznałam cię jako świetnego chłopaka, jako dobrego chłopaka. i tak teraz postąpiłeś. boli mnie to, bo myślałam, że to związek na dłużej albo ten ostatni, ale jeśli to ma cię uszczęśliwić, to idź... wybaczę ci to. możemy nawet zostać znajomymi, bo przyjaciel to zbyt wielkie słowo, nie potrafiłabym... -rozkleiła się na całego, a ja przytuliłem ją po raz ostatni.
-dziękuję ci Dan. -po czym cmoknąłem ją na pożegnanie w czoło i wyszedłem.
no nie było aż tak źle. myślałem, że bd się talerze trzaskać, wazon, jakaś jej histeria, nasza wielka kłótnia, łzy, krzyki. zdziwiło mnie to, że tak spokojnie pozwoliła mi odejść. przecież ona była zazdrosna nawet o fanki, których muszę dotknąć przechodząc gdzieś, albo żeby zrobić sb z nimi zdjęcie. dziwne.
*z twojej perspektywy*
siedziałam na parapecie i patrzyłam się bez jakiegoś większego celu na ulicę. patrzyłam na tych wszystkich ludzi, którzy wracali z pracy lub do niej szli, na dzieci wracające ze szkoły, na pary zakochanych, na stare panie i panów idących wolnym krokiem na spacer. moją uwagę przykuło srebrne audi, które podjechało pod mój dom, a po chwili wyszedł z niego on. on, tzn. Liam Payne.
po co on tu znowu przyjechał? pewnie bd mnie przepraszał i wgl... a ja przecież potrzebuję czasu.
dzwonek do drzwi. udawałam, że nie ma mnie w domu.
-[t.i]! otwórz! wiem, że jesteś w domu! -nagle usłyszałam.
-Liam, ja potrzebuję czasu, nie chcę teraz z tb rozmawiać. ty jesteś z Danielle, chcę się zast... -nie skończyłam, bo chłopak złapał mnie w pasie i szybkim ruchem przyciągnął mnie do sb, tym samym wpijając się w moje usta namiętnie.
o dziwo, nie broniłam się. a w sumie wręcz przeciwnie - chciałam tego.
właśnie w tym momencie mogłam po raz pierwszy poczuć jego smak. od dawna o tym myślałam.
-Liam, ale nie możemy... -nagle ocknęłam się, kiedy chłopak powędrował ze mną na kanapę i powoli zabierał się za moją bluzkę.
-bo? -zapytał zdenerwowany i rozczarowany z zaistniałej sytuacji.
-bo masz dziewczynę? -odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-dzisiaj rozstałem się z Dan. -wyszeptał składając delikatne pocałunki na mojej szyi.
-serio? -byłam strasznie zdziwiona, bo przecież jeszcze kilka godzin temu Niall powiedział, że to zaszkodziłoby jego karierze...
-no serio. czemu niby miałbym cię okłamywać? -odskoczył ode mnie, jakby się oparzył.
-no np. dlatego, że gadałam ostatnio z Niallem i powiedział, że zmiana dziewczyny mogłaby zaszkodzić twojej karierze.
-widziałaś się z Horanem?
-a nie mogę? -ponownie odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-i gadaliście o mnie? o tb? w sumie o nas? -nagle jego oczy powiększyły się bardzo i zauważyłam w nich iskierki złości.
-no tak. chciał ze mną pogadać. wytłumaczyć mi to wszystko, pomóc zrozumi...
-po cholerę on się miesza w nieswoje sprawy?! -warknął i odsunął się na koniec kanapy.
-ale Liam, bez niego nic by nie wyszło. może teraz nie wpuściłabym cię wgl do domu. bo popatrz na to z mojej perspektywy, spotykasz się ze mną, wręcz zarywasz do mnie, a masz dziewczynę. no to, ej, chyba coś nie tego, tak...? -przysunęłam się do niego i ostrożnie go dotknęłam.- długo bd jeszcze taki obrażony? -uśmiechnęłam się i wyczekiwałam na odpowiedź chłopaka.
Dalej!!! Super jest!!! <33 Zapraszam do mnie--->http://imaginyodmajki.blogspot.com/ <---To mój blog i moich koleżanek, zajżyj proszę, to dla mnie ważne :*
OdpowiedzUsuń/Mrs Payne xx.
PS. I komentuj oczywiście ;)
Usuńfajny! <3
OdpowiedzUsuń