Wybiegłam z domu. Byłam cała zapłakana. Czułam, jak makijaż spływa mi po policzkach. Tusz miesza się z pudrem. Błyszczyk całkowicie zszedł i nie uwydatniał już moich malinowych ust.
-Cześć, jestem Harry, mogę się dosiąść? -zapytał nieznajomy chłopak z burzą loków na głowie.
-Jasne. -odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.- Mam na imię [t.i].
-Miło mi. -rzucił siadając.- A co taka ładna dziewczyna jak ty, robi tutaj sama? -zapytał po chwili i przeszył mnie na wskroś swoim czarującym wzrokiem
-Mogę zapytać o to samo. -odpowiedziałam mu lekko zawstydzona, bo nie chciałam przyznawać się, że nie mam chłopaka.
-Ale ja zapytałem pierwszy. -zaśmiał się.- A poza tym, to kobiety mają pierwszeństwo.
-Jaki dżentelmen się znalazł. -uśmiechnęłam się.- Siedzę tu sama, bo po prostu nie mam z kim przychodzić. -powiedziałam już mniej wesoło i tym samym spuściłam wzrok na podłogę.
-To od dziś ja będę twoim towarzyszem. -powiedział chłopak łapiąc mnie delikatnie za rękę.
Biegłam przed siebie. Mijałam ludzi, którzy dziwnie się na mnie patrzyli. Pewnie byli zszokowani moim wyglądem, no bo cóż, nie łudźmy się, że normalnym jest to, iż w biały dzień po ulicach biega jakaś dziewczyna z rozmazanym make-up'em i w samej koszulce, która ledwo zakrywa jej tyłek. Trącałam niektórych z nich, jednej starszej pani rozerwałam nawet torebkę z zakupami, ale nie byłam w stanie pomóc jej tego zbierać. Miałam zbyt wiele własnych problemów.
Czekałam na niego na umówionej ławce w parku. Dochodziła godzina spotkania. Dosłownie 2 minuty po tym, zauważyłam Harry'ego idącego z bukietem fiołków w moją stronę.
-To dla ciebie. -powiedział chłopak wręczając mi kwiaty i delikatnie, a zarazem nieśmiało, muskając mój policzek.
Było to pierwsze nasze tak bliskie spotkanie. Taki minimalnie dzielący nas od siebie dystans. Czułam jego zapach. Był świetny. Dwie wody kolońskie zmieszane ze sobą. Pewnie dla uzyskania lepszego zapachu.
-A z jakiej okazji to? -zapytałam wskazując na kwiaty.
-Hmm... Z takiej, że zakochałem się w tobie i jeśli zgodzisz się, to chciałbym żebyśmy zostali parą. -powiedział patrząc mi prosto w oczy.
Te jego zielone tęczówki hipnotyzowały mnie. Pod ich wpływem stawałam się, jakby zaczarowana. Byłam inna. Można było we mnie znaleźć całkiem inną mnie. Nie tą samą [t.i] co zawsze, tylko inną wersję. Może lepszą. Tak, chyba lepszą, bo zakochaną. Też od razu coś pociągnęło mnie do tego chłopaka. Nie to, że lecę na wygląd, bo patrzę na to, co jest w środku. I Harry właśnie spodobał mi się za to, kim jest, a nie jak wygląda. Przy czym nie oszukujmy się, był cholernie seksowny i mógł mieć wiele dziewczyn. Włosy, które miały ciemną barwę i które kręciły się w niesforne loczki, zawsze były starannie ułożone i spryskane lakierem. Pachniały świeżością, bo pewnie mył je codziennie. Oczy, te zielone tęczówki, o których już mówiłam, były przecudowne. Idealne. Mogłam patrzeć w nie godzinami. No i te dołeczki, które przyszło mi podziwiać bardzo często, bo chłopakowi uśmiech nie schodził z twarzy.
-Hej, uważaj jak chodzisz! -usłyszałam za sobą głos jakiegoś faceta po 40, który został potraktowany z bara.
Nic na to nie odpowiedziałam. Nie miałam siły na to. W ogóle nie wiem, jak mogłam biec, a nie przebiegłam kilku metrów, a pewnie dystans sięgający granicami kilometra. Nie umiem tego wytłumaczyć. Skąd w ludziach tyle mocy i siły, kiedy są zagrożeni lub kiedy nie chcą czegoś widzieć albo uciekają od problemów?
Świętowaliśmy rocznicę naszego związku. A ściślej mówiąc - mieliśmy świętować, bo Harry nie pojawił się u mnie w domu. Dzwoniłam do niego kilka razy, ale odzywała się tylko sekretarka. Pomyślałam, że to jakiś żart i pewnie za chwilę zjawi się u mnie w domu z jakimiś kwiatami i bombonierką.
-Dobry wieczór. Czy mam przyjemność z panią [t.n]? -usłyszałam w słuchawce telefonu, który odebrałam z nadzieją, że to Harry.
-Tak, a o co chodzi? -zapytałam zdenerwowana i wystraszona.
-Czy mogłaby odebrać z komisariatu swojego chłopaka, ponieważ nie ma on innych osób, by mogły to zrobić?
Że co? Harry'ego z komisariatu?! Mojego Harry'ego? To musi być jakaś śmieszna pomyłka. Albo po prostu chce zbudować napięcie. Ja przyjadę, a on będzie czekał na mnie przy kolacji i świecach.
-Tak, już jadę. Proszę podać adres. -powiedziałam i po chwili wsiadłam do auta, by skierować się po Stylesa.
Zaczął padać deszcz. Zaczęła się ulewa. Nie dość, że cały mój makijaż spłynął od łez, to jeszcze teraz mam przemoczone włosy i koszulkę. Wyglądam jak bezdomna.
-Czy ty oszalałeś? Harry?! Jak mogłeś mieć przy sobie to białe gówno?! -zaczęłam krzyczeć na chłopaka, kiedy tylko dowiedziałam się o co chodzi i wyszliśmy na zewnątrz.
-Obiecuję, że nigdy już mnie z tym nie zobaczysz. -powiedział i przyciągnął mnie do siebie.
Uwierzyłam mu. Może niepotrzebnie. Może teraz bym go uratowała? Uchroniła?
Biegłam co sił w nogach, jednak czułam, że zaraz wysiądę. Także płuca odmawiały mi posłuszeństwa. No cóż, sport, a już w ogóle bieganie, nie był moim ulubionym zajęciem.
Skierowałam się w stronę parku. Był o jakieś 300 metrów ode mnie, więc powinnam dobiec. Musiałam.
Zaczęły się drogie prezenty, kupił nam nawet mieszkanie w centrum Londynu. Nowy, cienki telewizor. Laptop. Nowe telefony z bajerami. Świetne wyposażenie kuchni, łazienki. Idealnie dobrane drogie obicia sofy i foteli do też nie taniego dywanu. Czułam się jak księżniczka, jednak wiedziałam, że coś jest źle. Harry to wszystko tłumaczył dobrą pracą informatyka. Ja rozumiem, że ten zawód jest dobrze opłacalny, no ale kurczę w wieku 20 lat mieć tyle pieniędzy, być rozchwytywanym. A, pragnę dodać, że jeśli nasz komputer czy telewizor się zepsuł, zanoszony był do majstra...
Obiecał mi, że nie będzie już sprzedawał narkotyków, więc uwierzyłam mu i nawet nie brałam tego pod uwagę.
Sprzedawać nie sprzedawał, szukał kontaktów i takie tam różne duperele. Więc słowa dotrzymał.
Spytasz - Czemu teraz histeryzuję i rozpaczam?
Spytasz - Czemu teraz biegam, jak jakaś kretynka po mieście w samych majtkach i koszulce?
Odpowiem ci - mój chłopak, z którym za dwa tygodnie miałam mieć drugą rocznicę, przedawkował.
Dobiegłam do parku. Najpierw skierowałam się na 'naszą ławkę'. Zobaczyłam wyryte inicjały, serce i napis 'forever'. To forever coś krótko trwało...
Weszłam do domu z zakupami. Od wejścia wołałam Harry'ego, by mi pomógł z torbami, jednak nadaremno. Pomyślałam, że chłopaka nie ma w domu. Spokojnym krokiem poszłam do kuchni, rozpakowałam zakupy i poszłam do sypialni, by się przebrać. Lubię szpilki, ale 24/7 nie będę w nich chodzić. Ubrania, które miałam na sobie, położyłam w szafie. Wyciągnęłam pierwszą, lepszą koszulkę i zarzuciłam ją na siebie. Spodnie, które chciałam ubrać leżały w salonie na kanapie, więc poszłam po nie.
W parku nie było nikogo, oprócz mnie, bo nikt normalny nie chodzi i nie cieszy się zielenią, gdy leje deszcz. Tak właśnie, nie cieszy. Ja nie miałam powodów do radości. Wzięłam kilka głębokich wdechów. Chciałam kontrolować płacz, jednak nie umiałam nic zrobić, by się uspokoić.
W salonie było ciemno. Odsłoniłam rolety i odwróciłam się w stronę kanapy.
Nikomu nie życzę tak okropnego widoku. Nawet największemu wrogowi.
Szybkim krokiem podeszłam na mostek, bo na bieg nie miałam już siły.
Na kanapie ujrzałam mojego chłopaka ze strzykawką stojącą pionem w jego prawej żyle na zagięciu łokcia. W pierwszej chwili nie wiedziałam co się dzieje. Myślałam, że to jakiś żart. Rozejrzałam się dookoła. Małe foliówki po amfetaminie, sama ona porozsypywana wokół kanapy. Kilka strzykawek. Parę zwiniętych blantów.
-Harry jestem w domu, dobra, zrobiłeś żart, ale już możesz wstać. -powiedziałam śmiejąc się.
Nic.
Cisza.
-Harry, proszę cię. -powtórzyłam rozbawiona, jednak w odpowiedzi dostałam znów ciszę.
Zaczęłam płakać. Podeszłam do chłopaka i szybkim ruchem wyciągnęłam mu strzykawkę z ręki. Przyłożyłam palec do szyi, by wyczuć tętno.
Zero pulsu.
Przeszłam przez barierkę. Złapałam się rękami i odchyliłam w przód. Popatrzyłam na niebo. Czułam, jak krople deszczu uderzają w moją delikatną twarz, jednak to nie miało dla mnie najmniejszego znaczenia.
Spostrzegłam, że patrzy na mnie. Myślałam, że się obudził, jednak on nie zamknął oczu. Taka reakcja. Ja musiałam to zrobić, ale przez te kilka ostatnich chwil chciałam popatrzeć w jego piękne, zielone, głębokie tęczówki.
Popatrzyłam w dół. Jakieś 20 metrów i rzeka. Szybko płynąca rzeka, a w niej tysiące ostrych kamieni.
Wpadłam w szał. Zaczęłam bić chłopaka i krzyczeć, by nie robił sobie ze mnie żartów i żeby wstał.
Jednakże moje kilkuminutowe krzyki nic nie dały.
Roztrzęsiona wyciągnęłam telefon, zadzwoniłam po karetkę i wybiegłam z domu, drzwi zostawiając otwarte.
Wzięłam głęboki wdech i skoczyłam. Myślę, że spotkam Harry'ego w niebie i tam będziemy szczęśliwi.
____________________
Hej, mam na imię Viola i razem z Zoombie Malik będę prowadziła tego bloga.
Cieszę się, że to właśnie ja zostałam wybrana. Postaram się dodawać imaginy jak najczęściej i wdzięczna byłabym, abyście pod każdą pracą na tym blogu dodawały komentarze z opinią. Uwierzcie, taka mała rzecz, a cieszy, że ktoś docenia naszą pracę.
Ten imagin to konkursowy imagin, którym wygrałam.
Mam nadzieję, że mimo iż jest smutny, to wam się spodoba.
~Viola
Cześć Viola!
OdpowiedzUsuńJestem stałą bywalniczką tego bloga i cieszę się, ze Zoombie Malik postanowiła wziąć do pracy jeszcze jedne ręce.
Ten imagin jest ŚWIETNY i wcale się nie dziwię, że to ty wygrałaś!
Czekam na kolejne tak świetne prace!
Pozdrawiam, mrs Horankowa <3
Cudowny ten imagin, choć smutny.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Twoje kolejne opowiadania też takie będą.
*____*
jacieee, swietny jest!
OdpowiedzUsuńNie mam konta google, ale jestem stałą bywalczynią tego bloga.
OdpowiedzUsuńTen imagin tak złapał mnie za serce, że się popłakałam. Był świetny!
Oby kolejne były tak dobre.
kocham was, pani Styles!~<3
Idealny!
OdpowiedzUsuńKiedy jakiś imagin nowy? Czekam na Liasia z Niecierpliwością! <3
Booże cuudo :***
OdpowiedzUsuńNie szkodzi, że jest smutny. Po prostu rewelka, dobrze się czyta i w ogóle :-)
Najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com<--- zapraszam
Kiedy następna część? Nie mogę się doczekać :*********
OdpowiedzUsuńZapraszam do nas:
http://www.najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com/
Kolejnej części tego imagina nie planuję, ale postaram się w najbliższym czasie dodać nowego kilku-partowca :) <3
Usuń~Viola