piątek, 15 marca 2013
25. Louis (część 3)
było mi ciężko. bardzo ciężko. nie wiedziałam co zrobić. od godziny siedziałam w jednym miejscu ciągle płacząc. o co mu chodziło? co ja mu zrobiłam? przecież nic takiego nie powiedziałam. skąd mogłam wiedzieć, że nie jest już z Eleanor? no skąd? czułam jak moje ciało rozsypuje się na miliard kawałków. w moim mózgu szare komórki prowadziły wojnę. nie wiedziałam nic. około godziny 4 usłyszałam pukanie do drzwi. nie chciałam otwierać, jednak ten ktoś był bardzo natrętny. wstałam, otworzyłam, a moim oczom ukazał się pijany Zayn.
-chyba pomyliłeś pokoje kolego...
-co? nie. szukałem cb. -wymamrotał pod nosem i bez zaproszenia wszedł do mojego pokoju.
-a może spytałbyś się chociaż czy mam ochotę na twoje towarzystwo? -zapytałam podirytowana.
-każdy ma ochotę na moje towarzystwo kochanie. -po czym przyciągnął mnie do sb i zaczął całować. chciałam się wyrwać. mimo, że był pijany i tak nie mogłam poradzić sb z nim. zaczęłam krzyczeć i wołać o pomoc. i już po chwili ktoś odsunął go ode mnie.
-Zayn, człowieku! co ty robisz? posrało ci się w głowie? idź stąd! idź do pokoju! wytrzeźwiej człowieku! -wykrzyczał Lou.
-nigdzie nie idę! -krzyknął mulat, a już za chwilę został wyciągnięty przez Tomlinsona z mojego pokoju.
-przepraszam za niego. nic ci nie zrobił? był pijany i wiesz, po wypiciu włącza się i love you... -powiedział chłopak, kiedy wrócił.
-nie, nic mi się nie stało...
-to czemu jesteś taka przybita?
-czemu? może przez cb? nie pomyślałeś o tym? Louis daj mi się wytłumaczyć. mi nie chodziło o to, że jeśli jesteś w zespole i zna cię cały świat, to możesz mieć codziennie inną pannę. wiem, że też potrzebujesz miłości. i jeszcze raz przepraszam, ale nie wiedziałam, że już nie jesteś z El... posłuchaj, siedziałam od tamtego czasu, kiedy wyszedłeś i myślałam o tym co ci powiedziałam. doszłam do wniosku, że może zacznijmy jeszcze raz... ja nigdy nie pomyślałabym, że taki ktoś jak ty, może coś poczuć do takiej osoby jak ja... przepraszam. ja myślałam, że to, jak przyjadę, to nie bd spędzać tak dużo czasu, że po 30 minut dziennie i dziękuję, do widzenia. a jest całkiem inaczej. jeszcze ty posz... -przerwał mi.
-przestań gadać i pocałuj mnie. -powiedział ni z tego ni z owego. poczułam się niepewnie, jednak zbliżyłam się do niego i już po chwili całowaliśmy się namiętnie.
-i co teraz? co zrobimy? -zapytałam rano leżąc przy Louisie.
-no wiesz, ja to poszedłbym się może wykąpać i zjeść śniadanie. -zaśmiał się.
-oj no wiesz, że nie o to mi chodzi. co teraz bd? wiesz, nie znamy się praktycznie wcale, a ja przy tb czuję się, jakbym na prawdę znała cię już kilka dobrych lat...
-w sumie ja mam podobnie. jak cię widzę, mój żołądek zamienia się miejscem z wątrobą i wgl mam tam takie jakieś baterflaje. -powiedział po czym pocałował mnie delikatnie w czoło.- dobra bejbe, ja to idę do sb ogarnąć się.
-to o której się zobaczymy?
-no nie wiem, 13?
-ok, to wejdź po mnie. -powiedziałam otwierając mu drzwi.- yhm... a ty co tu robisz? znów przyszedłeś zrobić jakąś akcję?
-chciałem porozmawiać. Louis, zostawisz nas?
-a jeśli znów jej coś bd chciał zrobić?
-przestań, wytrzeźwiałem...
-dobra Lou, idź. porozmawiam z nim. -powiedziałam do chłopaka całując go w policzek na pożegnanie.
-[t.i] chciałem cię przeprosić. nie wiem co we mnie wstąpiło...
-może alkohol? procenty do krwi?
-no tak... a wiesz, że po libacji ma się jakieś chore akcje... w sumie dobrze, że tu Louis przyszedł, bo nie wiem czy byś sb poradziła... przepraszam [t.i] jeszcze raz. zapomnimy o tym? -chłopak wyraźnie posmutniał.
-Maaaaaalik, nie łam się! spoko loko, wszystko gra! lajcik. -uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
-dzięki. -uścisnął mnie mocno.
-eej, bez przesady, udusisz mnie. -zaśmiałam się.
-dobra, to za 20 min na dole na śniadaniu się widzimy, paaa. -krzyknął wychodząc, a ja nie zdążyłam nic powiedzieć.
20 min? matko, muszę się wykąpać. szybko wskoczyłam pod prysznic, później wysuszyłam włosy, wyprostowałam, pomalowałam się, ubrałam. zeszłam na dół do restauracji. po śniadaniu miałam czas wolny dla sb, bo chłopaki mieli jakieś sprawy zespołu.
-to widzimy się o 13. podjadę po cb tu, pod hotel. -powiedział Tommo całując mnie w usta.
-uuu, coś się kroi, bd nowa para! -krzyknął Harry.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz