Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

piątek, 12 kwietnia 2013

61. Harry (część 2)



*z perspektywy twojej przyjaciółki*

-no kurde... 7 szpital i pudło. jak mi ich znajdziemy...? -westchnęłam głośno.
-[i.t.p] nie martw się, jakoś damy radę. -odpowiedział Zayn odpalając samochód i złapał mnie za udo.
pojechaliśmy.
-Zayn, słuchaj... jej coś się stało. była nieprzytomna... -łzy cisnęły mi się do oczu.
-ale nie płacz. -mówił chłopak gładząc mnie po udzie i jednocześnie prowadząc.- nie wiesz co jej jest, a może po prostu zemdlała i wszystko teraz jest ok?
przez następne kilka minut jechaliśmy w całkowitej ciszy. słychać było tylko pracę silnika i ruch na zewnątrz. włączyłam radio.
-...umieszczona jest w szpitalu św. Rafała, jej stan jest ciężki, jak podają lekarze, ale stabilny. dowiedzieliśmy się również, że osoby, które uczestniczyły i są poszkodowane w wypadku to Harry Styles, członek zespołu one direction, z jego dziewczyną [t.i] [t.n]. bożyszcz nastolatek ma tylko kilka zadrapań, nic poważnego się mu nie stało, jak mówi lekarz przewodni, natomiast o [t.i] nic nie chcą nam powiedzieć. wiemy tylko tyle, że dziewczyna jest w bardzo ciężkim stanie, nie wiemy nawet czy bd ży...- wyłączyłam radio i wybuchnęłam głośnym płaczem.
Zayn zjechał na pobocze i już po chwili uspokajał mnie w ramionach.
-żyje, widzisz, bd dobrze. Harremu nic nie jest. [t.i] z tego wyjdzie. -przytulał coraz mocniej.- a teraz wsiadaj, jedziemy do nich.

'jak się czujesz Zayn, wiedząc, że twój kolega miał wypadek?'
'czy był pod wpływem alkoholu?'
'a może coś wziął?'
'a ty, [i.t.p], jak ci z tym?'
'na pewno Styles był nawalony jak messerschmitt i spowodował wypadek!'
'dobrze, że nie zginęli!'
kiedy przecisnęliśmy się przez miliony paparazzich i przez te wszystkie pytania, Zayn podszedł do okienka recepcji i pewnie zaczął pytać gdzie leży [t.i].
-ale jak nie może mi pani powiedzieć?! to mój przyjaciel!
-przykro mi, nie udziel... -wyrwał jej spod biurka rozpiskę z nazwiskami ludzi, którzy byli przyjęci.
-[t.n], [t.n], [t.n]... oo, jest! 113! -krzyknął i rzucił się w tamtą stronę, mimo targania kilku pielęgniarek.
ja też jakoś przecisnęłam się między nimi i biegłam zaraz za Zaynem.
-Harry! Harry! co z [t.i]?! Harry! -krzyczałam, jednak chłopak nie podnosił głowy.- Harry, co jest?! -podbiegłam do niego i uklęknęłam.
miał twarz schowaną w rękach. kiedy próbowałam rozłączyć te dwie części ciała od sb, poczułam wilgoć na dłoniach. płakał.
-Harry, proszę, powiedz mi co się dzieje z [t.i]. -powiedziałam zaczynając płakać.
chłopak wyprostował się trochę, wytarł ręce o spodnie, wziął głęboki wdech i już miał zacząć coś mówić, kiedy wybuchnął ponownie płaczem i wtulił mi się w ramiona.
-[i.t.p], ja nie chciałem tego wypadku. nie wiedziałem co się dzieje... samochód coś nawalił. chciałem ominąć dziurę i skręciłem subtelnie w prawo, a wjechałem w latarnię! ona miała rozpięte pasy... dobrze, że nie wyleciała przez przednią szybę... ona może umrzeć w każdej chwili... -łkał chłopak.
-ale co jej dokładnie jest? co mówi lekarz? -podszedł do nas Zayn.
-jest w śpiączce farmakologicznej, jej stan jest zły, nawet bardzo zły, ale jednak stabilny. jeśli w ciągu 24 godzin się nie wybudzi, to odłączą ją od tych wszystkich maszyn i...
-ciii, Harry, ciii... nie myśl tak nawet. [t.i] jest silna. poradzi sb. ma młody, zdrowy organizm... -próbowałam pocieszyć chłopaka, chociaż w sumie mnie, takie słowa nie podniosłyby na duchu.
przez następne kilka godzin siedzieliśmy na korytarzu. praktycznie nie odzywaliśmy się do sb wgl. płakałam ja, płakał Harry, płakał Zayn. przyjechali chłopaki z zespołu i inni nasi znajomi, jednak po chwili wszystkich ich lekarz odesłał do domu, bo było zbyt wielkie zamieszanie.
-proszę, mocna z mlekiem. -powiedział Zayn podając kubek mnie, a później Harremu.
kiwnęliśmy tylko głowami na znak 'dziękuję'.
-nie wybaczę sb tego, kiedy ona... no wiesz... odejdzie... jeśli mnie opuści, to ja nie bd czekał, tylko zaraz do niej dołączę i proszę, nie miejcie mi tego za złe. -w pewnym momencie powiedział Styles.
-co ty mówisz, Harry? wyjdzie z tego... słyszysz? wyjdzie! -zaczął nim potrząsać Zayn.
-chyba nie wierzysz w co mówisz...?! -krzyknął chłopak.
-sam lekarz tak powiedział. -syknął Zayn.
widziałam, że jemu też jest ciężko, choć nie był tak bardzo zżyty z [t.i]. to jest po prostu moja przyjaciółka i dlatego się z nią zna. jakaś wspólna imprezka, czasami wpadną na sb, kiedy jesteśmy u nas i tyle. 
-czy ty nie rozumiesz, że jej zostało tylko 16 godzin życia?! jeśli w ciągu tego czasu nie wybudzi się, to odłączą ją od tego wszystkiego! a jeśli tak się stanie, to ja też odejdę...! -Harry mówił coraz głośniej, aż ostatnie słowa wykrzyknęły z jego ust.
-panie Styles! proszę ciszej! pacjenci potrzebują spokoju! -powiedział lekarz idący w naszą stronę.
-tak, dobrze. przepraszam. a co z [t.i]? -poprawił włosy.
-właśnie idę ją zobaczyć. czy nie ma jakichś zmian, poprawy... -po czym nacisnął klamkę i zniknął z naszego pola widzenia za białymi drzwiami.
-kocham ją. jeśli umrze to ja razem z nią, bo nie wytrzymam bez jej uśmiechu, bez jej kilku piegów na nosie, o których wiem tylko ja. nie wytrzymam bez jej włosów, śmiechu, który jest najcudowniejszy na świecie. nie wytrzymam bez jej dotyku, zimnych dłoni. bez jej pocałunków. bez jej zapachu. nie wytrzymam bez niej! 
-Harry już, spokojnie... -powiedziałam przytulając chłopaka i zaczęłam go gładzić po plecach.
-panie Styles, mamy wiadomość... -powiedział ordynator wychodząc z sali 113.

2 komentarze:

  1. Czytając to popłakałam się
    Jest świetne to

    IDEALNE !!

    OdpowiedzUsuń
  2. chcę kolejną część! :)

    OdpowiedzUsuń