-[t.i]? -mama ponownie zapytała.
-mamo wiesz, że to, co mówiłaś bardzo zabolało. nie tylko Liama, ale przede wszystkim mnie. to mój związek, moje życie i moje błędy. nie bd szczęśliwa, kiedy ty bd chciała uchronić mnie przed pomyłkami. nie na tym polega życie. wiem, że jestem bardzo młoda, ale czuję, że Liam to jest ten chłopak. mężczyzna na całe życie, a dziecko to nie wpadka i nieplanowana przygoda, a dowód naszej miłości. jeśli nie kochałby mnie i nie zależałoby mu na mnie, to kiedy dowiedziałby się o dziecku, odszedłby. nie zrobił tak. trwa przy mnie i wiem, że bd ze mną aż do śmierci. -po tych słowach przytuliłaś się mocno do mamy na znak zgody.
-przepraszam jeszcze raz, z całego serca...
-już dobrze mamo, kocham cię.
-ja, Liam Payne.
-ja, Liam Payne. –powtórzył chłopak za księdzem.
-biorę sobie ciebie, [t.i] [t.n] za żonę i ślubuję ci. –czytał kapłan.
-biorę sobie ciebie, [t.i] [t.n] za żonę i ślubuję ci...
-miłość, wierność i uczciwość małżeńską...
-miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. tak mi dopomóż panie boże wszechmogący w trójcy jedyny i wszyscy święci. –wypalił pan młody przed księdzem i zatopił usta w słodkim pocałunku z tb.
-czeeeść wszystkim! cesć bąbelku! -powiedział Harry wchodząc do waszego domu. -co tam słychać u mojej chrześnicy? atitititit... buuuu... agugugugugu...
-jakże profesjonalne podejście do dziecka. -zaśmiał się Liam niosąc butelkę z mlekiem dla Daisy.
-lata praktyki. -odpowiedział dumnie chłopak.
-oo, cześc Harry! -krzyknęłam wchodząc do domu z milionami toreb pełnych ciuszków, zabawek i innych gadżetów dla niemowlaka. zaraz za mną wszedł Zayn, z którym byłam na zakupach.
-patrzcie co kupiliśmy! -krzyknął mulat wchodząc z wielkim, różowym opakowaniem do domu. i już za chwile chłopaki starali się jakoś złożyć kojec dla dziecka.
-cholera, jak to się składa? czemu to takie trudne...?
-to powinno być z automatycznym przyciskiem... pyk i się rozkłada. pyk i składa.
-chłopaki, wiem! to powinno być tak!
-właśnie, że nie!
-nie, Zayn ma rację! dobrze, dobrze. tak powinno być.
-kochanie, a może po prostu użyjecie instrukcji?
-co? prawdziwi mężczyźni nie zajmują się takimi duperelami. -powiedział Liam całując cię delikatnie.
-Payne! nie rób sb jaj chłopie! do roboty, a nie na amory ci się zebrało! -krzyknął zbulwersowany Harry.
-hahaha, chłopaki, to wystarczy położyć tutaj, to tu i teraz podnieść, tam połączyć, wepchnij, weź włóż to. tak, dobrze. i podnieś teraz, dołóż to tutaj i mamy kojec. takie skomplikowane?
-cholera... Liam, ale ty masz szczęście... kobieto?! gdzie ty byłaś przez całe moje życie?! -zaśmiał się Zayn.
ułożyło się. wszystko. jest tak, jak być powinno. jesteście szczęśliwą rodziną. dom jest pełen miłości. rodzicie i przyjaciele odwiedzają was co dnia. jest jak w bajce. a najważniejsze jest to, że masz takiego męża jak Liam. kochany, uczciwy, opiekuńczy, godny zaufania. wiesz, że mogłabyś sb odciąć za niego rękę. wiesz, że on skoczyłby za tb w ogień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz