-cześć skarbie, musimy pogadać. -powiedział niepewnie uśmiechając się blondyn.
-co jest? -zapytałam całując go w policzek na powitanie.
-eee... słuchaj, od jutra bd miała ochronę.
-że co bd miała? -zaczęłam się śmiać.
-ochronę. -powtórzył z kamienną twarzą chłopak.
-a na co mi ochrona?
-tak bd lepiej dla cb. -powiedział nie zmieniając swojego wyrazu twarzy. w sumie nigdy nie widziałam go tak poważnego. Horan był taką osobą, której uśmiech nie schodził nigdy z twarzy. nawet, gdy było źle, on szukał pozytywnych stron.
-Niall, ja nie chcę ochrony. słuchaj, jestem zwykłą, normalną dziewczyną, która chodzi sb do szkoły, do klasy maturalnej i nie potrzebuję ochrony. do czego? do wyjścia do sklepu, który jest za zakrętem?
-chociażby do tego...
-nie, dobra. koniec żartów. co jest?
-[t.i], bd miałam ochronę, powiedziałem ci i tyle.
-kochanie, czy ty nie rozumiesz co ja do cb mówię? ja nie chcę żadnej ochrony. szkołę mam 500 metrów od domu i w sumie codziennie z kimś idę do niej, a gdzie indziej też nie wychodzę sama, zawsze z kimś. czy ty nie rozumiesz, że ja nie chcę mieć życia takiego jak wy? nie obrażając was oczywiście. nie chce, żeby jakiś napakowany koleś chodził za mną nawet do toalety szkolnej, bo pewnie tam też czyha niebezpieczeństwo-może mnie coś wciągnąć... -powiedziałam ironicznie.
-[t.i], już od jutra bd chodziła z now...
-z nikim nie bd chodziła! nie rozumiesz, że ja nie chcę żadnej cholernej ochrony? nie dociera to, co mówię? nie i koniec. kropka. koniec tematu. niby co może mi się stać? ktoś gardło mi poderżnie w biały dzień? a za jakieś 2 godziny bd trąbić w radio, że dziewczynie, która szła do szkoły, podcięli gardło? nie przesadzasz trochę? powiedz mi czy Dan, El albo Perrie mają ochronę. dobra, Perrie to inna sprawa. ale no reszta? Niall nie rób ze mnie bóg wie czego. nie jestem chodzącą skrzynką pieniędzy, nikt mnie nie ukradnie.
-no nie byłbym tego taki pewien... -powiedział chłopak po czym wyszedł z pokoju.
zostawił mnie samą z milionem myśli w głowie. po co mi ochrona? co jest nie tak, jak być powinno? co się dzieje? siedziałam tak, aż do momentu, kiedy poczułam ciepło dłoni na plecach.
-jak leci?
-no właśnie nie leci... -odpowiedziałam zmieszana.
-co się dzieje? -zapytał Liam i już po chwili usadowił się naprzeciw mnie na kanapie.
-Niall powiedział, ze muszę mieć ochronę. wiesz coś o tym?
-a jednak...
-a jednak? a więc ty wiedziałeś? nie no spoko, każdy wie co jest grane, a oczywiście ja się dowiaduję ostatnia. -krzyknęłam ze łzami w oczach i wyrzutem w głosie.
-[t.i], uspokój się. -chciał zapanować nad sytuacją.
-ale jak ja mam się uspokoić? jakieś 5 min temu dowiedziałam się od mojego szanownego chłopaka, że potrzebna mi jest ochrona. nawet nie wiem po co... może łaskawie mnie oświecisz? co?
-wiesz, lepiej bd jak Niall ci to powie. -powiedział chłopak wstając.
-nie Liam, nie. masz mi to powiedzieć tu i teraz. -zatrzymałam go i nie pozwoliłam odejść dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz