Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

sobota, 30 marca 2013

49. Zayn (część 9)




siedzieliśmy tak dobre 30 minut. kiedy już się uspokoiłam, opowiedziałam Zaynowi kto to jest i jak to się stało.
-i czemu ty nie pójdziesz z tym do dyrektora? -zapytał oburzony.
-nie wiem. chyba nie chcę mu psuć życia... 
-czy ty słyszysz, co mówisz?
-tak, słyszę. nie chce chłopakowi robić gówna z życia... -powtórzyłam cicho.
-[t.i], nie to żebym się wtrącał w nieswoje sprawy, ale dziewczyno... -urwał i szybko zszedł z tonu.- a jeśli nie wszedłbym wtedy, to co?
-Zayn, nie lubię gdybania. nic się nie stało. koniec tematu... 
-no jak chcesz. -wzruszył ramionami, chociaż widziałam złość w jego oczach. złość z powodu olania sprawy.- to ja już chyba bd się zbierał. -powiedział chłopak, a ja złapałam go za rękę. rzucił pytające spojrzenie.
-zostaniesz? -zapytałam z błaganiem w głosie.
sama nie wiem czemu to zrobiłam. nie znałam go aż tak dobrze, żeby pozwalać mu zostać na noc. boże, co się ze mną dzieje? nie poznaję się. nigdy taka nie byłam. ten chłopak całkowicie zamącił mi w głowie. jednak wiedziałam, że jeśli wyjdzie to nie bd już całkowicie bezpieczna.
-no jeśli chcesz... -klęknął przy łóżku.
czułam w jego głosie tak jakby smutek i rozgoryczenie, a za razem złość. czemu? może myślał, że chcę się z nim tylko przespać, dlatego, że jest sławny, a na następny dzień wyjechać bez słowa...
-Zayn tylko wiesz, nie bierz tego do sb. nie chodzi mi o to, żebyś został na noc, bo chcę, żebyś mnie przeleciał. to nie tak... po prostu boję się zostać sama, wiem, że to jest hotel, że ktoś usłyszałby jeśli coś by się stało, ale widzisz jak było teraz. nawet nie wiem jak on się tu znalazł... -z każdym słowem mówiłam co raz ciszej, tak, że ostatnie słowa były praktycznie niedosłyszalne. 
-rozumi...
-i to też nie chodzi o to, że ty jesteś Zayn Malik z one direction i chcę spędzać z nim jak najwięcej czasu. to nie o to w tym wszystkim chodzi. ja spędzam czas z tb, ze zwykłym facetem, który jest o 2 lata starszy ode mnie. polubiłam cię, dobrze mi się z tb rozmawia, rozumiemy się praktycznie bez słów...
-strasznie dużo gadasz. -powiedział już wesołym głosem mutat.
usiadł obok mnie na łóżku. 
-jeszcze nie skończyłam. -zaśmiałam się.- a więc reasumując, chciałam ci bardzo podziękować za to, co dla mnie zrobiłeś, podziękować również za miło spędzone dni, a także dodać, że cieszę się, że cię poznałam, ale nie jako gwiazdę, tylko jako zwykłego, wrażliwego, inteligentnego, zabawnego, wesołego, ciepłego, opieku... -nie skończyłam, bo chłopak wpił swe usta w moje.
wreszcie poczułam jego smak. całowałam go namiętnie i wygłodniale, on odwzajemniał się tym samym.

-wiesz, nie wiedziałem, że w tak krótkim czasie znajdę taką kobietę... -powiedział chłopak patrząc mi głęboko w oczy, a zarazem wodził palcem po moich plecach.
-nie rozumiem, co masz na myśli. możesz jaśniej? -zapytałam ciekawa.
-no że t... nie to głupie, przepraszam. powinienem już pójść. -wstał i jednym ruchem wciągnął na sb spodnie.
-Zayn nie. zaczekaj... -niemal krzyknęłam.
jak on może tak po prostu wyjść? no jak? nie przesadzajmy. raz-miał zostać na noc, bo się bałam. dwa-po tym co się miedzy nami wydarzyło, on chce tak po prostu wyjść? namieszał mi w głowie i chce zniknąć. nie no spoko, dzięki.
-dokończ to, co zacząłeś. -powiedziałam szeptem. 
sama nie wiem czemu szeptałam, przecież na korytarzu na pewno nie było tego słychać... odpowiedziała mi cisza. cisza, która trwała dość długo. w końcu chłopak wziął głęboki wdech.
-zakochałem się w tb. -powiedział mi to patrząc swoimi pięknymi, brązowymi tęczówkami w moje, po czym niemal natychmiast wbił wzrok w ścianę.
ta ściana była tak piękna, a tak ciekawa, że chyba trzeba zwołać jakichś specjalnych od tego ludzi, by zajęli się nią. przecież to dzieło sztuki nie mogło tutaj tak po prostu zostać niezauważone...
kiedy z ust chłopaka wyszły te słowa, nie wiedziałam co powiedzieć. uderzyło mnie to, jak grom z jasnego nieba. mogłam się spodziewać po nim wszystkiego, nawet tego, że wyjedzie bez słowa, ale żeby to?
znów nastała cisza. trwała ona aż do momentu, w którym chłopak wstał i zaczął kierować się do drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz