wtorek, 12 marca 2013
21. Louis (część 1)
'wygraj tydzień z One Direction! wyjedź do londynu i poznaj ich bliżej! wyślij tylko sms o treści: i love 1D za 1,23 zł i czekaj na sms zwrotny!' -czemu nie, pomyślałam i bez zastanowienia wpisałam tekst i nr odbiorcy. wysłałam. godzinę później usłyszałam sygnał sms'a. pomyślałam, że to jak zwykle jakaś koleżanka z klasy z pytaniem: 'co na jutro?'. wzięłam telefon do ręki. jakiś nieznany nr. przeczytałam treść wiadomości i serce przestało mi pracować. wygrałam. wygrałam konkurs. jadę na tydzień do chłopaków. całe 168 godzin z nimi! o boże! czy to nie jest piękne? wysłałam tego sms'a z nudów, nawet nie pomyślałam, że mogą mnie wylosować... po chwili ten sam nr zadzwonił. odebrałam. w słuchawce usłyszałam głos jakiejś młodej kobiety mówiącej, że jutro o 14 mam stawić się po odbiór jakichś dokumentów, biletu i uzgodnienia wszystkiego.
dochodziła 14. wyszłam z domu i szłam w stronę kawiarni, o której mówiła wczoraj kobieta. już po chwili byłam na miejscu.
-proszę tu jeszcze o podpis i za 3 dni widzimy się w londynie.
-dziękuję bardzo, do zobaczenia. -powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
-ty jesteś [t.i]? -zapytał jakiś facet na lotnisku.
-tak, ja. -powiedziałam niepewnie.
-chodź za mną. -po czym otworzył mi drzwi do auta i skinieniem głowy poinformował, że mam do niego wejść.
-chłopcy są na razie na próbie, więc my pojedziemy do hotelu, rozpakujesz się, odświeżysz i za jakąś godzinkę spotkamy się na mieście na obiedzie. ok? -zapytał mężczyzna po chwili.
-ok. a później co bd robić? -zapytałaś podekscytowana.
-chłopaki mają cię gdzieś zabrać. mają cię na wyłączność. w sumie to tak prawie na wyłączność. -zaśmiał się, a ty posłałaś mu pytające spojrzenie.- pójdzie z wami Paul, to raz. a dwa, to wszędzie bd się roiło od natrętnych paparazzich. a i proszę cię, weź jakoś przemów do Zayna, bo on jest bardzo agresywny wobec nich... w sumie to mu się nie dziwię, bo nawet jak wychodzi do sklepu, to zaraz zbiegają się tysiące fotoreporterów... ale cóż, takie życie gwiazdy.
-a no tak, ale postaram się, żeby nie zrobił niczego głupiego. aaa, słuchaj... głupio mi o to pytać, ale...
-no?
-jak ja mam się przy nich zachowywać, bo przecież to są chłopaki... chłopaki z 1D.
-hahaha, zachowuj się normalnie. oni też są normalni. kiedy przychodzą z koncertu lub wywiadu, zmywają makijaż, zmieniają ciuchy na zwykłe, wygodne dresy, siedzą, jedzą, piją, pierdzą... zwykli nastolatkowie. -zaśmiał się ponownie mężczyzna.
-jak tak mówisz, to tak zrobię. -powiedziałam po czym wyszłam kierując się w stronę hotelu.
-to widzimy się za godzinę pod hotelem. -krzyknął za mną 'mój szofer', a później zawołał boya hotelowego i dał mu moje bagaże.
-jestem Zayn, hej.
-Niall, siemka.
-Harry, cześć.
-Liam, miło mi.
-Louis, pięknie wyglądasz. -podał mi rękę i uśmiechnął się szeroko.
-jestem [t.i], miło was poznać. -powiedziałam podekscytowana.- to gdzie idziemy?
-może najpierw do nando's? no chyba, że wolisz do jakiejś bardziej ekskluzywnej restauracji? -zapytał blondyn.
-niee, nando's mi pasuje. -uśmiechnęłam się.
-matko, już nie mogę, nie dam rady... nie zmieszczę tego... pełna jestem... -powiedziałam pokazując wydęty brzuch chłopakom.
-Niall, może dokończysz po koleżance? -zaśmiał się Harry.
-z chęcią, bo jestem taki na 90% najedzony. -po czym ręka Horana powędrowała w moją stronę zabierając to, co miałam na talerzu.
-to gdzie teraz pójdziemy? -powiedział zniecierpliwiony Liam wstając.
-ej, ej! -zatrzymał go Niall.- ja tu spożywam posiłek, a ty masz czelność opuszczać ten stolik?! czekaj chwilę! spokojnie! zdążymy!
-spokojnie Niall, spokojnie. bo jeszcze ci źle pójdzie. jedz, jedz. -śmiał się Payne.
po zjedzeniu przez irlandczyka swojego obiadu poszliśmy do kina.
-to co wybieramy? może ty [t.i] zadecydujesz? -zaproponował Louis.
-może 'nieletni/pełnoletni'?
-cooo? chyba żartujesz. ja tu na jakiś dobry film przyszedłem, a nie... -powiedział Zayn.
-to może 'piła mechaniczna 3d'? -po czym chłopaki pobiegli do kasy kupić bilety. ja stałam i nie miałam ochoty tam iść. Lou to zauważył.
-co jest? nie masz ochoty na kino?
-nie mam ochoty na ten film. boję się horrorów... a to jeszcze 3d... umrę. -powiedziałam z przerażeniem w głosie.
-nic ci się nie stanie, jesteś z 5 chłopaków, nie pozwolimy aby ci się coś stało! -krzyknął.- a tak poza tym, to 'i'm suuuuuuuuuuuuuperman!'
ludzie zaczęli się na nas patrzeć, nawet przyszedł ochroniarz z kina, żeby wyprosić Tomlinsona, ale on dał autograf dla jego córki i ten pozwolił mu zostać.
-przecież wy bd zajęci oglądaniem filmu, to jak mnie obronicie? serio Lou, ja nie chcę na to patrzeć. wy idźcie do kina, ja porobię zakupy w pobliskich sklepach, bo widziałam kilka fajnych rzeczy na wystawach. -powiedziałam na jednym wdechu.
-poczekaj tu na mnie. zaraz wracam. nie ruszaj się nawet o milimetr! -po czym pobiegł do chłopaków.- słuchajcie, kupcie tylko 4 bilety, ja z [t.i] idę na miasto. jak film się skończy, zadzwońcie to gdzieś się stykniemy, ok?
-ouuu, widzę Tommo, że bd wyrywał. -zaśmiał się Zayn.
-nie wyrywał, tylko wydaje się na całkiem fajną laskę, więc czemu mam nie poznać się z nią bliżej?
-no dobra, dobra. żartowałem tylko.
-no to na razie chłopaki! -powiedział łapiąc mnie za rękę i ciągnąc do wyjścia.
-gdzie idziemy? i czemu nie bd cię z nimi na filmie?!
-nie mów nic, chodź za mną! -uśmiechnął się czarująco.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz