Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

środa, 27 marca 2013

45. Niall (część 2)



-posłuchaj [t.i], ja nie bd się wtrącał w wasze życie i w wasz związek. to Niall powinien ci to powiedzieć i tyle w tym temacie. ode mnie się nic nie dowiesz. -powiedział Liam.
nie spodziewałam się tego po nim. on zawsze był takim grzecznym, poukładanym i pomocnym chłopcem, a tu nagle taki tekst.
-myślałam, że jesteś moim przyjacielem. Liam posłuchaj, to nie jest nasz związek i nasze życie, tu chodzi o mnie. po co ja mam mieć tę cholerną ochronę. powiesz mi to w końcu?! -wybuchnęłam.
jednak w odpowiedzi dostałam tylko wzrok wbity w podłogę, szum zakładanej bluzy i trzask drzwi.
-ja też ci nic nie powiem. -powiedział Zayn wyprzedzając mnie, bym ja cokolwiek z sb wyrzuciła, a potem wyszedł.
zostałam w domu sama. całkiem sama. z problemami. z tysiącem myśli w głowie. z niebezpieczeństwem w powietrzu.
po co mi była ta głupia ochrona? no po co? co było nie tak. postanowiłam zadzwonić do mojego chłopaka. *biiiip*, *biiiip*, *biiiip*, *biiiip*, *biiiip*, *biiiip*, cały czas nie odbierał, *biiiip*, *biiiip*, *cześć, tu Niall Horan, nie mogę teraz odebrać, bo za pewne mam jakiś ważny ku temu powód, albo po prostu jestem w nando's, hahaha, zostaw wiadomość, a na pewno oddzwonię!*. 
aha, nie no ok, miło, bardzo. najpierw wyskakuje mi z ochroną, mówi, że nie powinnam być sama i takie tam duperele, a teraz nie odbiera. no szczyt szczytów. postanowiłam wziąć sweterek i wyjść się przewietrzyć. 

*z perspektywy Nialla*

-[t.i], jestem już. nie oddzwoniłem, bo rozładował mi się telefon i nie miałem jak. włączyłem go, zobaczyłem, że dzwoniłaś, chciałem się odezwać, ale za moment się wył... [t.i]? [t.i]? 
kurde, gdzie ona jest? czemu ja ją zostawiłem? czemu nie naładowałem telefonu? 
wyciągnąłem telefon z kieszeni, podłączyłem go szybko do ładowarki. 
-halo? Matt? wiecie co macie robić? -powiedziałem zdenerwowany.
-tak, tak. ale to już?
-tak, już i to nie są żadne ćwiczenia. -krzyknąłem.
już po chwili w obrębie kilometra od naszego miejsca zamieszkania wyły syreny policyjne, jeździły auta. trwały poszukiwania. poszukiwania [t.i].
ja siedziałem bezczynnie w domu. nie mogłem nic zrobić. a jeśli [t.i] by się coś stało, to nigdy w życiu nie wybaczyłbym sb tego. wiedziałem, że jak się pojawi, bd chciała wyjaśnień. wiedziałem to. ale nie wiedziałem, czy mogę jej to powiedzieć. może bd lepiej dla niej, kiedy nie bd o niczym wiedziała? cholera! czemu musiałem wpakować sb i ją w takie gówno?! czemu ja zawsze muszę pchać się w jakieś kłopoty? 
po jakichś 15 minutach Matt odstawił znalezioną, ale przerażoną dziewczynę do domu.
-kochanie, nie płacz. wszystko już jest w porządku. -powiedziałem kiwając na znak podziękowań Mattowi, a za razem tuląc moją dziewczynę.
-ale Niall, nic nie jest w porządku. -oznajmiła mi trzęsącym się od płaczu głosem.
-jak to? przecież jesteś bezpieczna.
-ale powiedz mi czemu jestem w niebezpieczeństwie?! -krzyknęła [t.i].
-to nie jest czas na wyjaśnienia. lepiej bd dla cb, jak nie bd o tym wiedziała. a teraz połóż się i śpij. -powiedziałem wskazując na górę.
-no ty chyba żartujesz teraz ze mnie?! ty chcesz zrobić ze mną kompletną idiotkę?! Niall nie udawaj! widzę, że coś się dzieje. coś poważnego. nikt nie chce mi o tym powiedzieć. cała ta gówniana sprawa dotyczy mnie, a ja oczywiście o tym nic nie wiem. każdy inny może epopeję narodową na ten temat napisać, a ja nawet jakiegoś rymu nie wymyślę... chociaż nie, może uda mi się coś skleić: 

jest taka sprawa, która dotyczy mnie.
każdy o tym coś wie, jednak ja - nie.
może wreszcie powiesz mi, o co chodzi ci,
jeśli nie, wyjdę zamykając za sb drzwi.

-haha, no słuchaj, od jutra pracujesz dla zespołu, bd pisała teksty. -zaśmiałem się.
-Niall! to nie jest czas na żarty. czy ty nie rozumiesz tego, że chcę się wreszcie dowiedzieć o co chodzi?
-ale [t.i]... to nie jest czas na takie gad...
-nie! -krzyknęła.- albo powiesz mi o co chodzi, albo ja się wyprowadzam. tyle. masz ultimatum.
-jeśli to zrobisz, bd w niebezpieczeństwie.
-gówno mnie to obchodzi. więc?
-[t.i], nie mogę ci teraz tego powiedzieć. 
-nie, tego już jest za dużo. ja mam po dziurki w nosie takiego życia. wiedziałam, że bd ciężko, bo fanki, koncerty, wyjazdy, trasy, wywiady, hejty, nagrody, ale Niall, ja już nie mam siły. sam sb wydałeś wyrok. wychodzę. żegnaj. -powiedziała kierując się w stronę drzwi.
w te kilka sekund moje myśli stoczyły wojnę. jedne były za tym, żeby ją zatrzymać i powiedzieć jej co się stało, choć wiedziałem, że to byłoby złe, a te drugie pozwalały jej odejść. oczywiście wygrały te 'złe'. nie mogłem pozwolić 't.i' odejść. nie po tym wszystkim co razem przeszliśmy. co dla mnie zrobiła. tyle się poświęcała. wiedziałem, że płakała po nocach, jednak nic innego nie mogłem zrobić. zatrzymałem ją. złapałem za rękę i przyciągnąłem do sb. wpiłem w nią moje usta. odwzajemnił pocałunek, jednak chwilę później wyrwała się z moich objęć i chciała wyjść.
-dobra, powiem ci, ale proszę nie wychodź. zostaw ten sweter i chodź na kanapę. porozmawiamy spokojnie... -powiedziałem z błaganiem w oczach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz