Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

niedziela, 19 maja 2013

83. Zayn (część 8)



*z perspektywy Zayna*

mogłem iść do damskiej toalety, to wtedy byłbym 100% pewny, że nikt nas tam nie zobaczy i bd bezpieczny. a Harry, jako mój przyjaciel, powinien mnie wspierać i robić wszystko, żeby nasz związek był jak najdłuższy i najtrwalszy. nasz związek, w sensie mój i [t.i]. ale nie, on woli rozwalić i zburzyć to, co kocham.
co ja gadam? czemu ja tak się zachowuję?!
uderzyłem pięścią w mur. bolało. zrobiłem to jeszcze raz i kolejny, i następny. poczułem jak z mojej dłoni spływa krew. co z tego?
kocham [t.i], a kiedy jestem gdzieś bez niej, szukam zastępstwa? czemu tak się dzieje? może powinienem iść do jakiegoś lekarza? poradzić się?
jestem dupkiem, świnią, bydlakiem. jestem beznadziejny. kocham [t.i], ona kocha mnie, a ja ją ranię. i gdzie tu logika? przecież jak jej powiem, że znowu całowałem się z inną dziewczyną, to się załamie albo zerwie ze mną definitywnie. i wtedy stracę miłość mojego życia.
tak, tak właśnie myślę o [t.i]. miłość mojego życia. i mimo, że sięgam po coś nowego, to kocham ją i nie wyobrażam sb życia bez [t.i]. 
tak, mimo dopiero 20 lat na karku, to wiem, że z [t.i] chcę wziąć ślub, mieć dzieci i zestarzeć się przy niej.
nie miałem telefonu, więc podszedłem do pierwszej lepszej osoby i zapytałem o godzinę. pech chciał, że to była jakaś panienka, która się przykleiła do mnie, a oczywiście ja za to dostałem.
-masz jakiś problem kolego? -poczułem odepchnięcie i usłyszałem jakiś męski, zachrypnięty głos.
-nie, pytałem o godzinę. -powiedziałem i wymownym ruchem ręki strzepnąłem niby istniejący brud po dotknięciu tamtego kolesia.
-ojejku... na wejściówkę miał, a na to, żeby kupić zegarek czy telefon, to już nie ma... -i po tych słowach poczułem ból z prawej strony szczęki.
zrobiłem w krok do tyłu, bo cios był mocny i próbowałem złapać równowagę.
-odpie*rz się ode mnie. -rzuciłem tylko.
-coś ty powiedział?! -wykrzyknął ruszając w moją stronę.
wiedziałem, że bd zmuszony się z nim bić. nie chciałem tego robić, próbowałem się najpierw bronić, ale ten łebek sam się prosił. nie chciałem się z nim wdawać w bójkę, bo [t.i] tego nie lubiła. znowu przyjdę zakrwawiony do domu i bd narzekać. 
-czy ty myślisz, że ze mną wygrasz? ze mną się nie wygrywa! -krzyknął i rzucił się na mnie, jednak ja szybko odskoczyłem.
upadł na ziemię, a ja na niego i po chwili okładałem go pięściami po twarzy. rozdzielili nas ochroniarze. chwilę później znaleźli się obok mnie chłopaki. nie wiem skąd wiedzieli, że tu bd.
-Zayn! co ty robisz do cholery?! -usłyszałem głos Liama.
-sam zaczął. -rzuciłem i skierowałem się w stronę chodnika, by nim pójść do domu.
-Zayn czekaj. musimy pogadać. -Harry szarpnął mnie za koszulkę.
-nie, odwal się ode mnie. nie bd z tb o niczym rozmawiał. zapomnij o tym, co widziałeś. -wyrwałem mu się i resztkami sił dobiegłem do domu.

*z twojej perspektywy*

-boże, Zayn, co ci jest?! -wpadłam w panikę, kiedy zobaczyłam mojego chłopaka w takim stanie.
-nic takiego. [t.i] musimy pogadać...
-Zayn jak to nic? czekaj, przyniosę apte... ała... bolało. -syknęłam, kiedy poczułam mocny uścisk na moim nadgarstku.
-usiądź. -rzucił krótko, a ja wykonałam jego polecenie.
był trochę pijany, może nawet trochę bardzo. czy bałam się, że może mnie uderzyć? nie wiem, może.
-ja może przyn... 
-cicho bądź! słuchaj co chcę ci powiedzieć. -krzyknął siadając naprzeciw mnie i jego wyraz twarzy automatycznie się zmienił.
pojawiły się zaszklone oczy, z których już po chwili spływały gęste i słone łzy. ostrożnie zbliżyłam się do chłopaka i przytuliłam go mocno.
-co się stało? Zayn, co jest? -szepnęłam.
-muszę iść do lekarza, psychologa, psychiatry, jakieś medium, cokolwiek... ale proszę, nie odchodź ode mnie, bo się stoczę na samo dno i nie bd umiał z niego wyjść. proszę cię, nie odchodź. -powiedział przez łzy. 
nigdy nie widziałam go w takim stanie. nigdy nie płakał przy mnie, bo to przecież facet.
-ale co jest? masz raka? -zapytałam po chwili zszokowana.
-nie... coś gorszego. -odpowiedział bez namysłu.
-a co gorszego jest od raka? 
-to, że znowu cię zdradziłem... -szepnął.
milczałam. zabolały mnie te słowa. zabolały bardzo. obiecywał mi, że już nigdy tego nie zrobi i co? i gówno, dupa... znowu przelizał się na imprezie z jakąś pierwszą lepszą panienką.
-Zayn obiecałeś mi... -nie skończyłam, bo łzy uniemożliwiły mi to.
-wiem, ale [t.i]... proszę, nie odchodź ode mnie. daj mi jeszcze ostatnią szansę. -popatrzył zapłakanymi oczami, a ja ujrzałam w nich smutek, strach, prośbę o wybaczenie i zawstydzenie.

3 komentarze:

  1. Jejku świetne! Uwielbiam Twoje Imaginy! SĄ supereczek!

    Czekam z utęsknieniem na następną część Zayn'a, choć wszystkie Twoje opowiadania są doskonałe! <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny pisz dalej !

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowity! Czekam na kolejną część!!!!

    OdpowiedzUsuń