*z perspektywy Harrego*
właśnie siedziałem z kumplami przed tv, kiedy poczułem wibracje telefonu w kieszeni.
-zaraz wracam. -rzuciłem do reszty i wyszedłem na zewnątrz.- Styles, słucham?
-eeeem... hej. to ja. ta dziewczyna, której jakieś 3-4 dni temu pomogłeś. pamiętasz mnie jeszcze? -usłyszałem głos w słuchawce.
-aaa, tak jasne. hej. czekałem na twój telefon.
-może masz ochotę na spotkanie? -poczułem w jej głosie nutkę niepewności.
-jasne, z chęcią. to może dziś ok. 19 podjadę pod cb, żebyś już sama nie musiała chodzić? pasuje ci?
-ok, pasuje. to do zobaczenia.
-do zobaczenia. -po czym wcisnąłem czerwoną słuchawkę.
kurde, nie myślałem, że zadzwoni. od tamtego 'incydentu' -jeśli to wg tak możemy nazwać, minęły 4 dni. chociaż sam nie wiem czy dobrze robię, bo teoretycznie jestem w związku z Cleo, ale się nam od dłuższego czasu nie klei, więc... sam już nie wiem, co mam robić. przecież może ta dziewczyna wcale nie chce czegoś więcej, a tylko podziękować. jakaś kawa czy coś... co ja sb wgl wyobrażam zaraz?! a może po prostu mi się spodobała? nawet ładna była. długie, proste, blond włosy, chyba niebieskie oczy, ładna buzia, szczupła, a nogi miała do nieeeeba. zakochałem się? sam nie wiem czy można zakochać się w kimś, jak kogoś się nie zna...
-dobra chłopaki, ja spadam. nie wiem o której bd. -krzyknąłem wychodząc.
-spoko. -odkrzyknęli nie odwracając głowy od ekranu telewizora.
wsiadłem do samochodu, włączyłem radio i pojechałem pod dom pięknej nieznajomej. kiedy byłem na miejscu kilka razy użyłem klaksonu, by zasygnalizować swoje przybycie. wyszła. szybko wyskoczyłem z auta, by móc się z nią przywitać i otworzyć jej drzwi.
-hej, ślicznie wyglądasz. -uśmiechnąłem się, jak najładniej umiałem.
-nie przesadzaj, zwykłe dżinsy i koszulka. -opowiedziała zakłopotana.
-i skromność górą. -zaśmiałem się, po czym otworzyłem drzwi do auta, by weszła.
-to gdzie jedziemy? -zapytałem kiedy odpaliłem wóz.
-może do parku? chyba, że wolisz jakieś inne miejsce?
-park może być, ewentualnie wcześniej zatrzymam się po kawę, co ty na to?
-ok. -powiedziała po czym wyraźnie posmutniała.
-co jest? -zapytałem.
-no to miejsce... och, przepraszam, miałam zapomnieć, al...
-kurczę to ja przepraszam, jest tyle innych dróg, a ja musiałem wybrać akurat tę... -zarobiło mi się głupio.
-nie, nic nie szkodzi. już wszystko ok. -wypaliła po kilku głębszych wdechach i posłał mi promienny uśmiech.
-proszę, taka jak chciałaś, bez cukru. -powiedziałem podając jej kubek kawy.
-dzięki. -uśmiechnęła się i zatopiła usta w kubku. miała całkiem ładne usta, takie pełne, kształtne i ładnego koloru. czerwony? nie, za ciemny... róż... malina. idealne określenie. tak, miała malinowe usta.
-a jak ty się po tym wgl czujesz? widziałaś jeszcze tego faceta? upss... znowu palnąłem głupstwo... jak nie chcesz, to nie wracajmy do tego. kolejny raz przepraszam...
-nie, nic się nie dzieje. a widzieć nie widziałam, bo nie wracam już po nocy na nogach, a jeśli już, to nie sama, a z Justinem... -po czym podszedł do niej jakiś chłopak, pocałował w policzek i zaczęli rozmawiać. przedstawiła mnie, później powiedziała, że koło 22 bd w domu, że nie bd wracać sama i że wszystko w porządku.
-chłopak? -zapytałem smutny kiedy odszedł.
-no a co? wyglądał na pannę? -zaśmiała się.
-wiesz o co mi chodzi...
-a czemu pytasz? -jej wzrok w tym momencie przeszył moje całe ciało. poczułem się dziwnie.
-w sumie to nie wiem...
-wiesz, w sumie to ja nawet nie wiem jak masz na imię, Styles. -uśmiechnęła się.
-Harry, a ty? -powiedziałem smutno. nie wiem czemu tak się stało. przecież czego ja się spodziewałem? taka laska jak ona pewnie miała chłopaka. a poza tym to 'znam' ją sumując niecałą godzinę.
-[t.i] [t.n], miło mi. -uśmiech nie schodził jej z ust.
-zrobiłem się trochę głodny, może pójdziemy coś zjeść? wolisz kebaba w terenie, czy coś w jakiejś restauracji albo barze? -zapytałem odchodząc od tematu rozmowy.
-yyy obojętne mi to w sumie, sam zdecyduj.
-to chodź, zabiorę cię gdzieś. -pomyślałem, że wezmę ją do Nando's, tam poznałem Cleo, więc może być fajnie. mają tam całkiem niezłe jedzenie, więc czemu nie?
no właśnie... wtedy jeszcze nie wiedziałem co się wydarzy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz