po występie świętowaliśmy z Louisem moje przejście dalej. miałam 1 miejsce w głosowaniu widzów.
tak mijały następne tygodnie i występy. zawsze znajdowałam się na podium.
zbliżałam się też coraz bliżej Tomlinsona. sama nie wiem czy byliśmy razem. niby chodziliśmy na obiady, kolacje, spał kilkanaście razy u mnie, ale nie było tekstu 'czy chcesz być ze mną?' nigdy. nawet nie wiedziałam co odpowiadać znajomym i rodzinie.
w końcu był ostatni tydzień programu i w sobotę miał odbyć się finał. w sumie to nie byłam zdziwiona, że do niego doszłam, a nawet pewna byłam, że się tam znajdę. w związku z tym, zostałam zaproszona razem z moim mentorem do 'dzień dobry tvn'.
-3, 2, 1, jesteście na antenie! -krzyknął jeden z operatorów.
-witam państwa bardzo serdecznie, dziś w programie wielka gwiazda Louis Tomlinson, trener [t.i] [t.n]! witam was bardzo serdecznie, cześć [t.i].
-dzień dobry. -uśmiechnęłam się do kobiety.
-jak się czujesz, wiedząc, że już za kilka dni staniesz na scenie z dwoma innymi wokalistami, z którymi się zmierzysz? -zapytała prowadząca.
-raczej tak samo jak zawsze. nie robi dla mnie różnicy czy to odcinek finałowy czy nie. wiem, że muszę dać z sb wszystko i bd dobrze.
-tak... a jak pracuje ci się z Louisem?
spojrzałam na chłopaka. nie wiedziałam co powiedzieć. może powinnam powiedzieć jak jest między nami. może powinnam go przeprosić na wizji za to, co mówiłam na samym początku...
-ehm... z Louisem? z Louisem pracuje mi się bardzo dobrze. dogadujemy się świetnie. -uśmiechnęłam się sztucznie, a tym samym ukryłam moje myśli.
-jesteś bardzo wymagający? -zwróciła się do chłopaka.
-haha, no nie wiem, nie wiem. z [t.i] nie muszę być taki. ona wie co ma robić i jest tego pewna, więc nie mamy problemów. -zaśmiał się.
-tak. słuchajcie, chodzą plotki, zdjęcia, w internecie i na stronach plotkarskich aż huczy od tego, że jesteście parą. możecie potwierdzić bądź zaprzeczyć to? -spojrzała z cwaniackim uśmiechem na nas.
no kurde... i co teraz? siedziałam i czekałam na odpowiedź Louisa. chociaż może nie. może powinnam zaprzeczyć. już otwierałam usta, by to powiedzieć, jednak ktoś mi przerwał.
-tak, jesteśmy razem. -z wielkim uśmiechem powiedział Tomlinson zbliżając i obejmując mnie w pasie.- chcieliśmy to ukrywać, bo wiesz, fotoreporterzy i takie tam inne, zero prywatności. no ale nie wyszło... prawda kochanie? -zwrócił się do mnie, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
siedziałam wmurowana na niewygodnej kanapie. w końcu się ocknęłam.
-tak, tak. fotoreporterzy... -powtórzyłam jak echo.
reszta wywiadu minęła już jakoś lepiej. w końcu wyszliśmy.
-czy ty do cholery oszalałeś?! co ty zrobiłeś?! przecież nie jesteśmy razem! -wykrzyczałam.
-no właśnie chciałem o tym z tb pogadać przed programem, ale nie było czasu... -powiedział chłopak otwierając mi drzwi od samochodu.
-o czym pogadać?! Louis, czy ty wiesz co zrobiłeś?!
-tak, oświadczyłem całemu światu, że jestem z tb. to źle? [t.i], serio mi się podobasz i chyba się w tb zakoch... -nie dokończył, bo zaczęłam go całować.
-cześć skarbie. -powiedział Louis rano kiedy się obudził.
-cześć, jak się spało? -uśmiechnęłam się.
-dobrze, która godzina? -zapytał spoglądając na zegarek.- cholera! spóźnię się! -krzyknął chłopak i wyskoczył z łóżka jak oparzony.- mam dzisiaj wywiad, w sumie za 30 min. chłopaki mnie zabiją. zrobisz mi szybko jakąś kanapkę i kawę? -zapytał nerwowo zapinając rozporek.
-z mlekiem? -wstałam z łóżka i założyłam na sb szlafrok.
-obojętnie, byleby szybko. -posłał mi oczko i wybiegł do łazienki.
Louis pojechał na wywiad, a ja zostałam sama w domu. postanowiłam trochę ogarnąć, bo dawno nie sprzątałam. włączyłam muzykę i zaczęłam sprzątać w salonie.
byłam szczęśliwa. miałam chłopaka. znanego chłopaka. bożyszcza nastolatek. a on był mój. mój na wyłączność. cały czas było mi głupio, bo na początku tak na niego naskoczyłam. mimo, że go przeprosiłam mam wrażenie, że on cały czas o tym pamięta. resztę zespołu też poznałam i co do nich również się myliłam.
po chwili znudziło mi się to sprzątnie, więc odłożyłam ściereczkę, a do ręki wzięłam laptopa. nie był wyłączony, tylko uśpiony. ostatni raz korzystał z niego Tomlinson. otworzyłam go. moim oczom ukazała się poczta chłopaka. nie jestem taką osobą, która grzebie komuś w jego prywatnych sprawach, ale chciałam zobaczyć kto do niego pisze. nie było żadnych dziewczyn. weszłam w pozycje wysłane, w ostatnio wysłanego mejla, tzn. sprzed ponad dwóch tygodni. to był zły pomysł.
jak on mógł mi coś takiego zrobić?! no jak?! co za świnia! o boże. jaka ja byłam głupia i naiwna. ale dobra, co teraz? co mam teraz zrobić? powiedzieć mu? wygarnąć? a może milczeć?
-o czym pogadać?! Louis, czy ty wiesz co zrobiłeś?!
-tak, oświadczyłem całemu światu, że jestem z tb. to źle? [t.i], serio mi się podobasz i chyba się w tb zakoch... -nie dokończył, bo zaczęłam go całować.
-cześć skarbie. -powiedział Louis rano kiedy się obudził.
-cześć, jak się spało? -uśmiechnęłam się.
-dobrze, która godzina? -zapytał spoglądając na zegarek.- cholera! spóźnię się! -krzyknął chłopak i wyskoczył z łóżka jak oparzony.- mam dzisiaj wywiad, w sumie za 30 min. chłopaki mnie zabiją. zrobisz mi szybko jakąś kanapkę i kawę? -zapytał nerwowo zapinając rozporek.
-z mlekiem? -wstałam z łóżka i założyłam na sb szlafrok.
-obojętnie, byleby szybko. -posłał mi oczko i wybiegł do łazienki.
Louis pojechał na wywiad, a ja zostałam sama w domu. postanowiłam trochę ogarnąć, bo dawno nie sprzątałam. włączyłam muzykę i zaczęłam sprzątać w salonie.
byłam szczęśliwa. miałam chłopaka. znanego chłopaka. bożyszcza nastolatek. a on był mój. mój na wyłączność. cały czas było mi głupio, bo na początku tak na niego naskoczyłam. mimo, że go przeprosiłam mam wrażenie, że on cały czas o tym pamięta. resztę zespołu też poznałam i co do nich również się myliłam.
po chwili znudziło mi się to sprzątnie, więc odłożyłam ściereczkę, a do ręki wzięłam laptopa. nie był wyłączony, tylko uśpiony. ostatni raz korzystał z niego Tomlinson. otworzyłam go. moim oczom ukazała się poczta chłopaka. nie jestem taką osobą, która grzebie komuś w jego prywatnych sprawach, ale chciałam zobaczyć kto do niego pisze. nie było żadnych dziewczyn. weszłam w pozycje wysłane, w ostatnio wysłanego mejla, tzn. sprzed ponad dwóch tygodni. to był zły pomysł.
jak on mógł mi coś takiego zrobić?! no jak?! co za świnia! o boże. jaka ja byłam głupia i naiwna. ale dobra, co teraz? co mam teraz zrobić? powiedzieć mu? wygarnąć? a może milczeć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz